W tym roku upiekłam na święta smakowity pasztet z gęsi. Pisząc to zdanie uśmiecham się pod nosem, bo wiecie, jak to jest z takimi pasztetami w sklepach - nazwa "pasztet z dzika" oznacza tylko tyle, że dodano do wyrobu jakieś 30 % mięsa z dziczyzny. Podobnie jest z pasztetem z kaczki czy gęsi. W przypadku mojego pasztetu też tak jest... I to dobrze, bo dodatek gęsi jest dobrze wyczuwalny, a nazwa pasztetu pochodzi przecież od smaków dominujących... Zatem - upiekłam pasztet z gęsi ze smardzami. Tak wyszło, bo takie składniki znalazłam w czeluściach zamrażarki. Tyle o prozie przedświątecznych przygotowań, bo reszta to poezja smaku. Ponadto - lubię, kiedy potrawy świąteczne smakują inaczej niż zwykłe. Też tak sądzicie? Oto przepis na:
Świąteczny pasztet z gęsi ze smardzami albo świąteczny pasztet z gęsiną i smardzami
Składniki:
- 1/2 kg łopatki wieprzowej
- 1/2 kg gęsiny (np gęsie udo i inne kawałki gęsi oraz podroby, jeśli macie)
- 1/2 kg boczku wieprzowego
- garść suszonych grzybów
- garść mrożonych smardzów
- 1 wątróbka z gęsi
- 30 dkg wątróbek drobiowych
- 2 cebule
- 10 dkg masła
- 5 jaj
- 1 duża kajzerka
- włoszczyzna (marchew, pietruszka, por, seler)
- liście laurowe, ziele angielskie, pieprz, sól, gałka muszkatołowa
Mięso pokroić w kawałki i obsmażyć na patelni do zrumienia, dzięki temu pasztet lepiej będzie smakował. Następnie przełożyć je do dużego garnka, zalać niewielką ilością wody, dodać włoszczyznę, grzyby, przyprawy (bez soli i gałki muszkatołowej) i gotować, aż mięso będzie bardzo miękkie. Ostudzić mięso w wywarze. Cebule pokroić w plastry, obsmażyć na połowie masła, dodać pokrojone wątróbki i całość krótko dusić. W tym maślanym sosie z wątróbek i cebuli namoczyć bułkę. Wszystkie składniki (poza włoszczyzną) zemleć dwukrotnie na drobnym sitku, dodać 1 szklankę mięsnego wywaru, 5 jaj, 1 dużą gałkę muszkatołową startą na drobnej tarce, sól oraz pieprz. Osobno na części masła udusić smardze, wystudzić, pokroić i dodać do masy pasztetowej. Pasztet po raz ostatni dobrze wymieszać. Dwa smardze pozostawić w całości i położyć na upieczonym pasztecie - dla dekoracji i dla informacji - niech goście wiedzą, co będą jedli.
*Dokładnych zdjęć ładnie się prezentującego pasztetu niestety zabrakło, bo zostały przez pomyłkę skasowane, ale przepisu żal, więc umieszczam na blogu tylko tych kilka ocalałych. Wybaczcie.
Bardzo dostojnie brzmi ten przepis i tak po staropolsku. U mnie oczywiście, gęsi w zamrażalniku się nie uświadczy, więc napawm się tylko literacką stroną opisu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)
U mnie była na święta kaczka... a pasztet tylko tradycyjnie z woła i wieprza, ale Twój bardzo mi się podoba, szczególnie te smardze mnie kuszą:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Super przepis, świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńWspaniały ten pasztet! Smardzów nie jadłam nigdy.
OdpowiedzUsuńA jak pięknie wygląda Twój stół wielkanocny !:)
Pozdrowienai
rewelacja, kopiuje na przyszly rok a moze na Boze narodzenie tez... stol u ciebie piekny! podziwiam!
OdpowiedzUsuńOri - czasami w czeluściach zamrażarki czają się głównie wyschnięte fasolki ;)
OdpowiedzUsuńKass - ja to chyba muszę za każdym razem inny pasztet upiec. Wołowo-wieprzowy też pyszny!
OdpowiedzUsuńMagdaleno, Majano, Est-Quest - dziękuję :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam pasztety Twój dodałam do zrobienia:)
OdpowiedzUsuńAle miałaś śliczną wielkanoc :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńLacrimo, Kuchareczko - :)
OdpowiedzUsuńAnia, ja nei wiem gdzie Ty kupujesz te pasztety, ale co zerkne z ciekawosci na sklepowe cudenka, to pasztet z dzika ma 2-3% dziczego miesa w sobie, wiec ten Twoj to jednak do sklepowych ma daleko!
OdpowiedzUsuńPS. No wlasnie, a u mnei w czelusciach zamrazalnika znalazla sie poledwica z daniela :)
Pasztet z daniela/Daniela brzmi nieco dwuznacznie ;)
Usuń