Pora na pory. W sosie winegret, oczywiście. Ta potrawa ma dla mnie magiczne znaczenie, bo to chyba pierwszy przepis z kuchni francuskiej, o jakim usłyszałam i którego długo nie odważyłam się nawet jako osoba dorosła przygotować. Najpierw nie mogłam uwierzyć, że to może być w ogóle smaczne, potem sądziłam, że pory są przecież zbyt włókniste, by mogły dać się pokroić. A jednak. Ktoś mi kiedyś opowiedział, jak to w czasach socjalizmu gospodarz przyjęcia - wegetarianin - przygotował dla siebie jedną potrawę bezmięsną, właśnie pory w sosie winegret, i kiedy wyszedł do kuchni po potrawy dla gości, tę jedyną mu właśnie goście pożarli... Smakowała bardzo wszystkim mięsożercom.
Ja jestem dziś zdeklarowaną miłośniczką porów, można powiedzieć, że podzielam w tej materii miłość Francuzów i nawet jeśli nasze pory są nieco włókniste to i tak mnie nie zraża!
Składniki:
Pory myję dokładnie, odcinam część zielonych liści i, jeśli to konieczne, nacinam i wypłukuję resztki ziemi. Gotuję na parze jakieś 10 minut (podobno można krócej- 5-10 minut, ale to już od grubości porów zależy, moje miały 1,5 - 2 cm średnicy). W tym czasie przygotowuję sos z czosnku, musztardy z Dijon, octu, soli, pieprzu, szczypty cukru i dobrej oliwy. Wystudzone i osuszone pory polewam sosem. Podobno po kilku godzinach są jeszcze lepsze. Nie wiem. Moje zniknęły dość szybko...
Ja jestem dziś zdeklarowaną miłośniczką porów, można powiedzieć, że podzielam w tej materii miłość Francuzów i nawet jeśli nasze pory są nieco włókniste to i tak mnie nie zraża!
Składniki:
- 10 młodych, małych porów
- 1 ząbek czosnku,
- 1 łyżka musztardy
- 1 łyżka octu winnego,
- szczypta soli
- pieprz
- szczypta cukru
- 2 -3 łyżki oliwy
Pory myję dokładnie, odcinam część zielonych liści i, jeśli to konieczne, nacinam i wypłukuję resztki ziemi. Gotuję na parze jakieś 10 minut (podobno można krócej- 5-10 minut, ale to już od grubości porów zależy, moje miały 1,5 - 2 cm średnicy). W tym czasie przygotowuję sos z czosnku, musztardy z Dijon, octu, soli, pieprzu, szczypty cukru i dobrej oliwy. Wystudzone i osuszone pory polewam sosem. Podobno po kilku godzinach są jeszcze lepsze. Nie wiem. Moje zniknęły dość szybko...
Ach pory! to takze moje warzywa, bardzo lubie zapiekane pod beszamelem (takie wlasnie danie jadlam we Francji dosyc czesto), te na parze tez jem np posypane parmezanem z bagietka...mmmm pycha!
OdpowiedzUsuńZ sosem vinegret musza byc pyszne, chyba jutro zrobie na kolacje...
Młode pory dotychczas pochłaniałam najchętniej z beszamelem albo z szynką, ale tradycyjnie otwierasz nowe perspektywy, więc nastepne pory będą na pewno w Twojej wersji! Najpierw jednak kapsta, kapusta, kapusta! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWygladaja jak szparagi! :) Juz patrzylam na nie u Tatter w jej tarcie. Teraz tu u Ciebie :) I w sumie nigdy bym nie pomyslala, ze polaczenie pora z takim sosem daje rewelacyjny efekt. Bo z tego co piszesz to chyba rewelka co? :)
OdpowiedzUsuńO tak, mlode pory w takim wydaniu sa przepyszne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Anno!
super pomysł ,już go zapisuje i wykorzystam na bank
OdpowiedzUsuńKass, Ori, - ja takie pory mogę jeść codzienne, choć te pod beszamelem też poważam, a jakże!
OdpowiedzUsuńPolko - muszę kupić albo zdobyć z jakiejś rodzinnej działki pory jeszcze cieńsze i jeszcze bardziej do szparagów podobne :)
Bea - dziękuję :)
Margot - zrób je, nam smakują nawet takie rozgotowane nieco ;)
Robisz pięknie zdjęcia gotowych potraw , podczas czytania stale przełykam ślinkę . Lubię pory , ale tylko białe części , zielone obcinam i zostawiam do sałatek lub zup.Dzięki za namiary na zakwas , trochę to skomplikowane , ale może się uda. Pozdrawiam Yrsa
OdpowiedzUsuńYrsa, dziękuję za miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńMłode pory smakują i z tą zieloną częścią, a za chleb przez Ciebie upieczony trzymam kciuki. Będę do Ciebie zaglądać i sprawdzać wpisy - nie tylko te z chlebem;)
Pozdrawiam!
Nie jadłam nigdy porów w takim wykonaniu.Muszę koniecznie wypróbować.Szczególnie sos mnie zaintrygował.Cudne zdjęcia ...
OdpowiedzUsuńAn-na - wspanialy przepis - zapisuje na liscie "do zrobienia" :)
OdpowiedzUsuńOczywiscie nie bedziesz zaskoczona jesli napisze, ze moja milosc do porow przebiegala podobnie jak Twoja ;)
Muszę się do tego przekonać, bo na razie mam podobne podejście co Ty niegdyś, Anno :) Czyli obaw pełnam ;)
OdpowiedzUsuńO matko, jadłam je kiedyś, dawno temu, były przepyszne. Zapodziałam przepis i nawet o tym daniu zapomniałam! Dzięki, że mi je przypomniałaś i to wraz z instrukcją :) Jutro obowiązkowe je sobie zaserwuję! Pozdrawiam serdecznie,
OdpowiedzUsuńP.
Buruuberii - wcale mnie to jakoś nie dziwi ;)
OdpowiedzUsuńAniu, zaryzykuj, jeśli lubisz warzywa z winegretem, raczej Ci posmakują :)
Pasjonatko - cieszę się , że Ci przypomniałam ten wykwintny w swojej prostocie przepis...