LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2010-10-29

Serniczki

Bo właściwie dlaczego sernik ma być duży? Małe pieką się krócej, szybciej tężeją  i każdy stanowi osobny  deser. I są takie niezobowiązujące! Ja upiekłam ich całkiem dużo, ale można przecież przygotować je z połowy porcji. A potem - biec z nimi na imieniny Teściowej albo na rodzinny obiad.  Jedną foremkę zabrałam nawet do pracy!
Bardzo łatwo  przygotować takie serniczki, bo przepis jest podstawowy, bazuje na tłustym, kremowym  serze (ekologicznym albo wiejskim), a masa serowa aromatyzowana jest jedynie skórką z cytryny. Dlatego serniczki dobrze smakują w towarzystwie sosu malinowego albo jagodowego. Ponadto: pieczone w niskiej temperaturze i w kąpieli wodnej nie rumienią się zanadto i NIE OPADAJĄ. A to czasami jest naprawdę ważne. 
Zależało mi na  uzyskaniu tradycyjnego smaku i stałej konsystencji, dlatego nie dodawałam śmietany, a masę serową  wzmocniłam mąką ziemniaczaną, choć nie lubię jej w sernikach. Można dać kaszę mannę zamiast mąki.*

Składniki:
  • 1 kg miękkiego, tłustego, kremowego sera, który nie wymaga mielenia**
  • 8-9 jaj (ilość zależy od ich wielkości)
  • 1,5 szklanki cukru (można mniej)
  • skórka starta z 2 cytryn
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
W mikserze ubiłam całe jaja z cukrem na puszystą masę, dodałam ser i skórkę, dobrze wymieszałam mieszadłem i - gotowe. Masę serową można umieścić w foremkach do muffinów wyłożonych papilotami albo w niewielkich foremkach wysmarowanych masłem i wysypanych tartymi biszkoptami, tak jak u mnie. Foremki wstawiłam do dużej głębokiej metalowej formy, wypełniłam do połowy wodą i piekłam serniczki w temperaturze 160 stopni przez 40 minut.  Po 3 godzinach pięknie zastygły i nadawały się na deser po imieninowym obiedzie. Przygotowanie sosu jagodowego zajmuje jedynie 2 minuty. Abo ciut więcej.

Sos:
  • 2 garście jagód
  • 1-2  łyżki cukru
Jagody z cukrem zagotować w rondelku. Mieszać aż do rozpuszczenia się cukru. Zimne albo ciepłe podawać razem z serniczkami albo osobno, w sosjerce. I już. Mąż zachwycony - ale nie wiem, czy to się liczy, bo to prawdziwy sernikożerca ;)

* Jeśli macie więcej czasu, nie dodawajcie mąki - serniczki i tak zastygną i będą jeszcze lepsze. Można do nich dodać trochę śmietany i limoncello... Będą wyglądały tak:
** Do sera wiaderkowego dodałabym chyba trochę roztopionego albo bardzo miękkiego masła.

2010-10-20

Köttbullar, czyli szwedzkie klopsiki


Upiekłam rostbef z kością i pobiegłam na koncert Leonarda Cohena* (doskonały!). W nocy gotowałam pejzankę, bo następnego dnia miałam spotkanie z Etgarem  Keretem** (właśnie gościł w Polsce)  oraz   feministyczne seminarium, które prowadziła koleżanka. I tak przez kilka dni: zajęcia, spotkania, warsztaty, teatr, film (Warszawski Festiwal Filmowy!). I praca. Owszem. Jeden z takich obfitujących w zajęcia dni skończył mi się o 24.00. Nic dziwnego, że sąsiad przyjrzał mi się podejrzliwie, kiedy mnie spotkał o tej porze przed domem...  
Tak gdzieś pomiędzy jednym spotkaniem a drugim usmażyłam masę szwedzkich  klopsików  köttbullar***  i powstał obiad na trzy dni. Pierwszego  podałam klopsiki z tłuczonymi ziemniakami i buraczkami, choć wskazany jest tu raczej dżem z borówek, a przez następne dni jedliśmy pozostałe  w wyrazistym sosie paprykowo-pomidorowym,  z makaronem tagliatelle. Smakowite połączenie - taka europejska kuchnia fusion. Danie dobre na zimne dni, zmęczenie i pośpiech.

Składniki:
  • 1 kg mielonego mięsa wieprzowo-wołowego
  • 2 rozbite trzepaczką jaja
  • 1 cebula starta na tarce
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • sól, pieprz
  • 1 łyżeczka  musztardy (opcjonalnie)
  • masło + olej do smażenia
Składniki wymieszać w misce i mokrymi dłońmi formować pulpeciki wielkości orzecha włoskiego. Smażyć partiami na maśle z olejem, potrząsając patelnią, by równomiernie się rumieniły. Ważne, żeby pulpeciki były naprawdę niewielkie, bo tylko wtedy dobrze się usmażą w środku.

Sos:
  • 2 łyżki słodkiej papryki w proszku
  • 1 łyżeczka ostrej papryki
  • 1 łyżka koncentratu pomidorowego
  • 2 - 3 łyżki  śmietany
  • sól, pieprz
  • szklanka wody lub bulionu
  • 1 łyżka masła
Rozgrzać masło, dodać paprykę w proszku i smażyć przez kilka sekund,  następnie dodać koncentrat pomidorowy, śmietanę i szklankę wrzącej wody albo bulionu, doprawić do smaku i gotować sos przez kilka minut  aż do zgęstnienia. Wrzucić kulki i smażyć jeszcze przez chwilę. Podawać z makaronem i sałatą.
Szybkie. Proste. Bardzo dobre. Sos powinien być intensywnie paprykowo-pomidorowo-śmietanowy w smaku.
* Boże, jak on śpiewa! Chyba jeszcze lepiej niż kiedyś. Co tu dużo pisać:   piękny, głęboki głos, ogromna elegancja i kultura muzyczna. Trzy i pół godziny na scenie, siedem bisów i ... 76 lat.  Chapeau bas!

 ** Kereta lubię za styl i za osobowość. Jest dla mnie mistrzem krótkiej formy.

*** Takie klopsiki w domu to niezła baza dla kilku obiadów - świetnie smakują zarówno w sosie pieczeniowym, grzybowym jak i  pomidorowym. Ale i podane bez żadnego sosu, tylko w towarzystwie ziemniaków  i borówek, smakują bardzo dobrze.


2010-10-10

Wino i boeuf a la bourguignonne

Czasami jedzenie staje się pretekstem do wypicia kieliszka dobrego wina. Czasami gotujemy, by zwolnić tempo, bo czas wokół pędzi jak szalony, a my nie dajemy rady obowiązkom, wyjazdom, chorobom... Czasami mamy po prostu ochotę na danie jednogarnkowe, które możemy odgrzewać przez dni kilka, bo  zajęcia  nie pozwalają  na dłuższy pobyt w kuchni. 

Tym razem zatęskniłam za boeuf a la  bourguignonne, czyli wołowiną po burgundzku. Lubię to danie i zapewne przygotowywałabym je częściej, gdyby nie okropny smak  pieczarek, które od jakiegoś czasu smakują raczej wapnem niż  grzybem i są upiornie twarde i głąbiaste. Czy ktoś wie, o co tu chodzi? 

Zaryzykowałam jednak i kupiłam wszystkie składniki oprócz wina, bo miałam jakąś butelkę w domu. Jakąś - właśnie. Okazało się, że wino nie jest wcale francuskie, tylko hiszpańskie i że jest to doskonałe, trzymane na specjalną okazję, wino z regionu  Rioha.  Żal był wielki, ale mężnie wlałam wino do wołowiny, filozoficznie rozmyślając nad ceną, jaką płacimy za niektóre kulinarne przyjemności... I tak oto  francuska wołowina po burgundzku stała się  jedynie bardzo smacznym dodatkiem do pysznego hiszpańskiego  wina.

Składniki:
  • 1 kg wołowiny gulaszowej, pokrojonej w dużą kostkę (ok. 5 cm)
  • 20 dkg wędzonego boczku
  • 10 dkg masła
  • olej do smażenia,
  • 2   łyżki mąki pszennej
  • 1 łyżka koncentratu pomidorowego
  • 1/2 kg małych pieczarek
  • kilkanaście szalotek
  • cebula
  • por
  • 2 ząbki czosnku
  • 350 ml czerwonego wina burgundzkiego
  • 500 ml bulionu wołowego
  • marchewka
  • sól, pieprz
  • bouquet garni (natka pietruszki, liść laurowy, tymianek)
 Zaczynamy od nagrzania piekarnika do 150 stopni C. W tym czasie na patelni rozgrzewamy połowę  masła z kilkoma łyżkami oleju i smażymy pokrojony w kostkę boczek na rumiano. Po usmażeniu wkładamy go do żeliwnego garnka, a na pozostałym tłuszczu obsmażamy partiami wołowinę - aż się ładnie zrumieni. Wołowinę dokładamy do boczku. Teraz musimy z patelni zlać tłuszcz, nałożyć resztę masła i smażyć pokrojone w talarki warzywa: cebulę, pora, marchew i czosnek ( przez 3 minuty ).  Po tym czasie posypujemy warzywa  mąką i smażymy jeszcze przez 2 minuty, intensywnie mieszając. Wlewamy wino i bulion, i, znów mieszając,  doprowadzamy do wrzenia. Gotujemy 1 minutę. Całość wlewamy do garnka z mięsem. Potrawę   trzeba teraz posolić, popieprzyć, dodać bouquet garni, koncentrat pomidorowy i wymieszać. Płyn powinien sięgać 1 cm powyżej warstwy mięsa -  w razie potrzeby dolewamy  więcej bulionu. Wstawiamy naczynie do piekarnika i pieczemy przez 2 godziny. 

W tym czasie zajmujemy się czymkolwiek, na co tylko mamy  ochotę*, bo wołowina powoli piecze się sama... Po upływie 2 godzin podsmażamy  na dwóch łyżkach masła  najpierw  całe szalotki,  potem  pieczarki, też w całości. Cebulki i pieczarki dodajemy do mięsa i pieczemy jeszcze 0,5 godziny. Gotowe.  Już jest pyszne, ale następnego dnia danie jeszcze zyskuje na smaku. Potrawę podajemy z resztą czerwonego wina, żałując,  że zostało go tak mało... Pełen zachwyt! 

* Ja miałam ochotę poczytać sobie eseje Zadie Smith, Jak zmieniałam zdanie, ale zwykle robię w tym  czasie pranie albo sprzątam kuchnię ;)

    2010-10-05

    Dynia z dynią, czyli styryjski smak

    Tu nawet nie chodzi o dynię ani o zupę z dyni. Ważny jest styryjski olej dyniowy o wyrazistym orzechowym  smaku i silnym aromacie, dodawany na końcu, bezpośrednio do miseczki. Wystarczy kilka kropli i zupa otrzymuje ten ostateczny szlif, podkręcony smak. Olej nadaje zupie charakteru i ma niezliczone zalety, korzystnie wpływa na nasze zdrowie, o czym poczytać możecie w internecie,  bo blog kulinarny to nie miejsce, by pisać o tak nieapetycznych właściwościach.  W każdym razie - olej ten  jest pyszny i zdrowy. No i popularny  nie tylko w  Styrii w Austrii, skąd pochodzi. Polecam. Najpierw zapraszam na  zupę  krem z dyni:

    Składniki:
    • 1/2 kg dyni pokrojonej w kostkę
    • marchewka
    • kawałek selera
    • cebula
    • ząbek czosnku
    • ziemniak
    • kilka gałązek tymianku, natka pietruszki
    • sól, pieprz, liść laurowy
    • 1 łyżka masła + 1 łyżka zwykłego oleju do smażenia
    • olej z pestek dyni
    • prażone pestki dyni
    Warzywa należy poddusić na maśle z olejem i zalać bulionem albo wrzątkiem, dodać zioła i przyprawy, gotować do miękkości. Zmiksować zupę  na krem, doprawić do smaku, przelać do miseczek i dodać odrobinę dyniowego oleju oraz  posypać prażonymi pestkami dyni. Naprawdę smakuje!
    A na deser można sobie spróbować prawdziwego smakołyku:  lodów waniliowych z tymże olejem z pestek dyni. Pycha! Styryjski smak. Częstowała nas takimi lodami Małgosia podczas jednego  ze spotkań w naszym book clubie. O literaturze rozmawialiśmy w "międzyczasie"...

    Lubię tę październikowo-dyniową  jesień, bo to czas przyznawania literackich nagród - Nike, Kościelskich, Nobla. Jeśli chodzi o Nike - to nie miałam  tym razem swojego faworyta, ale nagroda dla Tadeusza Słobodzianka jest znamienna. Przyznano ją Naszej Klasie za sposób ujęcia trudnego tematu - jak powiedziała w laudacji przewodnicząca jury  prof. Grażyna Borkowska. Dramat Słobodzianka staje się tym samym  częścią, elementem pracy żałoby, którą muszą wykonać Polacy, by zmierzyć się z historią i upiorami przeszłości. Warto. Ku rozwadze.