2012-01-01

Noworoczna surówka z selera z suszoną żurawiną


Czerwień świąteczna nie chce mnie opuścić w tym roku, zakradła się nawet do surówki z selera. Ładny, biały i  mięsisty korzeń selera jest doskonały jako baza do jesiennej albo zimowej surówki. Moja tym razem była z suszoną żurawiną. Mniam! Zapytałam wprawdzie rodzinę o zdanie, ale poza mną nie było wielbicieli. 
-  Dooobre... - Zdrowe... - usłyszałam. Przywykłam ostatnio do powściągliwych recenzji i braku entuzjazmu (u mojej Teściowej nawet dzisiejszy creme brulee, przygotowany według tego przepisu,  entuzjazmu nie wbudził!), ale myślę sobie swoje...
Wam polecam tę prostą i efektowną sałatkę, chyba że to właśnie seler nie budzi Waszego "entuzjazmu" albo nie przepadacie za suszoną żurawiną :) Zwykle dodaję do selera rodzynki, ale ostatnio żurawina - pyszna  i zdrowa - skradła moje serce. Inny przepis na selerową surówkę znajdziecie tu.
Surówka towarzyszyła noworocznej kaczce z jabłkami i pomarańczami, była bardzo świeża i lekka za sprawą chudej kwaśnej śmietany, doprawionej sokiem z cytryny, solą, pieprzem  i odrobiną cukru pudru. Przygotowałam ją w ostatniej chwili przed podaniem i  przyznam, że   tak naprawdę chodziło mi o połączenie białego i czerwonego koloru. No i o miskę :)

Surówka z selera z suszoną  żurawiną

Składniki:
  • 1/2 dużej bulwy selera
  • garść suszonej żurawiny
  • kilka łyżek śmietany albo gęstego jogurtu
  • sok z cytryny
  • cukier puder
  • sól, pieprz
Seler starłam na grubej tarce, szybko skropiłam sokiem z cytryny, wymieszałam ze śmietaną, większością żurawin i doprawiłam do smaku. Gotową sałatkę posypałam dla urody pozostałą żurawiną. Naprawdę proste!

12 komentarzy:

  1. Pyszna surówka! Bardzo takie lubię :). Uwielbiam dodatek żurawiny w surówkach.
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie to kwestia swiatecznego przejedzenia :)) A surowka bardzo mi sie podoba. Lubie seler i zurawine.

    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    Usciski.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda apetycznie i małokalorycznie:) Dziś spróbuję do obiadku, oczywiście z jogurtem. Pozdrawiam i dziękuję za inspirację:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, chyba wszyscy jestesmy mocno przejedzeni i marudzimy juz na wszystko:) Surowka z selera jest jedna z moich ulubionych, do tego lekka i swieza z dodatkiem zurawin zamiast rodzynek. Ja sie na Twoja surowke zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przejmuj się. Ja już przestała się przejmować, bo ile można się starać?
    Czerwień ust, czerwień korali, czerwień serca.
    Najlepszego :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, to świąteczne przejedzenie podnosi poziom marudzenia ;)

    Polko - dodam jeszcze czerwień jabłek i... żurawinówki!
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo! Ja te czerwienie ochoczo podziwiam. :) Zwłaszcza takie jedne piękne z Green Gate, którymi całkiem niedawno po oczach dałaś. :) Teraz po nocach mi się śnią i nie wiem jak to się zakończy. :D
    Rzeczywiście wszystkim dogodzić się nie da, ale w końcu czy trzeba...? ;-)
    Ps. Ze mną w roli gościa problemu byś nie miała. :D Jeszcze o dokładkę bym poprosiła. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Małgosiu - dziękuję za pociechę! Lubię tylko takich gości, którzy lubią dobre jedzenie i umieją je docenić ;) A Green Gate to taki świąteczny kaprys - zobaczyłam w katalogu i oszalałam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ano-no, a mogę zapytać jaką drogą kupowałaś? Tzn. czy masz u siebie sklep, czy przez internet zamawiałaś? Bo ja przeglądałam trochę, ale taki Wonderhome, który chyba jest głównym przedstawicielem na PL lichą ma ofertę... (mało nowości)...

    OdpowiedzUsuń
  10. Małgosiu, przez internet, właśnie i to w Wonderhome. Udało mi się kupić filiżanki, kubki, talerze, dzbanek i kieliszki do jajek. Teraz chyba część oferty jest wyprzedana, a i ja nie dostałam spodków pod filiżanki. Ja serię łączyłam Fay i Lina, bo nie chciałam gromadzić zbyt oczywistego kompletu, a one do siebie pasują.
    W Danii byłam w sklepie Green Gate - z wrażenia nie kupiłam nic!

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow! Piękne zakupy zatem! :)
    No właśnie te kubeczki mnie trochę zastanowiły, bo w innym sklepie internetowym znalazłam wraz z talerzykiem w takiej samej (albo bardzo bardzo zbliżonej) cenie, co w Wonderhome bez talerzyka...
    An-no, a w Dani, to gdzie? :) Znaczy w którym mieście ten sklep? Ja mam szwagra co w Danii pracuje, może przypadkiem gdzieś w pobliżu... :D
    A swoją drogą, gdy dwa lata temu pierwszy raz spotkałam się z ceramiką Green Gate u naszych niemieckich sąsiadów, to podobnie do Ciebie zakręciło mi się w głowie z wrażenia. :D Ale coś niecoś jednak przytargałam do domu. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Małgosiu, to był sklep w miasteczku Helsingor (tym od Hamleta, to jest całkiem niedaleko od Kopenhagi), przy głównym deptaku. Ale myślę, że musi być i w samej Kopenhadze...

    Ludzie z Wonderhome okazali się bardzo mili i niezawodni, więc jestem zadowolona.

    OdpowiedzUsuń