LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2011-12-31

Dużo dobroci i dużo miłości!

Wcale nie wiem, czy mam ochotę na  jakiekolwiek podsumowania, choć one i tak czają się z tyłu głowy, ale na pewno w  rok 2012 chcę wstąpić z nadzieją, że będzie po prostu dobry i że uda mi się   wreszcie dokończyć pewne projekty, zrealizować plany (właśnie: plany, nie marzenia -  i to te najbardziej realistyczne). 

Wszystkim czytelniczkom i czytelnikom oraz  sobie życzę przede wszystkim, by ominął nas kryzys i  byśmy na świat patrzyli przez dobrze dobrane okulary i niech nam dopisuje zdrowie! Dużo dobroci i dużo miłości od nas i od Kota!*

A dziś - smakujmy szampana i cieszmy się sylwestrową nocą! Menu sylwestrowe zapowiada się następująco: sushi, łosoś marynowany z sosem z kaparów(?), kawior na grzankach, szynka parmeńska na sałacie, krewetki z czosnkiem i chili, smażone w głębokim tłuszczu. Na deser - jak zwykle - creme brulee i (chyba?) ptysie. Do picia hiszpańska wytrawna cava. Bardzo możliwe, że zamiast powyższych propozycji przygotuję po prostu ziemniaczane bliny z kawiorem albo  łososiem do wyboru i z kwaśną śmietaną... Do wieczora jeszcze mam trochę czasu ;)
 A co u Was? Jak świętujecie?

* Spostrzegawczym wyjaśnię tylko, że napis love w firmowym opakowaniu, bo nie należy do nas, ale dopóki Właścicielka jeszcze go nie odebrała, stoi na konsolce...


2011-12-29

Pasztety, terriny... Święta nadal trwają!


To nieprawda, że święta się skończyły! Trwają i trwać będą do Trzech Króli, a przynajmniej do Nowego Roku. Najbardziej lubię ten czas "pomiędzy", bo można bez napinania  spotykać się ze znajomymi w celu zjedzenia "resztek". Takie resztkowe przyjęcia, spotkania odbywane  mimochodem -  kiedy mówię gościom: mam tylko trochę kapusty, sałatkę i resztki pasztetu -  są urocze. W domu pełna iluminacja: choinka, girlandy, lampy i świece, kawa, herbata i dobry koniak.

 Czemu nie? Można porozmawiać od niechcenia o wigilijnych kolacjach, o potrawach, które wyszły lepiej lub gorzej (ach, ten sos grzybowy do karpia!) i posmakować kolejnej terriny, którą zgodnie uznaliśmy wszyscy za doskonałą! Mój marudny Mąż mówił wprawdzie coś o nie dość zwartej konsystencji pasztetu, ale On jest po prostu   r o z b e s t w i o n y.
Przyznać muszę, że w kwestii terrin i pasztetów mam już niejakie doświadczenie (na każde święta inna terrina!), ale ta była nietypowa - zawierała tylko wieprzowinę i wątróbkę, więc musiała być aksamitna i delikatna w smaku. Polecam serdecznie! Przepis zaczerpnęłam z "Werandy Country", a jego autorką okazała się...  Olga Smile, która piecze pyszne pasztety i terriny, co sprawdziłam już niejednokrotnie :)

Terrina z wątróbką

Składniki:
  • 1/2 kg kurzej wątróbki
  • 1/2 kg karkówki
  • 200 g surowego boczku wędzonego w plasterkach
  • szalotka
  • garstka kaparów (ja dałam ich jeszcze trochę do wyrobionej masy)
  • 1/2 śmietanki tortowej
  • 4 gałązki tymianku
  • cytryna
  • 1 łyżka zielonego pieprzu z zalewy
  • garść pistacji
  • 1 i 1/2 łyżeczki soli (w oryginalnym przepisie jest jeszcze 1 łyżka vegety i tylko 1/2 łyżeczki soli, ale ja konsekwentnie nie używam tego typu przypraw) 
  • pieprz
Wątróbki należy umyć i oczyścić, odłożyć 6 sztuk, każdą owinąć  w plasterek boczku. Resztą boczku należy wyłożyć brytfankę. Nagrzać piekarnik do 160 stopni C. W tym czasie mięso pokroić w kostkę i przepuścić przez maszynkę dwukrotnie, razem z wątróbką, szalotką  i kaparami. Doprawić pieprzem, solą, tymiankiem i otartą skórką z cytryny, dodać pistacje oraz śmietankę, i dokładnie wymieszać. Teraz połowę masy należy wlać do długiej i wąskiej formy, ułożyć na środku wątróbki i zalać resztą masy. Formę należy przykryć folią aluminiową i wstawić do piekarnika na blachę, do której należy wlać sporo wrzątku (na wysokość 2 cm ). Piec w kąpieli wodnej przez 1 i 3/4 godziny albo nieco dłużej. Pod koniec pieczenia można zdjąć folię, by wierzch apetycznie się przyrumienił. Po upieczeniu wystudzić i schłodzić przez noc w lodówce. Podawać z żurawiną, chrzanem albo z  ulubionym sosem...

Olga o tym nie pisze, ale doświadczeni kucharze radzą najpierw dobrze  schłodzić mięso oraz maszynkę do mielenia, a potem upieczoną  terrinę obciążyć (choćby drugą foremką i słoikami), by zachowała zwartą konsystencję. Ta terrina jest szczególnie delikatna i kremowa  z powodu dużej ilości wątróbki, więc nie jestem pewna, czy obciążenie jest konieczne, ale ja tak zrobiłam. 

Wątróbki można uprzednio sparzyć,  jeśli     chcemy uniknąć różowego sosu, który przeniknie do mięsa (znam to z innych przepisów),  ale tutaj boczek otacza każdą wątróbkę z osobna, więc można sobie tę czynność darować. Terrina jest i tak piękna i  pyszna. Polecam!
A kot świąteczny - zmęczony podjadaniem, walką o miejsce przy stole i zwracaniem na siebie uwagi za wszelką cenę -  zasnął tymczasem spokojnie na miękkim posłaniu:

2011-12-25

Radosnych Świąt!


Zajrzałam na chwilę, by złożyć wszystkim świąteczne życzenia. Mam nadzieję, że pierniczki się udały, karp był mało błotnisty w smaku, a uszka się nie rozpadły i wszyscy goście byli zadowoleni z prezentów... 
Ja sama życzyłabym sobie nieco lepszej organizacji świątecznych przygotowań - po raz pierwszy od dawna byłam naprawdę poważnie zmęczona i musiałam odsypiać wczorajszy wysiłek ;)  Teraz za to cudownie smakuje poranna kawa, a  nieśpiesznie jedzone śniadanie świąteczne wprawia w dobry nastrój. 
Radosnego świętowania Wam życzę!

2011-12-18

W międzyczasie. Filiżanka zupy z soczewicy i pomidorów


Pora przedświątecznych zakupów, pora pieczenia pierniczków i adwentowych ciasteczek. Od nadmiaru aromatów można dostać bólu głowy. Tymczasem proponuję filiżankę pysznej zupy z soczewicy -  warto odpocząć od słodyczy... Zima wprawdzie w tym roku ciepła, ale niemal codziennie potrzebuję filiżanki lub miseczki zupy na rozgrzewkę. Najlepiej, żeby była bez mięsa, z samych pysznych warzyw, ziaren  albo kasz, a że  do soczewicy mam niejaki sentyment i lubię o niej myśleć jak o   daniu-pocieszaczu na jesienno-zimową porę, przypomniałam sobie przepis na pyszną i pożywną zupę.  Wymyśliłam go dawno temu, więc mogę go chyba nazwać przepisem sentymentalnym, prawda? Polecam :)

Zupa z czerwonej soczewicy i pomidorów

Składniki:

  • 250 g czerwonej soczewicy 
  • 1 marchew
  • 1 cebula
  • 1 por
  • gałązka selera naciowego
  • 2 ząbki czosnku
  • tymianek
  • 2 świeże liście laurowe lub 1 suszony
  • kilka gałązek natki pietruszki
  • 2 łyżki oleju do smażenia
  • 1 puszka pomidorów pelati
  • sól, pieprz
  • około 1 litra bulionu albo wody (zupa ma być gęsta od warzyw i soczewicy, lepiej dać mniej płynu na początku i rozrzedzić zupę pod koniec  gotowania, jeśli okaże się to konieczne)
Zaczynam od pokrojenia warzyw  w plasterki i w słupki (tylko marchew tak kroję, taką mam słabość). Podsmażam najpierw cebulę, czosnek i pora, potem dorzucam marchew i kawałeczki selera, i cały czas mieszam warzywa. Następnie dorzucam soczewicę i jeszcze przez chwilę smażę ją z warzywami, zanim zaleję wszystko bulionem lub wrzącą wodą. Jeszcze tylko dorzucam zioła i zupa będzie się gotować powoli przez 25 - 30  minut, aż soczewica zmięknie i lekko się rozpadnie. Na patelni duszę tymczasem  rozgniecione pomidory pelati z  ząbkiem czosnku, aż pomidory zamienią się w gęstą pulpę. Dodaję ją stopniowo do ugotowanej zupy - ale tylko  tyle, by smak pomidorów dodał zupie wyrazistości, lecz jej nie zdominował. Nie gotuję przecież pomidorowej... Jeszcze tylko usuwam gałązki tymianku, doprawiam zupę solą i świeżo zmielonym pieprzem, posypuję natką pietruszki, próbuję  i powtarzam: "jakie to dobre!"



2011-12-11

"Niech garnki perkoczą zimą!" Cielęcina w koperku

Czasami mam ochotę ugotować coś ściśle według przepisu jakiegoś kucharza. Nie jest to łatwe, bo zwykle i tak wprowadzam choćby drobne zmiany. Ale co nowego można dodać do delikatnej  potrawki cielęcej w śmietanie? Zaintrygował mnie jednak skandynawski  przepis z Food&Friends, w którym doprawia się mięso z sosem specjalną zaprawą octową. Spróbowałam - smak  przypominał marynatę do konserwowych ogórków albo ryb: słodko-kwaśną i  koperkową. Ponadto - nęciło mnie hasło "pyszne długie gotowanie", no i - wielbię wszelkie potrawki!
Wszystkie te pomysły są również konsekwencją diety eliminacyjnej, której się na jakiś czas poddałam i  która wcale nie jest monotonna. Nie jadam wprawdzie  chleba i jaj oraz kilku innych produktów, ale za to z chudym mięsem mogę sobie pohulać ;) . Była więc perliczka gotowana na parze z sosem zielonym, bywają osso bucco, duszona wołowina limusine, ekologiczne kurczaki czy też ryby na różne sposoby. No i warzywne zupy przeróżne, i kasze. Zdjęć nie ma i nie będzie, bo światło nie pozwala, ale napisać ku pamięci i pochwalić się mogę, prawda? Oto dokładny przepis na cielęcinę w koperku:

Składniki:
  • 80 dkg  przedniej cielęciny pokrojonej na duże kawałki
  • 3 marchewki
  • 2 pasternaki / u mnie jednak  pietruszki ;)
  • 2 cebule
  • 6 ziaren białego pieprzu
  • 3 liście laurowe
Zaprawa smakowa:
  • 100 ml wody
  • 50 ml ostu spirytusowego 12%
  • 1 łyżka cukru
  • 10 łodyżek koperku
Ponadto:
  • 200 ml śmietany
  • sól i pieprz
  • koperek
Pokroiłam mięso w dużą kostkę, a obrane warzywa -  w kawałki. Następnie włożyłam mięso do garnka i zalałam taką ilością wody, by zakryła mięso. Zagotowałam i zebrałam pianę. Dodałam warzywa i przyprawy, a następnie gotowałam potrawkę przez godzinę, aż mięso stało się kruche.
W tym czasie przygotowałam zalewę smakową, czyli zagotowałam wszystkie składniki. Kiedy mięso było wystarczająco miękkie, wyjęłam je z garnka, a wywar zredukowałam do 400 ml. Dodałam śmietanę i ponownie zagotowałam. Następnie niewielkimi porcjami dolewałam zaprawę smakową - aż do uzyskania odpowiedniego smaku. Autorzy piszą: Nie szczędź koperku! Się wie... Dodałam z powrotem mięso, doprawiłam potrawkę solą i pieprzem oraz wsypałam naprawdę dużą garść koperku. I gotowe! Smakowało :)
Gdybym sama miała przygotować taką potrawkę, dodałabym zapewne do smaku soku z cytryny i  szczyptę cynamonu, ale to miało być przecież pyszne długie gotowanie z cudzego przepisu. W tym wypadku był to przepis  Malin Andersson.