LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydarzenia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydarzenia. Pokaż wszystkie posty

2010-02-21

Makaroniki kawowe z czekoladą

Postanowiłam zostać mistrzynią w pieczeniu makaroników. To się kiedyś niewątpliwie stanie, jeszcze tylko upiekę ich tysiące... Na razie upiekłam  te

Niby już wiele   wiem o makaronikach, ale brakuje mi wprawy, jako że upiekłam dopiero jakieś... 50 sztuk z tych kilku tysięcy,  więc darujcie nierówności  i nieco kostropaty wygląd ciasteczek. Idealne makaroniki są równiutkie, mają piękną stopkę, czyli kołnierzyk, oraz gładką powierzchnię. Możecie zobaczyć to u blogowych mistrzyń albo w dobrych cukierniach. Nie udało mi się nawet dokładnie zmiksować zmielonych migdałów z cukrem pudrem, bo mam młynek żarnowy, który się do tego nie nadaje. Migdały zmełłam wobec tego zwyczajnie, w maszynce do orzechów, ale najlepiej sprawdza się tu chyba mączka migdałowa, dodatkowo zmielona z cukrem pudrem w młynku do kawy. Ważne jest też, żeby białka były gęste, przetrzymane w temperaturze pokojowej 2 - 3 dni. I tyle. Potem trzeba gotową masę włożyć do foliowego woreczka i wyciskać przez centymetrową dziurkę równe kółeczka. Jeszcze dziesięć blach i dojdę do wprawy, czuję to;)
KAWOWE MAKARONIKI Z CZEKOLADĄ - Ponieważ poza alkoholem nie wprowadziłam żadnych zmian w przepisie,  cytuję, znaleziony przez  Olcik, przepis  Feluni:

"makaroniki:
  • 100g białek (mniej więcej 3)
  • 40g drobnego cukru
  • 200g cukru pudru
  •  120g mielonych migdałów
  • 1 czubata łyżka kawy mielonej i 1 łyżka kawy rozpuszczalnej

krem czekoladowy:
  • 100g gorzkiej czekolady
  • 3 łyżki śmietanki 30%
  • 2 łyżki amaretto / u mnie koniak

Makaroniki: białka trzeba rozdzielić przynajmniej dzień wcześniej. Trzymamy je przykryte w lodówce i wyjmujemy nieco wcześniej przed przygotowaniem makaroników, tak aby były mniej więcej w temperaturze pokojowej. Podobno to nie żadna magia tylko wtedy nieco wysychają i efekt końcowy jest lepszy. Niektóre przepisy przewidują nawet dodanie nieco białek sproszkowanych ale nie próbowałam bo nie mam tego specyfiku.

Migdały trzeba zmielić razem z kawą i cukrem pudrem w malakserze na drobny proszek.

Białka ubić na dość sztywną pianę, dodać drobny cukier i jeszcze chwilę ubijać. Piana ma być sztywna ale nie ma się rwać (to właściwie ogólna zasada odnośnie ubijania piany z białek).

Teraz będzie najważniejszy krok dla makaroników. Do piany wsypujemy migdały zmielone z kawą i cukrem pudrem i mieszamy wszystko razem łyżką. Mieszana substancja będzie robiła się coraz rzadsza, trzeba uchwycić właściwy moment. Musi być na tyle rzadka, żeby makaroniki się nieco rozpłynęły, ale nie aż tak by były płaskie jak opłatki. Można sprawdzać wykładając trochę masy na talerzyk. Jeśli po wstrząśnięciu talerzykiem masa rozpłynie się na równiutkie, ale wypukłe kółko to jest ok, a jak trzyma krzywy kształt to mieszamy jeszcze 2-3 razy. Jeśli się rozpływa za szybko to jest za późno i zaczynamy od nowa. [...]

Można nakładać makaroniki łyżeczką ale łatwiej to zrobić z rękawa cukierniczego. Jeśli nie mamy to bierzemy torebkę ze sztywnej folii i ucinamy jeden róg, też będzie dobrze. Można również zwinąć nieco pergaminu w tytkę. Końcówka do szprycowania musi być okrągła i dość szeroka (mniej więcej 1cm średnicy), jeśli takiej nie mamy to nie bierzemy żadnej tylko szprycujemy wprost z rękawa.

Na blachę wyłożoną pergaminem nakładamy okrągłe ciasteczka o średnicy około 3 cm w odstępach około 2-3cm. Jak skończymy to trzeba uderzyć blachą płasko w stół, tak aby makaroniki się nieco rozpłynęły. Z tej proporcji wyjdą 2 blachy ciasteczek.

Odstawiamy przygotowane blachy na około godzinę do obeschnięcia. Nagrzewamy piekarnik do 160°C, wstawiamy ciasteczka i pieczemy przez jakieś 15 minut. Potem wyjmujemy i odstawiamy do wystygnięcia. Dopiero potem odklejamy je od papieru (ciepłe mogą się rozwarstwić).

Krem czekoladowy: czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej razem ze śmietanką lub olejem. Można dodać rum lub likier, wymieszać aż krem będzie gładki i odstawić do przestygnięcia."

Polecam wszystkim makaroniki - można zamiast kawy dodać kakao. Można używać barwników w proszku, zmieniać rodzaj masy i cieszyć się coraz to innym smakiem.No i - warto podjąć makaronikowe wyzwanie, by zostać mistrzynią cukiernictwa!
Nasza Julka tymczasem postanowiła zostać mistrzynią fotografii, chwyciła więc aparat i z wielkim poświęceniem robiła zdjęcia ludziom i   kotu.  Oto rezultaty:
 


Jeszcze kilka tysięcy zdjęć i osiągnie sukces ;)  Prezentując mi poniższą fotografię, z dumą oznajmiła:   "Ale     t a k i e g o zdjęcia to Wasz kot jeszcze nie miał!" To prawda. Nie miał...


A ja dziękuję za możliwość wspólnego pieczenia z Weekendową Cukiernią:
Jednocześnie miło mi było wziąć udział - choć w taki sposób - w Czekoladowym Weekendzie organizowanym przez Beę:

2009-08-14

Ustrzelona, wyróżniona. Tartaletki z wiśniami

Tartaletki to jest to! Mam kłopot, bo naprawdę nie przepadam ostatnio za ciastami, a chciałam wykorzystać okazję i upiec ciasto z owocami sezonowymi. Miały to być wiśnie. Wybór padł na tartaletki, bo ciasto kruche lubię szczerze. Pomyślałam, że ciasto upiekę z dodatkiem migdałów, brązowego cukru i wanilii, będzie się trochę różnić od tych, które piekę zwykle. Niestety, składniki sypałam "na oko", ale proporcje były mniej więcej takie:

Składniki:

ciasto
  • 150 g mąki
  • 5 dkg mielonych migdałów
  • 3 łyżki brązowego cukru demerara
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 125 g miękkiego masła (dawałam na oko)
  • 2 żółtka
  • cukier puder do posypania tartaletek
oraz: 2 -3 garście wiśni i kilka łyżek cukru

W misce utarłam za pomocą łyżki masło z cukrem i żółtkami, dodałam mąkę i orzechy oraz ekstrakt z wanilii, zagniotłam miękkie ciasto. Gdyby ciasto wydawało się za tłuste, można dodać trochę mąki. 2/3 ciasta podzieliłam na porcje i wyłożyłam nim nasmarowane masłem foremki, pozostałe ciasto zostawiłam na kruszonkę. Tartaletki i ciasto na kruszonkę schłodziłam w lodówce. Nagrzałam piekarnik do 180 stopni i w tym czasie rozpuściłam w garnku cukier, z łyżką wody, dodałam wiśnie i chwilę poddusiłam. Kiedy piekarnik się nagrzał, podpiekłam tartaletki przez 10 minut, następnie wyjęłam je z piekarnika, nadziałam wiśniami (nie trzeba bać się soku) i posypałam kruszonką z pozostałego ciasta. Piekłam jeszcze przez 15 minut. Ciasto jest ciemne od cukru trzcinowego i bardzo smaczne. Polecam. Pasują do tych tartaletek lody waniliowe. Mniam!

Jedną tartaletkę - na próbę - wypełniłam wiśniami od razu, bez wstępnego podpiekania i upiekłam razem z innymi ... była jeszcze lepsza!

Od Kass otrzymałam wyróżnienie, z którego się bardzo cieszę:

[wyroznani.jpg]

Dziękuję, Kass! Pomyślałam też, że skorzystam z okazji i ulubione blogi wyróżnię, ale ... one już mają te wyróżnienia albo wyróżniałam je wcześniej:) Z pozostałych, które chętnie czytam, nie potrafiłam wyróżnić kilku, bo wszystkie są interesujące... Darujcie więc. Tu się zatrzymam.

Zostałam ponadto podwójnie ustrzelona - jakiś czas temu przez Polkę i ostatnio przez Tilianarę, która mnie również wyróżniła.
Zastanawiałam się, co o sobie napisać, bo mam wrażenie, że i tak bardzo wiele o sobie zdradzam w każdym poście, ale co tam! Mogę napisać jeszcze coś ;)

1. Lubię:
  • rano budzić się powoli, popijając kawę z mlekiem z dużego kubka. Szczególną przyjemność sprawia mi wypicie takiej kawy na balkonie. W towarzystwie milczącego kota;
  • po południu napić się dobrej czarnej herbaty, zaparzonej w dzbanku. Nigdy z cukrem - nie słodzę od 13 roku życia;
  • czytać (ostatnio również szwedzkie kryminały - Stiega Larssona na przykład... Jeden z tomów przetłumaczyła moja koleżanka - Paulina. Paulino - jeśli czytasz te słowa - pozdrawiam!

2. Słucham:

źle znoszę hałas, a że agresywna muzyka bywa dla mnie przede wszystkim hałasem, dlatego słucham ostatnio tego:

3-6. W dzieciństwie:
  • pasałam krowy, dla towarzystwa wprawdzie, bo robiły to wiejskie dzieci, ale byłam bardzo z tego dumna!
  • nawlekałam tytoń na specjalnie zaostrzony drut i pomagałam potem ten tytoń suszyć w suszarniach;
  • piekłam jabłka, ziemniaki i bób w popiele. Bób był pieczony w strąkach. Marzę o tym nieziemskim smaku, ale bób wszędzie sprzedają wyłuskany! Jadałam również pieczone buraki cukrowe i ciasto z nimi. Hm... bardzo specyficzny smak. Jakiś czas temu towarzystwo zostało poczęstowane takim ciastem z burakiem cukrowym i okazałam się jedyną osobą, która była w stanie to zjeść. Bez przyjemności, dodam...
  • robiłam lalki z długimi włosami, z kukurydzy pastewnej, zwanej zębem. Czy któraś z Was robiła takie lalki z kolby kukurydzianej? Jakie one miały włosy!
Oto zasady zabawy:

1. Podać linka do bloga osoby, która nas 'ustrzeliła’

2. Zacytować u siebie 'zasady' zabawy

3. Napisać sześć informacji o sobie

4. ‘Ustrzelić' następnych sześć osób

5. Uprzedzić wybrane osoby, zostawiając komentarz na ich blogu


Do zabawy zapraszam zatem: Buruuberii, Ori, Kasięc, Kass, Margot i Anię

2009-05-05

Miłośnicy zwierząt, czyli o tym, jak nie zostałam psią mamą...

Długi weekend spędziliśmy w Puszczy Białowieskiej. W gospodarstwie (pensjonacie?) agroturystycznym nieopodal Hajnówki mogliśmy zachwycać się ósemką szczeniąt labradorów, które już przeznaczone były do sprzedaży. Nie odważyliśmy się zmienić naszego życia i wróciliśmy bez psa... Nie wiem, czy jesteśmy na to gotowi i czy kiedykolwiek będziemy. Ale zaczęłam to sobie wyobrażać: trzy - cztery razy dziennie spacer, ranne wstawanie i szybki powrót do domu po pracy, by wyprowadzić psa... Mieszkanie w bloku nie byłoby dla dużego psa dobre... Jesteśmy odpowiedzialni, więc nie zrobimy tego psu... Psy schroniskowe czekają na opiekunów... Poza tym - nigdy przecież nie mieliśmy psa! No i jeszcze: pies to po prostu kolejne dziecko w rodzinie, jak mówią psiarze... No tak - ale my przecież nie mamy dzieci... Uwielbiam psy, ale jestem przecież kociarą... Ech!


Szczenięta były oczywiście urocze - niezwykle łakome, nieporadne jeszcze, takie pączki, pulpety, kluchy... cudne i tyle, a matka - Atena - cierpliwa i wytrwała. Ja miękłam, mój Mąż - nie. Przez chwilę nawet wyobrażałam sobie siebie w nowej roli, ale zabrakło gotowości na taką rewolucję w życiu. Jeszcze nie teraz.

Po powrocie do domu czekało na mnie wyróżnienie na blogu Elisse - Kreatywne koty dla miłośników zwierząt. Elisse - dziękuję bardzo, choć nie wiem, czy zasługuję, bo mam tylko jednego grubego, w dodatku uczłowieczonego kota, który najpierw się na nasz widok ucieszył, potem obraził, by w końcu pokazać, jak tęsknił - czyli: wymruczeć się do ucha, poprzytulać, pobyć z nami i na nas, poprzeszkadzać w odpoczynku...

[kreatywnekoty.jpg]

2009-04-27

Tagine z morelami i wyróżnienie


Nie mam garnka do tagine (tajine), bo nie wiem, czy bym go w ogóle używała, skoro mięso i warzywa można dusić albo piec w garnku glinianym czy żaroodpornym, ale prezentacja na pewno na tym traci, więc kto wie...
Pisałam już o tym nie raz, że uwielbiam wszelkie duszone mięsa z warzywami i mogłabym się nimi żywić całą zimę i lato zapewne, bo w ogóle mięsa najbardziej lubię w wersji duszonej i mam w zanadrzu masę na nie przepisów z różnych kuchni świata, mogę nimi właściwie sypać jak z rękawa! Albo nie jeść mięsa wcale. Taka jestem.
Ostatnio znów nabrałam ochoty na arabskie smaki, więc udusiłam kurczaka z morelami i migdałami, z dodatkiem mieszanki przypraw arabskich i kilkoma łyżkami gotowej pasty do tagine, bo nie miałam kiszonych ani suszonych cytryn (suszone w całości cytryny kupuję w arabskim sklepiku).
Swoją drogą - to zastanawiające, jak podobne są to potrawy: kurczaka z owocami można przygotować po polsku (cudo!), po francusku, żydowsku czy arabsku... Wszystko to kwestia przypraw, ale idea jest podobna - mięso, cebula, śliwki lub morele i różne dodatki - wino, migdały, kumin, goździki, cynamon, kiszone cytryny. Tak czy siak - pycha, na przykład z kaszą bulgur.

Składniki:

  • 8 kawałków kurczaka (części udek pozbawione kości)
  • 2 cebule
  • 3 ząbki czosnku
  • garść moreli
  • garść migdałów - sparzonych i obranych ze skórki
  • samodzielnie przygotowana mieszanka przypraw - np. goździki, kumin, kolendra, kardamon, chili, cynamon, kozieradka, kurkuma, pieprz - utłuczone w moździerzu + gałka muszkatołowa i cynamon - starte na tarce.
  • sól
  • kiszone cytryny lub 2 łyżki gotowej pasty do tagine zawierającej kiszone cytryny; można też ostatecznie dodać kawałki cytryn ze skórką - takie wersje przepisu też spotykałam
  • siekana kolendra lub natka pietruszki
  • ok 2 szklanek bulionu lub wody
Mięso podsmażam na oliwie, wyjmuję i odsączam z tłuszczu, w tym samym garnku podsmażam pokrojoną w plastry cebulę, czosnek i przyprawy. Dodaję mięso, podlewam bulionem i duszę około godziny na wolnym ogniu, uzupełniając w razie potrzeby płyn. Dodaję morele i migdały i duszę jeszcze około pół godziny. Podaję z kaszą bulgur i sałatą. Ech!


I na koniec najważniejsze:

Ori i Elisse dziękuję za bardzo miłe wyróżnienie, które wprawiło mnie w dobry nastrój. Bardzo się cieszę i już miałam napisać, że ze swej strony nie nominuję nikogo, bo wszyscy (wszystkie z Was ) nominacje już mają, ale pomyślałam, że napiszę, kogo ostatnio najczęściej odwiedzam i z kim mi się świetnie rozmawia, a kogo jeszcze ja sama nie wyróżniłam. Są to, oczywiście:

Ori z pelnialatawdomutymianka.blogspot.com - te Twoje zwierzęta i umiejętność ich opisywania i fotografowania! Mam taki odruch, że zawsze, ale to zawsze uśmiecham się na widok psów - Twoje zwierzaki oglądam uśmiechnięta od ucha do ucha :)

Buruuberii
z makagigi.blogspot.com - za klimaty polsko-czesko-izraelskie i za szczególne kulinarne (i nie tylko!) porozumienie, które nas obie zadziwia :)



[wyroznienie2[1].jpg]

2009-03-21

Wyróżnienie

[kreativbloggeraward.jpg]

I mnie spotkało wyróżnienie, za które serdecznie dziękuję, Kuchasiu!

Zasady nominacji:

*po otrzymaniu nagrody umieszczamy na swoim blogu logo Kreativ Blogger Award oraz informujemy kto przyznał nam wyróżnienie;
*nominujemy 7 lub więcej blogów i podajemy linki do każdego z nich
*informujemy nominowanego o wyróżnieniu w komentarzu na jego blogu

Kuchasia sprawiła mi dużą radość, bo te blogowe zabawy i prace zajmują nas przecież bardzo, angażujemy się w przygotowywanie potraw, walczymy z niesprzyjającym światłem albo własnym lenistwem (ileż moich potraw nie znalazło się na blogu tylko dlatego, że nie miałam czasu, siły ani sposobu ich sfotografować!) i czasami potrzebujemy być docenione. Jeszcze raz dziękuję! Sama też lubię czytać komentarze od blogowych piekarek i kucharek, lubię odwiedzać inne blogi i podziwiać talent ich właścicielek oraz zostawiać komentarze pod przygotowanymi potrawami, a niektóre Autorki chciałabym wyróżnić szczególnie i oto nadarzyła się okazja.

Kuchasia wyróżniła mnie "za charakterek i odwagę", co bardzo mnie ucieszyło i ubawiło, bo rzeczywiście, charrrrakter(ek) to ja mam (nie tylko w kuchni) i niespecjalnie lubię kulinarne kompromisy ;) Danie ma być dobre - i już! Jeśli nie lubię jakiejś potrawy to jej nie przygotuję ani nie skomentuję u innych, ale zawsze podziwiam znajomość rzeczy i zapał do udziału w kulinarnych zabawach oraz ... literacki talent wielu Blogowiczek.

Wiele Autorek blogów, które chętnie odwiedzam i od których mogę się czegoś nauczyć, otrzymało już wyróżnienia wielokrotnie, niektóre z nich są naszymi piekarskimi guru - i jak je tu wyróżnić, aż głupio... Napiszę tylko, że niewiele bym wiedziała o pieczeniu, gdyby nie Liska, Mirabelka i przede wszystkim: Tatter!

Ze swojej strony chciałabym zaś nominować:

Agę z Zapiecka - za Smaki Lubelszczyzny (to naturalne, stamtąd pochodzę, a potrawy warte popularyzacji) i - przede wszystkim - za umiejętność gotowania - wystarczy przeczytać Jej przepisy albo ich modyfikacje, by wiedzieć, że zna się na rzeczy...

Margot - za Weekendową Piekarnię (komentarz zbędny!) i cierpliwość - Margot zawsze reaguje na nasze komentarze i odpowiada na pytania :)

Kass (Smaki i Aromaty)- za umiejętność pieczenia - każdy bochenek wychodzący spod ręki Kass zdradza mistrzynię, jest piękny i doskonale wypieczony!

Małgosię (Pieprz czy Wanilia) - za świetne przepisy, estetyczne i apetyczne (a to nie zawsze idzie w parze!) zdjęcia oraz za talent pisarski :)

Tilianarę (Kuchnia Szczęścia) - za zaangażowanie, kulinarne pomysły i energię do opisywania swych szaleństw w kuchni...

Ollę (Modern spotyka vintage) - za urodę życia i urodę własnoręcznie wykonanych (co za talent!) oraz piękne sfotografowanych przedmiotów.

Elisse (Utkane z marzeń) - za niezwykły klimat, jaki udało Jej się stworzyć na swoim blogu, za poczucie humoru i siłę do eksperymentowania oraz dzielenia się talentami.

Magodę (Chata Magoda) - za talenty wszelkie, w tym za umiejętność opisywania własnego miejsca na ziemi, co sprawia, że chce się rzucić wszystko i znów wyruszyć w Bieszczady!

Wszystkie zaś wyróżnione Autorki nominuję jednak przede wszystkim za to, że potrafią z życia uczynić sztukę, bo ta umiejętność, czyli sztuka życia, wydaje się ostatecznie najważniejsza. Pozdrawiam Was serdecznie, dziewczyny!