- Ty to robisz wszystko od niechcenia... - ripostuje drugi...
No więc ja tak naprawdę wcale nie lubię godzinami gotować, przed dużym przyjęciem dopada mnie często "syndrom wiadra"- męczy mnie już sama myśl, że mam przygotować jedzenie dla wielu osób, nie mogłabym więc mieć restauracji ani pensjonatu, niestety... Rodzina nauczyła mnie jednak wydawać obiad codzienny albo niedzielny dla 6 -10 osób i to jakby mimochodem. Umiem to robić, ale pewnie dlatego, że nie muszę tak gotować na co dzień... Najprzyjemniej gotuje się dla czworga albo dwojga, to fakt i można to robić od niechcenia.
Składniki:
Biorę więc garnek - że wrócę do głównego wątku - wlewam do niego oliwę i dorzucam trochę masła, na to wkładam kilka oprószonych pieprzem i solą pałek kurczaka albo górnej części udek, wrzucam kilka ząbków czosnku, 2 cebule pokrojone na ćwiartki, garść świeżych gałązek tymianku albo koperku, garść czarnych oliwek, podlewam wszystko białym winem, pozwalam mu odparować, a po chwili przykrywam garnek. Obieram kilka ziemniaków i kroję na ćwiartki, dorzucam do duszącego się mięsa, podlewam wszystko małą ilością wody - ma się dusić, a nie gotować (!) i ponownie przykrywam. Po upływie 20 minut przy okazji pobytu w kuchni zaglądam do garnka, potrząsam nim i znów zamykam. Może warto dolać nieco wody albo wina? Jeśli wszystko udusi się jednocześnie - to dobrze. Jeśli udka zmiękły, a ziemniaki chcą się jeszcze w pysznym sosie podusić, wyjmujemy udka i wrzucamy je do sosu na koniec. Sos cudownie oblepi ziemniaki i kurczaka, a aromaty wydobywające się z garnka nawet niejadka ściągną do kuchni. To jest doskonałe, naprawdę!
Mąż (albo przyuczone dziecię) robi sałatę, a my przekładamy zawartość garnka na półmisek i - gotowe. Popijamy białym winem. I w ogóle nie czujemy, że robiłyśmy coś męczącego w kuchni, na przykład kotlety schabowe, które wymagają świetnej koordynacji (trzeba dobrze wszystko rozplanować w czasie, zdążyć odcedzić ziemniaki i przygotować sałatkę) i stać nad pryskającą tłuszczem patelnią.
No tak - ale gdyby tak "kurczaka leniwej gospodyni"przygotowywać dla 10 osób - to już nie udałoby się tego zrobić od niechcenia, i to w 30 - 40 minut... Ale wtedy upiekłabym je w glinianym garnku w piekarniku...
Moja koleżanka była kiedyś na króciutkim kursie gotowania u Kurta Schellera, gdzie nauczono ją przyrządzać łososia w pysznym sosie śmietanowo-porowym. To takie odkrycie kulinarne sprzed kilu lat, dla mnie nic dziwnego, bo z rozczuleniem skonstatowałam, że przypomina w smaku cudowną zasmażkę mojej Babci do pierogów ruskich - bez wina wprawdzie i z cebulą, ale idea podobna... Pewnie przygotuję to danie, skoro już mi się przypomniało... Ale, ja nie o tym dziś chciałam pisać (wyszło mi tak w trybie dygresyjnym), a o łososiu. No więc koleżanka zaprosiła nas na takiego łososia do siebie i postanowiła wiernie go przyrządzić, zwiększając tylko odpowiednio proporcje - z 2 do 8 porcji. Jakież było jej i nasze zdziwienie, kiedy okazało się, że sos dusi się nie kilka minut, ale kilkadziesiąt i nie chce się zredukować, bo rondel ma za małą powierzchnię parowania, kolejne porcje łososia zaś przypalają się na zbyt małej patelni. Danie było pyszne, ale wyczerpujące w przygotowaniu. Co innego, gdyby je robić dla dwojga...
Składniki:
- 4 pałki kurczaka
- 4-6 młodych ziemniaków (albo takich, które się nie rozgotują na puree)
- 2 cebule
- kilka ząbków czosnku
- garść oliwek
- garść tymianku
- 1/2 szklanki wina albo i 1 szklanka, jeśli nam nie szkoda
- 2 łyżki oleju
- 1 łyżka masła
- woda
Biorę więc garnek - że wrócę do głównego wątku - wlewam do niego oliwę i dorzucam trochę masła, na to wkładam kilka oprószonych pieprzem i solą pałek kurczaka albo górnej części udek, wrzucam kilka ząbków czosnku, 2 cebule pokrojone na ćwiartki, garść świeżych gałązek tymianku albo koperku, garść czarnych oliwek, podlewam wszystko białym winem, pozwalam mu odparować, a po chwili przykrywam garnek. Obieram kilka ziemniaków i kroję na ćwiartki, dorzucam do duszącego się mięsa, podlewam wszystko małą ilością wody - ma się dusić, a nie gotować (!) i ponownie przykrywam. Po upływie 20 minut przy okazji pobytu w kuchni zaglądam do garnka, potrząsam nim i znów zamykam. Może warto dolać nieco wody albo wina? Jeśli wszystko udusi się jednocześnie - to dobrze. Jeśli udka zmiękły, a ziemniaki chcą się jeszcze w pysznym sosie podusić, wyjmujemy udka i wrzucamy je do sosu na koniec. Sos cudownie oblepi ziemniaki i kurczaka, a aromaty wydobywające się z garnka nawet niejadka ściągną do kuchni. To jest doskonałe, naprawdę!
Mąż (albo przyuczone dziecię) robi sałatę, a my przekładamy zawartość garnka na półmisek i - gotowe. Popijamy białym winem. I w ogóle nie czujemy, że robiłyśmy coś męczącego w kuchni, na przykład kotlety schabowe, które wymagają świetnej koordynacji (trzeba dobrze wszystko rozplanować w czasie, zdążyć odcedzić ziemniaki i przygotować sałatkę) i stać nad pryskającą tłuszczem patelnią.
No tak - ale gdyby tak "kurczaka leniwej gospodyni"przygotowywać dla 10 osób - to już nie udałoby się tego zrobić od niechcenia, i to w 30 - 40 minut... Ale wtedy upiekłabym je w glinianym garnku w piekarniku...
Moja koleżanka była kiedyś na króciutkim kursie gotowania u Kurta Schellera, gdzie nauczono ją przyrządzać łososia w pysznym sosie śmietanowo-porowym. To takie odkrycie kulinarne sprzed kilu lat, dla mnie nic dziwnego, bo z rozczuleniem skonstatowałam, że przypomina w smaku cudowną zasmażkę mojej Babci do pierogów ruskich - bez wina wprawdzie i z cebulą, ale idea podobna... Pewnie przygotuję to danie, skoro już mi się przypomniało... Ale, ja nie o tym dziś chciałam pisać (wyszło mi tak w trybie dygresyjnym), a o łososiu. No więc koleżanka zaprosiła nas na takiego łososia do siebie i postanowiła wiernie go przyrządzić, zwiększając tylko odpowiednio proporcje - z 2 do 8 porcji. Jakież było jej i nasze zdziwienie, kiedy okazało się, że sos dusi się nie kilka minut, ale kilkadziesiąt i nie chce się zredukować, bo rondel ma za małą powierzchnię parowania, kolejne porcje łososia zaś przypalają się na zbyt małej patelni. Danie było pyszne, ale wyczerpujące w przygotowaniu. Co innego, gdyby je robić dla dwojga...