LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2011-10-29

Hymn na cześć pieczonych warzyw. Domowy ajvar

Znowu pieczone warzywa! Tak, to prawda - mogłabym pisać pieśni pochwalne na cześć pieczonych warzyw! Czasami bywam wegetarianką - tak okazjonalnie, kiedy mam dość mięsa i myślę z przyjemnością o warzywach strączkowych, intensywnych w smaku przecieranych zupach albo pastach. W takich chwilach blacha upieczonych papryk, bakłażanów, cukinii i cebul to pomysł na kilka dań. 

Przede wszystkim - po obraniu papryk ze skórki, skropieniu warzyw octem balsamicznym i  oliwą   możemy cieszyć podniebienie szybką i  pyszną sałatką, patrz: zdjęcie powyżej. Po dodaniu kaszy kuskus sałatka staje się  pełnym  daniem :) Pozostałe warzywa miksujemy i otrzymujemy doskonałe smarowidło do chleba, taki domowy, autorski, ajvar,  w Bułgarii zwany ljutenicą. Zamiast sałatki albo pasty możemy sobie przygotować zupę -  do zmiksowanych warzyw   dodajemy wywar  albo bulion i po chwili zajadamy pyszny krem z  warzyw, który można ozdobić paseczkami pieczonych warzyw, posypać bazylią, skropić oliwą extra vergine, doprawić świeżo zmielonym pieprzem i solą. Voilà! 
Składniki:
  • 4 papryki
  • 1 bakłażan
  • 1 cukinia ( można pominąć, ale ja lubię)
  • 2 cebule
  • 2 podłużne mięsiste pomidory
  • 1 główka czosnku 
  • papryczka chili albo czuszka
  • gałązka rozmarynu
  • ocet balsamiczny do smaku
  • 1 łyżka oleju
  • sól, pieprz
Warzywa kroję na plastry,  połówki albo ćwiartki, zależnie od wielkości, główkę czosnku w łupinach przekrawam na pół, układam wszystko na papierze do pieczenia, skrapiam olejem i opiekam w nagrzanym piekarniku (220 stopni) pod grillem około  30 minut. Następnie obieram papryki ze skórki, ząbki czosnku wyciskam z łupin i miksuję wszystkie warzywa na gładką pastę. Doprawiam solą, pieprzem, octem, czasami jakimiś ziołami - bazylia, czubrica -  i odparowuję w garnku nadmiar płynu. Jeśli lubicie w takim przecierze więcej pomidorów, radzę udusić i odparować je osobno, a potem połączyć z pozostałymi warzywami. Gorącą pastę przekładam do wyparzonego słoika, zalewam oliwą i przechowuję w lodówce. Pyszna z pieczywem i serem. Większe ilości pasty warto przełożyć do niewielkich słoików, zamknąć je szczelnie i odwrócić do góry dnem. Nie wymagają pasteryzacji. Przepis na oryginalną bułgarską ljutenicę podaje Beata z Lawendowego Domu. Polecam!

2011-10-23

Domowy twaróg z maślanki

Domowy twarożek to odpowiedź na potrzebę jedzenia produktów naturalnych i dietetycznych. Zdaję sobie sprawę z tego, że to idea nie do końca spełniona, bo maślanka  ze sklepu jest produktem przetworzonym, zawiera oprócz mleka i bakterii zapewne mleko w proszku, ale podoba mi się w tym przepisie łatwość wykonania - takie wieczorne czary-mary: maślankę wystarczy podgrzać, ostudzić, wylać na sitko i zostawić na noc. Rano na śniadanie zajadamy delikatny, wilgotny, lekko kwaśny twarożek. I chudy, oczywiście ;)
Prawdziwy twarożek z wiejskiego mleka byłby zapewne jeszcze lepszy, ale  tłusty i bardziej kaloryczny, wobec tego przepis  ten odkładamy na zaś. Póki co - serek maślankowy wybornie smakuje z rzodkiewką, śmietaną, ze szczypiorkiem i odrobiną soli, w towarzystwie kromki chleba z ziarnami. Przepis ten widziałam w kilku miejscach w internecie, ale wart jest popularyzacji.  Zapraszam.

Składniki:
  • 1 i 1/2litra maślanki
  • ew. 1 łyżka tłustej śmietany (tylko dla niedbających o dietę -  podstawowy przepis tego nie przewiduje...)
Maślankę należy wlać do garnka i podgrzewać na niewielkim ogniu do 70 stopni, czyli do chwili, aż zacznie się rozwarstwiać -  to znaczy, że  serek (skrzep) będzie się oddzielał   od serwatki. Nie wolno w tym czasie zagotować maślanki, bo ser może okazać się zbyt suchy. Teraz trzeba wyłączyć gaz i zostawić maślankę w garnku przykrytym pokrywką, aż ostygnie do temperatury pokojowej, a po ostygnięciu wylać serek na sitko wyłożone gazą i odczekać kilka godzin, aż serwatka odcieknie. Rano wyjmiemy z sitka około 300 gramów twarogu. Wystarczy na śniadanie dla 2- 3 osób ;)



2011-10-15

Pora pieczonych warzyw. Bakłażan z dipem jogurtowym i pestkami granatu


Bakłażany  lśnią na stoiskach mojego bazarku, papryka aż się prosi, by ją kupić i upiec... Coś mi się stało i nerwowo piekę całe blachy  warzyw, by w pełni wykorzystać sezon. Nie mam  wprawdzie pojęcia, skąd pochodzą te dorodne bakłażany i subtelne cukinie, ale co tam -  sezon trwa! 
Mogłabym tej jesieni  jeść głównie przecierane zupy z upieczonych papryk, bakłażanów i cukinii, a karmelizowaną cebulę zajadać jako drugie danie; na śniadanie zaś najlepiej mi smakuje  domowy ajvar (czyli te same warzywa upieczone, zmiksowane, przetarte i odparowane), ale... dania te nie wiedzieć czemu jakoś mało odchudzają ;)

 Dodam więc do mej diety trochę zwierzęcego białka -  może pomoże mi dbać  o linię, bo plan mam ambitny: chcę jeść smacznie i chudnąć. Ha! 
To taka mała prowokacja wobec stanowiska dietetyków, którzy mdleją na samo brzmienie słów: gluten, masło, cukier czy wieprzowina. Polecają zaś napchane antybiotykami kurczaki oraz indyki. Też Was to złości? Protest się we mnie rodzi, ale z pokorą przyznaję, że moje  dotychczasowe menu nie sprzyjało odchudzaniu ;) 
Na lunch przygotowałam więc pieczone połówki bakłażanów, które piekły się obok innych warzyw, a podałam je z dipem jogurtowo-czosnkowym i pestkami granatu. Pyszne danie z dodatkiem świeżej mięty przeniosło mnie gdzieś  hen hen  aż w arabskie kraje... Albo do Izraela. O rany, jak tęsknię! Polecam.

Składniki:
  • 1 spory bakłażan (1/2 sztuki na  porcję)
  • odrobina oliwy do posmarowania 
  • kilka łyżek odchudzonego jogurtu naturalnego
  • ząbek czosnku
  • sól, świeżo zmielony pieprz
  • pestki granatu
  • mięta
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 220 stopni. Bakłażana przecinamy na pół, nacinamy delikatnie wewnątrz w równą  kratkę - tak, by nie przeciąć skórki. Smarujemy z wierzchu oliwą (oszczędnie), posypujemy solą i pieczemy pod grillem koło 30 minut. Po wyjęciu z piekarnika studzimy i polewamy dipem z jogurtu doprawionego roztartym czosnkiem, pieprzem  i solą. Posypujemy pestkami granatu i listkami mięty. Zajadamy bez wyrzutów sumienia... choć warto jeszcze skropić gotowe danie oliwą extra vergine - dla smaku i zdrowia :)
Pozdrawiam Was serdecznie!