Przedwiośnie to nie jest żadna pora roku! To taki wstrętny czas, kiedy wszystkim się wydaje, że jest fajnie, dopóki chmury nie przesłonią słońca, a wiatr nie próbuje urwać nam głów. Oszukany przez rachityczne promienie Kot wybiega na balkon, by po chwili grzać się u moich stóp; okno na oścież otwarte trzeba zamknąć czym prędzej, bo lodowate podmuchy wiatru wdzierają się do środka...
By zapobiec potwornej chandrze i widokowi żałosnej szarości za oknem (nikt mnie nie namówi na poszukiwanie pierwszych śladów wiosny w przyrodzie!), kupiłam na balkon dwie duże tuje - bo są zielone i przetrzymają mrozy oraz dużo ziół w doniczkach - by zieleniły się na kuchennym parapecie i odwracały uwagę od przeciągającego się remontu.
Ugotowałam też ekspresową pomidorową z pomidorów pelati. Z ryżem, bo makaronu nadal unikam. Tajemnicą pozostanie, dlaczego taka zupa lepiej smakuje wyjadana i popijana z dużej filiżanki niż z miseczki albo talerza...
Składniki:
- 2 puszki pomidorów pelati
- kilka suszonych pomidorów marynowanych w oliwie
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- kilka gałązek tymianku
- świeże liście laurowe
- sól morska, świeżo zmielony pieprz
- 2 łyżki oleju
- bulion warzywny
- śmietana
Zaczynam od nastawienia wody na ryż i pokrojenia cebuli oraz czosnku. Pokrojoną cebulę z czosnkiem smażę do zeszklenia na niewielkim ogniu, ostrożnie, by niczego nie przypalić. Dorzucam pokrojone pomidory z puszki oraz drobno pokrojone pomidory suszone, odsączone z oliwy, przyprawy, dolewam w razie konieczności trochę wody i duszę pomidorową pulpę przez kilka - kilkanaście minut, następnie usuwam przyprawy i całość miksuję na aksamitny krem. Dopiero teraz dolewam tyle bulionu albo wrzątku, by uzyskać pożądaną gęstość oraz intensywność smaku. Doprawiam zupę solą i pieprzem, ewentualnie odrobiną cukru lub śmietany - smak będzie delikatniejszy. Podaję zupę z osobno ugotowanym ryżem (pełnoziarnistym, jeśli ktoś musi się umartwiać) albo z makaronem. Do filiżanki można dodać łyżeczkę śmietany. Mniam! Przedwiośnie niech sobie trwa za oknem. Pozdrawiam wszystkim miłośników lepszej pogody. Tych, którzy uważają, że wiosna już przyszła - pozdrawiam ze szczerym zdumieniem, ale równie serdecznie!
Pomidorowa z ryzem od zawsze byla moja ulubiona! Nigdy, przenigdy nie z makaronem :) Gdy przyjezdzam 'do mamy', to zawsze czeka na mnie pomidorowa z ryzem, niestety nie tak pieknie podana jak u Ciebie Anno :)
OdpowiedzUsuńA 'wstretny' moze byc dla mnie chyba tylko szary i deszczowy listopad, marzec nie! Marzec to zapowiedz wiosny i wszystkiego, co piekne i zielone, wiec nawet jesli sa chmury i wiatr, to i tak liczy sie to, ze prawdziwa wiosna juz tuz-tuz :)
Pozdrawiam i przesylam troche aktualnego slonca (wczoraj bylo prawie 30° w sloncu... ;)).
PS. Anno, czy to Twoj wybor, ze zniknela opcja powiadomienia o komentarzach / odpowiedziach? Czy 'samo' sie tak stalo? :(
OdpowiedzUsuńBeo, ja nie mam pojęcia, dlaczego ta opcja zniknęła! Może ją usunęłam przypadkiem?
OdpowiedzUsuńAniu , najpierw się uśmiechnęłam , pierwszy raz czytałam tak o przedwiośniu , świetnie napisane
OdpowiedzUsuńa pomidorówkę biorę w ciemno , jest na bank cudowna
Ha, Margot - bo ja taka nietypowa jestem; Wszyscy zachwycają się słońcem i rozpływają nad urokami wiosny, a ja jej nijak nie widzę! No, chyba że na parapecie...
OdpowiedzUsuńMMmmm, pomidorowa jest najlepsza ze wszystkich zup . Czy z ryżem czy z makaronem, lubię obie:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Oj, u mnie pomidorowa z makaronem, no i lanymi kluaskami. Z ryżem jakoś jej nie czułam, ale to już kwestia gustu.
OdpowiedzUsuńRozmaryn pięknie Ci osłodzi przedwiośnie, mój krzaczek powoli się rozrasta (zimą robił za choinkę:). A ja dziś sadziłam 6 rodzajów ziół. Tzn. zalewałam wodą kupione w I. kubeczki z ziemią i nasionami, zobaczymy, cóż z tego wyjdzie!
Majano - właśnie sobie pomyślałam, że gotuję pomidorową na kilka sposobów ;)
OdpowiedzUsuńAniu - o pomidorowej z lanymi kluseczkami nawet nie wspominaj, bo mi się wyć chce... A zioła sobie kupiłam w ilościach ogrodniczych - lawenda, tymianek, rozmaryn, majeranek, melisa... Zobaczymy tę wiosnę, mam nadzieję :)
OdpowiedzUsuńPomidorowa mniam:) Z ryżem też lubię, nawet chyba bardziej , jak z kluseczkami, bo jem rzadko - rodzina preferuje kluseczki. Właściwie, to ja nawet lubię pomidorową bez dodatków, ale za to koniecznie z kremówką, he, he(dietom na pohybel;)A w ogóle, to jest zupa baza, podstawowa i najważniejsza. Mój mąż jest głównie mięsojadem, ale zupę zje każdą, pod warunkiem, że to będzie pomidorowa;)
OdpowiedzUsuńPoczątków wiosny i remontów solidarnie nie cierpię,życzę Ci więc wytrwałości i pozdrawiam serdecznie niosąc Ci słowa pociechy, że nawet najdłuższy remont ma swój koniec, a potem jest miło, czysto i przyjemnie:)
Kaprysiu - a ja pomidorową preferuję bez mięsa. Ostatnio.
OdpowiedzUsuńRemont się opóźnia i nie będę się cieszyć nową kuchnią na święta. Nic to...Przyjdzie wiosna, Baronowo...
Dla mnie możesz tą pomidorową robić nawet z krewetkami i tak Cię kocham!
OdpowiedzUsuńKota uściskaj i uwierz mi na słowo, że za miesiąc będzie ładnie :))))
Oj, mi chyba jednak wystarcza świadomość że przez najbliższe pół roku najpewniej nie będzie śniegu i temp. nie spadnie poniżej 10'C - i już jest dobrze :)))
OdpowiedzUsuńAniu, powodzenia z remontem!
PS. Pomidorow lubię ze wszystkim, najbardziej taką letnią, ze świeżych pomidorów :)
Uwielbiam takie gęste zupy z filiżanki. Trochę to niewygodne, bo niewiele mieszczą, ale tak najbardziej mi smakuje... Pyszna propozycja. Pomidorowa z ryżem najlepsza. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJagodo - dzięki serdeczne! Też tęsknimy :)
OdpowiedzUsuńMoniko, Mariaszko - z przedwiośniem trzeba sobie jakoś radzić - najlepiej w kuchni :)
OdpowiedzUsuń