2010-10-10

Wino i boeuf a la bourguignonne

Czasami jedzenie staje się pretekstem do wypicia kieliszka dobrego wina. Czasami gotujemy, by zwolnić tempo, bo czas wokół pędzi jak szalony, a my nie dajemy rady obowiązkom, wyjazdom, chorobom... Czasami mamy po prostu ochotę na danie jednogarnkowe, które możemy odgrzewać przez dni kilka, bo  zajęcia  nie pozwalają  na dłuższy pobyt w kuchni. 

Tym razem zatęskniłam za boeuf a la  bourguignonne, czyli wołowiną po burgundzku. Lubię to danie i zapewne przygotowywałabym je częściej, gdyby nie okropny smak  pieczarek, które od jakiegoś czasu smakują raczej wapnem niż  grzybem i są upiornie twarde i głąbiaste. Czy ktoś wie, o co tu chodzi? 

Zaryzykowałam jednak i kupiłam wszystkie składniki oprócz wina, bo miałam jakąś butelkę w domu. Jakąś - właśnie. Okazało się, że wino nie jest wcale francuskie, tylko hiszpańskie i że jest to doskonałe, trzymane na specjalną okazję, wino z regionu  Rioha.  Żal był wielki, ale mężnie wlałam wino do wołowiny, filozoficznie rozmyślając nad ceną, jaką płacimy za niektóre kulinarne przyjemności... I tak oto  francuska wołowina po burgundzku stała się  jedynie bardzo smacznym dodatkiem do pysznego hiszpańskiego  wina.

Składniki:
  • 1 kg wołowiny gulaszowej, pokrojonej w dużą kostkę (ok. 5 cm)
  • 20 dkg wędzonego boczku
  • 10 dkg masła
  • olej do smażenia,
  • 2   łyżki mąki pszennej
  • 1 łyżka koncentratu pomidorowego
  • 1/2 kg małych pieczarek
  • kilkanaście szalotek
  • cebula
  • por
  • 2 ząbki czosnku
  • 350 ml czerwonego wina burgundzkiego
  • 500 ml bulionu wołowego
  • marchewka
  • sól, pieprz
  • bouquet garni (natka pietruszki, liść laurowy, tymianek)
 Zaczynamy od nagrzania piekarnika do 150 stopni C. W tym czasie na patelni rozgrzewamy połowę  masła z kilkoma łyżkami oleju i smażymy pokrojony w kostkę boczek na rumiano. Po usmażeniu wkładamy go do żeliwnego garnka, a na pozostałym tłuszczu obsmażamy partiami wołowinę - aż się ładnie zrumieni. Wołowinę dokładamy do boczku. Teraz musimy z patelni zlać tłuszcz, nałożyć resztę masła i smażyć pokrojone w talarki warzywa: cebulę, pora, marchew i czosnek ( przez 3 minuty ).  Po tym czasie posypujemy warzywa  mąką i smażymy jeszcze przez 2 minuty, intensywnie mieszając. Wlewamy wino i bulion, i, znów mieszając,  doprowadzamy do wrzenia. Gotujemy 1 minutę. Całość wlewamy do garnka z mięsem. Potrawę   trzeba teraz posolić, popieprzyć, dodać bouquet garni, koncentrat pomidorowy i wymieszać. Płyn powinien sięgać 1 cm powyżej warstwy mięsa -  w razie potrzeby dolewamy  więcej bulionu. Wstawiamy naczynie do piekarnika i pieczemy przez 2 godziny. 

W tym czasie zajmujemy się czymkolwiek, na co tylko mamy  ochotę*, bo wołowina powoli piecze się sama... Po upływie 2 godzin podsmażamy  na dwóch łyżkach masła  najpierw  całe szalotki,  potem  pieczarki, też w całości. Cebulki i pieczarki dodajemy do mięsa i pieczemy jeszcze 0,5 godziny. Gotowe.  Już jest pyszne, ale następnego dnia danie jeszcze zyskuje na smaku. Potrawę podajemy z resztą czerwonego wina, żałując,  że zostało go tak mało... Pełen zachwyt! 

* Ja miałam ochotę poczytać sobie eseje Zadie Smith, Jak zmieniałam zdanie, ale zwykle robię w tym  czasie pranie albo sprzątam kuchnię ;)

    14 komentarzy:

    1. An-no! Wspaniałe! Brak słów przy takich smakach i aromatach!
      Pozdrawiam:)

      OdpowiedzUsuń
    2. Bardzo lubię wołowinę po burgundzku.Zwłaszcza w towarzystwie dobrego czerwonego wina...
      Jeżeli chodzi o pieczarki,to od jakiegoś czasu ich nie jem - są okropne! Podejrzewam,że do produkcji dodają jakiegoś chemicznego świństwa.Brrrrr.Chyba wolę boczniaki.
      Zastępuję je grzybami sezonowymi.Ale co będzie zimą?

      OdpowiedzUsuń
    3. och, co za danie!
      jaki aromat, co za smak!

      OdpowiedzUsuń
    4. Hm, nie zauważyłam zmiany w smaku pieczarek, przynajmniej w moim mieście :)
      Bardzo lubię dodawać wino do potraw mięsnych, bo dodaje im "szlachetności", nawet jeśli są zupełnie prostymi daniami.

      Zapraszam na swojego nowego kulinarnego bloga:
      http://kraina-szczesliwosci.blogspot.com/

      OdpowiedzUsuń
    5. Bardzo lubię wołowinę po burgundzku, ale to danie nie musi zawierac pieczarek, u nas zawsze bez.

      OdpowiedzUsuń
    6. ach, coz to musi byc za wspaniale danie:)

      OdpowiedzUsuń
    7. Od samego czytania zrobiło mi się cieplej.Dobrze, ze wróciłaś i ocieplasz regularnie:-)
      Pozdrawiam ciepło

      OdpowiedzUsuń
    8. Ach, jak apetycznie:) Tylko te dwie godziny:( Zapewne danie podałabym koło północy;) Ale może w jakiś weekend wypróbuję Twój przepis:)

      OdpowiedzUsuń
    9. Zajrzalam do oryginalnego przepisu Julii Child i on zawiera grzyby. No ale przecież nie trzeba zawsze sztywno trzymac sie przepisów, np moja siostra nie może jeść grzybów i gotując BB na pewno bym ich nie dodala.Z czym podawać(oprócz wina)tą potrawę??

      OdpowiedzUsuń
    10. Aniu, podziwiem Cie, oj to pierwszy chyba raz gdy nie zrobilabym tego samego co Ty, w zyciu bym nie wlala wina Rioja do francuskiej wolowiny i to nie z powodu jakichs tam zasad kulinarnych, a tylko dlatego ze nasi przyjaciele Hiszpanie generalnie mowia, ze Francuz to najwiekszy nieprzyjaciel :)))

      Sciskam!

      OdpowiedzUsuń
    11. Amber - to podobno jakieś "obce" pieczarki, te z supermarketu tak fatalnie smakują - sama nie wiem...

      Kaprysiu - gotujesz w niedzielę i masz obiady na kilka następnych dni ;)

      Aniu, Karmel-itko, Fuksio, Ago - dziękuję :)

      Ori - fajnie zamieszać łyżką w takim wielkim garnku;) Zresztą - każde jednogarnkowe danie poprawia samopoczucie :)


      ABily, miss_coco - wiem, ale ja lubię to danie z pieczarkami :)

      Buruuberi - ja też już tego nigdy więcej nie zrobię!

      Polko - zapraszam! To danie na kilka dni :)

      OdpowiedzUsuń
    12. Beato,

      dzięki, że wpadłaś :)

      OdpowiedzUsuń