LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2008-12-31

Szczęśliwego Nowego Roku!

Sylwester we dwoje ( razem z kotem troje) z maleńką przerwą na życzenia noworoczne ;)

Czas pożegnać stary rok i z nadzieją powitać nowy. Dużo nadziei i dużo marzeń życzymy Wam wszystkim - ja i moje anioły! Szczęśliwego Nowego Roku!

2008-12-30

Poświąteczne refleksje


Kiedy po świętach zostają już tylko resztki makowca i pierniczki, a ja popijam mocną herbatę i cieszę się kolejnym upieczonym chlebem oraz właśnie wyjętą z piekarnika brioszką, myślę sobie, że jest dobrze, bo niczego nie muszę... Uwielbiam przedświąteczne przygotowania, ale w tym roku nieco z tym przesadziłam i dlatego w sylwestrowy wieczór zaszyję się w domu, a Nowy Rok powitam z mężem i kotem...

Aż nie chce się myśleć, ile dań przygotowałam w tym roku; dość powiedzieć, że upiekłam chleb na zakwasie i świąteczne bułeczki, piekłam też faszerowanego indyka, pasztety, przygotowywałam ryby na różne sposoby, kisiłam buraki i upiekłam z pomocą koleżanki oraz siostry najbardziej pracochłonne ciasta i ciasteczka, do których obrałam co najmniej pół kilograma migdałów (albo i znacznie więcej) i wykonałam wiele jeszcze kulinarnych czynności, które lubię, ale które ostatecznie dały mi w kość... Uf! Dlatego też nie miałam siły ani czasu, by to wszystko sfotografować i opisać...

Najbardziej jednak lubię przedświąteczną magię, kiedy to - popijając na przykład porto albo naleweczki mojej siostry - pieczemy razem makowce (z Anią) i ciasteczka (z siostrą). To już taki przedświąteczny rytuał. Zdarza mi się po takim wielogodzinnym pieczeniu wracać późną nocą do domu, a w samochodzie unosi się zapach gorących jeszcze makowców, które pachną rumem i wanilią. To jest dla mnie prawdziwy zapach świąt!

2008-12-29

Dundee Cake





Nasz ulubiony keks świąteczny to Dundee Cake, keks angielski, który piekę od lat. To nieco kontrowersyjne ciasto w mojej rodzinie - dalsza rodzina nawet go nie dotyka, bo suche, ja lubię je bardzo, a mąż - wprost uwielbia! Ten ciężki i bogaty w rodzynki keks smakuje najlepiej kilka dni po upieczeniu, wtedy to uwalniają się w nim wszystkie aromaty - wanilia i brandy oraz brązowy cukier łączą się w symfonię świątecznych smaków, a samo ciasto staje się mniej suche. Na wierzchu układa się spiralnie połówki migdałów, które po upieczeniu należy posmarować syropem z cukru i wody. Są wtedy słodkie i chrupiące. Autorzy tego przepisu napisali, by w trosce o oryginalny smak ciasta nie zmieniać składników, ja jednak wolę zastąpić kandyzowaną skórkę cytrynową świeżo startą skórką z jednej cytryny i dodać skórkę pomarańczową. Nie zawsze też zdobię ciasto marcepanem, bo takie wolimy. Reszta bez zmian. Miłośnikom keksów szczerze polecam, chyba że nie mogą obejść się bez orzechów i suszonych owoców w cieście, bo ten przepis ich nie przewiduje. Jest to o tyle dziwne, że w innych przepisach na Dundee Cake widziałam zarówno suszone czarne porzeczki (sądzę jednak, że chodziło tu raczej o koryntki), jak i mieszanki różnych rodzynków...

Składniki na tortownicę o średnicy 26 cm:

  • 250 g miękkiego masła
  •  250 g brązowego cukru
  •  miąższ z laski wanilii
  •  szczypta soli
  • 1 kieliszek rumu (2 cl) lub brandy
  •  6 jaj
  • 350 g mąki
  •  2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 400 g sułtanek
  •  50 g mielonych migdałów
  • 100 g pokrojonej w kostkę kandyzowanej skórki cytrynowej (ja wolę pomarańczową i świeżo startą skórkę z 1 cytryny)
  •  100 obranych ze skórki migdałów
  • 2 łyżki cukru
  •  5 łyżek wody
  • ew. 100 g masy marcepanowej do przybrania boków ciasta (wymieszać z 60 g. cukru pudru, rozwałkować i przykleić do ciasta marmoladą morelową)

    Sposób wykonania:
Tortownicę wyłożyć papierem pergaminowym, piekarnik nagrzać do 180 st. C. (ja piekę w temp. 160 st. z termoobiegiem). Utrzeć miękkie masło z cukrem, solą, wanilią i rumem, dodawać kolejno jaja. Powinna powstać puszysta masa. Gdyby masa jajeczna zaczęła się ścinać, należy dodać łyżkę mąki. Przesiać mąkę i proszek do pieczenia, dodać zmielone migdały, rodzynki, skórkę, wymieszać dokładnie i stopniowo dodawać mieszaninę mąki i bakalii do masy jajecznej. Napełnić tortownicę ciastem, wyrównać powierzchnię łopatką i obłożyć połówkami migdałów (ja często daję całe, ale potrzeba ich wtedy około 20 dkg). Piec ciasto na drugim od dołu poziomie piekarnika, około 2 godzin albo i dłużej. Koniecznie wykonać próbę patyczkiem. Można wierzch przykryć folią, jeśli to konieczne.
Keks wyjąć z formy, ale pozostawić pergamin aż do momentu krojenia ciasta. Ugotować syrop z cukru i wody (2 - 3 min., do rozpuszczenia cukru) i takim syropem posmarować migdałowy wierzch. Pozostawić w spokoju na kilka dni, by ciasto dojrzało. Polecam. Warto jeszcze - dla podniesienia smaku i przyspieszenia dojrzałości - skropić upieczone ciasto alkoholem. Ja tak robię :)

A tak wyglądał świąteczny stół z piernikową dekoracją:

http://www.smakimprezy.pl/images/kuchnia-swiateczna/baner-kuchnia-swiateczna.gif

2008-12-26

Świąteczne gwiazdki

Kiedy zobaczyłam te gwiazdki na blogu Dorotus, wiedziałam, że muszę je upiec na wigilijny stół! Okazały się bardzo łatwe do przygotowania i pyszne. A pomysł, by nacięcia wewnątrz bułeczki robić kartą kredytową - doskonały. Rodzina była zachwycona zarówno efektownym wyglądem bułeczek, jak i ich smakiem. Oto przepis:

Składniki:

  • 10 g świeżych drożdży lub 5 g suchych (ja dałam suche drożdże)
  • 500 g mąki pszennej chlebowej
  • 10 g soli
  • 350 ml wody
oraz:
  • roztrzepane jajko z 1 łyżką mleka, do posmarowania bułeczek
  • mak do posypania

Mąkę połączyć z drożdżami (świeże drożdże można rozpuścić w części wody). Dodać sól, wodę, wyrobić gładkie ciasto, wtłaczając w nie dużo powietrza (ja wyrobiłam ciasto ręcznie, co nie było trudne). Pozostawić w przykrytej misce, w ciepłym miejscu, do podwojenia objętości (około 1,5 h).

Po tym czasie ciasto ostatni raz wyrobić i uformować 12 bułeczek. Na środku każdej z nich zrobić głębokie nacięcia w kształcie gwiazdki (3 nacięcia wykonane krótszym bokiem czystej karty debetowej lub podobnej). Wywinąć powstałe "ząbki" od środka na zewnątrz. Pozostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu, posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać makiem. Piec w temp. 230 stopni około 12 minut. Pycha!



http://www.smakimprezy.pl/images/kuchnia-swiateczna/baner-kuchnia-swiateczna.gif

2008-12-24

Szczęśliwych Świąt!




Szczęśliwych, ciepłych Świąt dla wszystkich wielbicieli blogowania i miłośników kuchni!

2008-12-22

Rogaliki wiedeńskie


Ulubione świąteczne ciasteczka, bez których nie wyobrażam sobie świąt. Wspaniałe w smaku, ślicznie wyglądają oprószone cukrem pudrem. Piekę je z różnych przepisów, czasami migdały zastępuję orzechami, ale pierwszy przepis odkryłam na opakowaniu cukru waniliowego Dr. Oetkera... Łatwo je wykonać, choć formowanie rogalików wymaga nieco czasu, najlepiej skorzystać z pomocy rodziny i piec kilka dni przed świętami, popijając aromatyczną herbatę.

Składniki:
  • 100 g mielonych migdałów bez skórki (są wtedy białe)
  • 280 g mąki
  • 200 g masła
  • 50 g cukru pudru do ciasta
  • 150 g cukru pudru wymieszanego z dobrym cukrem waniliowym lub prawdziwą wanilią do obtoczenia ciasteczek 
Sposób wykonania:
Szybko zagnieść ciasto z pokrojonego zimnego masła, mąki, migdałów i cukru pudru. Schłodzić w lodówce (krótko), wyjmować partiami porcje ciasta i formować rogaliki z wałeczków o grubości ołówka, długości około 5 cm. Te wałeczki, jeśli ciasto ma dobrą konsystencję, dają się pięknie wałkować na blacie (dobry jest kamienny), ale jeśli się to nie udaje, można odrywać małe kawałki ciasta i formować pojedynczo rogaliki. Piec w temperaturze 140 stopni C. około 15 minut albo i dłużej. Są wtedy najpiękniejsze. Jeśli niecierpliwi nas czekanie, podwyższamy temperaturę do 180 stopni i pieczemy krócej, do zrumienienia rożków, uważając, by się nie przypaliły. Gorące rogaliki obtaczamy w cukrze pudrze z wanilią. Pycha!
http://www.smakimprezy.pl/images/kuchnia-swiateczna/baner-kuchnia-swiateczna.gif

2008-12-16

Zrazy wołowe z grzybami

Klasyka polskiej kuchni, uwielbiana przez rodzinę i znajomych. Duszę je z przyjemnością, bo połączenie mięsa i grzybów należy do moich ulubionych. Potrawa łatwa i wdzięczna do przygotowania, a zapach rozchodzący się po kuchni - cudowny! Do niedawna było to jedno z najszybszych dań w mojej kuchni, ale od kiedy wybuchł mi szybkowar (naprawdę!) duszę je w żeliwnym garnku i trwa to nieco dłużej. Tym razem kupiłam doskonały rostbef, który niespodziewanie szybko zmiękł, więc zrazy były gotowe już po upływie pół godziny i smakowały intensywnie grzybowo. Uważam na przyprawy i dodatki, które łatwo mogą przyćmić smak dania. Można, oczywiście, dodać trochę tymianku, koperku, podlać winem, ale to już odrobinę inna potrawa...

Potrawy duszone to w ogóle osobny temat. Należą do moich ulubionych ze względu na smak i sposób przygotowywania, swoistą alchemię kuchni: wkładasz do garnka składniki (mięso, grzyby, warzywa), obsmażasz, dorzucasz przyprawy, podlewasz winem, bulionem lub zwykłą wodą (oszczędnie, mięso ma się dusić, a nie gotować!) i czekasz spokojnie na efekt końcowy - zawsze niezawodny. Takie zrazy na przykład lubię podawać niekoniecznie z kaszą, raczej z dobrym makaronem al dente (kokardki), a najchętniej z kluskami kładzionymi, których przygotowanie zajmuje po prostu chwilę. Naprawdę!

Składniki:

  • kawałek wołowiny zrazowej albo rostbefu (ok. 70 dkg)
  • 2 garście mrożonych podgrzybków i kilka pokruszonych suszonych (zamiast mrożonych może być garść suszonych, namoczonych uprzednio)
  • 2 cebule
  • liść laurowy, pieprz, ziele angielskie, sól morska
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 2 łyżki oleju rzepakowego lub innego (np. z pestek winogron) do smażenia
  • 2-3 łyżki kwaśnej śmietany
Mięso kroję w półtoracentymetrowe plastry, delikatnie rozbijam tłuczkiem, posypuję świeżo zmielonym pieprzem i skrapiam sosem sojowym, następnie obsmażam w żeliwnym garnku na rozgrzanym oleju, dorzucam pokrojoną w talarki cebulę i chwilę duszę. Następnie dodaję przyprawy i zamrożone grzyby, przykrywam pokrywką i pozwalam dusić się potrawie we własnym sosie, co jakiś czas, jeśli to konieczne, podlewając wrzącą wodą albo bulionem (około pół szklanki). Solę potrawę dopiero pod koniec duszenia. Na koniec mieszam ze śmietaną, co przełamuje nieco intensywny smak grzybów, choć lubimy zrazy i bez dodatku śmietany.
Kiedy potrawa się dusi, w drugim garnku gotuję wodę na kluski kładzione i przygotowuję ciasto z 2 lekko ubitych z solą jaj, mąki, wody i maślanki, mieszam trzepaczką i dość gęste, ale nie twarde ciasto nakładam łyżką bezpośrednio do garnka z wrzątkiem, stukając lekko o brzeg garnka. Gotuję kluski do czasu wypłynięcia na powierzchnię ostatnich wrzuconych kluseczek (jakieś 2 minuty).
Do takich zrazów z kluskami pasują buraczki marynowane, surówka z cykorii... Polecam!

2008-12-13

Zupa pomidorowa


W pomidorowej lubię to, że można ją ugotować na wiele sposobów. Jedni gotują ją zawsze na kości od schabu, inni preferują pomidorową na rosole, z zasmażką albo śmietaną, czystą lub dodatkiem kluseczek... Znam liczne opowieści -epopeje o domowej zupie pomidorowej, której nic nie dorówna. Wiadomo! Moja teściowa gotuje tę zupę na mocnym wołowym wywarze, bez dodatku śmietany, w zupie babci czuć było natomiast przetartą przez sitko podduszoną cebulę, a sama zupa miała kolor pomarańczowy. Babcia podawała ją z domowymi łazankami. Ciągle te zupy porównywaliśmy, zastanawiając się, która lepsza. W moim rodzinnym domu gotowało się pomidorową na schabowej kości, z koncentratem pomidorowym i dużą ilością śmietany. Ja preferuję jednak przede wszystkim mocny, pomidorowy smak. Czasem z odrobiną duszonej papryki.
Dziś taka zupa pomidorowa, ugotowana z duszonymi warzywami, pomidorami z puszki, zmiksowana i przetarta przez sitko, postawiła mnie na nogi. Prosta i pyszna. Smakuje inaczej niż ta na wywarze mięsnym, jest doskonała na poprawę nastroju, zwłaszcza podana z domowym makaronem, ale makaron Babuni też się sprawdzi. Należę do mięsożerców i zupy gotowane na maśle stały się kiedyś dla mnie prawdziwym odkryciem kulinarnym. Próbowałam takich smaków przy okazji wizyt u wegetarian albo inspirując się kuchnią francuską. Sama nie wiem, czy to nie jest moja ulubiona wersja pomidorowej. Dziś na pewno!
Składniki:
  • włoszczyzna (marchew, por, pietruszka, seler) świeża albo z mrożonki
  • cebula
  • 2 puszki pomidorów pelati
  • 1 łyżka masła
  • 1 łyżka oleju
  • liść laurowy, 2 kulki ziela angielskiego, sól morska, pieprz, cukier
  • natka pietruszki

Włoszczyznę kroję w niewielkie słupki, cebulę w kostkę i podsmażam warzywa na oleju i maśle, podlewam wodą (około szklanki) i duszę 15 minut, potem dodaję rozdrobnione pomidory i gotuję, aż się rozpadną. Powstaje w ten sposób pyszny sos pomidorowy. Następnie pomidory z częścią warzyw miksuję (resztę włoszczyzny usuwam) i przecieram przez sitko, dolewam do pomidorowej pulpy wrzącej wody, uważając, by pozostała gęsta i esencjonalna, gotuję zupę jeszcze przez chwilę, doprawiam solą, pieprzem i cukrem. Podaję z makaronem. Naprawdę pycha. Smutki odpędzone. Rzeczywistość oswojona...

2008-12-07

Pierniczki Ani


Wszyscy czekamy na te pierniczki. Piecze je moja koleżanka, ja co najwyżej pomagam albo asystuję, a potem dostają je w prezencie krewni i znajomi, często znajomi znajomych - Pani Promotor, Pan Promotor, ukochana Pani Profesor, koleżanki z pracy, koleżanki córki, koledzy męża... Pierniczki zdobią choinki i girlandy domów, w których autorka wypieków nigdy nie była, ale może być zadowolona, że się podobają i cieszą innych. W domu zaś powstaje manufaktura pierniczkowa - jednego dnia robi się ciasto, przez dzień - dwa piecze, a potem zdobi kolorowym lukrem, każdy kolor oddzielnie. - Dziś wieczorem lukier niebieski - oznajmia autorka i wprawną ręką rysuje swoje ulubione wzory, co roku odrobinę inne, ale różnice są ledwo widoczne, bo tradycji musi stać się zadość. Ja uwielbiam zwłaszcza anioły, baranki i landrynkowe gwiazdy. W oknach zaś wieszamy wycięte nożem piernikowe witraże w kształcie dzwonków, ryb, aniołów - wszystkie z witrażykami z landrynek... Pierniczkowe szaleństwo!


Samo ciasto na pierniczki musi być po upieczeniu dość twarde, by nie odkształcało się pod wpływem wilgoci. Pierniczki nie są więc specjalnie smaczne, bo mają być przede wszystkim piękne i muszą długo wisieć. Zamknięte w puszce potrafią przeleżeć do następnych świąt, ale wtedy pojawią się przeciez następne, świeższe i jeszcze piękniejsze!


2008-12-04

Zaczarowany Kraków

Kraków tym razem był naprawdę zaczarowany. Nie miałam złudzeń co do tego skansenu, zwłaszcza że pojechałam "służbowo" i znów musiałam prowadzić innych na Wawel, odwiedzać muzea i synagogi na chwilę przed szabatem. Zdarzały się jednak chwile magiczne, takie jak ta w restauracji Pod Aniołami, w cieplutkim patio w otoczeniu roślin i przyzwoitą golonką(!) na talerzu albo ta na Rynku, kiedy zapadał zmierzch, a wszystkie oczy i uszy nastawione były na atrakcje świątecznego jarmarku i tylko ja przemknęłam mimo, zdążywszy jeszcze pstryknąć byle jakim aparatem ("telefonicznym") zdjęcie dorożki. Pustej, naturalnie, bo zaczarowanej...

Nie była to kulinarna wyprawa, ale w Krakowie da się zjeść w zimny listopadowy dzień - i to w miarę szybko - rozgrzewającą kwaśnicę czy przyzwoite pierogi (Chłopskie Jadło) albo pieczeń z karkówki (np.w knajpie U Ździcha). No, można też popróbować najdroższej w mieście (niestety) golonki w piwie, siedząc w patio Pod Aniołami. Najbardziej cieszyła mnie jednak herbata z miodem albo konfiturami, a sił do dalszego zwiedzania dodał świetny tort pralinowy w przemiłej kawiarni pachnącej czekoladą (hm... nie pamiętam nazwy, gdzieś nieopodał Rynku, oczywiście).
Tym razem było miło...

2008-12-01

Zupa z grzybów leśnych

Czym różni się zwykła kartoflanka z grzybami od zupy grzybowej? Ilością grzybów, oczywiście... Wszystko jest przecież kwestią proporcji. Tym razem przypomniałam sobie smak zupy z dzieciństwa, tyle że moja babcia gotowała ją latem, z grzybów leśnych i z młodą włoszczyzną, a ja odtwarzam ten smak późną jesienią. Ale mam zapas mrożonych grzybów - kurek i podgrzybków oraz jesienną włoszczyznę. Rezygnuję też z zasmażki, bo nawet nie wiem, czy by mi jeszcze smakowała, ale wspomnienie i tak powraca...
My, dzieci, przynosiliśmy z lasu grzyby, a babcia pytała: "Zupa czy sos?". My krzyczeliśmy: "Zupa! Sos!" Babcia spoglądała na ulubionego wnuka i decydowała: "Zupa!" "Uuuuuu!" -słychać było jęk zawodu miłośników sosu, a potem wszyscy i tak zajadali zupę z ogromnym apetytem. Dziś myślę, że grzybów na sos bywało po prostu za mało.
Składniki:
  • garść (albo i dwie garście) grzybów, najlepiej mieszanych
  • garść pokrojonych warzyw (pietruszka, marchew, seler, por, cebula)
  • 2 garście pokrojonych w kostkę ziemniaków
  • liść laurowy, pieprz, ziele angielskie, koperek, sól

Na maśle z oliwą podsmażam cebulę, dorzucam pozostałe warzywa, duszę przez chwilę, dorzucam grzyby (mogą być zamrożone), mieszam przez minutę i zalewam wrzącą wodą albo bulionem. Dodaję przyprawy i gotuję do miękkości. Posypuję koperkiem.Gotowe!

Zupa ma być gęsta, wody proponuję nie za dużo.

Moja babcia ugotowałaby zapewne wywar na włoszczyźnie, dorzuciła ziemniaki i grzyby, a całość zagęściła zasmażką z mąki i smalcu ze skwarkami. Albo i bez. Na pewno dodałaby koperek z ogrodu. Ja już tak nie gotuję (czyżby - jak twierdzi niezapomniana Ćwierciakiewiczowa - gust do pewnych potraw dziś minął?) Być może, ale latem spróbuję zasmażki...