Gęsi, gęsi do domu! Gęś (nie)podległa! - takie i inne hasła promują jedzenie gęsiny w dniu 11 listopada. Wobec tego i tym razem, zamiast uczestniczyć w narodowych sporach oraz marszach i demonstracjach, wolałam promować slowfoodowe hasło: gęsina na świętego Marcina! oraz inne - gęsina na Święto Niepodległości! Ponieważ jestem członkiem Grupy Solidarnych Zakupów ChilliBite.pl , zamówiłam gęś owsianą i odebrałam ją w restauracji Winkolekcja na trzy dni przed samym świętem.
Tak się w tym roku szczęśliwie złożyło, że gęsinę jedliśmy dzień po dniu. Otóż w sobotę mieliśmy wspaniałą rodzinną uroczystość, na której prawdziwy KUCHARZ podał - między innymi - wyśmienite confit z gęsi z musem pomarańczowym, batatami i kalarepką, na chlebowym farszu, a w niedzielę ja sama upiekłam gęś z porami, śliwkami i cząstkami jabłek. Piekłam tę gęś długo, w niskiej temperaturze, zainspirowana przepisem Modesta Amaro zasłyszanym w radiowej Trójce.
Składniki:
- gęś owsiana o wadze 4,5 kg
- 2 zmiażdżone ząbki czosnku
- majeranek (1 torebka)
- sól, pieprz
- słodka papryka mielona
farsz:
- 1 duże jabłko pokrojone w ósemki
- 1 por pokrojony w talarki
- 2 garście śliwek kalifornijskich
Tuszkę natarłam obficie przyprawami i pozostawiłam w lodówce na noc. Rano wyjęłam z lodówki na pół godziny przed pieczeniem, piersi obłożyłam gęsim tłuszczem, do brytfanny wlałam szklankę wrzącej wody i piekłam gęś około 5 godzin w zmiennej temperaturze. Pamiętałam o tym, by tuszkę od czasu do czasu podlewać. Filip mówi, że najlepiej piec gęś na ruszcie, by piekła się również od spodu, a nie gotowała w tłuszczu. Mnie to tym razem nie przeszkadzało, a gęsi polecam! Szczególnie owsiane, bo są bardzo smaczne, miękkie i mięsiste.
Najtrudniej chyba ustalić czas pieczenia gęsi. Uważa się, że gęś młodą należy piec około 45 minut na kilogram wagi, a gęś starszą 60 minut, ale nikt nie wspomina o tym, jak wielkie znaczenie ma temperatura pieczenia. Amaro mówił w radiu o 90 stopniach Celsjusza, ale Filip, wspomniany już wyżej KUCHARZ, uświadomił mi, że w domowych piekarnikach ta temperatura nie zawsze jest zgodna z wartościami podanymi na wyświetlaczu i najlepiej mierzyć ją termometrem do mięsa. Nie pamiętałam, gdzie jest mój termometr (ciekawe, dlaczego...), postanowiłam więc upiec gęś w temperaturze nieco wyższej: przez dwie godziny utrzymywałam temperaturę 110 stopni Celsjusza, potem 140, a przez ostatnią godzinę piekłam ptaka w temperaturze 180 stopni. Przez większą część czasu gęś piekłam pod przykryciem, kilka razy podlewałam wytopionym tłuszczem, a potem zdjęłam folię i podwyższyłam temperaturę. Po upieczeniu zostawiłam gęś na 15 minut pod przykryciem i - wyszło pysznie! Tym razem gęś okazała się chyba podległa moim poleceniom
Filip pokroił tuszkę i obłożył śliwkami, a ja podałam moją gęś z buraczkami, ziemniakami i innymi dodatkami. Przyznam, że dodatek śliwek do farszu świetnie wpłynął na smak mięsa. Polecam!
12 komentarzy:
Cudownie apetyczna ta gaska :) Taka rumiana i przypieczona...lubie :))
Gęś na św Marcina najlepsza jest!
Prawie mi pachnie monitor:) Ciekawa ta grupa zakupowa, ale daleko ode mnie dosyć i pewnie ceny raczej wysokie, więc pooblizuję się przed komputerem:) Pozdrawiam:)
Zazdroszczę tych gęsich przysmaków:)
Nie było u mnie gęsi na Św. Marcina,
ale jest już zamówiona i w weekend nadrabiam zaległości!
Wygląda tak apetycznie An-no! Ja nigdy nie jadłam gęsi.
Chętnie bym spróbowała.
Aniu,
a co u kociakow :-)),
Pozdr
A.
Dziękuję za troskę, wszystko dobrze, koty lubią się coraz bardziej :)
Majano, mnie smak gęsi zachwyca już od kilku lat. Warto!
Pycha! Wzięłam dokładkę ;)
Otóż to!
Konwalie - ja myślę o świętach, ale wtedy jest zwykle za dużo jedzenia. Teraz za to - najlepszy czas na gęś! W roli głównej.
Kaprysiu - nie znam innych cen ani propozycji tej grupy zakupowej, ale się przyjrzę. W końcu idea zacna!
Prześlij komentarz