Na rodzinne przyjęcie podałam - między innymi - krem z pieczonych warzyw, a w zasadzie krem z papryki, bo pozostałe warzywa, czyli pomidory i czosnek, to tylko dodatki... Kilkakrotnie pisałam na blogu o mojej słabości do warzyw pieczonych, ale tym razem postanowiłam przyrządzić z nich nie sałatkę ani domowy ajwar, lecz pyszną zupę, której smak podkręciła ulubiona wędzona papryka. Spróbujcie!
Składniki:
- 4 duże czerwone papryki
- 3 pomidory
- 1 główka czosnku
- 1łyżka papryki wędzonej
- sól
- pieprz
- olej
Warzywa przekroiłam na pół i ułożyłam na blasze ( na pergaminie). Papryki przecięciem do dołu, a pomidory - odwrotnie. Pomiędzy warzywa włożyłam przeciętą na pół główkę czosnku i piekłam z funkcją grill, tuż pod grzałką, około 30 minut w temperaturze 220 stopni.* Następnie pozwoliłam warzywom ostygnąć i zdjęłam skórkę z papryk oraz pomidorów, a czosnek wycisnęłam z łupinek. W garnku podgrzałam 2 łyżki oleju i wrzuciłam na tłuszcz 1 łyżkę wędzonej papryki, zamieszałam, bo papryka łatwo się przypala i szybko dodałam pomidory oraz pokrojoną paprykę. Całość zmiksowałam żyrafą i uzupełniłam wrzącą wodą, by uzyskać odpowiednią gęstość kremu. Sól i pieprz oraz bazylia - to według mnie wystarczające dodatki dla takiej zupy, nie warto jej niczym innym psuć. Prawdę mówiąc - pycha! Głodni mogą jednak dodać jeszcze grzanki czosnkowe i łyżkę oliwy extra vergine albo oleju lnianego dla smaku i zdrowia.
Następnego dnia zjadłam taką zupę z dodatkiem grochu, rukoli oraz kiełków. Polałam pysznym olejem lnianym, budwigowym,** i posypałam posypką z siemienia i słonecznika. Ale to już inna historia...
* Często piekę warzywa w jeszcze wyższej temperaturze - 250 stopni i skracam czas pieczenia do 15-20 minut.
** Olej budwigowy to specjalny tłoczony na zimno olej lniany, którego walory zdrowotne odkryła dr Budwig. Należy go przechowywać w lodówce, ma krótki termin przydatności do spożycia i można go kupić w sklepach ze zdrową żywnością. Jest smaczny i niezwykle zdrowy, bo bogaty w NNKT. Polecam.
** Olej budwigowy to specjalny tłoczony na zimno olej lniany, którego walory zdrowotne odkryła dr Budwig. Należy go przechowywać w lodówce, ma krótki termin przydatności do spożycia i można go kupić w sklepach ze zdrową żywnością. Jest smaczny i niezwykle zdrowy, bo bogaty w NNKT. Polecam.
Zachęcający kolor.
OdpowiedzUsuńA smak przepyszny!
UsuńPyszny talerz!
OdpowiedzUsuńPięknie podany.
Mmmm... uwielbiam!!! Najlepsza zupka!
OdpowiedzUsuńMogłabym ją jeść niemal codziennie...
UsuńO mniam! Jaki ma boski kolor! Pyszna musi być, a talerz to masz piękny:)
OdpowiedzUsuńPOzdrowienia:)
Macham Ci z daleka, Majano!
UsuńPiękny kolor:)
OdpowiedzUsuńPyszności!
Też lubię ten kolor - i dlatego używam tylko czerwonej papryki :)
UsuńAj , to drugie zdjęcie rozwaliło mnie , coś pięknego i pysznegoooooooooooooooooo!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMargot - dzięki! Jestem ostatnio na tymczasowej diecie wegańskiej (to znaczy: jeszcze bardziej restrykcyjnej niż wegańska) i żywię się zgodnie z zaleceniami dietetyczki; na szczęście te przepisy bardzo przypominają moje warzywne receptury!
UsuńPowiem Ci jeszcze, że grasowałam trochę po Twoim blogu w poszukiwaniu inspiracji ;)
Nareszcie dotarłam do Ciebie:) Oszołomiona pourlopowo najpierw koniecznie domagam się wiadomości o kocim zdrowiu. Milczysz, więc się niepokoję.
OdpowiedzUsuńPrzepis jak zwykle smakowity, a o oleju budwigowym cuda słyszałam. Zdrowy jest na pewno i wart polecenia, ale niestety nie jest antidotum na wszystkie choroby świata, jak jest reklamowany. Mnie też niezbyt smakuje, ale zupka kusząca, oj, kusząca:)
Pozdrawiam pourlopowo:)
Kaprysiu, odpowiedź u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i pewnie pyszniutka zupka:)
OdpowiedzUsuńKontrast kolorów talerza i zupki zniewalający!
Karolino - dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńBardzo zachęcające zdjęcia. Jutro robię to na obiad! :)
OdpowiedzUsuńo kurde, przepis wygląda apetycznie. Fotka z kremem prezentuje się naprawdę zacnie ;). Ostatnio moja dziewczyna serwowała podobną i muszę przyznać, że do mojego menu trafił właśnie nowy pomysł na obiad ;).
OdpowiedzUsuń