LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2012-05-09

Szparagi ze szczyptą magii


Sezon szparagowy zaczęłam już wcześniej, ale teraz postanowiłam przygotować szparagi na dwa sposoby i sprawdzić, które okażą się  lepsze. Białe szparagi ugotowałam na parze (około 10 minut) i podałam z sosem maślano-cytrynowym. Były niezłe, ale ustąpiły miejsca zielonym, które krótko parowałam  razem z białymi, a potem przesmażyłam na oliwie z czosnkiem i posypałam -  no właśnie - posypałam startym Belper Knolle. Co to była za poezja smaku! Magiczny dodatek sera ze Szwajcarii o wdzięcznej nazwie Belper Knolle (Kulka z Belp) okazał się strzałem w dziesiątkę! Niemal  wylizywaliśmy patelnię z resztek smaku, takie to było dobre. Śmiem twierdzić, że to najlepsze szparagi, jakie udało mi się przyrządzić!

Belper Knolle to twardy pasteryzowany  ser, który obtacza się grubo w pieprzu, czosnku i soli, więc z wyglądu przypomina nieco trufle. I jak trufli należy go używać - ścierać na tarce bezpośrednio na sałaty, omlety czy makarony. Znakomicie podkręca smak, jest orzechowy i  pikantny od pieprzu. Lubię go!
Od kiedy napisała o nim Bea, widziałam, że  muszę tego sera spróbować i usiłowałam go kupić podczas naszego  pobytu w Szwajcarii. Ale, jako że jest  to ser produkowany od niedawna,  nie trafiłam na niego ani w Zurychu, ani we Fryburgu. 
Dopiero teraz Isabelle zrobiła mi niespodziankę i przywiozła do Warszawy Belper Knolle. Dzięki, Iza! Nie zdążyłyśmy go razem spróbować, bo przedłużający się remont  mojej kuchni wyklucza przyjmowanie gości, a poza tym - pobyt Izy był jak zawsze intensywny i obfitował w liczne  atrakcje; więc zamiast jeść sałaty z Belper Knolle, piłyśmy białe wino, rozmawiałyśmy o literaturze, oglądałyśmy wystawy i filmy na festiwalu Żydowskie Motywy, który od kilku lat odbywa się w kinie  Muranów (notabene - festiwal mocno  polecam wszystkim zainteresowanym, bo obejrzeć na nim można, między innymi, filmy dokumentalne i fabularne z Izraela, co samo w sobie jest już dużą atrakcją).

Polecam też gorąco zielone szparagi z czosnkiem,  oliwą i serem, nawet jeśli będzie to inny ser niż mój... Klasyczna wersja tego dania przewiduje przecież parmezan. Oryginalny, świeżo starty, oczywiście! 

Szparagi z oliwą, czosnkiem i serem Belper Knolle

Składniki:
  • pęczek zielonych szparagów
  • 2 ząbki świeżego czosnku
  • oliwa doskonałej jakości, może być z dodatkiem ulubionego oleju*
  • ser Belper Knolle albo parmezan
  • gruba sól morska
Szparagi gotowałam przez kilka minut na parze, a potem włożyłam je na patelnię z rozgrzaną oliwą i grubo pokrojonymi ząbkami czosnku. Krótko smażyłam, potrząsając delikatnie patelnią i obracając szparagi szczypcami. Czosnek nie powinien się w tym czasie zrumienić, żeby nie zgorzkniał i nie zepsuł smaku. Tak usmażone szparagi podałam wprost z  żeliwnej patelni, na stole doprawiłam grubą solą i posypałam wiórkami sera. Mogłabym to jeść codziennie!

* Dałam zieloną  (niefiltrowaną) oliwę ekstra vergine i trochę dobrego rzepakowego oleju, żeby oliwa nie straciła właściwości i nie przypaliła się. Gdybym smażyła surowe szparagi (około 10 minut na patelni) - wybrałabym do smażenia zwykłą oliwę, a tę z pierwszego tłoczenia dodałabym na końcu - dla smaku i dla zdrowia :)


2012-05-04

Z piekła rodem. Rogan josh


Moja rodzina zachwycała się rogan josh już od dawna, a ja jakoś nigdy nie miałam okazji  spróbować tej potrawki z jagnięciny. Filip nawet  zgodził się przesłać  przepis, ale... ja go lekkomyślnie zagubiłam*. Poszłam więc kiedyś do indyjskiej knajpy (nazwy nie podam, bo miejsce nie zasługuje na reklamę)  i zamówiłam sobie rogan josh w wersji średnio ostrej. Znajomi po pierwszym kęsie odmówili współudziału i zajęli się swoimi daniami, tak była pikantna ta potrawka! Ja -  po pierwszym szoku - dałam sobie jakoś radę i zjadłam danie ze smakiem,  choć  w żołądku i w gardle czułam piekło. Nie wyobrażam sobie nawet, jak smakowała ostra wersja tej potrawy!
 Ale danie to  na tle wszystkich  indyjskich mięs 
("kurczak w błocie na 40 sposobów" - jak zwykłam się wyzłośliwiać) wypada naprawdę intrygująco, więc  postanowiłam przygotować sobie jagnięcą  potrawkę w domu. Składniki łatwo było zidentyfikować, poza tym - mniej więcej  wiadomo, które przyprawy dominują w indyjskiej kuchni. W tej potrawie wyraźnie wyczuwalny jest kardamon. Porównałam jeszcze  przepisy z internetu i stworzyłam własny. Oto on:
Rogan josh w mojej autorskiej wersji
Składniki :
  • 750 g jagnięciny (udziec)
  • 2-3  cebule 
  • 4 ząbki czosnku
  • suszone papryczki chili w dowolnej ilości (ja miałam naprawdę ostre strączki piri-piri)
  • laska cynamonu
  • 1 łyżeczka mieszanki garam masala (na wszelki wypadek, gdyby zabrakło jakiegoś smaku w tych dodanych przeze mnie)
  • 1 łyżeczka kuminu 
  • 6-8 zmiażdżonych strączków kardamonu
  • 1 puszka pomidorów pelati 
  • kawałek imbiru
  • 1 łyżka  ziaren kolendry
  • 2 świeże liście laurowe (albo 1 suszony)
  • 200 ml jogurtu naturalnego + jogurt do podania na stół
  • mała puszka mleka kokosowego 
  • 1 łyżka kurkumy
  • natka kolendry
  • sól, pieprz do smaku
  • 3-4 łyżki oleju
  • 1 łyżka masła albo masło klarowane

Zaczęłam od pokrojenia cebuli w piórka,  jagnięciny w gulaszowe kawałki. Potem zmiażdżyłam ząbki czosnku, starłam na tarce imbir i dodałam pozostałe przyprawy w proszku. Wymieszałam pastę razem z kawałkami mięsa i pozwoliłam mięsu odpocząć 2 godziny w lodówce.  Następnie usmażyłam cebulę na oleju  z masłem, przełożyłam ją do miseczki i włożyłam na patelnię lekko zmiażdżone strączki kardamonu, liście laurowe, laskę cynamonu i znów  krótko smażyłam. Dodałam zamarynowane mięso i smażyłam wszystko  na głębokiej patelni przez kilka minut. Potem dołożyłam usmażoną cebulę, pokrojone pomidory pelati, wlałam jogurt, mleko kokosowe, dodałam sól i dusiłam potrawę na wolnym ogniu. Próbowałam potrawki od czasu do czasu (dodam, że z przyjemnością!), uzupełniałam wygotowujący się sos wodą i dusiłam dalej, aż do miękkości mięsa. 



Boże, co za aromaty unosiły się w całym mieszkaniu, wydobywały przez okno i uciekały przez drzwi! Zapewniam, że potrawa warta jest grzechu, warta tego piekła w gębie! Podałam rogan josh ze świeżą kolendrą, jogurtem i białym ryżem. Ech, doświadczenie ekstremalne! Jeśli ktoś woli mniej ostrą wersję rogan josh, może zmniejszyć ilość chili, ale danie nie powinno być łagodne. Musi mieć charakter!



* Przepis odnalazłam po czasie - nie był dokładny ;)