Tak naprawdę to dzisiejsze risotto było również z borowikami, ale "risotto ze smardzami" - jak to brzmi! Trzeba jednak uważać, by nie dodać do potrawy zbyt wiele borowików, bo mogą zagłuszyć smak delikatnych smardzów. Prawdę mówiąc - im więcej smardzów, tym lepiej, tylko cena nieco odstrasza...
Zawsze chciałam spróbować, jak smakują te grzyby o przedziwnym wyglądzie i gdzieś tam ich próbowałam, ale od kiedy Filip zrobił tartę ze smardzami - oszalałam! Mam je teraz w zamrażarce i używam roztropnie, by się nie znudziły. Ale - czy wiecie, jak dobrze smakuje zwykła gotowana ryba (na przykład raja), podana ze smardzami w śmietanie? Poezja! No i risotto - palce lizać!
Ponieważ nie zawsze mam w domu bulion (właściwie rzadko się tak zdarza), podsmażony ryż z grzybami zalewam wrzącą wodą i dodaję bouquet garni, czyli gałązki tymianku, pietruszki, koperku oraz świeże liście laurowe, związane nitką albo gałązką pietruszki. Wolę to niż gotowe buliony. Ponadto - to taki mały protest przeciwko kuchni restauracyjnej, która jest zbyt wyrazista w smaku od dodatku intensywnych bulionów i tłusta od nadmiaru masła. Domowe risotto powinno być po prostu intensywnie grzybowe. I tyle. Koniecznie z lampką wina - w końcu i tak otworzyliśmy butelkę na początku gotowania :)
- 1 cebula
- 1 ząbek czosnku
- 1 łyżka oleju
- 1 łyżka masła*
- 200 g ryżu do risotto (np. arborio)
- 250 g mrożonych smardzów i borowików
- 100 ml białego wina
- po kilka gałązek świeżego tymianku, natki pietruszki i koperku**
- świeży liść laurowy albo dwa - zależy od wielkości
- ok. 750 g bulionu jarzynowego albo wrzątku
- 20 g parmezanu
- świeżo zmielony pieprz
- ew. szczypta soli
Siekam cebulę i czosnek, podsmażam na oleju, aż się zeszklą. Wtedy dodaję ryż i smażę przez kilka minut, następnie wlewam wino i gotuję kolejnych kilka minut, dopóki ryż nie wchłonie całego płynu. Dodaję borowiki pokrojone w plastry i smardze przekrojone na pół (używam mrożonych grzybów, kupionych w MAKRO) oraz zioła. Podgrzewam, wlewając stopniowo bulion lub wodę. Za każdym razem czekam, aż poprzednio dodana porcja płynu zostanie przez ryż wchłonięta. Nie zapominam o mieszaniu risotta drewnianą łyżką! Na końcu usuwam gałązki ziół i dodaję starty parmezan oraz masło. Znawcy (czytaj: kucharze) twierdzą, że risotto powinno być dość rzadkie i kremowe. Moje takie było, ale do zdjęcia odrobinę odcedziłam płyn. Jamie Oliver skropiłby jeszcze takie risotto oliwą extra vergine i obficie doprawił danie pieprzem na talerzu. Ja robię tak samo ;)
Polecam!
Polecam!
* 1 łyżkę masła dodaję do ugotowanego risotta, ale tylko wtedy, kiedy się nie odchudzam - podnosi smak i wpływa na konsystencję
** jeśli mamy domowy bulion - możemy pominąć dodatek ziół
** jeśli mamy domowy bulion - możemy pominąć dodatek ziół
14 komentarzy:
Nigdy nie jadłam smardzów. Nie wiem, jak smakują, ale risotto wygląda pysznie no i nazwa także fajnie brzmi:)
Pozdrawiam:)
Takie rozpustne risotto wykonać,to naprawdę aż nieprzyzwoicie brzmi...
Z truflami białymi,czarnymi to normalka już.Ale smardze!
Uwielbiam risotto grzybowe -truflowe,borowikowe, w dobrym towarzystwie i w towarzystwie białego wina.Ale Twoje smardzowe mi się zamarzyło.Jednak...
Majano - smak nie tak intensywny jak borowików, ale pyszny!
Amber - taaaak, jaaasne, z truflami to normalka ;)
A wiesz, że kusiło mnie, by dodać oliwy truflowej, ale się w porę opamiętałam, bo zdominowałaby smak i danie byłoby pospolite, jak z knajpy! Od kiedy polano mi oliwą truflową cukinie - przestałam ją poważać. No i na szczęście znudziła się też szefom kuchni!
a ja nie jadłam jeszcze smardzów :(
a twoje risotto Aniu wygląda wspaniale
Aromatyczne grzybki i risotto,to musi być coś wspaniałego i rozgrzewającego;)
Margot, Monisiu - nie mogłam się powstrzymać i musiałam wstawić przepis mimo takich sobie zdjęć. Co tam - nie jestem fotografem jedzenia, ale smakoszem i prowadzę blog dla osobistej przyjemności :)
Polecam szczerze!
Nie pamiętam kiedy smardze jadłam... wieki temu, takie risotto musi być fantastyczne!
Ze smardzami brzmi zdecydowanie ładniej ;) Nie jadłam ich nigdy...Trzeba coś z tym zrobić :)
Aniu a wiesz, że ja nigdy nie jadłam smardzów? :)
Zresztą całkiem niedawno jadłam po raz pierwszy kurki!
Zielona jestem, ale zrzucam to na młody wiek :D
Risotto ze smardzami brzmi bardzo dumnie :)
Uściski!
chętnie bym się skusiła na takie risotto:) pysznie wygląda:)
Kass, Atino - suszone podobno jeszcze bardziej intensywne!
Polko - rozumiem, że przeczytałaś także post o dekadenckich śledziach, stąd ta uwaga o młodym wieku ;)
Nie wiem, doprawdy, jak mogłaś tak późno spróbować kurek - przecież rosną na Roztoczu :D
A skąd bierzesz smardze? ;)Pytam, bo w lesie wyglądają bardzo podejrzanie i zupełnie nie budzą zaufania, nigdy tez ich nie jadłam. Wiem oczywiście,że to "doskonały grzyb jadalny", ale nigdy nie próbowałam.
Pozdrawiam zainteresowana, choć nieufna;)))
An-no, tak piszesz o tym daniu i smardzach, że człowiek miałby ochotę od razu zatopić łyżkę. :)
Prawda w moim przypadku jest taka, że nigdy nie jadłam smardzy... Więcej! Chyba nigdy na żywo ich nie widziałam. One tak ogólnodostępne są w sprzedaży? Chyba nie...? Coś czuję, że to rarytas, na który trzeba polować...?
Kaprysiu, Małgosiu - smardze mrożone kupiłam w Makro. Pyszne, choć drogie :)
Prześlij komentarz