2010-10-20

Köttbullar, czyli szwedzkie klopsiki


Upiekłam rostbef z kością i pobiegłam na koncert Leonarda Cohena* (doskonały!). W nocy gotowałam pejzankę, bo następnego dnia miałam spotkanie z Etgarem  Keretem** (właśnie gościł w Polsce)  oraz   feministyczne seminarium, które prowadziła koleżanka. I tak przez kilka dni: zajęcia, spotkania, warsztaty, teatr, film (Warszawski Festiwal Filmowy!). I praca. Owszem. Jeden z takich obfitujących w zajęcia dni skończył mi się o 24.00. Nic dziwnego, że sąsiad przyjrzał mi się podejrzliwie, kiedy mnie spotkał o tej porze przed domem...  
Tak gdzieś pomiędzy jednym spotkaniem a drugim usmażyłam masę szwedzkich  klopsików  köttbullar***  i powstał obiad na trzy dni. Pierwszego  podałam klopsiki z tłuczonymi ziemniakami i buraczkami, choć wskazany jest tu raczej dżem z borówek, a przez następne dni jedliśmy pozostałe  w wyrazistym sosie paprykowo-pomidorowym,  z makaronem tagliatelle. Smakowite połączenie - taka europejska kuchnia fusion. Danie dobre na zimne dni, zmęczenie i pośpiech.

Składniki:
  • 1 kg mielonego mięsa wieprzowo-wołowego
  • 2 rozbite trzepaczką jaja
  • 1 cebula starta na tarce
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • sól, pieprz
  • 1 łyżeczka  musztardy (opcjonalnie)
  • masło + olej do smażenia
Składniki wymieszać w misce i mokrymi dłońmi formować pulpeciki wielkości orzecha włoskiego. Smażyć partiami na maśle z olejem, potrząsając patelnią, by równomiernie się rumieniły. Ważne, żeby pulpeciki były naprawdę niewielkie, bo tylko wtedy dobrze się usmażą w środku.

Sos:
  • 2 łyżki słodkiej papryki w proszku
  • 1 łyżeczka ostrej papryki
  • 1 łyżka koncentratu pomidorowego
  • 2 - 3 łyżki  śmietany
  • sól, pieprz
  • szklanka wody lub bulionu
  • 1 łyżka masła
Rozgrzać masło, dodać paprykę w proszku i smażyć przez kilka sekund,  następnie dodać koncentrat pomidorowy, śmietanę i szklankę wrzącej wody albo bulionu, doprawić do smaku i gotować sos przez kilka minut  aż do zgęstnienia. Wrzucić kulki i smażyć jeszcze przez chwilę. Podawać z makaronem i sałatą.
Szybkie. Proste. Bardzo dobre. Sos powinien być intensywnie paprykowo-pomidorowo-śmietanowy w smaku.
* Boże, jak on śpiewa! Chyba jeszcze lepiej niż kiedyś. Co tu dużo pisać:   piękny, głęboki głos, ogromna elegancja i kultura muzyczna. Trzy i pół godziny na scenie, siedem bisów i ... 76 lat.  Chapeau bas!

 ** Kereta lubię za styl i za osobowość. Jest dla mnie mistrzem krótkiej formy.

*** Takie klopsiki w domu to niezła baza dla kilku obiadów - świetnie smakują zarówno w sosie pieczeniowym, grzybowym jak i  pomidorowym. Ale i podane bez żadnego sosu, tylko w towarzystwie ziemniaków  i borówek, smakują bardzo dobrze.


16 komentarzy:

  1. Cohena uwielbiam - uspokaja mnie jego głos ...
    Klopsiki również brzmią fantastycznie, szczególnie z tym sosem:)
    P.S. dawno nie miałam takiego maratonu wydarzeń jak Ty!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. O i takie klopsy to by mi się przydały!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo Ci koncertu Cohena zazdroszczę.Oj bardzo...Mam taki skomplikowany czas i się nie złożyło.
    Słuchałam wywiad z Nim i był z koncertu bardzo zadowolony.

    Klopsiki to ja zawsze, a szwedzkie zawsze mi się z Ikea kojarzą,chociaż tam łososia jadam.
    Twoje wyglądają tak pysznie,że mogłabym je jeść przez tydzień.
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie się prezentują te klopsiki, bardzo smakowicie:)
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och! To będzie dłuższa wypowiedź:)
    Uwielbiam szwedzkie klopsiki i próbowałam je robić nie raz, korzystając z różnych przepisów wyszukanych w sieci i ani razu nie udało mi się zrobić podobnych w smaku do podawanych w barach IKEA. Kupowałam więc mrożone, cóż. Twój przepis jest inny i coś mi mówi, że to właśnie jest ten, którego tak usilnie szukałam od dłuższego czasu. Jak tylko znajdę czas, wypróbuję natychmiast:)
    Czytam mnóstwo kulinarnych blogów, szukam prostych, ciekawych i nieznanych mi przepisów, ale tak naprawdę to praktycznie korzystam głównie z Twoich. Na stałe zagościła na naszym stole sałatka z awokado, czosnkiem i pomidorami i pieczone warzywka:)
    Festiwalu, koncertu i spotkania zazdroszczę. Bardzo:)))Pozdrawiam Cię serdecznie i przesyłam ukłony od Mrautak:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoje klopsiki wygladaja bardzo apetycznie:) bardzo je lubie:)
    i tak nam sie zdarzylo, ze obie zrobilysmy takie jedzonko:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Koncert Cohena! Zazdroszczę jak...nawet nie powiem :(
    Klopsiki fajne, ale tu już mniej zazdroszczę - bo sobie takie zrobię, o!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja z makaronem! Z makaronem poproszę! :D I najchętniej z dokładką. :D
    Anno, zapytam tak z ciekawości... Ty sama sobie ten grafik taki napięty układasz? :) Jak to godzisz z pracą i domem? Chyba, że te festiwale, teatry, warsztaty jakoś z pracą są mocno powiązane?
    Pozdrowienia ślę!

    OdpowiedzUsuń
  9. coś pysznego w tym zabieganiu :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. czesto robie podobne klopsiki,sa takie podzielne i na raz do buzi ;) najczesciej podaje je wlasnie z makaronem tagiatelle,sa pyszne.Zazdroszcze Ci tego Cohena...

    OdpowiedzUsuń
  11. Aniu, masz rację to świetne danie na pośpiech i zimne dni...ja tez wolę z makaronem...ale robie z ziemniakami najczęściej bo niestety zawsze jestem przegłosowana :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziewczyny - wielkie dzięki za komentarze. Myślę, że maleńkie szwedzkie klopsiki zastąpiły te polskie, znacznie większe :)

    Kaprysiu - miło mi czytać takie słowa! Mam nadzieję, że klopsiki Ci się spodobają. A jeśli nie - to następnym razem spróbuj takich z samej wołowiny, może to ten smak.

    Małgosiu - ten napięty plan dnia/tygodnia/miesiąca jest wynikiem po części pracy, po części różnych towarzyskich układów,studiów i zainteresowań, a po części - października! To miesiąc, w którym zawsze bardzo dużo się dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubie bardzo takie klopsiki. Zawsze chetnie zajadam sie nimi w Ikei :) W domu jednak jeszcze sama nie robilam. Wiec czas najwyzszy to zmienic :) Zapisuje przepis :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Majko - czekam na relację. Ten przepis jest bardzo podobny do podstawowego przepisu ze skandynawskiej książki kucharskiej.

    OdpowiedzUsuń
  15. Anno, dziękuję za ten przepis, bardzo mi się przyda. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń