LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2008-12-31

Szczęśliwego Nowego Roku!

Sylwester we dwoje ( razem z kotem troje) z maleńką przerwą na życzenia noworoczne ;)

Czas pożegnać stary rok i z nadzieją powitać nowy. Dużo nadziei i dużo marzeń życzymy Wam wszystkim - ja i moje anioły! Szczęśliwego Nowego Roku!

2008-12-30

Poświąteczne refleksje


Kiedy po świętach zostają już tylko resztki makowca i pierniczki, a ja popijam mocną herbatę i cieszę się kolejnym upieczonym chlebem oraz właśnie wyjętą z piekarnika brioszką, myślę sobie, że jest dobrze, bo niczego nie muszę... Uwielbiam przedświąteczne przygotowania, ale w tym roku nieco z tym przesadziłam i dlatego w sylwestrowy wieczór zaszyję się w domu, a Nowy Rok powitam z mężem i kotem...

Aż nie chce się myśleć, ile dań przygotowałam w tym roku; dość powiedzieć, że upiekłam chleb na zakwasie i świąteczne bułeczki, piekłam też faszerowanego indyka, pasztety, przygotowywałam ryby na różne sposoby, kisiłam buraki i upiekłam z pomocą koleżanki oraz siostry najbardziej pracochłonne ciasta i ciasteczka, do których obrałam co najmniej pół kilograma migdałów (albo i znacznie więcej) i wykonałam wiele jeszcze kulinarnych czynności, które lubię, ale które ostatecznie dały mi w kość... Uf! Dlatego też nie miałam siły ani czasu, by to wszystko sfotografować i opisać...

Najbardziej jednak lubię przedświąteczną magię, kiedy to - popijając na przykład porto albo naleweczki mojej siostry - pieczemy razem makowce (z Anią) i ciasteczka (z siostrą). To już taki przedświąteczny rytuał. Zdarza mi się po takim wielogodzinnym pieczeniu wracać późną nocą do domu, a w samochodzie unosi się zapach gorących jeszcze makowców, które pachną rumem i wanilią. To jest dla mnie prawdziwy zapach świąt!

2008-12-29

Dundee Cake





Nasz ulubiony keks świąteczny to Dundee Cake, keks angielski, który piekę od lat. To nieco kontrowersyjne ciasto w mojej rodzinie - dalsza rodzina nawet go nie dotyka, bo suche, ja lubię je bardzo, a mąż - wprost uwielbia! Ten ciężki i bogaty w rodzynki keks smakuje najlepiej kilka dni po upieczeniu, wtedy to uwalniają się w nim wszystkie aromaty - wanilia i brandy oraz brązowy cukier łączą się w symfonię świątecznych smaków, a samo ciasto staje się mniej suche. Na wierzchu układa się spiralnie połówki migdałów, które po upieczeniu należy posmarować syropem z cukru i wody. Są wtedy słodkie i chrupiące. Autorzy tego przepisu napisali, by w trosce o oryginalny smak ciasta nie zmieniać składników, ja jednak wolę zastąpić kandyzowaną skórkę cytrynową świeżo startą skórką z jednej cytryny i dodać skórkę pomarańczową. Nie zawsze też zdobię ciasto marcepanem, bo takie wolimy. Reszta bez zmian. Miłośnikom keksów szczerze polecam, chyba że nie mogą obejść się bez orzechów i suszonych owoców w cieście, bo ten przepis ich nie przewiduje. Jest to o tyle dziwne, że w innych przepisach na Dundee Cake widziałam zarówno suszone czarne porzeczki (sądzę jednak, że chodziło tu raczej o koryntki), jak i mieszanki różnych rodzynków...

Składniki na tortownicę o średnicy 26 cm:

  • 250 g miękkiego masła
  •  250 g brązowego cukru
  •  miąższ z laski wanilii
  •  szczypta soli
  • 1 kieliszek rumu (2 cl) lub brandy
  •  6 jaj
  • 350 g mąki
  •  2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 400 g sułtanek
  •  50 g mielonych migdałów
  • 100 g pokrojonej w kostkę kandyzowanej skórki cytrynowej (ja wolę pomarańczową i świeżo startą skórkę z 1 cytryny)
  •  100 obranych ze skórki migdałów
  • 2 łyżki cukru
  •  5 łyżek wody
  • ew. 100 g masy marcepanowej do przybrania boków ciasta (wymieszać z 60 g. cukru pudru, rozwałkować i przykleić do ciasta marmoladą morelową)

    Sposób wykonania:
Tortownicę wyłożyć papierem pergaminowym, piekarnik nagrzać do 180 st. C. (ja piekę w temp. 160 st. z termoobiegiem). Utrzeć miękkie masło z cukrem, solą, wanilią i rumem, dodawać kolejno jaja. Powinna powstać puszysta masa. Gdyby masa jajeczna zaczęła się ścinać, należy dodać łyżkę mąki. Przesiać mąkę i proszek do pieczenia, dodać zmielone migdały, rodzynki, skórkę, wymieszać dokładnie i stopniowo dodawać mieszaninę mąki i bakalii do masy jajecznej. Napełnić tortownicę ciastem, wyrównać powierzchnię łopatką i obłożyć połówkami migdałów (ja często daję całe, ale potrzeba ich wtedy około 20 dkg). Piec ciasto na drugim od dołu poziomie piekarnika, około 2 godzin albo i dłużej. Koniecznie wykonać próbę patyczkiem. Można wierzch przykryć folią, jeśli to konieczne.
Keks wyjąć z formy, ale pozostawić pergamin aż do momentu krojenia ciasta. Ugotować syrop z cukru i wody (2 - 3 min., do rozpuszczenia cukru) i takim syropem posmarować migdałowy wierzch. Pozostawić w spokoju na kilka dni, by ciasto dojrzało. Polecam. Warto jeszcze - dla podniesienia smaku i przyspieszenia dojrzałości - skropić upieczone ciasto alkoholem. Ja tak robię :)

A tak wyglądał świąteczny stół z piernikową dekoracją:

http://www.smakimprezy.pl/images/kuchnia-swiateczna/baner-kuchnia-swiateczna.gif

2008-12-26

Świąteczne gwiazdki

Kiedy zobaczyłam te gwiazdki na blogu Dorotus, wiedziałam, że muszę je upiec na wigilijny stół! Okazały się bardzo łatwe do przygotowania i pyszne. A pomysł, by nacięcia wewnątrz bułeczki robić kartą kredytową - doskonały. Rodzina była zachwycona zarówno efektownym wyglądem bułeczek, jak i ich smakiem. Oto przepis:

Składniki:

  • 10 g świeżych drożdży lub 5 g suchych (ja dałam suche drożdże)
  • 500 g mąki pszennej chlebowej
  • 10 g soli
  • 350 ml wody
oraz:
  • roztrzepane jajko z 1 łyżką mleka, do posmarowania bułeczek
  • mak do posypania

Mąkę połączyć z drożdżami (świeże drożdże można rozpuścić w części wody). Dodać sól, wodę, wyrobić gładkie ciasto, wtłaczając w nie dużo powietrza (ja wyrobiłam ciasto ręcznie, co nie było trudne). Pozostawić w przykrytej misce, w ciepłym miejscu, do podwojenia objętości (około 1,5 h).

Po tym czasie ciasto ostatni raz wyrobić i uformować 12 bułeczek. Na środku każdej z nich zrobić głębokie nacięcia w kształcie gwiazdki (3 nacięcia wykonane krótszym bokiem czystej karty debetowej lub podobnej). Wywinąć powstałe "ząbki" od środka na zewnątrz. Pozostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu, posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać makiem. Piec w temp. 230 stopni około 12 minut. Pycha!



http://www.smakimprezy.pl/images/kuchnia-swiateczna/baner-kuchnia-swiateczna.gif

2008-12-24

Szczęśliwych Świąt!




Szczęśliwych, ciepłych Świąt dla wszystkich wielbicieli blogowania i miłośników kuchni!

2008-12-22

Rogaliki wiedeńskie


Ulubione świąteczne ciasteczka, bez których nie wyobrażam sobie świąt. Wspaniałe w smaku, ślicznie wyglądają oprószone cukrem pudrem. Piekę je z różnych przepisów, czasami migdały zastępuję orzechami, ale pierwszy przepis odkryłam na opakowaniu cukru waniliowego Dr. Oetkera... Łatwo je wykonać, choć formowanie rogalików wymaga nieco czasu, najlepiej skorzystać z pomocy rodziny i piec kilka dni przed świętami, popijając aromatyczną herbatę.

Składniki:
  • 100 g mielonych migdałów bez skórki (są wtedy białe)
  • 280 g mąki
  • 200 g masła
  • 50 g cukru pudru do ciasta
  • 150 g cukru pudru wymieszanego z dobrym cukrem waniliowym lub prawdziwą wanilią do obtoczenia ciasteczek 
Sposób wykonania:
Szybko zagnieść ciasto z pokrojonego zimnego masła, mąki, migdałów i cukru pudru. Schłodzić w lodówce (krótko), wyjmować partiami porcje ciasta i formować rogaliki z wałeczków o grubości ołówka, długości około 5 cm. Te wałeczki, jeśli ciasto ma dobrą konsystencję, dają się pięknie wałkować na blacie (dobry jest kamienny), ale jeśli się to nie udaje, można odrywać małe kawałki ciasta i formować pojedynczo rogaliki. Piec w temperaturze 140 stopni C. około 15 minut albo i dłużej. Są wtedy najpiękniejsze. Jeśli niecierpliwi nas czekanie, podwyższamy temperaturę do 180 stopni i pieczemy krócej, do zrumienienia rożków, uważając, by się nie przypaliły. Gorące rogaliki obtaczamy w cukrze pudrze z wanilią. Pycha!
http://www.smakimprezy.pl/images/kuchnia-swiateczna/baner-kuchnia-swiateczna.gif

2008-12-16

Zrazy wołowe z grzybami

Klasyka polskiej kuchni, uwielbiana przez rodzinę i znajomych. Duszę je z przyjemnością, bo połączenie mięsa i grzybów należy do moich ulubionych. Potrawa łatwa i wdzięczna do przygotowania, a zapach rozchodzący się po kuchni - cudowny! Do niedawna było to jedno z najszybszych dań w mojej kuchni, ale od kiedy wybuchł mi szybkowar (naprawdę!) duszę je w żeliwnym garnku i trwa to nieco dłużej. Tym razem kupiłam doskonały rostbef, który niespodziewanie szybko zmiękł, więc zrazy były gotowe już po upływie pół godziny i smakowały intensywnie grzybowo. Uważam na przyprawy i dodatki, które łatwo mogą przyćmić smak dania. Można, oczywiście, dodać trochę tymianku, koperku, podlać winem, ale to już odrobinę inna potrawa...

Potrawy duszone to w ogóle osobny temat. Należą do moich ulubionych ze względu na smak i sposób przygotowywania, swoistą alchemię kuchni: wkładasz do garnka składniki (mięso, grzyby, warzywa), obsmażasz, dorzucasz przyprawy, podlewasz winem, bulionem lub zwykłą wodą (oszczędnie, mięso ma się dusić, a nie gotować!) i czekasz spokojnie na efekt końcowy - zawsze niezawodny. Takie zrazy na przykład lubię podawać niekoniecznie z kaszą, raczej z dobrym makaronem al dente (kokardki), a najchętniej z kluskami kładzionymi, których przygotowanie zajmuje po prostu chwilę. Naprawdę!

Składniki:

  • kawałek wołowiny zrazowej albo rostbefu (ok. 70 dkg)
  • 2 garście mrożonych podgrzybków i kilka pokruszonych suszonych (zamiast mrożonych może być garść suszonych, namoczonych uprzednio)
  • 2 cebule
  • liść laurowy, pieprz, ziele angielskie, sól morska
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 2 łyżki oleju rzepakowego lub innego (np. z pestek winogron) do smażenia
  • 2-3 łyżki kwaśnej śmietany
Mięso kroję w półtoracentymetrowe plastry, delikatnie rozbijam tłuczkiem, posypuję świeżo zmielonym pieprzem i skrapiam sosem sojowym, następnie obsmażam w żeliwnym garnku na rozgrzanym oleju, dorzucam pokrojoną w talarki cebulę i chwilę duszę. Następnie dodaję przyprawy i zamrożone grzyby, przykrywam pokrywką i pozwalam dusić się potrawie we własnym sosie, co jakiś czas, jeśli to konieczne, podlewając wrzącą wodą albo bulionem (około pół szklanki). Solę potrawę dopiero pod koniec duszenia. Na koniec mieszam ze śmietaną, co przełamuje nieco intensywny smak grzybów, choć lubimy zrazy i bez dodatku śmietany.
Kiedy potrawa się dusi, w drugim garnku gotuję wodę na kluski kładzione i przygotowuję ciasto z 2 lekko ubitych z solą jaj, mąki, wody i maślanki, mieszam trzepaczką i dość gęste, ale nie twarde ciasto nakładam łyżką bezpośrednio do garnka z wrzątkiem, stukając lekko o brzeg garnka. Gotuję kluski do czasu wypłynięcia na powierzchnię ostatnich wrzuconych kluseczek (jakieś 2 minuty).
Do takich zrazów z kluskami pasują buraczki marynowane, surówka z cykorii... Polecam!

2008-12-13

Zupa pomidorowa


W pomidorowej lubię to, że można ją ugotować na wiele sposobów. Jedni gotują ją zawsze na kości od schabu, inni preferują pomidorową na rosole, z zasmażką albo śmietaną, czystą lub dodatkiem kluseczek... Znam liczne opowieści -epopeje o domowej zupie pomidorowej, której nic nie dorówna. Wiadomo! Moja teściowa gotuje tę zupę na mocnym wołowym wywarze, bez dodatku śmietany, w zupie babci czuć było natomiast przetartą przez sitko podduszoną cebulę, a sama zupa miała kolor pomarańczowy. Babcia podawała ją z domowymi łazankami. Ciągle te zupy porównywaliśmy, zastanawiając się, która lepsza. W moim rodzinnym domu gotowało się pomidorową na schabowej kości, z koncentratem pomidorowym i dużą ilością śmietany. Ja preferuję jednak przede wszystkim mocny, pomidorowy smak. Czasem z odrobiną duszonej papryki.
Dziś taka zupa pomidorowa, ugotowana z duszonymi warzywami, pomidorami z puszki, zmiksowana i przetarta przez sitko, postawiła mnie na nogi. Prosta i pyszna. Smakuje inaczej niż ta na wywarze mięsnym, jest doskonała na poprawę nastroju, zwłaszcza podana z domowym makaronem, ale makaron Babuni też się sprawdzi. Należę do mięsożerców i zupy gotowane na maśle stały się kiedyś dla mnie prawdziwym odkryciem kulinarnym. Próbowałam takich smaków przy okazji wizyt u wegetarian albo inspirując się kuchnią francuską. Sama nie wiem, czy to nie jest moja ulubiona wersja pomidorowej. Dziś na pewno!
Składniki:
  • włoszczyzna (marchew, por, pietruszka, seler) świeża albo z mrożonki
  • cebula
  • 2 puszki pomidorów pelati
  • 1 łyżka masła
  • 1 łyżka oleju
  • liść laurowy, 2 kulki ziela angielskiego, sól morska, pieprz, cukier
  • natka pietruszki

Włoszczyznę kroję w niewielkie słupki, cebulę w kostkę i podsmażam warzywa na oleju i maśle, podlewam wodą (około szklanki) i duszę 15 minut, potem dodaję rozdrobnione pomidory i gotuję, aż się rozpadną. Powstaje w ten sposób pyszny sos pomidorowy. Następnie pomidory z częścią warzyw miksuję (resztę włoszczyzny usuwam) i przecieram przez sitko, dolewam do pomidorowej pulpy wrzącej wody, uważając, by pozostała gęsta i esencjonalna, gotuję zupę jeszcze przez chwilę, doprawiam solą, pieprzem i cukrem. Podaję z makaronem. Naprawdę pycha. Smutki odpędzone. Rzeczywistość oswojona...

2008-12-07

Pierniczki Ani


Wszyscy czekamy na te pierniczki. Piecze je moja koleżanka, ja co najwyżej pomagam albo asystuję, a potem dostają je w prezencie krewni i znajomi, często znajomi znajomych - Pani Promotor, Pan Promotor, ukochana Pani Profesor, koleżanki z pracy, koleżanki córki, koledzy męża... Pierniczki zdobią choinki i girlandy domów, w których autorka wypieków nigdy nie była, ale może być zadowolona, że się podobają i cieszą innych. W domu zaś powstaje manufaktura pierniczkowa - jednego dnia robi się ciasto, przez dzień - dwa piecze, a potem zdobi kolorowym lukrem, każdy kolor oddzielnie. - Dziś wieczorem lukier niebieski - oznajmia autorka i wprawną ręką rysuje swoje ulubione wzory, co roku odrobinę inne, ale różnice są ledwo widoczne, bo tradycji musi stać się zadość. Ja uwielbiam zwłaszcza anioły, baranki i landrynkowe gwiazdy. W oknach zaś wieszamy wycięte nożem piernikowe witraże w kształcie dzwonków, ryb, aniołów - wszystkie z witrażykami z landrynek... Pierniczkowe szaleństwo!


Samo ciasto na pierniczki musi być po upieczeniu dość twarde, by nie odkształcało się pod wpływem wilgoci. Pierniczki nie są więc specjalnie smaczne, bo mają być przede wszystkim piękne i muszą długo wisieć. Zamknięte w puszce potrafią przeleżeć do następnych świąt, ale wtedy pojawią się przeciez następne, świeższe i jeszcze piękniejsze!


2008-12-04

Zaczarowany Kraków

Kraków tym razem był naprawdę zaczarowany. Nie miałam złudzeń co do tego skansenu, zwłaszcza że pojechałam "służbowo" i znów musiałam prowadzić innych na Wawel, odwiedzać muzea i synagogi na chwilę przed szabatem. Zdarzały się jednak chwile magiczne, takie jak ta w restauracji Pod Aniołami, w cieplutkim patio w otoczeniu roślin i przyzwoitą golonką(!) na talerzu albo ta na Rynku, kiedy zapadał zmierzch, a wszystkie oczy i uszy nastawione były na atrakcje świątecznego jarmarku i tylko ja przemknęłam mimo, zdążywszy jeszcze pstryknąć byle jakim aparatem ("telefonicznym") zdjęcie dorożki. Pustej, naturalnie, bo zaczarowanej...

Nie była to kulinarna wyprawa, ale w Krakowie da się zjeść w zimny listopadowy dzień - i to w miarę szybko - rozgrzewającą kwaśnicę czy przyzwoite pierogi (Chłopskie Jadło) albo pieczeń z karkówki (np.w knajpie U Ździcha). No, można też popróbować najdroższej w mieście (niestety) golonki w piwie, siedząc w patio Pod Aniołami. Najbardziej cieszyła mnie jednak herbata z miodem albo konfiturami, a sił do dalszego zwiedzania dodał świetny tort pralinowy w przemiłej kawiarni pachnącej czekoladą (hm... nie pamiętam nazwy, gdzieś nieopodał Rynku, oczywiście).
Tym razem było miło...

2008-12-01

Zupa z grzybów leśnych

Czym różni się zwykła kartoflanka z grzybami od zupy grzybowej? Ilością grzybów, oczywiście... Wszystko jest przecież kwestią proporcji. Tym razem przypomniałam sobie smak zupy z dzieciństwa, tyle że moja babcia gotowała ją latem, z grzybów leśnych i z młodą włoszczyzną, a ja odtwarzam ten smak późną jesienią. Ale mam zapas mrożonych grzybów - kurek i podgrzybków oraz jesienną włoszczyznę. Rezygnuję też z zasmażki, bo nawet nie wiem, czy by mi jeszcze smakowała, ale wspomnienie i tak powraca...
My, dzieci, przynosiliśmy z lasu grzyby, a babcia pytała: "Zupa czy sos?". My krzyczeliśmy: "Zupa! Sos!" Babcia spoglądała na ulubionego wnuka i decydowała: "Zupa!" "Uuuuuu!" -słychać było jęk zawodu miłośników sosu, a potem wszyscy i tak zajadali zupę z ogromnym apetytem. Dziś myślę, że grzybów na sos bywało po prostu za mało.
Składniki:
  • garść (albo i dwie garście) grzybów, najlepiej mieszanych
  • garść pokrojonych warzyw (pietruszka, marchew, seler, por, cebula)
  • 2 garście pokrojonych w kostkę ziemniaków
  • liść laurowy, pieprz, ziele angielskie, koperek, sól

Na maśle z oliwą podsmażam cebulę, dorzucam pozostałe warzywa, duszę przez chwilę, dorzucam grzyby (mogą być zamrożone), mieszam przez minutę i zalewam wrzącą wodą albo bulionem. Dodaję przyprawy i gotuję do miękkości. Posypuję koperkiem.Gotowe!

Zupa ma być gęsta, wody proponuję nie za dużo.

Moja babcia ugotowałaby zapewne wywar na włoszczyźnie, dorzuciła ziemniaki i grzyby, a całość zagęściła zasmażką z mąki i smalcu ze skwarkami. Albo i bez. Na pewno dodałaby koperek z ogrodu. Ja już tak nie gotuję (czyżby - jak twierdzi niezapomniana Ćwierciakiewiczowa - gust do pewnych potraw dziś minął?) Być może, ale latem spróbuję zasmażki...

2008-11-24

Żydowskie klimaty

Zapomniałam o Żydowskim Tygodniu i nie upiekłam bajgli ani chały, nie wspominając już o czulencie, ale przywołam smak szarlotki i paschy z żydowskiej restauracji Mandragora na lubelskiej Starówce. W odrapanej, czekającej na remont kamienicy znalazła miejsce przytulna i niezwykle klimatyczna knajpka, w której można posiedzieć nawet kilka godzin, napić się izraelskiego wina, zjeść coś na słono i na słodko. Koniecznie z cynamonem. Zapach cynamonu będzie mi się z Mandragorą kojarzył, bo, przeczekując deszcz, piłyśmy tam pyszny, orzeźwiający napój (z pomarańczą, jabłkiem?... nie pamiętam - ale na pewno z cynamonem...)
Kupiłam w Mandragorze kilka książek o tematyce żydowskiej i przejrzałam na miejscu, pogłaskałam i sfotografowałam kotkę-znajdę, która tu znalazła dom i chętnie tam wrócę, kiedy znów zawitam do Lublina.


2008-11-09

Chleb pszenno-żytni zaparzany


Chleb z przepisu Arabeski, Jej domowy, doskonały! Łatwy do wykonania i niezwykle smaczny - chrupiąca skórka kontrastuje z gąbczastym miękiszem. Warto upiec, polecam. Ja zamieniłam tylko szklankę mąki pszennej na żytnią i dałam odrobinę więcej soli - użyłam morskiej.



Zaczyn:
  • 1 szkl. mąki żytniej chlebowej

  • 1½ szkl. wrzącej wody

  • 2 łyżki zakwasu

  • 1/4 łyżeczki drożdży suszonych

Wieczorem w przeddzień pieczenia mąkę zalałam wrzątkiem , wymieszałam i poczekałam, aż wystygnie. Dodałam zakwas i drożdże i wszystko razem wymieszałam. Zostawiłam przykryty zaczyn na noc (ok. 10 - 12 godzin).

Ciasto właściwe:

  • 2½-3 szkl. mąki pszennej chlebowej

  • 1 szkl. mąki żytniej chlebowej

  • 1 szkl. letniego mleka

  • 1½ - 2 łyżeczek soli

Rano wyrośnięty zaczyn połączyłam z mlekiem i solą. Stopniowo dodawałam mąkę - niepełne 3 szklanki mąki pszennej i 1 szklankę żytniej. Ciasto powinno być zdecydowanie wilgotne i klejące , ale dość gęste. Dokładnie wymieszane ciasto przykryłam folią i odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 1 - 1½ godziny. (Zwykle nagrzewam lekko piekarnik i do otwartego wstawiam ciasto).
Po wyrośnięciu przełożyłam ciasto chlebowe do formy posmarowanej olejem i wysypanej otrębami pszennymi (tym razem użyłam foremki 10 x 25 cm), wyrównałam natłuszczoną olejem dłonią i zostawiam do ponownego wyrośnięcia na 1 - 1½ godziny, dopóki ciasto nie podniosło się do brzegów formy. Piekłam około 50 minut w temperaturze 210 st.C
Poemat, naprawdę!

2008-11-08

Zupa ogórkowa


Ogórkowa - zupa dzieciństwa. Ulubiona. Wygrywała z pomidorową zawsze, a najlepiej smakowała ze śmietaną, ugotowana na kości schabowej z polędwiczką albo na żeberkach... Dziś gotuję ją rzadziej, w różnych wersjach, z mięsem i bez, z dodatkiem masła albo po prostu czystą, rosołową, bez śmietany. Ta jest właśnie taka.


Składniki:
  • 1/2 kg ogórków kiszonych
  • 2 marchewki
  • 1 pietruszka
  • 1/2 bulwy selera
  • 1 por
  • kilka ziemniaków (ewentualnie, bo można z nich w tej wersji zrezygnować)
  • 4- 5 łyżek ryżu
  • udko kurczaka ew. rosołek
  • przyprawy: ziele angielskie, liść laurowy, pieprz, koperek, natka pietruszki
  • 2 litry wody (mniej więcej)

Ugotować wywar na kurczaku i włoszczyźnie, z przyprawami, kiedy mięso i warzywa zmiękną, dodać opłukany ryż i pokrojone w kostkę ziemniaki, gotować, aż będą miękkie. Dodać starte na tarce jarznowej ogórki, natkę lub koperek, doprawić do smaku, ale uważać z solą, bo ogórki są przecież słone. Pogotować jeszcze kilka minut. Mięso oddzielić od kości i wkroić do zupy.W tej wersji to wszystko. Pyszna, rosołowa, kwaśna i delikatna jednocześnie zupa. Świetna nie tylko na the day after... Można dodać kleks śmietany.


Jeśli przygotowuję więcej zupy, na dwa dni, rezygnuję z ziemniaków, bo drugiego dnia tracą smak i to już nie jest to samo...

2008-11-01

Odrobina metafizyki


W taki dzień jak ten pozostawię zdjęcia bez komentarza...







2008-10-31

Sernik cytrynowy z sosem malinowym

Czasami dobrze jest zjeść prosty sernik, smakujący serem a nie budyniem czy też mąką. Każdy (no, prawie każdy...) ma swojego "pana Kazia" na bazarze, który sprzedaje pyszny tłusty ser, tak kremowy, że nie trzeba go długo miksować i tak tłusty, że nie potrzeba dodawać masła... Ja mam - i przygotowanie sernika zajmuje mi niewiele czasu. Oto jeden z przepisów:

Składniki:

  • 80 dkg sera

  • 5 jaj

  • 2/3 szklanki cukru (można dać więcej)

  • skórka otarta z 2 cytryn

  • pokruszone herbatniki albo bułka tarta do wysypania tortownicy

Cukier miksuję ze skórką cytrynową i serem, dodaję po jednym jaju i miksuję jeszcze chwilę. Masę serową wlewam do małej tortownicy, wyłożonej papierem do pieczenia i wysypanej pokruszonymi herbatnikami. Wstawiam ciasto do piekarnika nagrzanego do 170 stopni i piekę około godziny. Podaję z malinami (latem) albo z sosem malinowym. To wszystko. Sernik szybki, pyszny i prosty.

Sos malinowy powstaje bardzo szybko - wystarczy garść surowych lub mrożonych malin gotować przez chwilę z dwiema łyżkami cukru. Ja dodałam jeszcze łyżkę malinowego likieru mojej siostry i gotowałam do odparowania alkoholu. Voila!

2008-10-25

Paluchy makowe

Zachciało mi się makowych paluchów, bo widywałam je już na wielu blogach i wszędzie wyglądały niezwykle atrakcyjnie. Jako że to również moje wspomnienie z dzieciństwa, postanowiłam je upiec. Czasami kupuję podobne w budce z pieczywem na pobliskim bazarku, te z piekarni nie są jednak tak pyszne jak domowe. Wiadomo!

Przepis sobie nieco zmodyfikowałam, ale inspirowałam się przepisami zamieszczonymi u Dorotus i Tatter i Komarki. W oryginalnym przepisie dodaje się mleko w proszku, ale ja go nie używam, więc zastąpiłam je mlekiem 2% z kartonu.

Paluchy z makiem:

  • 500 g mąki
  • 2 łyżki miękkiego masła
  • 1 łyżeczka soli
  • 4 łyżki maku
  • 1,5 łyżeczki suchych drożdży (ja użyłam świeżych)
  • 4 łyżki miodu
  • 150 ml mleka
  • 125 ml wody
  • 1 żółtko + łyżka mleka (do posmarowania wyrośniętych paluchów)


Do naczynia przesiałam mąkę, dodałam masło i wyrobiłam tak, by całość przypominała kruszonkę. Dodałam sól i mak. Podgrzane mleko wymieszałam z wodą, miodem i drożdżami i wlałam do pozostałych składników. Wyrobiłam miękkie, elastyczne ciasto. Trwało to krótko, tylko kilka minut. Następnie ciasto przykryłam lnianą ściereczką i odstawiłam w ciepłe miejsce do podwojenia objętości (około 1 h). Z wyrośniętego ciasta uformowałam 5 kulek i pozostawiłam na 15 minut, by lekko podrosły. Potem uformowałam 5 paluchów, każdy długości blachy, ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i poczekałam około pół godziny, aż nieco podrosły. Wtedy posmarowałam je z wierzchu żółtkiem wymieszanym z mlekiem i upiekłam w piekarniku nagrzanym do 200 stopni (około 15 minut), aż do zrumienia. Poezja!





Chleb razowy na miodzie


Zainspirowana różnymi przepisami na razowce, np. na ten , postanowiłam wreszcie upiec własny chleb z razowej mąki pszennej i żytniej, jako ze zgromadziłam jej spore zapasy. Nie mogę się jakoś porządniej zorganizować i zakwaszać ciasta metodą trzystopniową, dlatego na razie zdecydowałam się na prosty przepis z dodatkiem zakwasu i drożdży. Chleb wyszedł bardzo smaczny i naprawdę lekko miodowy, a słodycz miodu zrównoważyła ponadto kwaśny smak mego kilkutygodniowego (żytniego zakwasu). Polecam przepis. Przypomina mi dawny razowiec na miodzie z lubelskich piekarni. Ech... Ja następnym razem dodam do niego jeszcze śliwki suszone albo powidła, będzie jeszcze słodszy i ciekawszy.


Składniki ciasta chlebowego:


  • 375g mąki żytniej razowej

  • 125g mąki pszennej razowej

  • 1,5 łyżeczki soli

  • 375 ml letniej wody

  • 2 duże łyżki miodu

  • 2 - 3 łyżki zakwasu (zależy od mocy; ja dałam 3 łyżki niezbyt gęstego, dokarmionego zakwasu, który pracował sobie w temperaturze pokojowej jakieś 3 godziny)

Zaczyn:

  • 20 g drożdży

  • 1 łyżka cukru

  • 125 ml mleka

  • 2 łyżki mąki pszennej

Najpierw przygotowałąm zaczyn, czyli wymieszałam pokruszone drożdże z cukrem, mąką i ciepłym mlekiem i poczekałam, aż drożdże zaczną pracować (około 20 minut).W tym czasie wymieszałam obie mąki - mąkę żytnią z mąką pszenną z solą. Potem wlałam zaczyn, wyrośnięte drożdże, a następnie wodę z miodem i wyrabiałam przez kilka minut (około 5 min. powinno wystarczyć). Ciasto z razowej, grubej, mąki nie będzie gładkie, lecz dość kleiste i tym nie należy się przejmować.

Wyrobione ciasto przykryłam ściereczką i odstawiłam w ciepłe miejsce na godzinę. Ładnie wyrosło, więc podniesiona na duchu przełożyłam je do posmarowanej olejem i wysypanej otrębami keksówki, posmarowałam wodą i pozostawiłam do wyrośnięcia na kolejne 30 minut. Ponownie posmarowałam ciasto wodą i wstawiłam do pieca rozgrzanego do 200C. Po minucie ścianki piekarnika solidnie spryskałam wodą i piekłam chleb 50 minut. Na koniec jeszcze raz posmarowałam bochenek wodą i pozostawiłam przez chwilkę w piecu. Po wyjęciu z pieca studziłam na kratce. Nie mogłam się powstrzymać i kroiłam nie do końca wystudzony. Był jeszcze nieco kleisty, ale co tam! Po wystygnięciu okazał się po prostu pyszny. Będę go piekła jeszcze wiele razy.

2008-10-12

Chleb rustykalny

No i całkiem oszalałam. Pierwsza partia mąki z młyna dotarła na czas i mogę dalej wypiekać chleby. Tym razem upiekłam chleb rustykalny na zakwasie żytnim, modyfikując znane mi już wcześniej przepisy. Nie wiem, czy jest coś, co smakuje lepiej niż jeszcze ciepły chleb z chrupiącą skórką, posmarowany masłem. Dla mnie nie. Przynajmniej ostatnio. No więc piekę.

Chleb z przepisu podanego przez Liskę bardzo mi się spodobał, ominęłam tylko czosnek, bo upieczenie go wymagało nieco czasu i zamieniłam część mąki pszennej na żytnią (200 ml) - ot tak sobie, bo lubię żytnie chleby. Ciasto chlebowe rosło nieco dłużej, ale warto było czekać, zwłaszcza dla chrupiącej skórki... Oryginalny przepis znalazłam tutaj.


2008-10-08

Drożdżowe ślimaki


Zachciało mi się słodkich bułeczek z cynamonem. Po namyśle i konsultacjach (niestety, nie wszyscy lubią cynamon) zgodziłam się na ślimaki bez niego, ale za to z pachnącym muscovado. Trudno, cynamon dodam innym razem, dla amatorów...
Jeśli mamy jakiś ulubiony i niezbyt skomplikowany przepis na ciasto drożdżowe, możemy upiec z niego zawijane bułeczki z rodzynkami albo z nadzieniem marcepanowym na przykład. Ja wybrałam ciasto takie jak na bułeczki drożdżowe ze śliwkami i mogłam po wyrośnieciu podzielić je na dwie części, rozwałkować, posmarować roztopionym masłem i wybraną masą. Jedną część ciasta posypałam zatem grubo rodzynkami i brązowym cukrem, drugą - masą marcepanową. (Mielone migdały połączyłam z cukrem pudrem , łyżeczką amaretto i odrobiną wody). Każdy kawałki ciasta zwinęłam w roladę i pokroiłam na plastry, które ułożyłam na blasze. Pozwoliłam im wyrosnąć (krótko) i upiekłam na złoto w piekarniku nagrzanym do 180 stopni Celsjusza. Proste i smaczne bułeczki. Po upieczeniu można posypać cukrem pudrem albo - jak ja -posmarować syropem ugotowanym z cukru i wody.






2008-10-05

Zupa ziemniaczana z grzybami

Kiedy zwykła kartoflanka zamienia się w zupę grzybową? Ano, wszystko zależy od proporcji... Jeśli podstawą dania są ziemniaki, a grzyby stanowią jedynie dodatek, możemy uznać, że zupa wpisuje w ideę Ziemniaczanego Tygodnia, zaproponowanego przez Olgę .

Tak więc takim prostym daniem postanowiłam zacząć zabawę i ugotowałam zupę ziemniaczaną z podgrzybkami.

Wystarczy podsmażyć na łyżce masła z odrobiną oleju pokrojoną w piórka cebulę oraz połówkę selera i dwie marchewki pokrojone w słupki, dodać garść grzybów (w całości lub w plasterkach), krótko poddusić i zalać bulionem lub wodą. Chwilę jeszcze pogotować, potem dodać 4-5 ziemniaków pokrojonych w kostkę, posolić i gotować warzywa do miękkości. W tym czasie można podsmażyć na chrupiąco plasterki boczku i dodać je potem do zupy. Doprawić ostatecznie solą, pieprzem, posypać koperkiem lub natką pietruszki. Niewielką część ziemniaków z zupy warto zmiksować dla zagęszczenia konsystencji i uzyskania aksamitnego smaku. Radzę podawać z chrupiącym boczkiem, ale i bez tego zupa jest smaczna. Bywa, że boczek dodaję na początku, razem z cebulą. Ta zupa lubi różne warianty.
Drugiego dnia można na przykład zmiksować wszystkie ziemniaki ( bo tracą smak) i doprawić inaczej niż poprzednio. Można podać ją na przykład z grzankami. Taka odmiana dobrze zupie robi. A smak tej prostej zupy - no cóż - dla mnie to po prostu smak dzieciństwa...




2008-10-02

Chleb pszenno-żytni



Dopóki nie nabiorę wprawy w pieczeniu, będę korzystać ze sprawdzonych przepisów, które znajduję na kulinarnych blogach. Tym razem chciałam upiec chleb mieszany, o nieco rustykalnym charakterze, ale bez zakwasu. Skorzystałam z tego przepisu Liski i upiekłam chleb w zwykłej blaszce, rezygnując z glinianego garnka. Udał się i tak.

2008-09-27

Jabłecznik alzacki

W Dniu Jabłka dzielę się ze wszystkimi przepisem na popularny chyba, lecz nieodstatecznie doceniony, jabłecznik alzacki. Dla mnie - ciasto poemat. Ciasto ulubione. Nie wielbię szarlotek (naprawdę!) i jadam tylko nieliczne, takie z dobrym kruchym i maślanym spodem, bez proszku i margaryny. Odkryłam je, kiedy poszukiwałam przepisu na szarlotkę, wierząc, że istnieje gdzieś ideał szarlotki, jak, nie przymierzając, ideał Platoński... I do tego ideału należy dążyć, testując przepisy. Znalazłam ten:

Jest to odrobinę zmodyfikowana wersja kruchego ciasta Neli, które polecam jako najłatwiejsze ciasto na świecie, nie wymaga chłodzenia, ma maślany smak i stanowi bazę dla moich wszystkich tart, mazurków i spodów serników. Nela pisze, że zrobić je może nawet dziecko. To prawda. Ja przeliczyłam jedynie proporcje ze szklanek na dekagramy i zmniejszyłam odrobinę ilość masła - ciasto jest wtedy mniej kruche i chyba jeszcze smaczniejsze. Nadzienie zaś -to klasyczny przepis alzacki na jabłka zapieczone w cudownie waniliowym kremie. Z prawdziwą wanilią. Obowiązkowo! (No, chyba że z jakimś świetnym ekstraktem...). Wspaniale smakuje również z gruszkami, dlatego często piekę obie wersje lub układam na jednym cieście, na przemian, jabłka i gruszki.


Ciasto:

  • 20 dag mąki
  • 10 dag miękkiego masła
  • 2 żółtka
  • 3 łyżki cukru
  • sól,

Nadzienie:

  • 5 - 6 jabłek
  • 2 łyżki soku cytrynowego
  • 10 dag cukru
  • 3 jajka
  • laska wanilii albo domowy cukier waniliowy
  • 1/8 l śmietany (1/2 opakowania)

Sposób przyrządzenia: W misce łączę za pomocą łyżki miękkie masło z cukrem, solą i żółtkami, zagniatam dłonią i formuję kulę. Miękkim ciastem wykładam formę, rozciągając je palcami w natłuszczonej tortownicy, nakłuwam je widelcem i - jeśli mam czas - wkładam na chwilę do lodówki. Trwa to najczęściej tylko tyle, ile potrzebuję czasu na obranie i pokrojenie jabłek w cienkie plasterki. Obrane jabłka dzielę na połówki lub ćwiartki, nacinam do końca w cienkie plastry, ale nie rozdzielam cząstek i skrapiam sokiem z cytryny. Układam nacięte jabłka na lekko schłodzonym cieście i piekę ok. 30 min. w temperaturze 200 stopni. (Jeśli jabłka są zbyt soczyste i puszczą w trakcie pieczenia dużo soku, odlewam go po prostu i piekę dalej do zrumienienia. Ucieram jajka z cukrem na puszystą masę, dodaję śmietanę i ziarenka wanilii. Ciasto wyjmuję z piekarnika, chwilę studzę, jeśli piecze się w ceramicznej formie na tarty, polewam je ostrożnie i zapiekam około pół godziny (180 stopni), aż do ścięcia masy. Uważam, by się nie przypaliło, dlatego czasami wyłączam górną grzałkę w połowie pieczenia. Ma być złociste i ścięte.

I jest. Naprawdę.


2008-09-21

Chleb biały na zakwasie

Epopeja chlebowa trwa w najlepsze. Wypiekam chleby nawet o pierwszej w nocy, dokarmiam zakwas, lubię patrzeć, jak pracuje... Czysta magia, naprawdę. Ponadto - chleb na drożdżach nie smakuje jak prawdziwy chleb, choć bywa interesujący w smaku.
Tym razem zdecydowałam się na chleb pszenny, łatwy, polecany przez Liskę. Nie mogłam jednak poprzestać na pszennej mące, bo nadal nie mam chlebowej, a zwykła biała mąka (typ 480) daje pieczywo o smaku bułek, więc ryzykownie dodałam od siebie trochę mąki żytniej i orkiszowej. Eksperyment udał się bardzo, chleb wyszedł smaczny i - co najważniejsze - nie smakuje jak bułka. Nie mogłam powstrzymać się przed posypaniem go siemieniem lnianym i spryskaniem wodą tuż po upieczeniu. Pomyślałam, ze to przecież nieco inny chleb niz ten Liski, więc nie chcę nikogo zmylić jego wyglądem. Na górnym zdjęciu widać go w towarzystwie dżemu renklodowego mojej siostry.


Biały chleb na zakwasie:
  • 500 g mąki pszennej, najlepiej chlebowej, ale może być dowolna mąka pszenna (ja dałam 400 g mąki białej typu 480 i po 50 g mąki żytniej chlebowej i orkiszowej)
  • 1 płaska łyżeczka soli
  • 300 g wody
  • 8 g świeżych drożdży
  • 150 g zakwasu żytniego

Wszystkie składniki łączymy, najlepiej przy pomocy miksera, otrzymujemy dość gęste ciasto. Przykrywamy sciereczką i odstawiamy na 2 h. Następnie przekładamy ciasto do dużej keksówki (albo formujemy bochenek lub bułeczki). W oryginalnym przepisie ciasto spryskujemy olejem i posypujemy maką. Odstawiamy do wyrośnięcia na 45-60 minut.Piekarnik nagrzewamy do temp. 210 st C i pieczemy chleb ok. 40 minut (bułeczki mniej wiecej 20 minut).
Ja ciasto chlebowe posypałam siemieniem lnianym, a po upieczeniu spryskałam dla połysku wodą. Następnym razem posypię mąką, bo wygląda wtedy bardzo rustykalnie.