Co jest trudnego w przygotowaniu tortu? Wszystko - chciałoby się krzyknąć! Sama nie wiem - tak naprawdę składanie, przekładanie i dekorowanie masą wydaje mi się sztuką i nie pomaga równo wypieczony biszkopt (mój taki był) ani obręcz, która powstrzymuje krem, ani szeroki nóż... Potrzebna jest WPRAWA, a ja takiej nie mam ;) A mimo to tort imieninowy mi się zamarzył i go upiekłam - w dodatku w dniu, kiedy przychodzili goście. O moim szaleństwie niech świadczy fakt, że w tym samym dniu upiekłam jeszcze pasztet z mięs mieszanych (!), ciabatty, ciasto z owocami, dwie tarty i wielką blachę udek z kurczaka, pieczonych z warzywami, podlanych białym winem. Piekarnik wytrzymał. Ja niekoniecznie...
Ale tort ten jest pyszny i naprawdę łatwy oraz szybki w przygotowaniu, bo to wypiek podobny do tortu z
Czarnego Lasu, tylko z innymi owocami. Biszkopt jest wysoki i wilgotny, a bita śmietana - wiadomo, musi być dobrze schłodzona i tyle. Przepis na biszkopt zaczerpnęłam od Asi z
Kwestii Smaku, która napisała, że ciasto jest wilgotne i łatwe do przekrojenia, ponadto - pyszne i niezawodne! Domowy dżem albo konfitura dodatkowo je nawilżają i podkręcają smak, który jest bardziej intensywny niż smak samych surowych owoców.
Serdecznie polecam! Obiecuję sobie, że w tym sezonie upiekę jeszcze oryginalną wersję tortu szwarcwaldzkiego, bo z wiśniami tort ten jest doskonały (wyjąwszy gotowce z cukierni).
Składniki:
Biszkopt kakaowy - proporcje na mniejszą (22 cm) i - w nawiasie - na większą (24 cm) tortownicę:
- 2/3 szklanki cukru / 1 szklanka cukru
- 5 jaj / 7 jaj
- 1/2 szklanki kakao /2/3 szklanki
- 1/2 szklanki mąki tortowej /2/3 szklanki
Krem:
- 1 litr bardzo dobrze schłodzonej śmietany kremówki (30 % lub 36 %)
- 1/2 szklanki cukru z wanilią
- 3 łyżeczki żelatyny
oraz:
- domowy dżem jagodowo-malinowy (1 słoiczek)
- kilka łyżek nalewki malinowej (niekoniecznie)
- ok 300 g malin
- ok. 300 g borówek amerykańskich
- listki mięty pieprzowej
Biszkopt piekłam w małej tortownicy - o średnicy 22 cm, dlatego zmniejszyłam proporcje składników. Zaczęłam od wyłożenia dna tortownicy papierem do pieczenia i zapięcia obręczy. (Boków tortu nie należy smarować tłuszczem ,bo nie dodajemy proszku do pieczenia! ). Następnie nastawiłam piekarnik na 170 stopni i zajęłam się ciastem. Połączyłam mąkę i kakao, potem przesiałam dwukrotnie. Oddzieliłam białka od żółtek i ubijałam białka w mikserze około 2 minut, potem powoli dodawałam cukier, następnie po jednym żółtku, cały czas ubijając masę. Do ubitej masy dodałam mąkę w trzech porcjach i każdą porcję wymieszałam z masą jajeczną za pomocą szpatułki. Ciasto wlałam do tortownicy i piekłam około 40 minut - do suchego patyczka. Gorące ciasto energicznie rzuciłam o blat, by usunąć nadmiar powietrza (?) i pozwoliłam mu ostygnąć.
W tym czasie ubiłam śmietanę kremówkę z cukrem waniliowym i połączyłam ją z żelatyną, którą wcześniej rozpuściłam w 1/2 szklanki wrzącej wody i ostudziłam.
Ostudzony biszkopt odwróciłam, usunęłam papier i przekroiłam ciasto na trzy części (przyda się szeroki nóż, jak radzi Filip) i zaczęła się zabawa z dekorowaniem: spód ciasta (który był uprzednio górą) skropiłam nalewką, posmarowałam dżemem, ułożyłam na nim maliny i borówki i przykryłam bitą śmietaną (około 1/4 porcji albo trochę więcej). Następnie położyłam drugi blat i powtórzyłam czynności. Przykryłam ciasto trzecim blatem, całość pokryłam bitą śmietaną, sporo przeznaczając na boki, i ozdobiłam pozostałymi owocami oraz gałązkami mięty.
Tort najlepiej smakuje mocno schłodzony, przechowywany w lodówce. Mój nie miał szans - został zjedzony błyskawicznie! Julka pożarła dwie porcje, o czym uprzejmie donoszę :]
Wszystkim Annom życzę szczęścia i - wspaniałych tortów!