Lato z ptakami podobno odchodzi, ale ja starałam się zatrzymać je jak najdłużej. I było - na Bukowym Berdzie wśród jarzębin i skałek:
Pośród łanów rudbekii, która kwitła w Bieszczadach jak szalona:
Na żydowskim cmentarzu w Lutowiskach, kiedy słońce stało w zenicie i prażyło niemiłosiernie. Wójt na szczęście (lecz nie z własnej woli, niestety...) polecił wykosić trawę między macewami i nie musieliśmy przedzierać się między nimi z maczetą...
Nad wodospadem Szepit na potoku Hylaty, który chłodził nam zmęczone stopy:
I na Otrycie, gdzie znalazłam moje pierwsze w życiu rydze, a droga do Chatki Socjologa pośród buków i jodeł była niezwykle piękna...
I przede wszystkim na tarasie Jagody, w towarzystwie Buby, gdzie codziennie rano piliśmy leniwie kawę i decydowaliśmy o kolejnej wycieczce, oglądając panoramę wysokich Bieszczadów. Buba to również cudowna towarzyszka popołudniowych spacerów, mądra i uważna, mająca dużo zrozumienia dla ludzkich istot i ich niemądrych zachowań...
I przede wszystkim na tarasie Jagody, w towarzystwie Buby, gdzie codziennie rano piliśmy leniwie kawę i decydowaliśmy o kolejnej wycieczce, oglądając panoramę wysokich Bieszczadów. Buba to również cudowna towarzyszka popołudniowych spacerów, mądra i uważna, mająca dużo zrozumienia dla ludzkich istot i ich niemądrych zachowań...
A w domu postanowiłam pożegnać lato zupą ze świeżych pomidorów, którą podałam z makaronem, ale i bez dodatków, jako zupa-krem była doskonała...
Składniki:
- 1 1/2 kg mięsistych, podłużnych pomidorów
- bulion warzywny (marchew, cebula, włoszczyzna, por, seler, liść laurowy, ziele angielskie, natka pietruszki)
- masło
- sól, pieprz
- śmietana (niekoniecznie)
W dużym garnku podsmażam pokrojone warzywa, zalewam wodą i gotuję wywar, a w rondlu duszę na maśle pokrojone w plastry pomidory, które następnie miksuję z częścią warzyw i przecieram przez sito. Powoli dolewam do pomidorowo-warzywnej pulpy bulion ,aż do uzyskania właściwej gęstości zupy, doprawiam solą i pieprzem, podaję z makaronem, kleksem śmietany i listkami bazylii. Lubię, kiedy pomidorów w zupie jest dużo i nie trzeba dodawać żadnych koncentratów. Pycha. Ostatni smak lata...
11 komentarzy:
To się w Bieszczadach było!
Pisałaś że chleb piekłaś dla Magody, to juz wiedziałam że wyruszasz w piękne strony...
Nieładnie zazdroszczę...
A zupa mmmm...uwielbiam taką pomidorówkę, pycha!
An-no, zatem piękne zakończenie lata miałaś! Ach... Bieszczady! Super, super! :)
Ech, chciałoby się powiedzieć adios pomidory... :) Lata mi żal, świeżych pomidorów też. Teraz to już tylko zimowe-plastikowe :/ Zupa pierwsza klasa :)
Idealne miejsce do złapania tchu ! A u Mnie dzisiaj pomarańczowo...Pozdrawiam.
Ha An-no juz wszystko jasne, w Bieszczadach bylas... To naprawde mialas fajny koniec lata :-)
Cudne zdjecia, chce sie jechac, bo szczerze mowiac Bieszczadow prawie nie znam...
Pozdrawiam serdecznie!
Anno koniecznie musisz napisac wiecej o Bieszczadach, ktore kocham. Uwielbiam. Moglabym spedzac tam kazda wolna chwile!
Lubei takie zupy. Proste. Smaczne. To wlasnie one oddaja najlepiej smak swiezych warzyw!
Sciskam Cie mocno :*
An-no!
Wielkie dzięki w imieniu Buby składam za tak miłą jej osoby recenzję. Pozdrawiam Cię (wraz z przyległościami) najserdeczniej i cieszę się, że wywiozłaś z Bieszczadów tyle nowych, miłych wspomnień.
Zupka zapowiada się smakowicie!
O nieee! I Ty bylas u jagody?!? Mam nadzieje, ze i ja tam jednak kiedys dotre...
Miejsca Waszych wedrowek wspaniale Anno, zupa oczywiscie tez :) Masz racje, ostatni smak lata...
Pozdrawiam serdecznie!
No tak, zupka pomidorowa! Wygląda pysznie, ale jeszcze pyszniej Twoj koniec lata...
PS a ja juz drugi dzień jestem na 'codziennych' pomidorach ze sklepu. Tragedia...
Anno, piękne zdjęcia - i prawda, że taras Jagody wciąga? Wciąż żałuję, że się minęłyśmy, ale może kiedyś...?
PS. A taką zupę bardzo, bardzo i te pomidory, co teraz są, mogłabym kopami. Wczoraj przerobiliśmy 20kg na przecier...
Dziewczyny,dziękuję bardzo za komentarze :)
O Bieszczadach jeszcze napiszę i o knyszach Magody też, tylko muszę się jakoś powakacyjnie zorganizować, bo całkiem straciłam motywację do fotografowania i pieczenia...
A pomidorówka też trochę mi się z bieszczadzkich wspomnień wzięła, bo Magoda gotuje pyszną, z kluseczkami lanymi...
Ptasiu - szkoda, że się minęłyśmy :)
Magodo - do Buby to ja nawet jeszcze teraz tęsknię!
Prześlij komentarz