LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2010-07-09

Dlaczego Ryga?

 - Najpierw  Wilno czy Ryga?  -  Ryga! - decydujemy w Augustowie i jedziemy na Łotwę. Bez rezerwacji, za  to z  przewodnikami o mieście i netbookiem, by łatwiej było odszukać adresy hoteli. Postanowiliśmy  tam spędzić dwa dni. I spędziliśmy. Warto było!

Ryga pociągała  mnie od dawna, wiadomo - hanzeatyckie miasto i w ogóle  - Inflanty, które Rzeczpospolita straciła w  XVII wieku na rzecz Szwedów... Nie podejrzewałam jednak, że to tak piękne, bogate i tętniące życiem miasto, w którym turyści nie mają przewagi ( liczebnej i finansowej ) nad miejscowymi, więc nie odnosimy  tego nieprzyjemnego  wrażenia, że przebywamy w skansenie,  a  poubierani w ludowe stroje  kelnerzy  obsługują hordy turystów, przekrzykując   brzmienie  muzyki rozlegającej się zewsząd. Tak - Ryga to nie Tallin, na szczęście! Dlatego o Tallinie nie będę pisać. Nie napiszę też o Wilnie, bo tam naprawdę nikt nie woła... Dla mnie Wilno na zawsze już chyba pozostanie miastem wyobrażonym, obecnym w przestrzeni literackiej, a nie realnej.

Za to Ryga, ze względu na historię nieco kosmopolityczna, pachnie  bryzą, choć leży nad rzeką  Dźwiną (Daugava), a do morza od centrum jest kilka kilometrów. Miasto zachwyciło nas Starówką, secesyjną  zabudową  i bulwarami. Odpoczywaliśmy w cieniu drzew, podglądając życie ryżan (tak to brzmi!) i snując refleksje  nad historią, językiem łotewskim,  przestrzenią miejską. Zresztą -  miasto, które swojemu burmistrzowi postawiło taki pomnik (stoi  na nim wraz z żoną  i ukochanym psem)- musi być miejscem, w którym dobrze się żyje:
Osobnym tematem jest słynna ( podręcznikowa, jak piszą)  secesja, skupiona zwłaszcza przy ulicy Alberta czy - jak ta na zdjęciu - przy ulicy Elżbiety.  A to wszystko dzieło jednego człowieka, Michaiła  Eisensteina, który nie był nawet architektem. Czyste szaleństwo, absolutna estetyka nadmiaru:
No i Ryga to cudowne zaułki ulic Szewskiej czy Rzeźniczej:
A przed kościołem św. Piotra stoi rzeźba Muzykanci z Bremy, przedstawiająca postacie zwierząt-muzykantów z bajki braci Grimm. Pamiętacie jeszcze? - Zwierzęta ustawiły się w piramidę i - rycząc, szczekając, miałcząc oraz piejąc - wystraszyły  i przepędziły zbójców z ich pełnego bogactw domu. (fot. 1.)
I jeszcze słynna Kocia Kamienica  z dwiema wieżami, na których prężą się (?) koty. Zobaczcie sami:
Dlaczego więc Ryga? - Dlatego!  I również dlatego, że w mieście łatwo   o tanie noclegi  typu bad&breakfast (sprawdziliśmy, naprawdę tanio, schludnie i wygodnie), łatwo się porozumieć, bo wszyscy mówią po rosyjsku (prawie połowa mieszkańców to Rosjanie) albo po angielsku, a  jedzenie nie jest drogie. Ryga ma sieć samoobsługowych restauracji - Lido. Jeśli będziecie w Rydze, wybierzcie się koniecznie do którejś z nich. My odwiedzaliśmy tę na Starówce, choć najsłynniejszy, podobno, jest Młyn.  

Lido bardzo nam się podobało - kuchnia łotewska w pełnym wyborze! Dania łotewskie są ciężkie i bardzo swojskie w smaku - czuć wpływy słowiańskie, niemieckie, skandynawskie.  Zaczynamy  więc od zimnego bufetu, który oferuje przepyszną sałatkę ziemniaczaną, zwykłą zieloną sałatę ze śmietaną, ogórki, oliwki,  ryby marynowane i wędzone i inne smakołyki. Potem na stoisku z daniami gorącymi wybieramy  mięsa  w gęstych śmietanowo-grzybowych sosach albo  kotlety, szaszłyki czy  ryby. Z zup kusi pyszna soljanka lub  chłodnik, zwany u nas litewskim.   Wielu gości zamawia  wszystkiego po trochu, by popróbować lokalnych smaków.  Do tego pieczone  ziemniaki, makarony, dodatki. I - śmietana. Jaka pyszna, jaka tłusta! Można sobie samemu nałożyć miseczkę gęstej śmietany z wielkiej misy stojącej na ladzie.  Nic dziwnego -  Łotysze i Litwini jedzą znacznie więcej śmietany niż my. Dla chętnych są   jeszcze desery, napoje  (kompot, kefir!) i płacimy w kasie. Niewiele,  zważywszy  na ilość.  My kupujemy  sobie piwo pszeniczne warzone na miejscu  i oddajemy się degustacji. 

Najbardziej zdziwił mnie świeży smak potraw, które przecież czekają na klientów na barowych podgrzewaczach. I ten  smak sałaty z rzodkiewką... Taki swój, pyszny. Uczciwie napiszę, że drugiego dnia potrawy smakowały mi już nieco mniej, choć  nadal były dobre i świeże. No i - nie jest to lekka  ani wykwintna kuchnia, o nie. Trzeba być głodnym,  zdrowym i lubić takie smaki. Albo wracać z wyprawy - jak to napisał mistrz Mickiewicz, zachwalając litewskie potrawy. My, na szczęście, właśnie z wyprawy wróciliśmy,  jedliśmy więc  ze smakiem, nie dbając  o wątrobę :) Zresztą - na niestrawność pomaga Rigas melanis balzamas - słynny czarny balsam, czyli   nalewka na kilkudziesięciu  ziołach, którą warto kupić na prezent albo do domowej apteczki. Leczy wszystko. Tak głosi legenda :)

Jeśli jednak chcecie naprawdę poczuć klimat  miasta - udajcie się na bazar. My tak zrobiliśmy. Ryga jest bardzo europejska, hanzeatycka w końcu, ale bazar ma charakter... rosyjski.  Język też  króluje rosyjski.  W wielkiej hali wzrok przyciągają zwłaszcza stoiska z nabiałem - królują  różne rodzaje śmietany i twarogu, masło w blokach, sery z kminkiem i ziołami, wędliny. Warto zrobić tam zakupy.

Zatem: Dlatego Ryga. Dlatego Łotwa. Musimy tam wrócić - to miasto, te lasy, te plaże, ten Bałtyk...

Acha - i nie pytajcie mnie o popularne w krajach nadbałtyckich rosyjskie pielmieni, bo ja ich naprawdę nie lubię. A te zamówione w rosyjskiej knajpie  (raczej jadłodajni dla masowego turysty) smakowały okropnie. Tak twierdzi rodzina. 

Nie pytajcie też  o najważniejsze zabytki Rygi - bo te pokaże Wam internet. 

Pozdrawiam serdecznie :)

13 komentarzy:

Ori pisze...

Ojej, ojej, wzdycham znad psich garów i jęczę! Dotknęłaś mojego marzenia o podrózy w tamte strony!
Jestem wdzięczna za obszerną relację i piekne zdjęcia. A ryżanom na odchodne można powiedzieć: Pa, ryżanie!
Pozdrawiam (absolutna ryżanka od ryżu psiego, czyli psiaryżanka)

kaprysia pisze...

Po takim komentarzu Ori to naprawdę trudno coś błyskotliwego napisać:)Piszę więc tylko,że zazdroszczę. Augustowa, Wilna, chociaż nikt nie woła, Tallina też, choć piszesz ,że nie ma czego, a Rygi najbardziej, bo w Twoich zdjęciach ma w sobie sporo duńsko-nadmorskich klimatów za którymi tęsknię okrutnie, wędrowania, zwiedzania i próbowania. Relacja wspaniała, a ziarenko naśladownictwa zasiane:)
Pozdrawiam i życzę miłych wakacji:)))

KUCHARNIA, Anna-Maria pisze...

An-no! Wspaniała wyprawa i pięknie opisana! Marzy mi się zwiedzanie właśnie tamtych okolic. Na razie zaspakajam ciekawość Twoimi słowami.
Pozdrawiam serdecznie:)

asieja pisze...

ja bym w pierwszej chwili pewnie wybrała Wilno, z sentymentu. ale już je widziałam, więc po głębszym zastanowieniu.. z wielką przyjemnością wybrałabym się do Rygi. obrazki w pamięci zachowywac.

Anna pisze...

Zawsze marzyłam by zobaczyć Rygę... kiedyś zobaczę! A Twój post jeszcze bardziej mnie do tego zachęcił!!! :) Przepiękne zdjęcia :)

Pozdrowienia z deszczowej Irlandii.
Anula.

An-na pisze...

Ori - naprawdę pa(ryżanie)! Nawet kawiarni tak dużo i XIX-wiecznej zabudowy. Pozdrawiam, Psiaryżanko ;)

Kaprysiu - tam rzeczywiście klimaty trochę skandynawskie, ale chyba bardziej bogate - wielkie, imponujące kamienice, rozmach i wygoda jednocześnie. A Tallin ma jeszcze piękniejszą Starówkę, ale ona jest wyspą w postsowieckim morzu. A i samo morze mało tam atrakcyjne.

Za to Wilno - to całkiem osobny temat. Ja już tam kiedyś byłam, więc ten wyjazd nie miał być nostalgiczny, ale nie jest łatwo polubić miasto, które tak rozpaczliwie poszukuje własnej (litewskiej) tożsamości. Nam się też nie było łatwo pogodzić z niemieckością Gdańska.

Pozdrawiam serdecznie!

Beata pisze...

Pewnie nigdy w Rydze nie będe:( dlatego miło sie czytało:)

An-na pisze...

Anno-Mario, Asiejko, Anulo -śpieszcie się, bo i te miasta zamienią się wkrótce w zatkaną turystami Toskanię albo - co bardziej pewne - Tallin ;)

Pozdrawiam :)

An-na pisze...

Beato - Ty masz bliżej, popłyniesz promem! Nie ma "nigdy"! Jest: "kiedy indziej"
Serdeczności :)

kass pisze...

Aniu cudowne miejsce, nie byłam ale chcę być!... bardzo chcę...ale podobnie jak Ori mam niestety pyszczki, mordki i buzie, które domagają się codziennego karmienia...zazdroszczę...
Pozdrawiam i cieszę się że jesteś!

An-na pisze...

Kass - kiedy indziej... Na razie pogłaszcz ode mnie wszystkie pyszczki, mordki i buzie :)

Waniliowa Chmurka pisze...

Pięknie tam!

An-na pisze...

Olciaky - pięknie i bez tłumów, o co trudno w innych częściach Europy :)