Tak, to prawda, piekli je lubelscy Żydzi, pieką lubelscy piekarze i to zarówno w prywatnych, jak i państwowych piekarniach. Ja je znam z dzieciństwa i wcale nie pamiętam, żeby były to jakieś wyjątkowe wypieki - były po prostu wszędzie, a my je lubiliśmy bez dodatków albo przekrojone i posmarowane masłem - jak kanapki. Lubiłam nadziewać je jeszcze serem, wędliną, pomidorami. Pycha!
Nie były ani słodkie, ani małe, ani zbyt regularne, za to nieco wyższe na brzegach. Niektóre smakowały zbyt ostro - jakby cebula nie była duszona. Tych nie lubiłam. Mój obecny Mąż, a kiedyś Narzeczony, chętnie jadał cebularze jako specjalność lubelską, bo w stolicy takich wypieków nie znano, więc kiedy przyjeżdżał, czekało na Niego śniadanie z cebularzami i kołaczami z makiem z pobliskiej piekarni...
Kiedy Zawszepolka zaproponowała cebularze do Weekendowej Piekarni Alicji, ucieszyłam się, bo do ich upieczenia potrzebowałam pretekstu, choć po wymianie myśli z Buruuberii na temat cebularzy i tak postanowiłam poszukać przepisu idealnego.
Ten przepis jednak znałam i uznałam za słodki, postanowiłam więc nieco go zmodyfikować... Tak jak pisze Polka, jak zrobiła Tatter... Zrezygnowałam z dodania jaja, zmniejszyłam ilość drożdży i cukru oraz masła. Wyszły... pyszne! Mniej słodkie i kruche od poprzednich, choć i tak inne od oryginalnych cebularzy. Kto wie - może po prostu lepsze? Nasze wspomnienia mogą przecież kłamać, a poza tym - wszyscy poszukujemy smaków idealnych, niekoniecznie znanych. Obie z Buruuberii mamy takie wyobrażenia idealnych potraw, których wcześniej nie jadłyśmy, a i tak wiemy, jak mają smakować. Jagodzianki na przykład. Wcale nie pamiętam jakiegoś ideału z dzieciństwa, a jednak wiem, jakie mają być. Ot co. A cebularze - jeszcze nie wiem, ale naprawdę wierzę, że potrawa może osiągnąć smak idealny, trzeba go tylko odnaleźć ;)
W każdym razie - Polko, dziękuję za ten lubelsko-zamojski pomysł w Weekendowej Piekarni. Warto było!
Przepis podaję według receptury zaproponowanej przez Zawszepolkę, ale z moimi zmianami , których jest kilka. Oryginalną recepturę znajdziecie u Zawszepolki.
Źródło: Restauratorzy lubelscy
Cebularze lubelskie
Składniki:
Rozpuszczamy w garnku masło z resztą mleka. Wyrośnięty rozczyn i cieple mleko z masłem dodajemy do mąki z solą. Wyrabiamy ciasto tak, aby odstawało od ręki. Ma być miękkie i elastyczne. Następnie smarujemy kulę ciasta olejem i pozostawiamy do wyrośniecia, aż podwoi objętość.
Gdy ciasto rosnie, przygotowujemy cebule - kroimy ja w kostke i podsmażamy na oleju do uzyskania zlotego koloru, ale bez rumieniemia! Do cieplej jeszcze, ale juz zdjętej z ognia cebuli wsypujemy mak oraz doprawiamy sola i pieprzem.
Ciasto dzielimy na 12 częsci. Każdą część wałkujemy na okrągłe placki. Brzegi placków , a najlepiej całe placuszki smarujemy jajkiem. Następnie na środek kładziemy porcje cebuli, omijając brzegi. Zanim wstawimy cebularze do goracego piekarnika, poczekajmy, aż znów podrosną, jakieś 20 - 30 minut.
Pieczemy w 220 stopniach do zrumienienia - 20 - 25 minut.
A przy okazji - z tego samego ciasta upiekłam wspaniałe, puszyste bułeczki, które świetnie smakują z ekologicznym twarogiem i szczypiorkiem albo na słodko - z miodem rzepakowym prosto z Hajnówki...
Nie były ani słodkie, ani małe, ani zbyt regularne, za to nieco wyższe na brzegach. Niektóre smakowały zbyt ostro - jakby cebula nie była duszona. Tych nie lubiłam. Mój obecny Mąż, a kiedyś Narzeczony, chętnie jadał cebularze jako specjalność lubelską, bo w stolicy takich wypieków nie znano, więc kiedy przyjeżdżał, czekało na Niego śniadanie z cebularzami i kołaczami z makiem z pobliskiej piekarni...
Kiedy Zawszepolka zaproponowała cebularze do Weekendowej Piekarni Alicji, ucieszyłam się, bo do ich upieczenia potrzebowałam pretekstu, choć po wymianie myśli z Buruuberii na temat cebularzy i tak postanowiłam poszukać przepisu idealnego.
Ten przepis jednak znałam i uznałam za słodki, postanowiłam więc nieco go zmodyfikować... Tak jak pisze Polka, jak zrobiła Tatter... Zrezygnowałam z dodania jaja, zmniejszyłam ilość drożdży i cukru oraz masła. Wyszły... pyszne! Mniej słodkie i kruche od poprzednich, choć i tak inne od oryginalnych cebularzy. Kto wie - może po prostu lepsze? Nasze wspomnienia mogą przecież kłamać, a poza tym - wszyscy poszukujemy smaków idealnych, niekoniecznie znanych. Obie z Buruuberii mamy takie wyobrażenia idealnych potraw, których wcześniej nie jadłyśmy, a i tak wiemy, jak mają smakować. Jagodzianki na przykład. Wcale nie pamiętam jakiegoś ideału z dzieciństwa, a jednak wiem, jakie mają być. Ot co. A cebularze - jeszcze nie wiem, ale naprawdę wierzę, że potrawa może osiągnąć smak idealny, trzeba go tylko odnaleźć ;)
W każdym razie - Polko, dziękuję za ten lubelsko-zamojski pomysł w Weekendowej Piekarni. Warto było!
Przepis podaję według receptury zaproponowanej przez Zawszepolkę, ale z moimi zmianami , których jest kilka. Oryginalną recepturę znajdziecie u Zawszepolki.
Źródło: Restauratorzy lubelscy
Cebularze lubelskie
Składniki:
- 2,5 dag drożdży świeżych
- szczypta cukru
- 1/2 kg mąki
- ok. 300 ml mleka
- 1 łyżeczka soli
- 2 dag masła
- 1/2 kg cebuli
- 3 czubate łyżki maku
- 1 żółtko zmieszane z odrobiną mleka do posmarowania cebularzy
Rozpuszczamy w garnku masło z resztą mleka. Wyrośnięty rozczyn i cieple mleko z masłem dodajemy do mąki z solą. Wyrabiamy ciasto tak, aby odstawało od ręki. Ma być miękkie i elastyczne. Następnie smarujemy kulę ciasta olejem i pozostawiamy do wyrośniecia, aż podwoi objętość.
Gdy ciasto rosnie, przygotowujemy cebule - kroimy ja w kostke i podsmażamy na oleju do uzyskania zlotego koloru, ale bez rumieniemia! Do cieplej jeszcze, ale juz zdjętej z ognia cebuli wsypujemy mak oraz doprawiamy sola i pieprzem.
Ciasto dzielimy na 12 częsci. Każdą część wałkujemy na okrągłe placki. Brzegi placków , a najlepiej całe placuszki smarujemy jajkiem. Następnie na środek kładziemy porcje cebuli, omijając brzegi. Zanim wstawimy cebularze do goracego piekarnika, poczekajmy, aż znów podrosną, jakieś 20 - 30 minut.
Pieczemy w 220 stopniach do zrumienienia - 20 - 25 minut.
A przy okazji - z tego samego ciasta upiekłam wspaniałe, puszyste bułeczki, które świetnie smakują z ekologicznym twarogiem i szczypiorkiem albo na słodko - z miodem rzepakowym prosto z Hajnówki...
16 komentarzy:
Cudne! Ja upieklam wg przepisu Zawszepolki, ale zazwyczaj tez robie 'skromniejsze' ciasto, i chyba wole takie bardziej przasniejsze cebularze...
Wiecie co Babeczki ja tez nastepnym razem zrezygnuje z jajka i tak duzej ilosci cukru i mysle, ze to bedzie wlasnie TO ;) Ania bardzo ladne upieklas. Jak ja zaluje ze naszych juz nie ma! :)
Zaraz mi jezyk ucieknie nie powiem gdzie :P
Pozdrawiam :D
Piękne są! :))Zjadłabym , oj zjadła!:)
An-na, zakrecily mi sie lezki radosci, tak fajnie o tych cebularzach napisalas. Szkoda jednak, ze smak ten to nadal dla Ciebie nie ideal - a jak z wilgotnoacia, "ciezkoscia" - to juz to? Strasznie jestem ciekawa...
Wlasnie wspominalam u Margot, ze jak przegladam teraz te cebularzowe wpisy to zaczynam szukac kogos kto mi je dzis upiecze, bo ja po wczorajszej wspinaczce zadnego ciasta nie wyrobie :-)
A nie zlitowałabyś sie i nie podała przepisu dla mniej rozgarniętych - czyli do maszyny?
Bo ja czytam o tych Waszych chlebach i cierpię, jeszcze nie mam odwagi na upieczenie chleba "bezmaszynowego". Jestem za to po młodej kapuście według przepisów: Twojego, Buruuberii i mojego. Orgia po prostu!!!
Pieknie rumiane, ma sie ochote skosztowac :)
I buleczki jakie ksztaltne!
Piękna historia, cebulaki wyglądają smakowicie, reszta to kwestia gustu. An-no zawsze podziwiam Twoje zdjęcia!
Pozdrawiam serdecznie!
Kass, Polko - bardzo nam w tej delikatnie zmienionej wersji smakowały. Cieszę się, że je piekłyśmy
Majano - a Ciebie chwilowo natchnienie na bułeczki opuściło? Same skomplikowane ciasta pieczesz ;)
Buruuberii - ja sobie spróbuję cebularza w Lublinie i porównam smak, ale coś mi się kojarzy, że tamte są bardziej podobne do ciasta na pizzę, hm... Te w każdym razie są pyszne i polecam je bardzo! Będę piekła :)
Ori - ja nie mam maszyny, ale to chyba trzeba zwyczajnie podgrzać mleko z masłem, by się rozpuściło, drożdże rozetrzeć z odrobiną cukru i mleka, poczekać ok. 15 minut - i wszystko wlać do maszyny. Ale zapewniam - ciasto ręcznie robi się łatwo i szybko - kilka minut wyrabiania i otrzymujemy gotowe, miękkie i sprężyste ciasto, które wyrasta około godziny.
Bea - dziękuję i polecam, cebula smakuje bardzo słodko i delikatnie, to dość subtelne placuszki, wbrew wyglądowi :)
Magodo - dziękuję. Upiekę je z Tobą chętnie, kiedy już przyjedziemy w Bieszczady :)
An-no, czyli dlatego planujesz dodac oliwy?
Jednak przylgnelam do mojej wersji, krocej pieczonej, w nieco nizszej temperaturze i z mniejsza iloscia drozdzy... Lubie wilgotne, ale jak zachecasz to kiedys ze wspomnianego przepisu tez sprobuje... pa, pa
Buruuberii - chętnie spróbuję Twojej wersji. Piekłam w wysokiej temperaturze jak Tatter, bo 200 stopni wydało mi się za mało dla drożdżowych placuszków. Ale jakie smakowite mi bułeczki z tego ciasta wyszły, całkiem przypadkiem! Łatwe i szybkie, polecam :) Pozdrawiam :)
An-na, wiesz tylko moje to ta "idealne nieistniejaca wersja" :) Nie pisalam juz tego na blogu, ale pamietam, ze jak jadlam je pierwszy raz w Kazimierzu, to wyobrazalam sobie jak powinny smakowac... Moje smakuja jak pizza na mleku, ale pizze lubie ciezsza wlasnie...
Dla mnie ten idealny cebularz to jest na takim właśnie pizzowym cieście. Chociaż to tez nie jest zbyt precyzyjne określenie bo wiadomo pizze bywają różne :) Takie pizzowo-chlebowe ciasto.
Te moje ulubione (sklepowe) to są wyrośnięte tylko na bokach a w środku cieniutkie ciasto i farsz, nie za dużo, nie za mało, tak w sam raz.
Ciasto musi w być w środku puszyste, z chrupiącą z wierzchu dość grubą skórką.
Takie cebularze jadłam tylko w Lublinie :)
aga - no właśnie, takie "przaśne" więcej, prawda?
Przaśne, właśnie! W tym cały ich urok :)
Pozdrawiam serdecznie
Jajko mozna odpuscic, ale 2dkg masla na 1/2 kilo maki, to jest jednak rodzaj swietokradztwa, szanuje, ale nie spróbuje
Prześlij komentarz