Właściwie ten post mógłby stać się historią zaniechań. Historią negatywną, zaczynającą się od słów: "nie napiszę tu o faszerowanej papryce, którą ostatnio zrobiłam ani o pysznym cieście, które upiekłam dla koleżanki... " Bowiem piekę sobie, gotuję, robię przetwory i ... niczego nie fotografuję, niczego nie chce mi się porządnie opisać. Niemoc taka. Przestałam wyrywać domownikom i gościom talerze, żeby sfotografować potrawę, którą właśnie przygotowałam, nie zadaję sobie trudu, by zapamiętać przepis na bardzo smaczny chleb, który właśnie upiekłam, wymyślając albo zmieniając przepis naprędce itd.
Kiedy jechałam do Jagody w Bieszczady (jeszcze o tym napiszę), upiekłam bułeczki orkiszowe na drogę - jak zwykłe pszenne, tylko połowę mąki wymieniłam na orkiszową 2000; chleb ciemny orkiszowy z dodatkiem mąki żytniej - smakowity, ale dokładnej receptury nie zapisałam oraz chleb niemiecki Liski z Weekendowej Piekarni, który tym razem nie do końca się udał (był zbyt lekki, od dodatku drożdży chyba). Tak to jest z prezentami, nie można się popisać... Za to wyglądał bardzo pięknie, posypany płatkami owsianymi:
Kiedy jechałam do Jagody w Bieszczady (jeszcze o tym napiszę), upiekłam bułeczki orkiszowe na drogę - jak zwykłe pszenne, tylko połowę mąki wymieniłam na orkiszową 2000; chleb ciemny orkiszowy z dodatkiem mąki żytniej - smakowity, ale dokładnej receptury nie zapisałam oraz chleb niemiecki Liski z Weekendowej Piekarni, który tym razem nie do końca się udał (był zbyt lekki, od dodatku drożdży chyba). Tak to jest z prezentami, nie można się popisać... Za to wyglądał bardzo pięknie, posypany płatkami owsianymi:
Po powrocie zamilkłam. A przecież nadal gotowanie sprawia mi przyjemność, nadal też lubię sprawdzić, co słychać na innych blogach, ale .... inne zajęcia, lektury, spotkania, festiwale, wyjazdy, włóczęgi po mieście odrywają mnie od komputera i chyba dobrze. A tu jeszcze w kinach premiery, zaproszenia na jakieś zamknięte seanse filmowe, na przedstawienia teatralne, kolacje szabasowe, słowem - wrzesień. Ofert tyle, że trzeba umieć z nich zrezygnować. Wkrótce to się uspokoi, wiem... Ale póki co - chętniej bym pisała o książkach, nieśpiesznie żółknących liściach i rozmowach.
Na szczęście upiekłam chleb. Gwoli ścisłości - upiekłam wiele chlebów w ostatnim czasie, ale tylko niektóre sfotografowałam. Ale ten jeden chleb był szczególnie pyszny, orkiszowy, na żytnim zakwasie. Wart grzechu. Będę go piekła - muszę tylko kupić jasną orkiszową mąkę, bo mi się właśnie skończyła.
Chleb orkiszowy z miodem - według nieznacznie zmienionego przeze mnie przepisu znalezionego u Liski:
Zaczyn:
- 50 g zakwasu żytniego
- 75 g mąki orkiszowej (użyłam mąki typu 2000)
- 100 g wody
Odstawić na 12-24 h
Następnie dodać:
- 275 g wody
- 30 g miodu
- 500 g mąki orkiszowej (użyłam jasnej mąki typu 700)
- 1 łyżeczka drożdży suszonych instant
- 1,5 łyżeczki (10 g) soli morskiej
Składniki zaczynu wymieszałam ze składnikami na ciasto. Zagniotłam ręcznie (10-15 minut), choć można wymieszać je mikserem (6-7 minut).
Odstawiłam do fermentacji na 2 godziny, do podwojenia objętości. Po godzinie złożyłam ciasto w książeczkę, żeby bochenek był zgrabniejszy. Po wyrośnięciu uformowałam okrągły bochenek i przełożyłam go do wyrośnięcia do koszyczka wysypanego mąką na 1- 1 i 1/2 godziny, aż wypełnił formę.) Bochenek piekłam na kamieniu w piekarniku nagrzanym do 230 stopni przez 10 minut, a potem jeszcze przez 30 minut w temperaturze 200 stopni. Ostudziłam na kratce. Polecam, pycha!
15 komentarzy:
Czuć zapach domowego chleba ! Pozdrawiam.
Jest pyszny, piekłam go i wiem coś o tym...Aniu co do 'problemów' które masz, to może niezbyt duże pocieszenie, ale u mnie jest często podobnie...no cóż jesień może będzie dla kuchennych wzlotów łaskawsza? Pozdrawiam.
A tam, An-no, blog nie zając - nie ucieknie. ;-) A to co się wokół Ciebie teraz dzieje - być może jest jedyne w swoim rodzaju i niepowtarzalne... Warto więc poświęcić temu więcej czasu. No, w każdym razie, ja bym poświęciła. :)
Chleby piękne, ale w sumie to nic nowego u Ciebie, bo każdy który u Ciebie widziałam śmiał się szeroko. :)
Anno, widzę, że nie ja jedna ostatnio jakoś z blogiem się rozmijam ... a żeby było zabawniej, to i mój bardziej czy mniej chwilowy powrót jest właśnie z chlebem :)
A Twój orkiszowy piękny :) Piekłam go i pamiętam jaki był wyborny :)
Aniu zgadzam sie z Malgos. Wiesz ja mam to samo. Blog zamarl, ja zamarlam, czytam, slucham, ogladam, patrze ale wszystko to z dala od komputera... I tez mi dobrze. Tesknie za Wami za Waszymi pelnymi ciepla slowami, ale niemoc wygrywa. A niech wygrywa. Moze mi przejdzie niedlugo a dawna forma wroci?
Aniu duzy buziak i nie martw sie :*
Pamietamy o Tobie i nie damy Tobie zapomniec o nas :)
e.
An-no, skądś to znam ;) taki czas, korzystaj, odpoczywaj, wez gleboki oddech :D
A my tu poczekamy :)
An-no ,witaj w klubie:(
Ja jeszcze jak coś upiekę czytaj chleb ,ciasto to się zmuszę do zdjęć ,ale tyle fajnych zrobiłam innych dań i ani jednego dokumentu i tak dumam o co chodzi?
Bo przecież lubię nadal łazić po blogach , dalej kocham piec i gotować( a ile fajnych przetworów upitrasiłam), jakieś chwilowe przesycenie?
Ale wrócimy co?
Dziewczyny, wrócimy - to pewne! Na razie wygrało życie, a jesienią wciągnie nas to wirtualne s(tworzenie).
Pozdrawiam serdecznie i też posyłam ciepłe słowa :)
Masz racje Anno, korzystaj z tego cudownego, bogatego w rozrywki czasu! Wszak jedzenie nie ucieknie, kiedys indziej o nim napiszesz. Albo i nie ;) O ksiazkach tez chetnie poczytam :)
Pozdrawiam! :*
An-No chleb wygląda pyszniutko i na pewno tak tez smakuje!:)))
Wiesz co, rozumiem Cię- korzystaj z pogody, a potem jak już wena powroci opisz nam co nieco :)
Pozdrawiam Cię serdecznie!
No Aniu, to może Ty nie powinnaś na wakacje jeździć:)?
Chlebki wyglądają wyśmienicie!
pozdrawiam gorąco, wyrywaj rodzinie talerze, bo ja często gotuję z przepisów od Ciebie!
buziaki i niech Cię ten kiepsko-leniwy nastrój opuści:)
Anna, czyzby to brak slonca, brak ciepla? Jesli troche tak to w pelni rozumiem te spotkania itd... bo one to w sumie taki blog, tylko chyba troche bardziej namacalny :-)
Chleb cudny, zwlaszcza ta otrebowa posypka, wniosek dla mnie taki: musze 'odsuszyc' zakawas i kupic orkiszowa make...
Pozdrowienia!
PS. A jakiez to filmy Anno, zaproponuj cos prosze!, Mysle nad Janosikiem ale ciagle nie jestem pewna czy chce go po raz pierwszy zobaczyc w wersji z czeskim dubbingiem ;)
Aniu-ta niemoc to jakas zarazliwa.Mnie tez dopadła.Zero sił, energii.
Ale mam cel ostatnio.MUSZĘ sie nauczyc piec chleb.Twoje wygladają tak,że brak słów...Ja tez chce takie umieć piec.
Pozdrawiam.Trzymaj sie .
No właśnie, okropna to sprawa, z tym wyrywaniem talerzy domownikom,. Tez mi się czesto nie chce, dlatego na blogu sporo jest ciast czy zup - dań, które można sfotografowac na spokojnie. Ech.
Ale chlebek tez można w miarę spokojnie uwiecznić na zdjęciach i opisać :)
Dziewczyny, nie nadążam - jeszcze infekcja jakaś mnie dopadła, ale biegam do teatru, na spotkania,gale, na wycieczki jeżdżę i takie tam ...
Elisse - a jak już coś ugotuję dobrego to zdjęcia nieostre i nijak na blogu znaleźć się nie mogą...
Buruuberii - filmów to ja chyba dziesięć naliczyłam ,ale Janosika w spisie nie mam, bo ja nie wierzę, że to żywy dziś bohater, a jeśli mam być takim nieudolnym bohaterem mimo woli - to już nie wiem, po co...
Majano, Beo - o książkach też może napiszę...
Aagaa - piecz - to łatwe :)
Aniu - właśnie mi karczochy zniknęły w ten sposób i pyszny makaron z tuńczykiem...
Prześlij komentarz