Zdjęć Wam oszczędzę, dość, że wyglądało to tak: postanowiłam ugotować dobry bulion lub też rosół albo pyszny krupnik i w tym celu wyjęłam z lodówki kawałek rostbefu, umieściłam mięso w garnku i zalałam wodą. Niech sobie postoi odrobinę - pomyślałam. W tym momencie w kuchni zmaterializował się mój kot, smacznie dotychczas śpiący w pościeli. Nie zważając na mnie, wskoczył na blat i zanurzył łepek w garnku.
Delikatnie zdjęłam kota z kuchenki. Kot z filozoficznym spokojem wskoczył ponownie na blat. Przykryłam garnek z mięsem patelnią (bo dość ciężka) i poszłam sobie. Usłyszałam hałas i zobaczyłam kota, który odsuwa patelnię i wkłada łapę do gara. - Tak nie wolno - powiedziałam stanowczo i zrzuciłam kota na podłogę. Garnek przykryłam pokrywką uniwersalną i patelnią. Po chwili usłyszałam hałas... Kot odsunął pokrywkę i patelnię, i metodycznie dobierał się do mięsa. - Tak nie wolno - powtórzyłam z naciskiem i przykryłam garnek pokrywką od kompletu, dobrze dopasowaną. Po chwili usłyszałam znad garnka ponaglające miałczenie. - Pomóż mi zdjąć tę pokrywkę - wymiałczał kot. - Jasne! Jeszcze czego. Dostał chrupki. "Droga Redakcjo - czy ja popełniam jakieś błędy wychowawcze? "
Ostatecznie poszliśmy na kompromis, a kompromis wyglądał tak: Kot siedział w kąciku (udawał, że go nie ma), a ja walczyłam już tylko z bulionem, warzywami, beszamelem i narastającym bałaganem kuchennym. A przyznam, że nie jest łatwo utrzymać porządek w kuchni, w której chce się ugotować bulion, krupnik, warzywa na parze i warzywa na sałatkę jarzynową oraz sos beszamelowy.
A w związku z beszamelem przypomniała mi się niedawna rozmowa z moją Siostrą:
- jakiś oldschoolowy ten sos - powiedziała, zajadając gołąbka w pomidorowym sosie, mocno doprawionym śmietaną.
- Ano, oldschoolowy - przytaknęłam...
Teraz zapraszam Was na na równie "oldschoolowe" danie: kapusta włoska z warzywami pod beszamelem. Właściwie to miałam po prostu ochotę na kapustę włoską, a wszystkie inne potrawy powstały przy okazji ;) Przepis też chyba nie jest potrzebny - wystarczy pokrojoną na duże kawałki kapustę ugotować w rosole lub bulionie i podać w towarzystwie innych gotowanych warzyw. Całość polać beszamelem doprawionym sokiem z cytryny albo białym sosem koperkowym (bulion + śmietana + mąka + koperek).
Można do tego podać jeszcze mięso z rosołu, ale pamiętajmy - to nie jest prawdziwy sztukamięs. Na "sztukamięs przy kości" i "duże jasne" (owszem, Tuwim się kłania) zaproszę innym razem.
I najważniejsze: gości tego dnia na obiad nie zapraszałam, więc wszelkie krytyczne uwagi na temat obecności kota w kuchni są całkowicie chybione ;)
16 komentarzy:
Obiad biorę w ciemno :)
Obecność Futrzaka kompletnie mnie nie odstrasza. Co więcej, wcale mu się nie dziwię.
W tym zakątku wygląda tak pokornie ;)
pozdrowienia!
M.
Biedny kocurek,najpierw wszystko mu wolno, a potem z garnka won! Och,ta miłość,ślepa...
Pyszne zdjęcia warzyw,aż mnie chętka na takie ,to' złapała!
dodałabym, że w ogóle nie jest łatwo utrzymać porządek w kuchni jak się gotuje. Ja mam kuchnię w salonie, więc każde gotowanie wiąże się ze sprzątaniem, bo przecież wszystko jest na wierzchu...
tydzień temu robiłam dla rodziców obiad - z przystawką, drugim daniem i deserem, plus 2 drinki. Dania były kilkuskładnikowe, miałam taki syf po gotowaniu, że nie zdążyłam posprzątać do obiadu! :(
Kocur w kącie faktyczie wygląda tak pokornie i grzecznie, jak tylko to możliwe. Jak można takie skruszone zwierzę wyrzucić? Nigdy!
Piekne zdjecia, a kot jest niesamowity!:))
Pozdrowienia ciepłe:)
Kot wygląda rzeczywiście baaardzo niewinnie :)
Moja kotka też wchodzi na kuchenkę. I w żaden sposób nie udaje mi się jej odzwyczaić, a ja mam elektryczną kuchenkę i strasznie długo zostają palniki gorące. Droga Redakcjo! Proszę o pomoc ;)
Kapustę pod beszamelem bym zjadła i krupnik też :) I sałatkę jarzynową!
Droga Anno, popełniasz fatalne błędy wychowawcze. Kotu należało dać mięska do miseczki z mgiełką beszamelu najlepiej, a nie suche chrupki!Oburzona Redakcja
o tak, koty uwielbiają tak pomagać w kuchni :D
swego czasu jak mieszkałam z dwójką takich pomocników to kompromis oznaczał przeznaczenie dla nich kawałków mięsa... oczywiście właściwie racjonowanych, żeby nie zjadły połowy ;D
kapusty w takim wydaniu nie znałam, wypróbuję z pewnością!
pozdrawiam ciepło!
Och, całe szczęście,że nie tylko Mrautak wchodzi w garnki:)Ona zresztą robi to wyłącznie towarzysko, ponieważ mięsko już też jej nie interesuje. To jest kot, który żywi się energią kosmiczną. szkoda,że to nie samochód.
Obiadek pycha:)
smaczne jedzonko, ja lubie warzywa pod takim sosikiem:)
bulion bulionem,ale taki kot w garnku to dopiero rarytas
Moje też intensywnie pomagają w pitraszeniu:).Meliska to nawet kiedyś wlazła mi na patelnie.O wychowaniu mowy nie ma a ta ich mina:o co ci chodzi kobieto???:)
Gotowanie z kotem mam opanowane jak wiesz. Właściwie każdy przepis powinien zaczynać się słowami:
"wynieś kota z kuchni.."
Zdziebko piękny tak, że bym mu wybaczyła wszystko!!!
Uściski z tęsknotą i pozdrowienia ślę!
Moja Frania też jest towarzyszem w kuchni, ale bardzo grzecznym. Leży sobie pod stołem przy grzejniku i albo, patrzy, albo śpi.
Ja uważam, że koty jako pupile są bardzo przyjacielskie. Tym bardziej, że ja również mam u siebie ciekawego kota. Wielce podoba mi się to co napisano w http://lotydalekodystansowe.pl/bialaczka-u-kota-leczyc/ i moim zdaniem, faktycznie tak jest często. W sumie kociaki są dość popularnym zwierzęciem domowym.
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
Prześlij komentarz