LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2008-10-25

Chleb razowy na miodzie


Zainspirowana różnymi przepisami na razowce, np. na ten , postanowiłam wreszcie upiec własny chleb z razowej mąki pszennej i żytniej, jako ze zgromadziłam jej spore zapasy. Nie mogę się jakoś porządniej zorganizować i zakwaszać ciasta metodą trzystopniową, dlatego na razie zdecydowałam się na prosty przepis z dodatkiem zakwasu i drożdży. Chleb wyszedł bardzo smaczny i naprawdę lekko miodowy, a słodycz miodu zrównoważyła ponadto kwaśny smak mego kilkutygodniowego (żytniego zakwasu). Polecam przepis. Przypomina mi dawny razowiec na miodzie z lubelskich piekarni. Ech... Ja następnym razem dodam do niego jeszcze śliwki suszone albo powidła, będzie jeszcze słodszy i ciekawszy.


Składniki ciasta chlebowego:


  • 375g mąki żytniej razowej

  • 125g mąki pszennej razowej

  • 1,5 łyżeczki soli

  • 375 ml letniej wody

  • 2 duże łyżki miodu

  • 2 - 3 łyżki zakwasu (zależy od mocy; ja dałam 3 łyżki niezbyt gęstego, dokarmionego zakwasu, który pracował sobie w temperaturze pokojowej jakieś 3 godziny)

Zaczyn:

  • 20 g drożdży

  • 1 łyżka cukru

  • 125 ml mleka

  • 2 łyżki mąki pszennej

Najpierw przygotowałąm zaczyn, czyli wymieszałam pokruszone drożdże z cukrem, mąką i ciepłym mlekiem i poczekałam, aż drożdże zaczną pracować (około 20 minut).W tym czasie wymieszałam obie mąki - mąkę żytnią z mąką pszenną z solą. Potem wlałam zaczyn, wyrośnięte drożdże, a następnie wodę z miodem i wyrabiałam przez kilka minut (około 5 min. powinno wystarczyć). Ciasto z razowej, grubej, mąki nie będzie gładkie, lecz dość kleiste i tym nie należy się przejmować.

Wyrobione ciasto przykryłam ściereczką i odstawiłam w ciepłe miejsce na godzinę. Ładnie wyrosło, więc podniesiona na duchu przełożyłam je do posmarowanej olejem i wysypanej otrębami keksówki, posmarowałam wodą i pozostawiłam do wyrośnięcia na kolejne 30 minut. Ponownie posmarowałam ciasto wodą i wstawiłam do pieca rozgrzanego do 200C. Po minucie ścianki piekarnika solidnie spryskałam wodą i piekłam chleb 50 minut. Na koniec jeszcze raz posmarowałam bochenek wodą i pozostawiłam przez chwilkę w piecu. Po wyjęciu z pieca studziłam na kratce. Nie mogłam się powstrzymać i kroiłam nie do końca wystudzony. Był jeszcze nieco kleisty, ale co tam! Po wystygnięciu okazał się po prostu pyszny. Będę go piekła jeszcze wiele razy.

Brak komentarzy: