Pierogi to osobny temat. Cała epopeja, chciałoby się powiedzieć. W mojej rodzinie, o czym wspominałam już kiedyś Alicji, pierogi gościły często na stole, i to w różnej postaci, z nadzieniem mało spotykanym w innych regionach. Teraz straciły już swój regionalny charakter, jak grzyby po deszczu powstają różne pierogarnie, do których trafiają i rodacy, i cudzoziemcy. Moja koleżanka ze Szwajcarii musiała często prowadzić swoich cudzoziemskich gości do barów i restauracji z pierogami. Kiedyś tacy jedni zażądali pierogów również na śniadanie...
Ja lubię bardzo ruskie, jako dziecko uwielbiałam zaś pierogi z kapustą i z grzybami, chętnie raz albo dwa razy w roku jadam też pierogi z mięsem albo z jagodami. No właśnie - pierogi z jagodami to zawsze było wydarzenie! Z sentymentem wspominam, jak je lepiłam w różnych miejscach w Bieszczadach, zagniatając ciasto na stoliku turystycznym i wałkując je butelką po winie. Robiłyśmy z koleżankami tych pierogów wiele, a nasi koledzy pożerali je od razu i żądali jeszcze. Moja feministyczna dusza burzyła się w środku, bo zdarzało się, że dla kucharek tych pierogów niemal brakowało, ale zabawa była mimo to przednia, a zachwycone miny wszystkich facetów, którzy w swym studencko-turystycznym życiu żywili się na ogół makaronem z konserwą i wzdychali do kuchni babcinej, jakoś nam te wysiłki wynagradzały...No tak, Bieszczady to jedyne miejsce, w którym jagody zbierałam wiadrami. Serio. Najbardziej lubiłam takie polany na Magurze Stuposiańskiej, czasami przyglądałam się, jak jagodziarze na Caryńskim czyszczą swoje jagody z liści, na kocach rozpostartych na kijach. To był dobry patent, bo oni zbierali jagody specjalnymi zbieraczkami. Ech...
A jednak pierogi, nawet z jagodami, nie należą do moich dań ukochanych i robię je tylko kilka razy w roku. Przyznam, że niektóre rodzinne farsze nie pojawiają się u mnie zbyt często. A może warto byłoby przypomnieć pierogi z bobem, z kaszą jaglaną, z soczewicą i z pieczarkami, z kapustą i grzybami, z kapustą i z mięsem, ruskie z miętą, pierogi z serem i miętą na słodko, wiejskie z kaszą gryczaną i twarogiem, czy bardzo proste pierogi z serem i ryżem na słodko. A jeszcze pierogi z wiśniami, z dzikimi czarnymi czereśniami... Nie, tych ostatnich się już chyba nie uda zrobić... Bo kto dziś jada dzikie czereśnie?
Ponieważ nie robię pierogów zbyt często, nie mam wprawy, by wykonać ich setkę w krótkim czasie, pięknie ułożyć na desce, przykryć i ugotować w czystej kuchni, a potem podać na stół z dodatkami. Przeciwnie - moja kuchnia przypomina pobojowisko, wszędzie widać mąkę, talerze, durszlaki, ech, szkoda pisać. Nie inaczej było i dziś. Starałam się pamiętać o tym, by ciasto nie było zbyt cienkie, bo pierogi pękają albo wyglądają mało estetycznie i dłużej się je skleja. Ale i tak spędzam przy blacie zbyt wiele czasu. Jednak jedno jest pewne - jeśli ciasto nie jest zbyt cienkie i jagód nie usiłujemy nasypać zbyt wiele, pierogi/pierożki (bo takie głupie pomysły też miewam!) powinny lepić się błyskawicznie.
Kiedy chcę przyspieszyć pracę i nie męczyć się z ciastem, przygotowuję je według przepisu mojej Teściowej, tj. zaparzane wrzątkiem, z jajkiem i olejem. Ciasto jest wtedy mniej twarde i bardzo łatwo się je wałkuje. Polecam ten sposób.
Składniki ciasta:
Lipiec, ech!
Ja lubię bardzo ruskie, jako dziecko uwielbiałam zaś pierogi z kapustą i z grzybami, chętnie raz albo dwa razy w roku jadam też pierogi z mięsem albo z jagodami. No właśnie - pierogi z jagodami to zawsze było wydarzenie! Z sentymentem wspominam, jak je lepiłam w różnych miejscach w Bieszczadach, zagniatając ciasto na stoliku turystycznym i wałkując je butelką po winie. Robiłyśmy z koleżankami tych pierogów wiele, a nasi koledzy pożerali je od razu i żądali jeszcze. Moja feministyczna dusza burzyła się w środku, bo zdarzało się, że dla kucharek tych pierogów niemal brakowało, ale zabawa była mimo to przednia, a zachwycone miny wszystkich facetów, którzy w swym studencko-turystycznym życiu żywili się na ogół makaronem z konserwą i wzdychali do kuchni babcinej, jakoś nam te wysiłki wynagradzały...No tak, Bieszczady to jedyne miejsce, w którym jagody zbierałam wiadrami. Serio. Najbardziej lubiłam takie polany na Magurze Stuposiańskiej, czasami przyglądałam się, jak jagodziarze na Caryńskim czyszczą swoje jagody z liści, na kocach rozpostartych na kijach. To był dobry patent, bo oni zbierali jagody specjalnymi zbieraczkami. Ech...
A jednak pierogi, nawet z jagodami, nie należą do moich dań ukochanych i robię je tylko kilka razy w roku. Przyznam, że niektóre rodzinne farsze nie pojawiają się u mnie zbyt często. A może warto byłoby przypomnieć pierogi z bobem, z kaszą jaglaną, z soczewicą i z pieczarkami, z kapustą i grzybami, z kapustą i z mięsem, ruskie z miętą, pierogi z serem i miętą na słodko, wiejskie z kaszą gryczaną i twarogiem, czy bardzo proste pierogi z serem i ryżem na słodko. A jeszcze pierogi z wiśniami, z dzikimi czarnymi czereśniami... Nie, tych ostatnich się już chyba nie uda zrobić... Bo kto dziś jada dzikie czereśnie?
Ponieważ nie robię pierogów zbyt często, nie mam wprawy, by wykonać ich setkę w krótkim czasie, pięknie ułożyć na desce, przykryć i ugotować w czystej kuchni, a potem podać na stół z dodatkami. Przeciwnie - moja kuchnia przypomina pobojowisko, wszędzie widać mąkę, talerze, durszlaki, ech, szkoda pisać. Nie inaczej było i dziś. Starałam się pamiętać o tym, by ciasto nie było zbyt cienkie, bo pierogi pękają albo wyglądają mało estetycznie i dłużej się je skleja. Ale i tak spędzam przy blacie zbyt wiele czasu. Jednak jedno jest pewne - jeśli ciasto nie jest zbyt cienkie i jagód nie usiłujemy nasypać zbyt wiele, pierogi/pierożki (bo takie głupie pomysły też miewam!) powinny lepić się błyskawicznie.
Kiedy chcę przyspieszyć pracę i nie męczyć się z ciastem, przygotowuję je według przepisu mojej Teściowej, tj. zaparzane wrzątkiem, z jajkiem i olejem. Ciasto jest wtedy mniej twarde i bardzo łatwo się je wałkuje. Polecam ten sposób.
Składniki ciasta:
- 3 szklanki mąki
- 1/2 szklanki wrzątku
- 1 jajo
- 1 łyżka oleju
- szczypta soli
- 40 -50 dkg jagód
- cukier
Lipiec, ech!
16 komentarzy:
Katuj, tratuj, ja wybaczę wszystko ci jak bratu! Ale nie pierogami z jagodami, bo u nas na targu jeszcze nie ma jagód!A to jedna z najpiekniejszych rzeczy na tym łez padole;-)!Pierogi z dzikimi czereśniami jadałam jako dziecię niewinne w Beskidach, ech!
Pyszności!
A wiesz, że w Bieszczadach zawiązała się grupa inicjatywna i chce powołać Święto Jagody? Jako,że Jagoda jestem to pomysł mnie zachwycił.
Pozdrawiam serdecznie!
A! Zaparzane wrzątkiem ciasto - słyszałam już o tym kiedyś. Muszę spróbować. Dzięki!
Ojej jakie pierogi z jagodami!Ja uwielbiam lepić pierogi i lepię je z farszami wręcz odlotowymi ,ale chętnie bym bliżej poznała te co opisałaś , ach!
Czasem jestem zła, że mam takie dziwne smaki i nie lubię owoców (w większości, bo małe odchyłki są) w daniach obiadowych. Tyle razy już oglądałam przesmaczne zdjęcia czy to jak teraz u CIebie An-no - pierogów, czy makaronu z owocami, czy zupy owocowej..., ale wiem, że sama nie przełknę wymienionych. Liczę na to, że z wiekiem jeszcze mi się w głowie poprzestawia i sprawdzę ile traciłam przez te wszystkie lata...
Anna, Ty mowisz serio o robienu pierogow w warunkch turystycznych - to jest piekna opowiesc, piekna i prawie niewarygodna - podziwiam Cie!
Zaciekawily mnie strasznie te pierogi z bobem (o soczewicy nie wspomne, kiedys o nich juz pisalas), no a ruskie z mieta z Radocyny snia mi sie niemal po nocach :-)
Sama zas jestem malo pierogowa, lubie robic male cuda, ale jakos do pierogow chyba nie mam daru, robie pare razy do roku, zawsze wydaje mi sie ze trzeba ich zrobic duzo, a ja wtedy wymiekam :-)
A dzikie czeresnie to te male, niemal czarne? Wczoraj u rodziow w potoku znalazlam kilka, a jutro bede szukac gdzies w Niskim (zobaczymy gdzie nas zagna) w jakichs dzikich sadach, oj nie robie Ci juz ochoty...
Pozdrawiam!
Moje ulubionu po truskawkowych....jeszcze nie robiam w tym roku:( ale już niedługo zrobię.
Ori, tak, to takie bardzo słodkie, czarne czereśnie. Pyszne! Mój Dziadek miał wiele drzew z takimi czereśniami, rosły sobie przy drodze. Sama nie wiem, skąd znam te pierogi z dzikimi czereśniami, bo moja Babcia chyba ich nie robiła zbyt często, ale za to piekła z nimi słodkie placki na sodzie i gotowała zupy...
W Beskidzie rosną jeszcze dzikie czereśnie? Moi znajomi bali ich się nawet spróbować ;)
Magodo - sama chętnie się przyłączę i będę obchodzić takie święto!
A zaparzane ciasto - jeśli umiejętnie dodaje się wody, smakuje lepiej niż zwykłe; jeśli wody za dużo - jest po prostu miękkie i łatwe w obróbce, choć ja do pierogów na słodko wolę twardsze i cienkie ciasto. Ale spróbuj - dla niektórych moich znajomych to rewolucja w kuchni - ręce nie bolą od zagniatania i wałkowania :)
Margot - wkrótce zrobię pierogi z bobem, zapewniam, ale to bardzo łatwy farsz, nic wielkiego...
Małgosiu - dla mnie obiad na słodko nie istnieje! Dlatego nie ma u mnie makaronu z owocami, mało też naleśników i słodkich pierogów.
Buruuberii - tak, małe czarne czereśnie, niezwykle słodkie, takie ciut większe od tych zupełnie dzikich, maleńkich.
Fajnie Wam w tym Beskidzie, ech! Powodzenia!
A pierogi z miętą muszę zrobić, z bobem też będą wkrótce...
Kass, ja czasem robię zimą na kolację pierogi z mrożonymi truskawkami...
Piękne i pyszne pierożki. Też robiłam całkiem niedawno. Uwielbiam pierogi na słodko :))
Odwiedzam Twój blog bo zachwycają mnie zdjęcia potraw i Twoje zamiłowanie do gotowania ,pieczenia i wykonywania wszystkich czynności związanych z jedzeniem . Nie lubię gotować , ewentualnie coś upiekę, ale akurat temat " pierogi "mnie ruszył. Ja lubię tylko z jednym rodzajem farszu tzn. serowo-cynamonowym , podaje się je polane bułką tartą z cukrem . Mój tata lubił ze śliwką węgierką / śliwkę nacinał , wyjmował pestkę w to miejsce sypał cukier , zamykał śliwkę nadziewał pieróg / też polewał bułką tartą z cukrem . Twoje pierogi z jagodami obudziły we mnie wspomnienia z dzieciństwa .Pozdrawiam Yrsa
An-na , to ja będę zgadać do ciebie w poszukiwaniu pierogów :))))
Małgosiu ,ja pierogi bardzo lubię robić i jeść ,ale makaron na słodko już mniej ,a zupy owocowe? Toć to kompot z makaronem ,ble , a jeśli jeszcze dojdzie śmietana to ja wymiękam na całej linii :P
Majano - byłam u Ciebie i porównywałam ciasto :)
Yrso - dziękuję za odwiedziny. pierogi ze śliwkami właśnie nam przypomniałaś...
Margot - zrobiłam pierogi z bobem, muszę je wstawić na blog :)
A makaron na słodko - tylko nie na obiad! Zupa owocowa? - Jadam jedną, chłodnik z truskawek. Rodzinny przepis.
hmmm... poprostu jak odwiedza się Twoją strone, człowiek zaczyna głodnieć:D... świetne zdjęcia jedzenia...zjadło by się monitor ;)
Och Anno, kusisz mnie tymi pierogami z bobem, musze sie tymczasem zaspokoic samym grochem :-) Beskid niestety na b. krotko, ale dobre i tyle... Usciski!
KolczykiPysia - dziękuję, zapraszam :)
Buruuberii - gotuj :)
Pierogi-najlepiej mamusine to jest to!:)
Dziękuję za udział w akcji:*
No to mam pomysł na obiad. Pysznie wyglądają te pierogi. Bardzo smacznie ogląda się tego bloga. Będę zaglądać.
Pozdrawiam,
Ania
Prześlij komentarz