Ryby to taki polski kłopot: chciałoby się je kupować często, w dodatku świeże i w dużym wyborze. Tymczasem ich wygląd w supermarketach często odstrasza, że nie wspomnę o cenach... W efekcie większość klientów rezygnuje albo wybiera łososia lub kupuje mrożone filety, a pozostałe ryby starzeją się dalej... itd. Mój sklepik rybny jest właśnie zamknięty z powodu urlopu, więc tym bardziej muszę liczyć na okazję. I oto jest: w sklepie z międzynarodową żywnością widzę zachęcający napis: "Zapraszamy na świeże ryby!" Daję się zaprosić i wychodzę z dwiema pięknymi i niedrogimi doradami, które muszę dość szybko dowieźć do domu i upiec.
Zadowolona z zakupu obmyślam przepis - jakiś najprostszy, by nie zaszkodzić mięsu - i biorę się za przygotowanie dania. Jeszcze trzeba tylko ryby oskrobać i... oprawić! Speszyło mnie własne roztargnienie: nie zauważyłam, że kupuję ryby niesprawione... Zrezygnowana, przygotowałam pilaw z ryżu (łatwy i pyszny) i czekałam na męską pomoc.
Zadowolona z zakupu obmyślam przepis - jakiś najprostszy, by nie zaszkodzić mięsu - i biorę się za przygotowanie dania. Jeszcze trzeba tylko ryby oskrobać i... oprawić! Speszyło mnie własne roztargnienie: nie zauważyłam, że kupuję ryby niesprawione... Zrezygnowana, przygotowałam pilaw z ryżu (łatwy i pyszny) i czekałam na męską pomoc.
A po sprawieniu (rękami Męża) trzeba je było już tylko doprawić, nafaszerować cytryną i kolendrą, i piec pod grillem w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.
Składniki:
- 1 dorada na osobę
- cytryna
- pęczek kolendry
- lampka białego wina
- pieprz cytrynowy
- 2 ząbki czosnku
- sól
- pomidorki koktajlowe
Surowe ryby natarłam solą i pieprzem cytrynowym, nadziałam kolendrą, plasterkami cytryny i czosnkiem, następnie - co widać na zdjęciu - ułożyłam na łodygach porów, obłożyłam dodatkowo plasterkami cytryny, kawałkami czosnku, polałam oliwą i wstawiłam do piekarnika. Pomidorki dołożyłam chwilę później, wtedy też podlałam ryby białym winem. Piekłam około 30 minut. Po upieczeniu polałam dorady wytworzonym sosem i obficie (!) posypałam świeżą kolendrą. Pory posłużyły jedynie za rusztowanie, nie zdążyły się upiec.
Na talerzach położyłam jeszcze kawałki cytryny, podałam żółty pilaw z ryżu i mogliśmy jeść. Pyszne, lekkie i doskonałe danie popijaliśmy resztą białego wina. Mężowi bardzo smakował pilaw (kto wie, czy nie bardziej niż dorada). Też z kolendrą - oboje uwielbiamy kolendrę i lubimy ryby, które spodziewamy się jeść od jutra codziennie - na krótkim urlopie. Pozdrawiam serdecznie!
11 komentarzy:
Z ogromną przyjemnością zjadłabym taką rybkę :) Uwielbiam doradę, niestety u mnie można ją dostac tylko w oddalonym o 10 km Auchan :(
Miłego weekendu :)
Wygląda pysznie, szkoda tylko, że nie przepadam za kolendrą. No niestety u nas z rybami jest problem, ale mam wrażenie, że w niektórych sklepach nie ma świeżych ryb nigdy - nie wiem czy kupowane przez dziesiątki pośredników trafiają do sklepu już nieświeże, ale tak to moim zdaniem wygląda. A sprawiania ryb się nie bój, ostry nóż i żadna ryba nam niestraszna ;)
An-no,dorada to jedna z moich ulubionych ryb.Twoim obiadem chętnie bym się poczęstowała.Wszystko tu lubię.
A ryby kupuję tam,gdzie znam terminy dostaw.Nigdy nie zdarzyło mi się dostać nieświeżą.I sama je sprawiam!
Miłego weekendu!
Kasiu - u nas też nie wszędzie bywa dorada...
Lino - pewnie się do sprawiania lin kiedyś przekonam, ale póki co...
Amber - i Ty sama sprawiasz ryby?!
I ja muszę się dostosować do terminów dostaw - czasami mi się udaje ;)
Pozdrawiam :)
Witaj An-no,
Dzisaj rano jak tylko przeczytalam Twojego posta od razu wiedzialam ze na obiad bedzie rybka:) Zrobilam tak jak Ty, ulozylam rybki na lisciach porow,dodalam pimidorki koktajlowe...byla wyborna-dziekuje za inspiracje:)
p.s jutro robie Crème brulee wg Twojego oczywiscie przepisu:)
Pozdrawiam
quintonku - witaj :)
Cieszę się bardzo, że Wam smakowało!
To quintonku to ja,Leandra zalogowalam sie nieaktywnego bloga;)Pozdrawiam
p.s smakowalo bardzo:)
Cóż za pyszne rybki! Mniam,mniam:)
uwielbiam ryby.
wolę je nawet od mięsa.
a kiedy są takie atrakcyjne i takie smakowite... aż trudno się
oprzec!
Rozmarzyłam się... Dla mnie to za wysokie progi kulinarne;-) - umiem smażyć filety - ale Twoja ryba wygląda oszałamiająco i w doddatku jak zawsze sprytnie podsycasz apetyt świetnym opisem.
Majano, Karmel-itko a ta kolendra do ryby - mniam!
Ori - nie kokietuj;) nic łatwiejszego niż włożenie ryby do pieca nie istnieje! Trzeba tylko tę rybę w naszym wspaniałym nadmorskim i bogatym w jeziora kraju upolować...Choćby w supermarkecie!
Prześlij komentarz