LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2012-02-12

Pörkölt czy paprikás? Gulasz po prostu!

Kiedy zadaję Mężowi pytanie, co ugotować na weekend,  słyszę niemal zawsze: "gulasz węgierski" albo: "zupę gulaszową!" Właściwie mogłabym nie pytać, bo dzisiaj podczas obiadu usłyszałam: "mógłbym taki gulasz jeść przez cały tydzień". Mógłby  - to prawda! Lubi to danie do tego stopnia, że bez protestów przygotowuje składniki: kroi mięso, ba! -  nawet cebulę, od której ZALEWA SIĘ ŁZAMI. 

Ja zajmuję się właściwym gotowaniem i poszukiwaniem różnic pomiędzy  paprikás (paprykarz to duszone mięso cielęce lub drobiowe z papryką i śmietaną) a pörkölt (zwanym w Polsce gulaszem węgierskim, przygotowywanym głównie z wołowiny, bez dodatku śmietany). Ostatecznie decyduję, że do dania dodam jak zwykle dużo słodkiej i ostrej węgierskiej papryki, cebulę,  paprykę wędzoną (tym razem  portugalską) i... dużo opieczonej pod grillem czerwonej papryki pozbawionej skórki. Wyjdzie mi z tego pyszne  połączenie, a grillowana papryka doda lekkości potrawie. Będzie to wobec tego pörkölt, tyle że z dodatkiem świeżej papryki, jak w leczo czy... paprykarzu ;) No dobrze - to będzie gulasz! Ale...węgierski.

Mój gulasz węgierski:

Składniki:
  • 1 kg wołowiny zrazowej pokrojonej w kostkę 2 x 2 cm
  • 1/2 kg cebuli
  • 2 - 3 czerwone papryki
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżki oleju (lepszy byłby smalec)
  • 3 łyżki słodkiej węgierskiej papryki w proszku
  • 1 łyżka papryki wędzonej (w proszku)
  • 2 łyżki ostrej papryki (jasne, że można dać mniej...)
  • 1 łyżka zmielonego kminku 
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 2 świeże liście laurowe
  • sól wędzona i gruba morska do smaku*
  • odrobina wody
Mięso zawczasu wyjmuję z lodówki, kroję w kostkę i  oprószam delikatnie  papryką (1-2 łyżki), pieprzem i kminkiem.  Odstawiam na chwilę, a  w tym czasie obieram i kroję cebule w półplasterki. Następnie obsmażam mięso na rozgrzanym tłuszczu, dodaję cebulę, resztę słodkiej, ostrej i wędzonej papryki, czosnek i   smażę wszystko przez chwilę, często mieszając. Dolewam  odrobinę wody, by papryka i cebula nie przypaliły się, bo zgorzknieją!  Po chwili dorzucam do garnka pozostałe przyprawy, czyli  resztę kminku, liście laurowe i duszę gulasz na małym ogniu około godziny - pod przykryciem, we własnym sosie, bo taki smakuje najlepiej. W razie konieczności podlewam odrobiną wody, by gulasz się nie przypalił. 

W tym czasie opiekam połówki papryk pod grillem, w temperaturze 220 stopni, a po 15 minutach wyjmuję je z piekarnika, wkładam na chwilę do foliowej albo papierowej torby, by skórki łatwo dały się zdjąć.   Obrane papryki kroję w dużą kostkę i  dorzucam do gulaszu pod koniec duszenia, razem z koncentratem pomidorowym, następnie doprawiam ugotowany gulasz  solą morską do smaku, dodaję też na koniec  szczyptę soli wędzonej.
I tak - mniej więcej -  po godzinie duszenia mam gotowe, wyraziste w smaku, bardzo paprykowe danie, które wystarcza nam na 3 dni. Podaję mój gulasz z kluseczkami kładzionymi, pieczywem albo z brązowym ryżem - jak teraz, kiedy unikam glutenu. Do tego  sałata rzymska z pysznym dressingiem.  Pycha!

Przy okazji - polecam  Wam  węgierską zupę gulaszową gulyasleves, którą również bardzo lubimy. Pozdrawiam!

* W kuchni używam głównie grubej soli morskiej, która ma wspaniały smak. Sól wędzona nie jest  tu dodatkiem niezbędnym, zwłaszcza  że jest droga, ale - jeśli ją mamy - posypmy gotowe danie płatkami tej soli, dla ostatecznego sznytu :)


8 komentarzy:

Majana pisze...

Oj, chętnie bym zjadła taki pyszny gulasz. Wspaniale wygląda.
Pozdrowienia:)

kaprysia pisze...

Ummmm, aż mi przez monitor prawie zapachniało:) A kupiłam ładną wołowinkę wczoraj i czeka w zamrażarce na przetworzenie, będzie więc gulasz:)Pozdrawiam jak zwykle zaśliniona:)

Amber pisze...

Gulasz ,po prostu' mi też smakuje jak nie wiem co.
Jest po prostu pyszny!

An-na pisze...

Majano - :)

Kaprysiu - gotuj gulasz, może być i bez soli wędzonej.

Amber - lubimy te smaki...

kasiac pisze...

Aniu, ja taki gulasz też mogłabym jeść cały tydzień :) Bardzo lubię i często robię. jemy zwykle z makaronem, bo makaron też mogłabym jeść cały tydzień :)

atina pisze...

Wygląda przepysznie! Wcale mnie nie dziwi, że cieszy się taka popularnością:)

An-na pisze...

Kasiu - kiedy nie miałam ochoty na swoją porcję gulaszu następnego dnia, Mąż się bardzo ucieszył i pożarł wszystko!

Męska rzecz!

An-na pisze...

Atino - dziś w domu - dla odmiany - gulasz indyjski ;)