Epopeja chlebowa trwa w najlepsze. Wypiekam chleby nawet o pierwszej w nocy, dokarmiam zakwas, lubię patrzeć, jak pracuje... Czysta magia, naprawdę. Ponadto - chleb na drożdżach nie smakuje jak prawdziwy chleb, choć bywa interesujący w smaku.
Tym razem zdecydowałam się na chleb pszenny, łatwy, polecany przez Liskę. Nie mogłam jednak poprzestać na pszennej mące, bo nadal nie mam chlebowej, a zwykła biała mąka (typ 480) daje pieczywo o smaku bułek, więc ryzykownie dodałam od siebie trochę mąki żytniej i orkiszowej. Eksperyment udał się bardzo, chleb wyszedł smaczny i - co najważniejsze - nie smakuje jak bułka. Nie mogłam powstrzymać się przed posypaniem go siemieniem lnianym i spryskaniem wodą tuż po upieczeniu. Pomyślałam, ze to przecież nieco inny chleb niz ten Liski, więc nie chcę nikogo zmylić jego wyglądem. Na górnym zdjęciu widać go w towarzystwie dżemu renklodowego mojej siostry.
- 500 g mąki pszennej, najlepiej chlebowej, ale może być dowolna mąka pszenna (ja dałam 400 g mąki białej typu 480 i po 50 g mąki żytniej chlebowej i orkiszowej)
- 1 płaska łyżeczka soli
- 300 g wody
- 8 g świeżych drożdży
- 150 g zakwasu żytniego
Wszystkie składniki łączymy, najlepiej przy pomocy miksera, otrzymujemy dość gęste ciasto. Przykrywamy sciereczką i odstawiamy na 2 h. Następnie przekładamy ciasto do dużej keksówki (albo formujemy bochenek lub bułeczki). W oryginalnym przepisie ciasto spryskujemy olejem i posypujemy maką. Odstawiamy do wyrośnięcia na 45-60 minut.Piekarnik nagrzewamy do temp. 210 st C i pieczemy chleb ok. 40 minut (bułeczki mniej wiecej 20 minut).
Ja ciasto chlebowe posypałam siemieniem lnianym, a po upieczeniu spryskałam dla połysku wodą. Następnym razem posypię mąką, bo wygląda wtedy bardzo rustykalnie.
1 komentarz:
Skorzystałam z tego przepisu, troszkę go tylko zmieniłam na swoje potrzeby, chlebuś wyszedł przepyszny. Swoją wersję zamieściłam również na blogu, oczywiście informując, że inspiracja pochodzi od Ciebie. Dziękuję bardzo za inspirację i pozdrawiam.
Prześlij komentarz