LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciasta owocowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciasta owocowe. Pokaż wszystkie posty

2012-06-25

Lemon curd i tartaletki...

 
Kot wrócił do zdrowia - jeszcze raz się udało przechytrzyć chorobę (!) i  ja wracam do blogowania. Z tej radości postanowiłam coś ugotować, a nawet  coś   u p i e c...  Nabrałam ochoty na lemon curd, nieważne z czym, byle móc rozkoszować się jego  mocno cytrynowym smakiem. A poza tym - to najłatwiejszy krem na  świecie, zwłaszcza jeśli dysponuje się taką rózgą jak ta na  zdjęciu poniżej. 
Zatem - najpierw powstał krem, a potem tartaletki, które nim napełniłam i udekorowałam truskawkami. Dla wielbicieli mniej kwaśnych smaków przygotowałam krem z ricotty i lemon curd; można było porównywać smaki i objadać się tartaletkami bez wyrzutów sumienia, wszak były niewielkie ;)
W wybranej przeze mnie  wersji ten krem robi się błyskawicznie. Najbardziej przekonało mnie hasło przeczytane gdzieś na jednym z obcojęzycznych blogów: Masz 15 minut wolnego czasu? Zrób sobie lemon curd!

Składniki:
  • ok. 2/3 szklanki soku  z  cytryn (3 duże owoce)
  • 2 łyżki świeżo startej skórki z tych cytryn, uprzednio dobrze wyszorowanych
  • 3 jaja 
  • 2/3 szklanki cukru pudru (do smaku)
  • 8 - 9  dkg miękkiego masła
Z dwóch wyszorowanych cytryn starłam skórkę, następnie wycisnęłam z nich i z jeszcze jednej cytryny sok, który wlałam do rondelka. Dodałam trzy rozmącone jaja, cukier puder i miękkie masło - pokrojone w niewielkie kawałki, wstawiłam garnek na niewielki ogień i powoli podgrzewałam, intensywnie mieszając masę trzepaczką, aż zaczęła gęstnieć i przypominała niezbyt gęsty budyń. Trwało to kilka minut - może  8-10. Co chwilę (na wszelki wypadek) zdejmowałam rondel z ognia i nadal mieszałam zawartość trzepaczką. Potem  (choć  nie jest to konieczne)  przetarłam gotowy krem przez sito, dla uzyskania aksamitnej konsystencji,  wlałam go do słoiczka, ostudziłam i umieściłam w  lodówce, gdzie oziębił się i całkiem zgęstniał.
Wiem, że można masło dodać na końcu, do gotowego kremu albo przygotować krem z samych żółtek,  ale ten przepis bardzo mi odpowiada ze względu na swą prostotę i smak. Polecam!
Kiedy krem gęstniał w lodówce, przygotowałam najprostsze ciasto kruche na tartaletki:
  •       120 g masła w temperaturze pokojowej
  •          3 łyżki stołowe cukru
  •         2 żółtka
  •         1 i 1/2  szklanki (ok. 300 g) mąki
  •          1/2 łyżeczki soli
Wszystkie składniki połączyłam ze sobą, zaczynając od roztarcia masła i cukru z żółtkami, szybko zagniotłam ciasto, uformowałam kulę i  schłodziłam   przez godzinę w lodówce, a potem placuszkami z ciasta  wylepiłam  natłuszczone foremki. Tartaletki piekłam w temperaturze 210 stopni ok. 10 minut i ostudzone wypełniłam dwoma kremami: jeden krem to właśnie lemon curd, a drugi - to ser ricotta wymieszany z cukrem pudrem i kilkoma łyżkami tegoż lemon curd. Oba doskonale smakowały z truskawkami. Polecam!
 Kot tymczasem wylegiwał się na balkonie albo na podłodze, a my obserwowaliśmy  jego spokojny oddech i - zadowoleni - zajadaliśmy tartaletki.
Zatem: macie 15 minut wolnego czasu? Przygotujcie sobie lemon curd! I upieczcie tartaletki!

2011-11-13

Gęsi już wszystkie po wyroku...

... nie doczekały się kolędy...
No trudno -  u mnie też była  gęsina na świętego Marcina  i nie pomogła  wzruszająca pieśń Łucji Prus i Skaldów, ze słowami Agnieszki Osieckiej.  Raz w roku lubię  upiec gęś w całości, poza tym:  pochwalam  rodzącą na naszych oczach tradycję - gęś na Święto Niepodległości zamiast marszów przemocy na Marszałkowskiej!

Kiedy już udało nam się kupić gęś, a stało się to  dopiero w czwartek wieczorem (!), zaprosiłam Rodzinę na świąteczny piątek i urządziliśmy sobie jednodaniową  ucztę - pieczona  gęś z jabłkami i przystawki. Mniam. Przyjęcie było nieco improwizowane, bo zorganizowane w ostatniej chwili, ale Rodzina stanęła na wysokości zadania i przywiozła dodatki: kapusta z grzybami oraz  marynowane buraczki z  papryką od Mamy, marynowane gruszki od Teściowej, kasza gryczana, niepalona, od Siostry i  borówki... ze sklepu. Sama gęś najlepiej według mnie smakuje natarta solą, pieprzem, czosnkiem i majerankiem i  nadziana cząstkami jabłek oraz  gruszek, a potem   długo pieczona  w niskiej temperaturze (150 - 160 stopni). Jabłka i gruszki sprawiają, że  gęś nabiera wspaniałego smaku  i zachowuje kształt oraz nie wysycha. Owoców nie trzeba  potem jeść, ale można podać takie owocowe puree w osobnej miseczce. Danie  wystarczy dla 6 - 8  głodnych osób. 
Trudno taką upieczoną gęś  pokroić i ładnie podać, wjechała więc na stół  najpierw w całej okazałości -  po to, by później powrócić do kuchni dać się pokroić na spore porcje... 
Składniki:

  • 1 gęś (mrożona, "eine  junge,  polnische Gans")
  • 3 jabłka
  • 1 gruszka
  • 2 ząbki czosnku
  • majeranek
  • sól, pieprz
Gęś rozmrażałam  przez całą noc w temperaturze pokojowej, potem odcięłam kuper, usunęłam płaty tłuszczu ze środka, natarłam tuszkę solą,  pieprzem, roztartym czosnkiem oraz  majerankiem i zostawiłam w spokoju na kilka godzin. Potem nadziałam gęś cząstkami owoców ze skórką, spięłam otwór wykałaczkami i umieściłam w brytfannie z rusztem. Na spód wlałam 2 szklanki wody i  piekłam ptaka około 3 godzin  (ale warto piec nawet dłużej i po wyjęciu z pieca odstawić na 20 minut, by soki w mięsie  się ustabilizowały). Pamiętałam jeszcze,  by  często podlewać tuszkę sosem z dna brytfanny albo spryskiwać   wodą i owinęłam skrzydła folią aluminiową, by nie przypiekły się zanadto. Stopień zrumienienia gęsi można kontrolować - ja pod koniec pieczenia podniosłam temperaturę pieca do 200 stopni.  Tylko tyle. Żadna filozofia.

Przypominają mi się przy okazji  wspomnienia i powieści Joanny Chmielewskiej, która pisała, że w czasach powszechnych "niedoborów i braków w  zaopatrzeniu" zdarzało jej się przyrządzać gęś dla rodziny nawet bez żadnej okazji, bo tylko taki drób udawało się wówczas kupić bez kolejki. Kiedy indziej zaś (to chyba Lesio?) autorka pisała, że upiekli ze znajomymi całkiem niejadalną gęś, którą  nabyli  poza sezonem od osłupiałej gospodyni...  Takiej gęsi ani pieczenie, ani duszenie nie pomaga - wszak najlepsza gęsina  na świętego Marcina! Zatem: sezon na gęsinę uważam za rozpoczęty :)

Kaszę do gęsi  podsmażyłam na oleju i zalałam bulionem,  a konkretnie sosem z gęsiny oraz  wrzącą wodą, i gotowałam na niewielkim ogniu do miękkości. Pycha. Mama powiedziała, że i gęsi do takiej kaszy nie trzeba. To prawda, ale wielbiciele gęsiny górą!

Na deser były bardzo proste rogaliki  z różą od Basi. Dzięki Basiu! Przepisy na błyskawiczne ciasto krucho-drożdżowe podawałam tu i tu. Tym razem  ciasto podzieliłam na kilka części, każdą część rozwałkowałam w kształcie koła, przekroiłam  na 8 trójkątów, posmarowałam konfiturą z płatków róży, zwinęłam rogaliki, posmarowałam je rozmąconym żółtkiem, posypałam płatkami migdałów, ułożyłam na papierze do pieczenia i piekłam w temperaturze 180 stopni przez 25 minut.  Potem oprószyłam jeszcze rogaliki - dla smaku i urody - cukrem pudrem i podałam z herbatą. Z reszty ciasta   wykonałam struclę z jabłkami i orzechami.* Ot tak sobie, w ostatniej chwili... Ech! Żebym ja z równą przyjemnością  i od niechcenia lubiła sprzątać, pisać albo wykonywać te wszystkie czynności, których wykonywać nie lubię, byłabym "prawdziwym bohaterem w swoim domu", jak głosi  pewien slogan reklamowy;)

To ciasto nie doczekało się zdjęcia, ale rozwałkowałam je na cienki prostokąt, równomiernie ułożyłam na nim skrawki masła, złożyłam jak kopertę i rozwałkowałam ponownie. Zapewne warto ciasto nieco schłodzić, kilkakrotnie wałkować etc. , ale ja przecież chciałam upiec struclę błyskawiczną. I upiekłam!

Pozdrawiam Was!


2011-07-15

Ciasto bardzo morelowe. Z inspiracji


Czasami inspiracje są najlepsze. Bea dość często podaje przepisy na ciasta z morelami i jeden taki utkwił mi w głowie już dawno temu, a przypomniał się teraz, w morelowym sezonie. Poza tym - sama z siebie  postanowiłam wypróbować połączenie moreli z tymiankiem, więc kiedy  zobaczyłam na straganie przepiękne morele... wyobraźnia  podpowiedziała mi, że pięknie się będą prezentować w połączeniu z borówkami amerykańskimi. 
Upiekłam więc placek, który mnie zachwycił, Eli smakował (chyba?) a mojemu Mężowi... no właśnie. Poniższy dialog wszystko wyjaśni:

- No i jak? Dobre to  ciasto?
- Dooobre...
- Ale: "dooobre" czy "bardzo dooobre"?
- Bardzo dobre, ale... morele zbyt kwaśne! 

Rzeczywiście - były dość kwaśne, bo nie dodałam do nich cukru, tak jak Bea. I mnie ten kontrast  słodkiego ciasta i kwaśnych owoców bardzo odpowiadał. Ale - jeśli wolicie większą harmonię smaku i macie kwaśne morele - przed wstawieniem  do  piekarnika  posypcie je cukrem ;)
No i ten tymianek - niby mało wyczuwalny,  a jednak potrzebny. Nie tylko do dekoracji!

Składniki:
  • 150 g miękkiego masła
  • 150 g cukru
  • 3 jajka (przechowywane w temperaturze pokojowej)
  • 2 łyżki limoncello
  • 150 g mąki
  • 2 łyżki mielonych migdałów + 1  do wysypania formy)
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  •  morele (ok. 1/2 kg (moje były duże i słodkie na surowo)
  • garść borówek amerykańskich
  • kilka gałązek świeżego tymianku
Zaczęłam od zmiksowania miękkiego masła z cukrem (utarłam je do białości), potem, nie przerywając ucierania, dodałam jaja, likier, mielone migdały i - partiami - mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Ciasto wylałam do dużej formy na tartę (może być forma  25 x 25 cm albo i większa, bo moje ciasto niemal w całości zakryło morele). Formę przedtem posmarowałam masłem i wysypałam mielonymi migdałami*. Na cieście ułożyłam połówki moreli, a w wolne przestrzenie włożyłam kilka borówek. Na wierzchu ułożyłam oberwane z gałązek listki świeżego tymianku. Piekłam ciasto ok. 50 minut (do suchego patyczka) w temperaturze 180 stopni. Upieczone, posypałam obficie cukrem pudrem, udekorowałam resztą borówek i gałązkami tymianku. Polecam!

* mielone migdały można w tym wypadku  zastąpić bułką tartą...


2010-07-12

Lekka jak mgła. Pavlova


Kto nie zna Pavlovej? Kiedy pierwszy raz ją jadłam, myślałam, że takiego deseru nie da się upiec w domu. Bo to nie jest zwykła beza. To beza chrupiąca z zewnątrz i miękka, wilgotna, ciągnąca w środku, zachowująca konsystencję pianki. Cudo! Nie każdy ją lubi, ale my tak! Przynieśli ją do nas znajomi, a W. tłumaczył, że to słynny australijski deser, który dostał od szefa  właśnie otwieranej  sieci  cukierni z australijskimi i amerykańskimi ciastami.To było dawno temu. Dziś sieć istnieje pod inną nazwą, a Pavlova jest chyba... najgorszym z jej smacznych deserów. Lepiej ją przygotować samemu.
Tym bardziej, że Pavlovą łatwiej przygotować niż tort bezowy, bo ta beza nie wymaga kilku godzin suszenia i podaje się ją od razu, choć następnego dnia też jest pyszna - mocno schłodzona w lodówce. Lekka jak mgła albo taniec primabaleriny.  Pawłowa -  po prostu!
 
 Składniki:
  • 6 białek (najlepsze będą w temperaturze pokojowej)
  • 300 g drobnego cukru
  • 1 łyżka  mąki   ziemniaczanej
  • 1 łyżeczka octu winnego
  • szczypta soli 
  •  1/2 litra bardzo dobrze schłodzonej śmietany kremówki (co najmniej kilka godzin!)
  • 2-3 łyżki cukru pudru z wanilią do smaku
  • odrobina soku z cytryny (ja wolę taką śmietanę, nie jest mdła)
  • 500 - 700 dkg  truskawek albo innych miękkich owoców sezonowych
    Piekarnik nagrzewam do 150 stopni. W tym czasie przygotowuję bezę - białka z solą ubijam mikserem niemal na sztywno i powoli, nie przerywając ubijania,  dodaję cukier oraz  ocet. Ubijam jeszcze kilka minut - piana powinna być błyszcząca i sztywna. Pod koniec ubijania dodaję mąkę  i mieszam ją z pianą. Bezę wykładam na dużą blachę wyłożoną papierem pergaminowym i łyżką formuję koło (wielkie, beza będzie  i tak wysoka), podnosząc brzegi  i formując nierówności. Można, oczywiście, wyrównać powierzchnię piany  łyżką, wtedy spód będzie równy i jednakowo się upiecze. Piekę 90 minut w temperaturze 150 stopni, potem studzę jeszcze w uchylonym piekarniku (15 - 30 minut). Spód Pavlovej ma być wysuszony i chrupiący, by się nie rozpadł i dał oddzielić od pergaminu. Może się zdarzyć, że beza będzie wymagała dłuższego pieczenia - wszystko zależy od grubości blatu.
    Ubijam śmietanę z cukrem i sokiem cytrynowym. Gotową bezę przenoszę na paterę, wykładam na  wierzch  ubitą śmietanę i dekoruję tort (?) połówkami truskawek. Albo malin. Jagody też są dobre! Pięknie wyglądają  z listkami mięty. Podaję od razu. Ale schłodzona jakby lepsza...

    Pozdrawiam Was serdecznie i życzę smacznego!
     

    2009-10-13

    Ulubiona tarta z gruszkami


    Są takie ciasta, które należą do naszych ulubionych. Nie wiem, ile już upiekłam gruszeczników i jabłeczników, ale na pewno tyle, że zyskaliśmy pewność - chcemy je nadal jadać. Polecam tę aromatyczną  tartę wszystkim miłośnikom gruszek, kruchego maślanego ciasta i waniliowego kremu, przypominającego w smaku creme brulee... Dla mnie ideał, który piekę raz z gruszkami, raz z jabłkami, a czasami z jednymi i drugimi owocami, ułożonymi na przemian i zalanymi pysznym kremem. Zwykle nie możemy się powstrzymać i próbujemy jeszcze ciepłej tarty, ale zapewniam, na zimno smakuje lepiej! A ten zapach wanilii! Poemat...

    Z doświadczenia wiem, że, aby ciasto się udało, należy:
    • dobrze upiec na złoto spód ciasta z owocami, zanim zaleje się je bardzo rzadkim kremem i ponownie wstawi do piekarnika
    • wybrać dojrzałe, ale nie za bardzo soczyste  gruszki, bo twarde nie zmiękną mimo głębokich nacięć i długiego pieczenia
    • odlać w trakcie pierwszego pieczenia nadmiar soku, gdyby  gruszki okazały się  nazbyt soczyste,  by ciasto mogło porządnie się zrumienić
    • dodać ziarnka z prawdziwej wanilii albo samodzielnie aromatyzowany wanilią cukier, bo tylko wtedy ciasto będzie wykwintne w smaku; ze zwykłym cukrem waniliowym będzie smaczne, ale nie wyborne...
    • wybrać w miarę głęboką formę do tarty (np. porcelitową), by surowy krem się nie wylewał na blachę...
    Poniżej podaję przepis, kopiując sama siebie, bo zamieszczałam go już kiedyś jako jabłecznik, ale zapewniam - przepis jest tego wart i wcale nie jest trudny!  A najważniejsze, że nie trzeba  długo chłodzić ciasta na tartę ani wałkować, ani zapiekać z grochem. A samo kruche ciasto mogą zrobić nawet i dzieci, jak pisze autorka przepisu, na którym się wzorowałam, Nela Rubinstein...I tarta nie rozmięka pod owocami  nic a nic!  Zapraszam:)

    Ciasto:
    • 20 dag mąki
    • 10 dag miękkiego masła
    • 2 żółtka
    • 3 łyżki cukru
    • sól,
    Nadzienie:

    • 5 - 6 gruszek
    • 2 łyżki soku cytrynowego
    • 10 dag cukru
    • 3 jajka
    • laska wanilii albo domowy cukier waniliowy
    • 1/8 l śmietany (1/2 opakowania)
    Sposób przyrządzenia: W misce łączę za pomocą łyżki miękkie masło z cukrem, solą i żółtkami, zagniatam dłonią i formuję kulę. Miękkim ciastem wykładam formę, rozciągając je palcami w natłuszczonej tortownicy, nakłuwam je widelcem i - jeśli mam czas - wkładam na chwilę do lodówki. Trwa to najczęściej tylko tyle, ile potrzebuję czasu na obranie i pokrojenie gruszek w cienkie plasterki. Obrane gruszki dzielę na połówki lub ćwiartki, nacinam do końca w cienkie plastry, ale nie rozdzielam cząstek i skrapiam sokiem z cytryny. Układam nacięte połówki owoców  na lekko schłodzonym cieście i piekę ok. 30 min. w temperaturze 200 stopni. (Jeśli gruszki są zbyt soczyste i puszczą w trakcie pieczenia dużo soku, odlewam go po prostu i piekę dalej do zrumienienia. Ucieram jajka z cukrem na puszystą masę, dodaję śmietanę i ziarenka wanilii. Ciasto wyjmuję z piekarnika, chwilę studzę, jeśli piecze się w ceramicznej formie na tarty, polewam je ostrożnie i zapiekam około pół godziny (180 stopni), aż do ścięcia masy. Uważam, by się nie przypaliło, dlatego czasami wyłączam górną grzałkę w połowie pieczenia. Ma być złociste i ścięte.
    I jest. Naprawdę.

     

    2009-08-17

    Klimaty lata. Tarta z jagodami

    To nieprawda, że lato się kończy... Dla mnie właśnie teraz trwa pełnia lata. Dowody:

    1. Kot i miś w letnim słońcu. Miś świeżo uprany, kot cudownie wytarzany w ziemi, która wysypała się z doniczki przewróconej wiatrem. Sjesta.

    2. W Puszczy Kampinoskiej - polana pełna krwawników:

    3. W domu - ogórki małosolne:


    4. I tarta jagodowa na deser:

    Składniki na jedną dużą tartę albo kilka małych:

    ciasto:
    • 210 g mąki
    • 125 g miękkiego masła
    • 100 g cukru, może być brązowy
    • 2 żółtka
    krem:
    • 200 ml śmietany 18 %
    • 3 jaja
    • 100 g cukru pudru
    • wanilia albo ekstrakt waniliowy
    jagody - ok 30 dkg /chyba, jagód nie może być zbyt wiele, bo krem się nie zmieści...

    Rodzina czeka i oblicza czas pieczenia. Ja - włączam piekarnik i szybko zagniatam ciasto z miękkiego masła, brązowego cukru, żółtek i mąki. Wylepiam nim posmarowane masłem foremki i chowam na chwilę do zamrażalnika. Kiedy piekarnik się nagrzeje, podpiekam ciasto na złoty kolor. Tymczasem w misce mieszam śmietanę, cukier z prawdziwą wanilią i jaja. Na lekko ostudzone ciasto wysypuję jagody i zalewam je masą jajeczną. Piekę około 30 minut, do zgęstnienia masy. Smacznego lata Wam życzę!


    2009-08-14

    Ustrzelona, wyróżniona. Tartaletki z wiśniami

    Tartaletki to jest to! Mam kłopot, bo naprawdę nie przepadam ostatnio za ciastami, a chciałam wykorzystać okazję i upiec ciasto z owocami sezonowymi. Miały to być wiśnie. Wybór padł na tartaletki, bo ciasto kruche lubię szczerze. Pomyślałam, że ciasto upiekę z dodatkiem migdałów, brązowego cukru i wanilii, będzie się trochę różnić od tych, które piekę zwykle. Niestety, składniki sypałam "na oko", ale proporcje były mniej więcej takie:

    Składniki:

    ciasto
    • 150 g mąki
    • 5 dkg mielonych migdałów
    • 3 łyżki brązowego cukru demerara
    • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
    • 125 g miękkiego masła (dawałam na oko)
    • 2 żółtka
    • cukier puder do posypania tartaletek
    oraz: 2 -3 garście wiśni i kilka łyżek cukru

    W misce utarłam za pomocą łyżki masło z cukrem i żółtkami, dodałam mąkę i orzechy oraz ekstrakt z wanilii, zagniotłam miękkie ciasto. Gdyby ciasto wydawało się za tłuste, można dodać trochę mąki. 2/3 ciasta podzieliłam na porcje i wyłożyłam nim nasmarowane masłem foremki, pozostałe ciasto zostawiłam na kruszonkę. Tartaletki i ciasto na kruszonkę schłodziłam w lodówce. Nagrzałam piekarnik do 180 stopni i w tym czasie rozpuściłam w garnku cukier, z łyżką wody, dodałam wiśnie i chwilę poddusiłam. Kiedy piekarnik się nagrzał, podpiekłam tartaletki przez 10 minut, następnie wyjęłam je z piekarnika, nadziałam wiśniami (nie trzeba bać się soku) i posypałam kruszonką z pozostałego ciasta. Piekłam jeszcze przez 15 minut. Ciasto jest ciemne od cukru trzcinowego i bardzo smaczne. Polecam. Pasują do tych tartaletek lody waniliowe. Mniam!

    Jedną tartaletkę - na próbę - wypełniłam wiśniami od razu, bez wstępnego podpiekania i upiekłam razem z innymi ... była jeszcze lepsza!

    Od Kass otrzymałam wyróżnienie, z którego się bardzo cieszę:

    [wyroznani.jpg]

    Dziękuję, Kass! Pomyślałam też, że skorzystam z okazji i ulubione blogi wyróżnię, ale ... one już mają te wyróżnienia albo wyróżniałam je wcześniej:) Z pozostałych, które chętnie czytam, nie potrafiłam wyróżnić kilku, bo wszystkie są interesujące... Darujcie więc. Tu się zatrzymam.

    Zostałam ponadto podwójnie ustrzelona - jakiś czas temu przez Polkę i ostatnio przez Tilianarę, która mnie również wyróżniła.
    Zastanawiałam się, co o sobie napisać, bo mam wrażenie, że i tak bardzo wiele o sobie zdradzam w każdym poście, ale co tam! Mogę napisać jeszcze coś ;)

    1. Lubię:
    • rano budzić się powoli, popijając kawę z mlekiem z dużego kubka. Szczególną przyjemność sprawia mi wypicie takiej kawy na balkonie. W towarzystwie milczącego kota;
    • po południu napić się dobrej czarnej herbaty, zaparzonej w dzbanku. Nigdy z cukrem - nie słodzę od 13 roku życia;
    • czytać (ostatnio również szwedzkie kryminały - Stiega Larssona na przykład... Jeden z tomów przetłumaczyła moja koleżanka - Paulina. Paulino - jeśli czytasz te słowa - pozdrawiam!

    2. Słucham:

    źle znoszę hałas, a że agresywna muzyka bywa dla mnie przede wszystkim hałasem, dlatego słucham ostatnio tego:

    3-6. W dzieciństwie:
    • pasałam krowy, dla towarzystwa wprawdzie, bo robiły to wiejskie dzieci, ale byłam bardzo z tego dumna!
    • nawlekałam tytoń na specjalnie zaostrzony drut i pomagałam potem ten tytoń suszyć w suszarniach;
    • piekłam jabłka, ziemniaki i bób w popiele. Bób był pieczony w strąkach. Marzę o tym nieziemskim smaku, ale bób wszędzie sprzedają wyłuskany! Jadałam również pieczone buraki cukrowe i ciasto z nimi. Hm... bardzo specyficzny smak. Jakiś czas temu towarzystwo zostało poczęstowane takim ciastem z burakiem cukrowym i okazałam się jedyną osobą, która była w stanie to zjeść. Bez przyjemności, dodam...
    • robiłam lalki z długimi włosami, z kukurydzy pastewnej, zwanej zębem. Czy któraś z Was robiła takie lalki z kolby kukurydzianej? Jakie one miały włosy!
    Oto zasady zabawy:

    1. Podać linka do bloga osoby, która nas 'ustrzeliła’

    2. Zacytować u siebie 'zasady' zabawy

    3. Napisać sześć informacji o sobie

    4. ‘Ustrzelić' następnych sześć osób

    5. Uprzedzić wybrane osoby, zostawiając komentarz na ich blogu


    Do zabawy zapraszam zatem: Buruuberii, Ori, Kasięc, Kass, Margot i Anię

    2009-06-15

    Ciasto jogurtowe z truskawkami i malinami

    Nie mam czasu. Nie mam na nic czasu. A tu sezon truskawkowy w pełni, wkrótce pojawią się czereśnie i jagody. Kot poluje na chrabąszcze, ja albo pracuję jak głupia, albo łapię oddech gdzieś nad morzem i znów pracuję jak... i tak do znudzenia. Nie mam czasu, by poczuć urodę czerwca, ledwo poczułam zapach kwitnących lip. Zimny czerwiec nie nastraja zresztą ani do zachwytów nad jaśminem i polami pełnymi łubinu, ani nawet do wieczornego siedzenia na balkonie. Trudno. I tak nie mam czasu. Zaprezentuję choć ciasto najszybsze na świecie, delikatne, puszyste i słodko-kwaśne od owoców. Jogurtowe po prostu.

    • 1/2 kg truskawek i garść malin (mrożonych)
    • 1 szklanka cukru
    • 2 szklanki mąki pszennej
    • ok. 1/2 szklanki naturalnego jogurtu
    • 1o dkg miękkiego masła
    • 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
    • 3 duże jajka
    • skórka otarta z 1 cytryny
    • cukier puder
    • szczypta soli
    Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia i szczyptą soli. Masło utrzeć z cukrem i skórką cytrynową, następnie kolejno dodawać po jednym jajku, łyżce mąki i jogurt. Ciasto nie powinno być zbyt gęste, gdyby jednak tak było, należy dodać trochę jogurtu. Ciasto przelać do wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy albo prostokątnej blachy i ułożyć na nim truskawki, w wolne miejsca wetknąć maliny. Wstawić do nagrzanego piekarnika na ok. 40 -45 minut. Przed podaniem obficie posypać cukrem pudrem.

    Bardzo smaczne, lekkie i wilgotne ciasto, w którym można zatopić nie tylko truskawki, maliny, jagody, ale i jabłka, śliwki... Polecam również przepis z olejem.

    2009-02-07

    Buchty z powidłami


    Lepiej późno niż... wcale? A jednak upiekłam buchty. Miałam trudny tydzień, więc postanowiłam dołączyć do łańcuszka piekarek dopiero dziś. Nie mogłam się jednak powstrzymać i podwoiłam proporcje, bo warto tak pysznego ciasta mieć po prostu więcej. Upiekłam z niego ciasto z jabłkami, cynamonem i powidłami. W recepturze zwiększyłam tylko ilość cukru, bo z doświadczenia wiem, że 40g to dla mnie za mało. Reszta bez zmian. Buchty to istne cudo, lżejsze od puchu!




    Przepis cytuję za Małgosią, która cytuje za Liską:
    • 3 żółtka
    • 40 gram cukru (ja dałam 5o -60 g)
    • 250 g mąki
    • 20 g drożdży świeżych
    • 1/2 łyżeczki soli
    • skórka cytrynowa
    • 1/2 szklanki mleka (ok. 125 ml)
    • 50 g masła, roztopionego i ostudzonego (dałam 70g)
    • 120 g powideł (użyłam śliwkowych)
    Żółtka utrzeć z cukrem na kogel-mogel. Dodać lekko podgrzane mleko, wyrośnięte drożdże, skórkę cytrynową i sól, a następnie mąkę. Zagnieść gładkie ciasto. Na końcu dodać masło. Dokładnie wyrobić. Przełożyć do miski, przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia (u mnie trwało to ok. 2 h).
    Gdy ciasto wyrośnie, odrywać kawałki o wadze ok. 40 g - ręce macać w tłuszczu, bo ciasto jest raczej klejące, ale nie należy dosypywać mąki (nie musiałam tego robić, ciasto bardzo ładnie się formowało) .
    Formować bułeczki, do każdej wkładając do środka czubatą łyżeczkę powideł. Bułeczki układać w wysmarowanej masłem formie (ok. 21/21cm) tak, by się lekko stykały. Odstawić do wyrośnięcia na ok. 1h. Piekarnik nagrzać do temp. 180 st C.
    Wyrośnięte buchty posmarować białkiem (ja posmarowałam roztopionym masłem) i wstawić do pieca na mniej więcej 20-30 minut - należy sprawdzać drewnianym patyczkiem, czy ciasto w środku nie jest surowe. Po upieczeniu lekko wystudzić i 'pocukrować'.






    2009-02-01

    Rożki z jabłkami


    Chyba nie istnieje nic łatwiejszego, jeśli ma się gotowe ciasto francuskie, na przykład firmy Frosta. Nie trzeba go nawet przycinać, wystarczy gotowe płaty ciasta podzielić na pół i ciasto na duże rożki gotowe. Potem można je jeszcze przekroić na pół po przekątnej i otrzymamy porcje ciasta na mniejsze rożki... A nadzienie? Oczywiście najprostsze - cząstki jabłek posypane cukrem z wanilią i cynamonem. Można dodać rodzynki albo co tam jeszcze fantazja podpowie (mrożone maliny?) Lubię, żeby jabłka były dość kwaśne, wtedy, po posypaniu cukrem pudrem z wierzchu, osiąga się pożądany kontrast smaku.


    Składniki:
    • 2 jabłka pokrojone na dość duże, ale nie za grube cząstki
    • opakowanie ciasta francuskiego
    • cukier puder z wanilią (domowy)
    • cynamon (dla amatorów)
    • żółtko rozmieszane z odrobiną mleka do posmarowania rożków
    Ciasto wyjąć z lodówki, nieco rozmrozić, pokroić i nadziewać cząstkami jabłek, posypanymi cukrem z wanilią. Rożki posmarować rozmąconym żółtkiem i piec ok. 15 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 210 stopni Celsjusza.

    Gotowe! Najlepsze są wystudzone, podane do mocnej, dobrej herbaty. Czegóż chcieć więcej? Smak życia!


    2008-09-27

    Jabłecznik alzacki

    W Dniu Jabłka dzielę się ze wszystkimi przepisem na popularny chyba, lecz nieodstatecznie doceniony, jabłecznik alzacki. Dla mnie - ciasto poemat. Ciasto ulubione. Nie wielbię szarlotek (naprawdę!) i jadam tylko nieliczne, takie z dobrym kruchym i maślanym spodem, bez proszku i margaryny. Odkryłam je, kiedy poszukiwałam przepisu na szarlotkę, wierząc, że istnieje gdzieś ideał szarlotki, jak, nie przymierzając, ideał Platoński... I do tego ideału należy dążyć, testując przepisy. Znalazłam ten:

    Jest to odrobinę zmodyfikowana wersja kruchego ciasta Neli, które polecam jako najłatwiejsze ciasto na świecie, nie wymaga chłodzenia, ma maślany smak i stanowi bazę dla moich wszystkich tart, mazurków i spodów serników. Nela pisze, że zrobić je może nawet dziecko. To prawda. Ja przeliczyłam jedynie proporcje ze szklanek na dekagramy i zmniejszyłam odrobinę ilość masła - ciasto jest wtedy mniej kruche i chyba jeszcze smaczniejsze. Nadzienie zaś -to klasyczny przepis alzacki na jabłka zapieczone w cudownie waniliowym kremie. Z prawdziwą wanilią. Obowiązkowo! (No, chyba że z jakimś świetnym ekstraktem...). Wspaniale smakuje również z gruszkami, dlatego często piekę obie wersje lub układam na jednym cieście, na przemian, jabłka i gruszki.


    Ciasto:

    • 20 dag mąki
    • 10 dag miękkiego masła
    • 2 żółtka
    • 3 łyżki cukru
    • sól,

    Nadzienie:

    • 5 - 6 jabłek
    • 2 łyżki soku cytrynowego
    • 10 dag cukru
    • 3 jajka
    • laska wanilii albo domowy cukier waniliowy
    • 1/8 l śmietany (1/2 opakowania)

    Sposób przyrządzenia: W misce łączę za pomocą łyżki miękkie masło z cukrem, solą i żółtkami, zagniatam dłonią i formuję kulę. Miękkim ciastem wykładam formę, rozciągając je palcami w natłuszczonej tortownicy, nakłuwam je widelcem i - jeśli mam czas - wkładam na chwilę do lodówki. Trwa to najczęściej tylko tyle, ile potrzebuję czasu na obranie i pokrojenie jabłek w cienkie plasterki. Obrane jabłka dzielę na połówki lub ćwiartki, nacinam do końca w cienkie plastry, ale nie rozdzielam cząstek i skrapiam sokiem z cytryny. Układam nacięte jabłka na lekko schłodzonym cieście i piekę ok. 30 min. w temperaturze 200 stopni. (Jeśli jabłka są zbyt soczyste i puszczą w trakcie pieczenia dużo soku, odlewam go po prostu i piekę dalej do zrumienienia. Ucieram jajka z cukrem na puszystą masę, dodaję śmietanę i ziarenka wanilii. Ciasto wyjmuję z piekarnika, chwilę studzę, jeśli piecze się w ceramicznej formie na tarty, polewam je ostrożnie i zapiekam około pół godziny (180 stopni), aż do ścięcia masy. Uważam, by się nie przypaliło, dlatego czasami wyłączam górną grzałkę w połowie pieczenia. Ma być złociste i ścięte.

    I jest. Naprawdę.


    2008-09-09

    Bułeczki drożdżowe ze śliwkami


    Ostatnio piekę tylko bułeczki drożdżowe albo ciabatty. Ewentualnie chleby. Opanowało mnie istne szaleństwo... Nieuchronny powrót do pracy okazał się tak stresujący, że uprzyjemniam sobie życie pieczeniem, a magia ciasta jak zwykle działa! Najlepiej, jeśli jest drożdżowe, oczywiście.
    Moje pierwsze próby opanowania sztuki pieczenia na drożdżach wzięły się z ambicji pokonania wypieków babci. Naprawdę! Lubiłam jej lekkie placki, ale tęskniłam do smaków ciężkich od masła i bardziej słodkich, do placków z kruszonką albo z owocami, do słodkich bułeczek nadzianych serem, makiem lub owocami. Te zaś nie od razu mi się udawały. Dziś też mam zastrzeżenia do własnych wypieków, ale to nic dziwnego, tęsknię wszak do smaków idealnych... Rodzina, znudzona moimi komentarzami, nieco się ze mnie naśmiewa, ale ja nie ustaję w poszukiwaniu przepisów najlepszych.
    Dziś umiem już bez pomocy maszyny upiec maślane i słodkie, prawdziwie pyszne ciasto drożdżowe.

    Tym razem jednak zachciało mi się bułeczek zwyczajnych, wiejskich. Nadziałam je śliwkami i posmarowałam jajkiem. Mimo iż wolę słodsze i bardziej maślane ciasto, znam wielbicieli takich wypieków (jeden mieszka razem ze mną) i dlatego zamieszczam zdjęcia i przepis. Klasyczny.
    • 0,5 kg mąki + 1/2 szklanki na zaczyn
    • 2/3 szklanki cukru
    • 2 dkg drożdży (użyłam świeżych)
    • cukier waniliowy domowy z prawdziwą wanilią (2 łyżki)
    • ok. 1 szklanki mleka (200 ml albo mniej)
    • 3 żółka,
    • 1 jajo
    • szczypta soli
    • 10 dkg masła
    • 2 łyżki oleju

    Zaczyn: 2 dkg g drożdży wymieszać z 1/2 szklanki ciepłego mleka, 1/2 szkl mąki i 1 łyżeczką cukru. Odstawić na 20 - 30 minut.

    Ciasto: W tym czasie rozpuścić masło i ubić na parze żółtka z cukrem oraz cukrem waniliowym. W misce połączyć mąkę, zaczyn i sól, dodać ubite żółtka i mleko, wyrabiać przez kilka minut. Potem stopniowo dolewać przestudzone masło i wyrabiać jeszcze około 20 minut. Można wyjąć ciasto na stolnicę albo deskę i dokończyć wyrabianie, dodając 2 łyżki oleju. Ciasto przykryć ściereczką albo folią i odstawić do wyrośnięcia. Z wyrośniętego ciasta uformować 15-16 bułeczek, formując w rękach placuszki i nadziewając każdy śliwką z odrobiną cukru. Można posmarować rozmąconym jajem (albo posypać cukrem pudrem tuż po upieczeniu...)

    Piec do zrumienienia w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (około 25 minut).




    2008-08-07

    Drożdżowe ciasto z owocami




    Jagodzianki

    Jagodzianki należą do tych smaków dzieciństwa, które zostają z nami na zawsze i nawet nie wiemy, które i kiedy były najsmaczniejsze. Zapewne nigdy.To taki mit jak pierogi z jagodami. Tęsknimy do idealnego smaku, którego w rzeczywistości przecież nie próbowaliśmy...
    Ja na przykład wiem, że najlepsze jagodzianki to te, które są wilgotne, mają bogaty, słodki, maślany smak i dużo owoców w środku. Takich nie robił nikt w moim otoczeniu i takich na pewno kupić się nie da, a jednak dokładnie wiem, jak mają smakować. Tym razem się udało! Sekretem jest bogate, ciężkie drożdżowe ciasto, w niczym nieprzypominające zapychającej buły z lukrem. Nie jest łatwe do wykonania, wyrabiamy je co najmniej pół godziny i po tej gimnastyce bolą nas ramiona. Chyba że mamy do dyspozycji dobrego robota kuchennego lub maszynę do pieczenia chleba. Wysiłek się jednak opłaca, choć początkującym nie polecam.

    Składniki:

    * 0,5 kg mąki + 1/2 szklanki na zaczyn
    * 1 szklanka cukru (wiem, że dużo, można dać 2/3 szklanki)
    * 4 dkg drożdży (użyłam świeżych)
    * cukier waniliowy domowy z prawdziwą wanilią (2 łyżki)
    * ok. 1 szklanki mleka (200 ml albo mniej, zależy od wielkości żółtek)
    * 5 żółtek
    * szczypta soli
    * 12 dkg masła
    * 2 łyżki oleju

    Zaczyn: 4 dkg g drożdży wymieszać z 1/2 szklanki ciepłego mleka, 1/2 szkl. mąki i 1 łyżeczką cukru. Odstawić na 20 - 30 minut.

    Ciasto: W tym czasie rozpuścić masło i ubić na parze żółtka z cukrem oraz cukrem waniliowym. W misce połączyć mąkę, zaczyn i sól, dodać ubite żółtka i mleko, wyrabiać przez kilka minut. Potem stopniowo dolewać przestudzone masło i wyrabiać jeszcze około 15-20 minut. Można wyjąć ciasto na stolnicę albo deskę i dokończyć wyrabianie, dodając 2 łyżki oleju. Ciasto przykryć ściereczką albo folią i odstawić do wyrośnięcia. Z wyrośniętego ciasta uformować 15-16 bułeczek, formując w rękach placuszki i nadziewając każdy łyżką jagód z odrobiną cukru. Można posmarować rozmąconym żółtkiem z odrobiną mleka albo roztopionym masłem i posypać cukrem pudrem tuż po upieczeniu...)

    Piec do zrumienienia w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (około 25 minut).