LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2009-10-11

Bajgle


Bajgle upiekłam nieco wcześniej, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by  zamieścić je dopiero dziś, wszak Weekendowa Piekarnia jeszcze trwa... Tatter zaproponowała tym razem bajgle ze zmodyfikowanego  nieco przepisu Toma Jaine'a.  Przepis ten zawiera słód, dla mnie trudno dostępny, nie mam pojęcia, czy polscy Żydzi dodawali do bajgli słodu, ale znam przepisy, które się bez niego obchodzą... Zanim więc kupię sobie słód albo sama uprażę ziarna owsa, zamieszczam przepis na bajgle bez słodu, a recepturę oryginalną znajdziecie u Autorki Palce Lizać. Zdjęcia, bardzo apetyczne, można zobaczyć tutaj. Myślę sobie, że Amerykanie wymyśli najlepszy sposób podawania bajgli - z serkiem, łososiem i koperkiem, ale my jedliśmy je z samym masłem albo i bez dodatków. Palce lizać!

Składniki:

Bagels/ Bajgle

  • 15 świeżych drożdży lub 1 1/2 łyżeczki instant
  • 350g letniej wody
  • 600g białej pszennej mąki chlebowej
  • 2 łyżeczki soli
  • 4 łyżki oleju
  • 2 łyżki ciemnego cukru trzcinowego
  • 1-2 białka roztrzepane z 1 łyżką zimnej wody
  • mak, sezam do posypania
Dalej jak u Tatter:
Drożdże rozprowadzam w wodzie. Do miski wsypuję mąkę i sól. Wlewam wodę z drożdżami, mieszam, dodaję olej. Po dokładnym połączeniu się składników, wykładam ciasto na stół i zagniatam je przez 8-10 minut, gluten ma być mocno rozwinięty. Zostawiam na 1 godzinę w temp 24C.

Wyjmuję ciasto na stół, dzielę na 20 części (ok. 48g każda) i z każdej formuje kształtne okrągłe bułeczki. Zostawiam je na 5-10 minut, po czym spłaszczam je nieco i kciukiem robię dziurkę w środku kulki. Na palcu lub drewnianym trzonku obracam ciastem, aż dziurka w środku stopniowo się powiększy, a musi być dość spora (zmniejszy się znacznie podczas rośnięcia ciasta).

Zostawiam bagles do wyrośnięcia na 10-15 minut. Rozgrzewam piec do 220C i na ogniu stawiam duży garnek z wodą i dodatkiem ekstraktu słodowego. Gdy woda zawrze, zmniejszam ogień odrobinę i wkładam po kilka bułeczek. Gotuję 1 minutę i przekładam je na druga stronę. Wyjmuje na czyste płótno po 30 sekundach. Gdy przestygną, układam je na naoliwionej blasze, smaruję białkiem, posypuję makiem, sezamem, lub zostawiam "golaski". Piekę 30 minut.


Zimno na dworze sprzyja pieczeniu i staniu przy kuchni, upiekłam więc jeszcze w ten weekend tartę  z gruszkami (ulubioną!), chleb Borodinsky (zdjęcia już w następnym poście),  ugotowałam zupę z dyni, zachęcona przez Beę (zamieszczę wkrótce)... Ani się obejrzałam, a dzień cały przestałam przy kuchni, ale warto było, bo mogliśmy najpierw popijać mocne czerwone wino do żeberek w kapuście, a potem nalewki do ciasta i dla "zdrowotności", siedzieć na kanapie i oddawać się nicnierobieniu (ja) bądź chorowaniu (pozostała część rodziny). Wykończyliśmy w ten sposób resztki z butelek - nalewkę wiśniową, pigwówkę, miodówkę z cytryną i porzeczkówkę (smorodinówkę) i możemy czekać na kolejny sezon nalewkowy w rodzinie...

[weekendowa_piekarnia_baner.jpg]

17 komentarzy:

Magoldie pisze...

Piekne bajgle upieklas :) ja sie jeszcze zastanawiam nad upieczeniem - nie wiem czy zdaze :)

margot pisze...

Bajgle wyglądają pięknie i tak pysznie ,że dobrze że mam resztki swoich
A i z sezamem wyglądają też tak pysznie jak makiem
a i czytam An-na ze trochę poszalałaś w kuchni i wszystko zapowiada się niezwykle pysznie

Małgoś pisze...

Hihi, widzę, że tych naleweczek nie brakowało. :D Do wyboru, do koloru. :D
Moje bajgle, do których właśnie ciasto rośnie - też bez słodu. Mam nadzieję, że wyjdą tak ładne jak Twoje. :)

Dziwnograj pisze...

Czyli dzień był bardzo kulinarny :) Bajgle, tarta, chleb, zupa...podziwiam. Taki domowy catering.
Bajgle wyglądają przepięknie. Są takie puszyste, a ten sezam wygląda jakby opruszył je delikatny śnieżek. Mniam...

Monika. L pisze...

Uwielbiam sezam. I takie bajgle też bym szybciutko omiotła :)
Pieknie się udały.
Pozdrawiam
M.

An-na pisze...

Magoldie, Moniko, Dziwnograju - dziękuję, warto było :)

Margot, Małgosiu - poszalałam, a jakże! A naleweczki to "dla zdrowotności" były jedynie, seeerio ;)

Tatter pisze...

An-no, bajgle cudowne, istotnie brak diastatycznego slodu wcale nie przeszkadza, a doslodzic bajgle mozna cukrem Muscovado, brawo! Maly blad jednak zauwazylam przepis na "Bagles" nie jest zmodyfikowanym przepisem Hamelmana tylko Toma Jaine ;D
Czekam na reszte zdjec wypiekow...

kass pisze...

Aniu bajgle jak marzenie!
Z sezamem też piękne, i pyszne...

buruuberii pisze...

An-na, bajgle wygladaja u Ciebie oblednie, az zal mi sie robi ze wczoraj zjedlismy nasze :-)

Wiesz zastanawia mnie to samo, jaka byla ta stara receptura, moze gdzies udaloby sie taka wygrzebac, niestety nikt z moich znajomych bajgli nie piekl... a i malo kto te tradycyjne, miejsze znal...

Pozdrowienia!

Ania pisze...

Bajgle swietnie wygladaja. Mnie odstrasza slod diastyczny - cokolwiek to jest ;-)
Ten przepis wyglada na bardziej przyjazny.

An-na pisze...

Tatter, już poprawiam, bo mi się chyba Twoje trzy propozycję nieco "wymieszały" ;)

Kass, Buruuberii, dziękuję pięknie :)

Buruuberii - ja mam przepis z Lubelszczyzny, podobno oryginalny ;) i podobny bardzo do powyższego...

MariaPar pisze...

Jezu, co za wypieki !? Ale narobiłaś Mi smaka, na takiego świeżego z serkiem, łososiem i koperkiem...Pozdrawiam.

Bea pisze...

Piekne! Ja bede je piekla chyba dopiero jutro (tylko musze jechac po lososia najpierw ;) ).
I widze, ze bylo podobnie u nas w weekend : Borodinsky, zupa z dyni i czerwone wino; tylko nalewek u nas nie bylo ;)

Pozdrawiam!

olla pisze...

Kiedyś spróbowałam upiec bajgle, ale niestety wyszły dość twarde i to mnie zniechęciło do dalszych prób. Choć w sumie nie wiem jakie one powinny być naprawdę, nigdy nie jadłam takich wypieków. Chociaż nie...kojarzą mi się z Krakowem, z ulicznymi sprzedawcami oferującymi cienkie obwarzanki-ciekawe czy to ten sam przysmak.

An-na pisze...

Aniu, Mario - smakowite, zwłaszcza z łososiem ;)

Beo - to ciekawe, jak się czasami składa w kuchni... Nalewki wygrywają w walce z przeziębieniem ;)

Ollu - bajgle nie przypominają obwarzanków z Krakowa, są lżejsze, miękkie w środku i chrupiące na zewnątrz. Krakowskie jadłam ostatnio i były potwornymi gniotami...

Tilianara pisze...

Anno, podesłałabyś mi takiego bajgla, no może dwa, albo najchętniej całą blaszkę tych piękności. I koniecznie wraz z tym słońcem :)))

An-na pisze...

Tili, proszę bardzo, ale przy następnym pieczeniu, bo już śladu po nich nie zostało ;)