Tu nawet nie chodzi o dynię ani o zupę z dyni. Ważny jest styryjski olej dyniowy o wyrazistym orzechowym smaku i silnym aromacie, dodawany na końcu, bezpośrednio do miseczki. Wystarczy kilka kropli i zupa otrzymuje ten ostateczny szlif, podkręcony smak. Olej nadaje zupie charakteru i ma niezliczone zalety, korzystnie wpływa na nasze zdrowie, o czym poczytać możecie w internecie, bo blog kulinarny to nie miejsce, by pisać o tak nieapetycznych właściwościach. W każdym razie - olej ten jest pyszny i zdrowy. No i popularny nie tylko w Styrii w Austrii, skąd pochodzi. Polecam. Najpierw zapraszam na zupę krem z dyni:
Składniki:
- 1/2 kg dyni pokrojonej w kostkę
- marchewka
- kawałek selera
- cebula
- ząbek czosnku
- ziemniak
- kilka gałązek tymianku, natka pietruszki
- sól, pieprz, liść laurowy
- 1 łyżka masła + 1 łyżka zwykłego oleju do smażenia
- olej z pestek dyni
- prażone pestki dyni
Warzywa należy poddusić na maśle z olejem i zalać bulionem albo wrzątkiem, dodać zioła i przyprawy, gotować do miękkości. Zmiksować zupę na krem, doprawić do smaku, przelać do miseczek i dodać odrobinę dyniowego oleju oraz posypać prażonymi pestkami dyni. Naprawdę smakuje!
A na deser można sobie spróbować prawdziwego smakołyku: lodów waniliowych z tymże olejem z pestek dyni. Pycha! Styryjski smak. Częstowała nas takimi lodami Małgosia podczas jednego ze spotkań w naszym book clubie. O literaturze rozmawialiśmy w "międzyczasie"...
Lubię tę październikowo-dyniową jesień, bo to czas przyznawania literackich nagród - Nike, Kościelskich, Nobla. Jeśli chodzi o Nike - to nie miałam tym razem swojego faworyta, ale nagroda dla Tadeusza Słobodzianka jest znamienna. Przyznano ją Naszej Klasie za sposób ujęcia trudnego tematu - jak powiedziała w laudacji przewodnicząca jury prof. Grażyna Borkowska. Dramat Słobodzianka staje się tym samym częścią, elementem pracy żałoby, którą muszą wykonać Polacy, by zmierzyć się z historią i upiorami przeszłości. Warto. Ku rozwadze.
11 komentarzy:
Pysznie! Dynię jem non-stop.Olej mam z Austrii.Najbardziej lubię go w sałatkach.Z lodami jeszcze nie jadłam.Czas spróbować.
Mnie ostatnia NIKE się podoba. Trudny,ale ważny temat,skomplikowane losy...
Sama nie wiem czym bardziej mnie zainteresowałaś, olejem, czy książką;) W strasznym wrześniowo-październikowym pędzie zbrakło mi czasu na porządną lekturę, a to taki olej styryjski na moja duszę:)Sięgnę z ciekawością po tegorocznego laureata Nike, choć kilku z lat ubiegłych mnie rozczarowało.
Miło Cię znowu czytać:)
Pozdrawiamy Cię obie z Mrautak bardzo serdecznie:)
Ta dynia wygląda jak prześladowca zupy, który tylko czeka, żeby ją pożreć, jak nikt nie widzi. Świetne! :)
U Ciebie An-no wszystko na najwyższym poziomie: dynia, lektura, zdjęcia i mądry tekst.
Rany Julek jak ja się stęskniłam do Ciebie!!!!
zaintrygował mnie te olej. ciekawe, pierwsze słyszę o takowym.
i zupka smakowita. z pewnością idealna na jesienne chłody ;]
Bardzo klimatyczne ciepłe połączenie literatury i kuchni!
Jak miło czytać :)
pozdrowienia
M.
Anna, Ty nawet nie zartuj, sezon na dynie juz rozpoczety? :)
Lody waniliowe z owym przeciekawym czarnym olejem, dobrze sie czegos nowego do Ciebie dowiedziec! Usciski sle :)
Rany a ja mecze Tokarczuk...
Pięknie, zupowo, oleiście! Pozdrawiam!
Dziękuję Wam! Olej polecam z całego serca.
Amber, ja też szykuję się do kilku sałatek. Czekam na inspiracje :)
Kaprysiu, czekam na więcej zdjęć małej Mrautak :)
Kuchareczko - też mi się nieco krwiożercze to zdjęcie wydało... Dziękuję!
Magodo - jak my się za Wami stęskniliśmy! Może późna jesień albo choć zima pozwoli się do Was wybrać... Uściski.
Buru - w tajemnicy napiszę, że ja przez ostatnią powieść Tokarczuk też brnę jak przez zaspy. Serio.
Karmel-itko, Moniko, Paulino - dziękuję :)
Pssst, nie pisne ani slowa Aniu :) Skonczylam i teraz sama sie sobie dziwie ze tak mezylam ja do polowy... Usciski sle!
Serdecznie zapraszam na konkurs z Dynią w roli głównej. Super nagrody do wygrania. Więcej informacji na blogu. Pozdrawiam Agnieszka Potravel.
http://potravel.pl/2013/10/26/konkurs-z-super-nagrodami/
Prześlij komentarz