Nie jest dobrze! Nie mogę już patrzeć na płatki owsiane, kasze, soczewice, krupniki, mięsa duszone na wszystkie sposoby oraz chude serki i jogurty. Tak: dopadł mnie kryzys! Wszyscy zajadają się pysznym pieczywem, drożdżówkami, smażą pączki i faworki, a ja zapomniałam już, jak smakuje masło, nie jadam jaj, ciast i słodyczy, a chleb oglądam na cudzych kanapkach albo na kulinarnych blogach. Ale najgorsze jest to, że wcale nie chudnę! Ciągle łamię tę potworną dietę i zjadam czegoś za dużo albo za mało, jestem nieco sfrustrowana, a frustracja wybuchła w tłusty czwartek, kiedy to rzuciłam się na wszystkie zabronione potrawy i ... zaszalałam! Nawet się nie przyznam, co i w jakich ilościach zjadłam, bo mi zwyczajnie wstyd.
Teraz jednak przyszła pora na pokutę, więc posypuję głowę popiołem i wracam na dietę. Rano, po telefonicznym przesłuchaniu przesz Siostrę ( która pokonuje z kijami codziennie wiele kilometrów, nie zważając na mróz i obfite opady śniegu!), postanowiłam zjeść coś w miarę zdrowego i zrobiłam pastę z tuńczyka. To taki prosty pomysł mojej Najmłodszej Siostry, który zaakceptowałam w ciemno. Zaletą tej pasty jest nie tylko jej smak, ale i brak charakterystycznego rybnego zapachu, więc można ją zabierać do pracy, bez narażania innych na nieprzyjemne doznania węchowe...
Tuńczyk jest z zalewy, więc chudy, a serek musi być gęsty, twarogowy, koniecznie o smaku chrzanowym. Można użyć serka o smaku śmietankowym, ale nie może być homogenizowany, i dodać łyżkę odsączonego chrzanu ze słoika. Chrzan odgrywa tu rolę kluczową, bo decyduje o ostatecznym smaku pasty i niweluje nieprzyjemny zapach tuńczyka. Ważne: tuńczyk również musi być dobrze odsączony!
Taką pastę można podawać z ogórkiem albo z chlebem, albo z rzymską sałatą i selerem naciowym. Ja moją wzbogaciłam dziś kaparami, bo je lubię, ale nie jest to konieczne. Można też całość posypać szczypiorkiem albo ulubionymi ziołami. Pysznie smakuje na kanapkach. Polecam!
Pasta z tuńczyka z twarożkiem i chrzanem
Składniki:
- 1 mała puszka dobrej jakości tuńczyka z zalewy, dobrze odsączonego
- Tyle samo gęstego serka twarogowego o smaku chrzanowym
- łyżka kaparów
- ew. sól i pieprz (ja nie dodaję, bo kapary są wystarczająco słone)
dodatkowo:
- mała sałata rzymska lub cykoria
- seler naciowy
Tuńczyka należy odsączyć i połączyć (wystarczy widelec) w misce z serkiem i kaparami. Podawać jako dip, pastę kanapkową albo nadzienie do łódeczek z ogórków.
Smaczna ta pasta :)
OdpowiedzUsuńMam puszkę tuńczyka w lodówce, ale jakoś nie doszłam jeszcze do tego by ją użyć ;)
Pozdrowienia
Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują,że powinnaś diecie powiedzieć adieu!
OdpowiedzUsuńZałożę się,że nie schudniesz,bo jesteś w stresie i myślisz o normalnym jedzeniu.
A jeżeli już nieco stracisz na wadze,to po zakończeniu diety powrócisz do stanu ,sprzed'.
Ale mimo to trzymam kciuki,bo każde ćwiczenie woli jest pożyteczne.
Smacznego!
Majamo - warto :)
OdpowiedzUsuńAmber - od września schudłam około 10 kilogramów, ale przede mną jeszcze długa droga... A efekt jojo znam jak nikt. Mam po prostu dość tych wyrzeczeń, choć ambicja nakazuje mi gotować twórczo i smacznie nawet w tych okolicznościach ;)
An-no! Dokładnie - tak jak pisze Amber! Precz z ta dietą! Co to za pomysł tak się traktować! Protestuję!
OdpowiedzUsuńAniu, zazdroszczę mimo wszystko ze jestes JUZ na diecie, bo u mnie wciąż odsuwam rozpoczęcie na później... a miało być od stycznia:(
OdpowiedzUsuńOstatecznie zaczynam od poniedziałku... jak zjem drożdżówki:)))
pozdrawiam i trzymam kciuki za Ciebie!
Wygląda zachwycająco, przekonująco i w ogóle przebojem wbija się na listę: do zrobienia w najbliższej przyszłości.
OdpowiedzUsuńTeż się odchudzam i też właśnie mam zastój... przeanalizuj dietkę, bo może właśnie zbilansowana, taka z pieczywkiem i pełnoziarnistymi makaronami byłaby lepsza? Powodzenia i dalej łam stereotyp, że dieta jest niesmaczna :)
Ann-no - jeszcze trochę się pokatuję, a potem spróbuję zwykłej, dobrze zbilansowanej diety...
OdpowiedzUsuńKass - ja już na tej cholernej diecie od października trwam, z kilkoma wpadkami...
Bakterio - witaj w klubie!
Aniu ,a co ty na jakąś dziwna dietę przeszła?
OdpowiedzUsuńPal ja licho, na pewno są przyjemniejsze sposoby na kilka kilo mniej
buźka
Margot -to się nazywa "dieta eliminacyjna" ;)
OdpowiedzUsuńjuż sama nazwa brzmi groźnie:)))
OdpowiedzUsuńjakaś głodna okropnie się zrobiłam !!! piękne zdjęcia a przepis do zapamiętania :0 ) pozdrawiam cieplutko ...
OdpowiedzUsuńNie jesteś osamotniona. Moje odchudzanie legło w gruzach. Cudowne ziółko, na którym schudła moja koleżanka musiałam odstawić, bo mnie jakoś nie służy. Apetycik wrócił, pączków zeżarłam jakieś nieprzyzwoite ilości, na wagę nie wchodzę, mam zamair kupić kijki, łykam chitosan, a tuńczyka zrobię wg Twojego przepisu:)Cieszę się,że korale miło Ci się noszą:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńMargot - ja mam stwierdzoną nietolerancję(mam nadzieję, że nie na zawsze) na pszenicę i żyto oraz na jaja.
OdpowiedzUsuńmonique - polecam, nie tylko na diecie :)
OdpowiedzUsuńKaprysiu - ta eliminacja glutenu i jaj trochę mnie złości, a powinnam jeszcze stosować dietę niskotłuszczową i niskokaloryczną - tego to już naprawdę za wiele! Ale - muszę wytrwać... Tobie też życzę sukcesów!
OdpowiedzUsuńPasta tuńczykowa z chrzanem brzmi znakomicie.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w eliminacji, choć niedawno obiło misię o uszy, że te wszystie nietolerancje sa bardziej tolerancyjne niż im się wydaje;)
Pozdrowienia
LidKo - toteż ja wytrwam jeszcze kilka tygodni na tej eliminacyjnej diecie i spróbuję odżywiać się w sposób zbilansowany. A poza tym - jestem zdania, że dietetyka - jak rzadko która dziedzina wiedzy - jest jeszcze mało rozwinięta i żyje różnymi mitami ;)
OdpowiedzUsuńPastę twarożkową zrobię sobie z rozkoszą, dziękuję za podzielenie się przepisem, a co do diety - tylko szczeniaczkowa!!!
OdpowiedzUsuńMogę Ci wypożyczyć Mufkę;-)
Ooo, to coś dla mnie An-no, choć ja, nie ma mowy! w żadne diety się nie piszę, bo wiem doskonale jak by się to skończyło. :D Z silną wolą u mnie bardzo, bardzo źle jest. :D Na szczęście zdrowy rozsądek jako tako jeszcze działa. :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Ps. A zimę chyba już mamy za sobą? W każdym razie na Pomorzu tak to wygląda... Obym się nie pomyliła. :D
Ori - dietę szczeniaczkową rozważam, a jakże... a Mufka - to takie cudo, że ożywiłaby i odchudziła wszystkich domowników ;)
OdpowiedzUsuńMałgosiu - byle do wiosny (kulinarnej, oczywiście), bo na tę prawdziwą to ja zawsze czekam z mieszanymi uczuciami...
OdpowiedzUsuńDlaczego z mieszanymi?
OdpowiedzUsuńNie lubisz Anno wiosny? Czyżby alergie jakieś paskudne?
Małgosiu - gorzej - w marcu od ciągłych zmian pogody miewam migreny i odczuwam ogólny niepokój, a w kwietniu i maju - ciężki czas w pracy. Lubię czerwiec. Bardzo!
OdpowiedzUsuńAch... W takim razie trzymam kciuki i życzę, żeby ten czas jak najszybciej Ci przebiegł...
OdpowiedzUsuńAnno, trzymam kciuki by te nadchodzace tygodnie byly latwiejsze zatem (i zeby szybko byl czerwiec ;)).
OdpowiedzUsuńA zastoje niestety przy kazdej diecie sie zdarzaja, trzeba to dzielnie przetrwac (gratuluje tych -10 kg!).
Pozdrawiam serdecznie!
Pasta pyszna!
OdpowiedzUsuńWytrwałości An-no i oby szybko nadszedł czerwiec:)
Małgosiu, Beo, Konwalie - dziękuję :)
OdpowiedzUsuń