Kiedy zadaję Mężowi pytanie, co ugotować na weekend, słyszę niemal zawsze: "gulasz węgierski" albo: "zupę gulaszową!" Właściwie mogłabym nie pytać, bo dzisiaj podczas obiadu usłyszałam: "mógłbym taki gulasz jeść przez cały tydzień". Mógłby - to prawda! Lubi to danie do tego stopnia, że bez protestów przygotowuje składniki: kroi mięso, ba! - nawet cebulę, od której ZALEWA SIĘ ŁZAMI.
Ja zajmuję się właściwym gotowaniem i poszukiwaniem różnic pomiędzy paprikás (paprykarz to duszone mięso cielęce lub drobiowe z papryką i śmietaną) a pörkölt (zwanym w Polsce gulaszem węgierskim, przygotowywanym głównie z wołowiny, bez dodatku śmietany). Ostatecznie decyduję, że do dania dodam jak zwykle dużo słodkiej i ostrej węgierskiej papryki, cebulę, paprykę wędzoną (tym razem portugalską) i... dużo opieczonej pod grillem czerwonej papryki pozbawionej skórki. Wyjdzie mi z tego pyszne połączenie, a grillowana papryka doda lekkości potrawie. Będzie to wobec tego pörkölt, tyle że z dodatkiem świeżej papryki, jak w leczo czy... paprykarzu ;) No dobrze - to będzie gulasz! Ale...węgierski.
Mój gulasz węgierski:
Składniki:
- 1 kg wołowiny zrazowej pokrojonej w kostkę 2 x 2 cm
- 1/2 kg cebuli
- 2 - 3 czerwone papryki
- 2 ząbki czosnku
- 2 łyżki oleju (lepszy byłby smalec)
- 3 łyżki słodkiej węgierskiej papryki w proszku
- 1 łyżka papryki wędzonej (w proszku)
- 2 łyżki ostrej papryki (jasne, że można dać mniej...)
- 1 łyżka zmielonego kminku
- 2 łyżki koncentratu pomidorowego
- 2 świeże liście laurowe
- sól wędzona i gruba morska do smaku*
- odrobina wody
Mięso zawczasu wyjmuję z lodówki, kroję w kostkę i oprószam delikatnie papryką (1-2 łyżki), pieprzem i kminkiem. Odstawiam na chwilę, a w tym czasie obieram i kroję cebule w półplasterki. Następnie obsmażam mięso na rozgrzanym tłuszczu, dodaję cebulę, resztę słodkiej, ostrej i wędzonej papryki, czosnek i smażę wszystko przez chwilę, często mieszając. Dolewam odrobinę wody, by papryka i cebula nie przypaliły się, bo zgorzknieją! Po chwili dorzucam do garnka pozostałe przyprawy, czyli resztę kminku, liście laurowe i duszę gulasz na małym ogniu około godziny - pod przykryciem, we własnym sosie, bo taki smakuje najlepiej. W razie konieczności podlewam odrobiną wody, by gulasz się nie przypalił.
W tym czasie opiekam połówki papryk pod grillem, w temperaturze 220 stopni, a po 15 minutach wyjmuję je z piekarnika, wkładam na chwilę do foliowej albo papierowej torby, by skórki łatwo dały się zdjąć. Obrane papryki kroję w dużą kostkę i dorzucam do gulaszu pod koniec duszenia, razem z koncentratem pomidorowym, następnie doprawiam ugotowany gulasz solą morską do smaku, dodaję też na koniec szczyptę soli wędzonej.
I tak - mniej więcej - po godzinie duszenia mam gotowe, wyraziste w smaku, bardzo paprykowe danie, które wystarcza nam na 3 dni. Podaję mój gulasz z kluseczkami kładzionymi, pieczywem albo z brązowym ryżem - jak teraz, kiedy unikam glutenu. Do tego sałata rzymska z pysznym dressingiem. Pycha!
Przy okazji - polecam Wam węgierską zupę gulaszową gulyasleves, którą również bardzo lubimy. Pozdrawiam!
I tak - mniej więcej - po godzinie duszenia mam gotowe, wyraziste w smaku, bardzo paprykowe danie, które wystarcza nam na 3 dni. Podaję mój gulasz z kluseczkami kładzionymi, pieczywem albo z brązowym ryżem - jak teraz, kiedy unikam glutenu. Do tego sałata rzymska z pysznym dressingiem. Pycha!
Przy okazji - polecam Wam węgierską zupę gulaszową gulyasleves, którą również bardzo lubimy. Pozdrawiam!
* W kuchni używam głównie grubej soli morskiej, która ma wspaniały smak. Sól wędzona nie jest tu dodatkiem niezbędnym, zwłaszcza że jest droga, ale - jeśli ją mamy - posypmy gotowe danie płatkami tej soli, dla ostatecznego sznytu :)
8 komentarzy:
Oj, chętnie bym zjadła taki pyszny gulasz. Wspaniale wygląda.
Pozdrowienia:)
Ummmm, aż mi przez monitor prawie zapachniało:) A kupiłam ładną wołowinkę wczoraj i czeka w zamrażarce na przetworzenie, będzie więc gulasz:)Pozdrawiam jak zwykle zaśliniona:)
Gulasz ,po prostu' mi też smakuje jak nie wiem co.
Jest po prostu pyszny!
Majano - :)
Kaprysiu - gotuj gulasz, może być i bez soli wędzonej.
Amber - lubimy te smaki...
Aniu, ja taki gulasz też mogłabym jeść cały tydzień :) Bardzo lubię i często robię. jemy zwykle z makaronem, bo makaron też mogłabym jeść cały tydzień :)
Wygląda przepysznie! Wcale mnie nie dziwi, że cieszy się taka popularnością:)
Kasiu - kiedy nie miałam ochoty na swoją porcję gulaszu następnego dnia, Mąż się bardzo ucieszył i pożarł wszystko!
Męska rzecz!
Atino - dziś w domu - dla odmiany - gulasz indyjski ;)
Prześlij komentarz