Od kiedy spróbowałam dyni hokkaido - nie mam już ochoty na żadną inną! Udaje mi się ją kupić na moim bazarku, a Pan Sprzedawca mówi, że prawie nikt tej dyni nie kupuje. Szkoda, bo jest pyszna, można ją jeść ze skórką, jest mniej włóknista niż najpopularniejsze gatunki dyni, ma niewielkie rozmiary, co nie jest bez znaczenia, można ją więc upiec w całości nadzianą warzywami i serem. Dałam Sprzedawcy przepis na dzisiejszą sałatkę. Niby nic nowego, ale skoro dynia pysznie się komponuje z zieloną sałatą, rukolą, serem pleśniowym i orzechami - warto powtarzać tę kombinację. Ja lubię tę sałatę doprawioną delikatnie, właściwie od niechcenia, jednak wielbiciele bardziej wyrazistych smaków mogą popracować nad sosem i proporcjami składników - można na przykład dodać więcej sera albo balsamico.
Składniki:
- 1 dynia hokkaido albo 2 małe sztuki
- drobna sałata dębowa
- rukola
- ser z niebieską pleśnią (np. rokpol albo duński )
- garść orzechów włoskich
- gałązki świeżego tymianku
- 2 ząbki czosnku
- 1 czerwona cebula
- olej i ocet balsamiczny do skropienia dyni
Sos:
olej lniany + olej z pestek dyni + ocet balsamiczny + gruba sól morska + świeżo zmielony pieprz
Dynię kroję w ósemki albo w plastry o grubości 2 cm, usuwam nasiona, skrapiam kawałki olejem, octem balsamicznym (tym razem zwykłym, dość tanim), posypuję tymiankiem i piekę ze skórką na blasze wyłożonej pergaminem w temperaturze 220 stopni, około 20 - 25 minut (w zależności od grubości plastrów i mocy piekarnika). Dodaję jeszcze, ale nie jest to konieczne, ćwiartki czerwonej cebuli i ząbki czosnku w całości.
Zapach tak pieczonej dyni ściąga do kuchni nawet koty ;)
Sałatę i rukolę skrapiam olejami i dojrzałym balsamico, delikatnie mieszam i układam na płaskim półmisku. Na sałacie układam promieniście kawałki dyni, cebule i ząbki czosnku; wszystko posypuję pokruszonym serem oraz połówkami orzechów włoskich, ponownie skrapiam składniki sałaty olejem i octem, doprawiam grubą solą morską i świeżo zmielonym pieprzem. Gotowe!
Sałata doskonale się nadaje na wieczorne spotkanie z gośćmi, sobotni lunch lub do uczczenia pięknej końcówki złotej jesieni. I na Festiwal Dyni, oczywiście!
Dzisiejszym dniem zachwycałam się nie tylko ja - również koty grzały się na balkonie, buszowały we wrzosach i chryzantemach. Było cudnie. I będzie tak jeszcze przez kilka dni. Miłej niedzieli Wam życzę :)
Dzisiejszym dniem zachwycałam się nie tylko ja - również koty grzały się na balkonie, buszowały we wrzosach i chryzantemach. Było cudnie. I będzie tak jeszcze przez kilka dni. Miłej niedzieli Wam życzę :)
I jeszcze Tycio "buszujący we wrzosach". Balkonowy odkrywca!
Pysznie wygląda ta sałatka. Piękne kolory na talerzu. No i otoczenie cudne, nie mówiąc już o kotach,które są tak kochane.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Majano, pozdrawiam i czekam na Twoją dyniową propozycję :)
UsuńAlez to smacznie wyglada! Piekne zdjecia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dagi
Dagi, dziękuję :) Ja jestem fanką Twojej koteczki i Twoich zdjęć :)
Usuńoch te nasze kociołki....ale twoje są pięknie w tych wrzosach...do zagłaskanie...a sałatka wygląda obłędnie:)))
OdpowiedzUsuńQro - aż mi się oczy śmieją, kiedy patrzę na koty buszujące po balkonie. Żal trzymać je w domu. Te zapachy, te dźwięki...
UsuńDziękuję za komentarz :)
sałatka świetna z moją ulubiona chyba odmiana dyni ,ale ten deser we wrzosach , wow
OdpowiedzUsuńMargot - ten koci deser to żywe srebro - "zwiercony" i szybki jak strzała!
UsuńMasz racje Anno - Hokkaido to z cala pewnoscia jedna z najwspanialszych dyn! Az dziwne, ze klienci jej u Pana nie kupuja...
OdpowiedzUsuńA Twoja salatka tym, co lubie : proste i smaczne skladniki, idealnie ze soba wspolgrajace. To jest u nas praktycznie staly punkt dyniowego repertuaru, wystarczy bowiem upiec dynie, a potem juz laczyc ja z czym tylko nam sie podoba :)
Pozdrawiam serdecznie!
PS. Wspaniale wrzosy! I lowca w nich rowniez swietny :D
Beo, nie wiem, czy pamiętasz, ale starsze pokolenie w Polsce zna tylko dwa sposoby przyrządzania dyni: w zupie mlecznej z zacierkami i w occie, jako rodzaj pikli. Prowadzę na moim bazarku dyniową kampanię, bo mi żal, że ludzie nie potrafią dyni wykorzystać...
UsuńJa zaczęłam dyniowe szaleństwo już kilkanaście dni wcześniej, a dzisiaj mam podobną sałatkę... hokkaido jest boska!
OdpowiedzUsuńpiękne kociaki i pięknie im w tych wrzosach:))
Kass, podglądam u Ciebie te dyniowe przepisy!
UsuńKoty - najedzone "po kokardkę" - śpią słodko na kanapie :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWspaniała propozycja. Pieczona dynia do sałaty to pyszne połączenie. No i ten sos z pysznych olejów. Świetna propozycja. Cudne masz to nowe kocie. Ja nie mogę się doczekać na nasze. Odliczam wręcz tygodnie do chwili kiedy z nami zamieszka.
OdpowiedzUsuńlo - koty są dwa - dwa lekarstwa na miłość, oba adoptowane, jeden po przejściach...
OdpowiedzUsuńDynię polecam szczerze!
Witaj Aniu. Świetny przepis na sałatkę. Z pewnością wykorzystam,
OdpowiedzUsuńA w kwestii workowego obicia. Niestety nie posiadam więcej worków. To na moich taboretach to pozostałości po większym zleceniu.
Pozdrawiam
Mario, tak piękne te worki były, że musiałam zapytać... Sałatkę polecam :)
UsuńNa sałatkę się rzucam!
OdpowiedzUsuńZrobię ją dla Gości w najbliższą sobotę.
Wszystkiego dyniowego...
Amber - zrób i pokombinuj z sosem :)
Usuń