Ciągle coś zmieniam w przepisach, eksperymentuję, zawsze jakieś licho mnie podkusi, żeby zrobić coś po swojemu. Ale nie tym razem. Razowe bułeczki z płatkami owsianymi upiekłam według przepisu Bajaderki znalezionego przez Dorotus . No, może zwiększyłam nieznacznie ilość mąki, bo ciasto wydało mi się zbyt rzadkie i nie dawało się wyrobić. Ale jaki rezultat! Bułeczki niezwykle delikatne, puszyste - nigdy bym nie podejrzewała, że razowe wypieki z dużym dodatkiem namoczonych płatków owsianych mogą być tak smaczne. I dodać muszę, że łatwo je upiec...
Podstawowe pytanie, jakie słyszę od wszystkich znajomych i nieznajomych, zawsze brzmi podobnie: "jak ty znajdujesz na to czas?", a większość uwag streszcza się w jednoznacznie brzmiącym komentarzu: "że też ci się chce!"... Ano chce mi się, a jak mi się nie chce - to nie piekę, nie gotuję i już. Innym za to chce się sprzątać, malować, wyplatać z wikliny kosze albo odnawiać meble. A mnie chce się gotować. I dziwią mnie uwagi o tym, że dla dwojga to się nie opłaca, a tym bardziej dla jednej osoby... A w ogóle komu by się chciało lepić pierogi, piec bułki albo ciasteczka, że o chlebach nie wspomnę... Ale z gotowaniem i pieczeniem jest tak jak ze wszystkim - można lubić jeść i można lubić gotować, ale wystarczy przestać na tydzień i już ma się wrażenie, że się wypadło z rytmu. Gotowania, oczywiście...
No więc, że też mi się chce! Czasami jest to kwestia zwykłego przełamania się. Ja też myślałam kiedyś, że pieczenie chleba to sztuka z pogranicza magii i alchemii, do czasu, kiedy poszłam na przyjęcie do koleżanki, a ona, stawiając na stole jakieś pasty, od niechcenia rzuciła: "upiekłam chleb"... Pomyślałam, że też tak chcę! (Może powinnam pomyśleć tak o prowadzeniu samochodu...?)
Póki co - podaję przepis na bułeczki i zachęcam - to nie jest tak trudne jak szycie, budowanie domu, zakładanie ogrodu czy jazda samochodem ;)
Cytuję za Dorotus:
W dużej misce zalać płatki, miód, masło i sól wrzącą wodą, dobrze wymieszać i odstawić do wystygnięcia.
Ponadto:
Drożdże rozpuścić w letniej wodzie, dostawić na 5 minut, dodać do miski z płatkami, dodać siemię lniane i dobrze wymieszać. Dodać mąkę razową i pszenną, dobrze wymieszać. Przełożyć na blat i wyrobić miękkie, elastyczne ciasto (wyrabiać przez około 8 minut, ciasto może być lekko klejące).
Przełożyć do lekko natłuszczonej miski, przykryć ręczniczkiem i poczekać do podwojenia objętości. Odgazowując (uderzając lekko dłonią) i zostawić, by odpoczęło na stolnicy 5 minut.
Ciasto podzielić na 12 równych części. Z każdej uformować wałeczek o długości 20 cm, zawiązać go w pojedynczy węzeł, dłuższą, wystającą część założyć pod spód i lekko przycisnąć (ja uformowałam tradycyjne bułeczki). Ułożyć na blaszce, pozostawić pod przykryciem około 30 minut, do napuszenia. Przed samym pieczeniem bułeczki posmarować jajkiem i posypać płatkami.
Piec w 200 st., przez około 15 minut, aż będą ładnie zarumienione. Wystudzić na kratce.
Tu jeszcze bułeczki w towarzystwie kota albo kot z bułeczkami. Zapewniam, że ich nie jadł, powąchał tylko...
Podstawowe pytanie, jakie słyszę od wszystkich znajomych i nieznajomych, zawsze brzmi podobnie: "jak ty znajdujesz na to czas?", a większość uwag streszcza się w jednoznacznie brzmiącym komentarzu: "że też ci się chce!"... Ano chce mi się, a jak mi się nie chce - to nie piekę, nie gotuję i już. Innym za to chce się sprzątać, malować, wyplatać z wikliny kosze albo odnawiać meble. A mnie chce się gotować. I dziwią mnie uwagi o tym, że dla dwojga to się nie opłaca, a tym bardziej dla jednej osoby... A w ogóle komu by się chciało lepić pierogi, piec bułki albo ciasteczka, że o chlebach nie wspomnę... Ale z gotowaniem i pieczeniem jest tak jak ze wszystkim - można lubić jeść i można lubić gotować, ale wystarczy przestać na tydzień i już ma się wrażenie, że się wypadło z rytmu. Gotowania, oczywiście...
No więc, że też mi się chce! Czasami jest to kwestia zwykłego przełamania się. Ja też myślałam kiedyś, że pieczenie chleba to sztuka z pogranicza magii i alchemii, do czasu, kiedy poszłam na przyjęcie do koleżanki, a ona, stawiając na stole jakieś pasty, od niechcenia rzuciła: "upiekłam chleb"... Pomyślałam, że też tak chcę! (Może powinnam pomyśleć tak o prowadzeniu samochodu...?)
Póki co - podaję przepis na bułeczki i zachęcam - to nie jest tak trudne jak szycie, budowanie domu, zakładanie ogrodu czy jazda samochodem ;)
Cytuję za Dorotus:
Składniki na 12 bułeczek:
- pół szklanki płatków owsianych
- 1 - 2 łyżki miodu
- 1 łyżka (17 g) masła
- 3/4 łyżeczki soli
- 1 szklanka wrzącej wody
Ponadto:
- 1 czubata łyżeczka drożdży suchych (około 7 g) lub 14 g drożdży świeżych
- 3 łyżki letniej wody
- 2 łyżki zmielonego siemienia lnianego (dodałam 4)
- 1,5 szklanki mąki pszennej razowej (u mnie 2 szklanki)
- 3/4 szklanki mąki pszennej
- do posmarowania: 1 jajko roztrzepane z 1 łyżką mleka
- do posypania: płatki owsiane
Przełożyć do lekko natłuszczonej miski, przykryć ręczniczkiem i poczekać do podwojenia objętości. Odgazowując (uderzając lekko dłonią) i zostawić, by odpoczęło na stolnicy 5 minut.
Ciasto podzielić na 12 równych części. Z każdej uformować wałeczek o długości 20 cm, zawiązać go w pojedynczy węzeł, dłuższą, wystającą część założyć pod spód i lekko przycisnąć (ja uformowałam tradycyjne bułeczki). Ułożyć na blaszce, pozostawić pod przykryciem około 30 minut, do napuszenia. Przed samym pieczeniem bułeczki posmarować jajkiem i posypać płatkami.
Piec w 200 st., przez około 15 minut, aż będą ładnie zarumienione. Wystudzić na kratce.
Tu jeszcze bułeczki w towarzystwie kota albo kot z bułeczkami. Zapewniam, że ich nie jadł, powąchał tylko...
6 komentarzy:
Bułeczki razowe...mmmm muszą by wyborne, jak tylko będę miała czas - a nie mam póki co - to napewno upikę.
Koty lubia zapachy kuchenne, moje na sam widok jedzenia oblizują się ale wcale nie chcą jeśc...
Ania no swietnie sie Ciebie czyta :) Podpisuje sie rekami i nogami pod tym co napisalas :))) A jak sie uporasz z prowadzeniem auta to moze i ja sie skusze? :D
An-na, tak ja jeszcze słyszę ,że w dzisiejszych czasach nie ma czasu....
a bułki przepysznie się prezentują
pozdrawiam
taka jedna co też jej się chce (może nie zawsze ale...:P)
An-no, że też Ci się tak chce! :D Zdecydowanie powinno się nie chcieć! :D
A bułeczki ponętnie się świecą w tym letnim słońcu i zielenią w tle. :)
Kass - mój kot zawsze przybiega, kiedy kończy się dusić kurczak i domaga się swojej porcji...
Polko - jak ja mam tę blokadę przed jazdą samochodem pokonać to już nie wiem... Dzięki :)
Margot - widziałam, że "takiej jednej" znów się chciało coś upiec ;)
Małgosiu - oj, jak mi się nie chce umyć lodówki po rozmrożeniu! Wolałabym coś ugotować...
Aniu- kot z bułeczkami rewelacyjny!!!Piękne zdjęcie!!!Taa,....zdanie :" że też ci się chce "znam to aż za dobrze:)
Mnie też się chce i dlatego robię i zupełnie tak jak Ty, jak mi się nie chce to nie robię. Powiem Ci,że ja nie rozumiem, dlaczego innym się nie chce:)
Przepis na bułki na pewno wypróbuję, bo wyglądają bardzo apetycznie.
Serdecznie pozdrawiam i lecę na kurczaka:)
Prześlij komentarz