Postanowiłam zostać mistrzynią w pieczeniu makaroników. To się kiedyś niewątpliwie stanie, jeszcze tylko upiekę ich tysiące... Na razie upiekłam te.
Niby już wiele wiem o makaronikach, ale brakuje mi wprawy, jako że upiekłam dopiero jakieś... 50 sztuk z tych kilku tysięcy, więc darujcie nierówności i nieco kostropaty wygląd ciasteczek. Idealne makaroniki są równiutkie, mają piękną stopkę, czyli kołnierzyk, oraz gładką powierzchnię. Możecie zobaczyć to u blogowych mistrzyń albo w dobrych cukierniach. Nie udało mi się nawet dokładnie zmiksować zmielonych migdałów z cukrem pudrem, bo mam młynek żarnowy, który się do tego nie nadaje. Migdały zmełłam wobec tego zwyczajnie, w maszynce do orzechów, ale najlepiej sprawdza się tu chyba mączka migdałowa, dodatkowo zmielona z cukrem pudrem w młynku do kawy. Ważne jest też, żeby białka były gęste, przetrzymane w temperaturze pokojowej 2 - 3 dni. I tyle. Potem trzeba gotową masę włożyć do foliowego woreczka i wyciskać przez centymetrową dziurkę równe kółeczka. Jeszcze dziesięć blach i dojdę do wprawy, czuję to;)
KAWOWE MAKARONIKI Z CZEKOLADĄ - Ponieważ poza alkoholem nie wprowadziłam żadnych zmian w przepisie, cytuję, znaleziony przez Olcik, przepis Feluni:
"makaroniki:
- 100g białek (mniej więcej 3)
- 40g drobnego cukru
- 200g cukru pudru
- 120g mielonych migdałów
- 1 czubata łyżka kawy mielonej i 1 łyżka kawy rozpuszczalnej
- 100g gorzkiej czekolady
- 3 łyżki śmietanki 30%
- 2 łyżki amaretto / u mnie koniak
Makaroniki: białka trzeba rozdzielić przynajmniej dzień wcześniej. Trzymamy je przykryte w lodówce i wyjmujemy nieco wcześniej przed przygotowaniem makaroników, tak aby były mniej więcej w temperaturze pokojowej. Podobno to nie żadna magia tylko wtedy nieco wysychają i efekt końcowy jest lepszy. Niektóre przepisy przewidują nawet dodanie nieco białek sproszkowanych ale nie próbowałam bo nie mam tego specyfiku.
Migdały trzeba zmielić razem z kawą i cukrem pudrem w malakserze na drobny proszek.
Białka ubić na dość sztywną pianę, dodać drobny cukier i jeszcze chwilę ubijać. Piana ma być sztywna ale nie ma się rwać (to właściwie ogólna zasada odnośnie ubijania piany z białek).
Teraz będzie najważniejszy krok dla makaroników. Do piany wsypujemy migdały zmielone z kawą i cukrem pudrem i mieszamy wszystko razem łyżką. Mieszana substancja będzie robiła się coraz rzadsza, trzeba uchwycić właściwy moment. Musi być na tyle rzadka, żeby makaroniki się nieco rozpłynęły, ale nie aż tak by były płaskie jak opłatki. Można sprawdzać wykładając trochę masy na talerzyk. Jeśli po wstrząśnięciu talerzykiem masa rozpłynie się na równiutkie, ale wypukłe kółko to jest ok, a jak trzyma krzywy kształt to mieszamy jeszcze 2-3 razy. Jeśli się rozpływa za szybko to jest za późno i zaczynamy od nowa. [...]
Można nakładać makaroniki łyżeczką ale łatwiej to zrobić z rękawa cukierniczego. Jeśli nie mamy to bierzemy torebkę ze sztywnej folii i ucinamy jeden róg, też będzie dobrze. Można również zwinąć nieco pergaminu w tytkę. Końcówka do szprycowania musi być okrągła i dość szeroka (mniej więcej 1cm średnicy), jeśli takiej nie mamy to nie bierzemy żadnej tylko szprycujemy wprost z rękawa.
Na blachę wyłożoną pergaminem nakładamy okrągłe ciasteczka o średnicy około 3 cm w odstępach około 2-3cm. Jak skończymy to trzeba uderzyć blachą płasko w stół, tak aby makaroniki się nieco rozpłynęły. Z tej proporcji wyjdą 2 blachy ciasteczek.
Odstawiamy przygotowane blachy na około godzinę do obeschnięcia. Nagrzewamy piekarnik do 160°C, wstawiamy ciasteczka i pieczemy przez jakieś 15 minut. Potem wyjmujemy i odstawiamy do wystygnięcia. Dopiero potem odklejamy je od papieru (ciepłe mogą się rozwarstwić).
Krem czekoladowy: czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej razem ze śmietanką lub olejem. Można dodać rum lub likier, wymieszać aż krem będzie gładki i odstawić do przestygnięcia."
Białka ubić na dość sztywną pianę, dodać drobny cukier i jeszcze chwilę ubijać. Piana ma być sztywna ale nie ma się rwać (to właściwie ogólna zasada odnośnie ubijania piany z białek).
Teraz będzie najważniejszy krok dla makaroników. Do piany wsypujemy migdały zmielone z kawą i cukrem pudrem i mieszamy wszystko razem łyżką. Mieszana substancja będzie robiła się coraz rzadsza, trzeba uchwycić właściwy moment. Musi być na tyle rzadka, żeby makaroniki się nieco rozpłynęły, ale nie aż tak by były płaskie jak opłatki. Można sprawdzać wykładając trochę masy na talerzyk. Jeśli po wstrząśnięciu talerzykiem masa rozpłynie się na równiutkie, ale wypukłe kółko to jest ok, a jak trzyma krzywy kształt to mieszamy jeszcze 2-3 razy. Jeśli się rozpływa za szybko to jest za późno i zaczynamy od nowa. [...]
Można nakładać makaroniki łyżeczką ale łatwiej to zrobić z rękawa cukierniczego. Jeśli nie mamy to bierzemy torebkę ze sztywnej folii i ucinamy jeden róg, też będzie dobrze. Można również zwinąć nieco pergaminu w tytkę. Końcówka do szprycowania musi być okrągła i dość szeroka (mniej więcej 1cm średnicy), jeśli takiej nie mamy to nie bierzemy żadnej tylko szprycujemy wprost z rękawa.
Na blachę wyłożoną pergaminem nakładamy okrągłe ciasteczka o średnicy około 3 cm w odstępach około 2-3cm. Jak skończymy to trzeba uderzyć blachą płasko w stół, tak aby makaroniki się nieco rozpłynęły. Z tej proporcji wyjdą 2 blachy ciasteczek.
Odstawiamy przygotowane blachy na około godzinę do obeschnięcia. Nagrzewamy piekarnik do 160°C, wstawiamy ciasteczka i pieczemy przez jakieś 15 minut. Potem wyjmujemy i odstawiamy do wystygnięcia. Dopiero potem odklejamy je od papieru (ciepłe mogą się rozwarstwić).
Krem czekoladowy: czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej razem ze śmietanką lub olejem. Można dodać rum lub likier, wymieszać aż krem będzie gładki i odstawić do przestygnięcia."
Polecam wszystkim makaroniki - można zamiast kawy dodać kakao. Można używać barwników w proszku, zmieniać rodzaj masy i cieszyć się coraz to innym smakiem.No i - warto podjąć makaronikowe wyzwanie, by zostać mistrzynią cukiernictwa!
Nasza Julka tymczasem postanowiła zostać mistrzynią fotografii, chwyciła więc aparat i z wielkim poświęceniem robiła zdjęcia ludziom i kotu. Oto rezultaty:
A ja dziękuję za możliwość wspólnego pieczenia z Weekendową Cukiernią:
Jednocześnie miło mi było wziąć udział - choć w taki sposób - w Czekoladowym Weekendzie organizowanym przez Beę: