2010-02-26

Pâté z wątróbek drobiowych z galaretką żurawinową

Pisałam już, że kuchnię francuską darzę największą atencją? Że żadna inna nie wydaje mi się równie  wyrafinowana w swej prostocie i  różnorodna? Że każda inna kuchnia - włoska, chińska, arabska czy hinduska -  nudzi mi się po jakimś czasie, a francuska nie? Nie pamiętam, piszę więc teraz. A skoro tak  - to zapewne w najbliższych miesiącach  pojawi się więcej francuskich dań na moim blogu.

Tym razem przedstawiam pasztet  powstały z  inspiracji popularnym francuskim przepisem... Już myślałam, że sama go wymyśliłam, ale takie błyskawiczne pasztety zalane galaretką żurawinową to przecież żadna nowość. Galaretka zapobiega wysychaniu pasztetu, dodaje urody i smaku i nie jest tłusta, w przeciwieństwie do   sklarowanego masła... Możecie użyć jakiejś innej domowej galaretki - porzeczkowej, wiśniowej, byle słodko-kwaśnej. Może to być również sok żurawinowy z żelatyną, jak u mnie.
Składniki:
  • 1/2 kg wątróbek drobiowych
  • 150 g masła (tak, można i więcej...)
  • 2 szalotki
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżki koniaku lub brandy
  • 2-3  łyżki śmietanki kremówki
  • tymianek
  • gałka muszkatołowa (świeżo starta, do smaku)
  • sól, pieprz
100 g masła roztopiłam na patelni i  podsmażyłam na niej pokrojone  w kostkę cebulki, czosnek i wątróbki. Trwało to jakieś pięć minut, do zrumienienia wątróbek, które jednak w środku muszą pozostać różowe. Wlałam na patelnię koniak, odparowałam, dodałam śmietankę i przez chwilę potrzymałam na ogniu. Doprawiłam wątróbki na patelni i jeszcze ciepłe (to ważne!) zmiksowałam  razem z powstałym  sosem z resztą miękkiego masła. Doprawiłam raz jeszcze, a potem wypełniłam musem  miseczki i zalałam stygnącą galaretką żurawinową*. Pasztet szybko stygnie i nadaje się do jedzenia jeszcze tego samego dnia. Smakuje z domowym chlebem albo z grzankami. W towarzystwie sałaty z malinowym winegretem.Wyobrażacie sobie, jakie  wrażenie wywiera ten pasztet  na gościach? A robi się go w  20 minut... 
Prawdziwy francuski pasztet ma postać musu (więcej masła, śmietanki?), mój jest bardziej gęsty i nadaje się do krojenia w plastry.
*Sok żurawinowy podgrzałam, posłodziłam i w gorącym rozpuściłam żelatynę.

Polecam wszystkim wielbicielom wątróbek drobiowych. Smacznego!

17 komentarzy:

  1. żurawina zawsze wydawała mi się idealnym dodatkiem do mięsa..
    a taki pasztet.. bardzo wykwintny

    OdpowiedzUsuń
  2. Pasztet, mniam, bardzo, bardzo pysznie się prezentuje!
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Zaczarował mnie! Vontrupka i żurawinka - biorę przepis! Tylko co ja zrobię z całą butelką brandy? ;))

    pozdr!

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja cały sok żurawinowy od Ciebie wyżłopałam! Buuuuuu!

    OdpowiedzUsuń
  5. swietnie wyglada ten pasztet i na pewno z ta galaretka kapitalnie smakuje :)
    Milego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kuchnię francuską lubię bardzo i myślałam o zrobieniu takiego pasztetu... Dzięki za przepis ! Pomysł z galaretką wyśmienity :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne! zbieram się nad zrobieniem francuskiego pasztetu od jakiegoś dłuższego czasu, twoj post mnie zainspirował, a poza tym gratuluje pięknych zdjęc! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z Tobą całkowicie co do frncuskiej kuchni. A pasztet piękny i kuszący. I to jest piękne - mało pracy, a duży efekt.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgłasza się wielbicielka wątróbek kurzych i francuskiej kuchni i Francji samej w sobie!
    Ach jak ja bym chciała tam mieszkać...
    Miłej niedzieli Aniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu, to kiedy mogę wpaść na kanapeczkę :))) Ja właśnie próbuję się przekonać do wątróbek we wszelkich ich postaciach :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyny - róbcie ten pasztet, bo wątróbka czasami jest dla zdrowia konieczna, a w tej postaci to już elegancka przekąska :)

    Magodo - wypiłaś? Na zdrowie! A pasztet sobie zalej rozpuszczonym i skalowanym masłem ;)

    Tili - zapraszam :)

    Polko - ja też czasami chciałabym mieszkać w Paryżu...

    OdpowiedzUsuń
  12. Wątróbka bardzo elegancko przerobiona na pasztet...ale widzę w towarzystwie bardzo szarmanckiego bochenka...nie pochwaliłaś się co to za chleb, no co to za piękny chleb?

    OdpowiedzUsuń
  13. Kass, nie napisałam, bo mi się nie do końca udał ;) No, nie dodałam drożdży i rósł chyba za krótko, ale to miał być...Lees Sourdough.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wracam z zapytaniem o galaretkę. Nigdy jeszcze nie poczyniałam sobie z żelatyną, stąd wszelkie proporcje są mi obce. Zate - ile dawałaś soku i żelatyny?

    pozdr!

    OdpowiedzUsuń
  15. Zemfiroczko - sto lat po czasie odpowiadam: o 1/3 więcej niż każe przepis na opakowaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Lepiej późno niż wcale! ;) Dziękuję! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Robiłam rewelacja podałam z domową bagietka .goście byli zachwyceni.

    OdpowiedzUsuń