Lepiej późno niż... wcale? A jednak upiekłam buchty. Miałam trudny tydzień, więc postanowiłam dołączyć do łańcuszka piekarek dopiero dziś. Nie mogłam się jednak powstrzymać i podwoiłam proporcje, bo warto tak pysznego ciasta mieć po prostu więcej. Upiekłam z niego ciasto z jabłkami, cynamonem i powidłami. W recepturze zwiększyłam tylko ilość cukru, bo z doświadczenia wiem, że 40g to dla mnie za mało. Reszta bez zmian. Buchty to istne cudo, lżejsze od puchu!
Przepis cytuję za Małgosią, która cytuje za Liską:
- 3 żółtka
- 40 gram cukru (ja dałam 5o -60 g)
- 250 g mąki
- 20 g drożdży świeżych
- 1/2 łyżeczki soli
- skórka cytrynowa
- 1/2 szklanki mleka (ok. 125 ml)
- 50 g masła, roztopionego i ostudzonego (dałam 70g)
- 120 g powideł (użyłam śliwkowych)
Żółtka utrzeć z cukrem na kogel-mogel. Dodać lekko podgrzane mleko, wyrośnięte drożdże, skórkę cytrynową i sól, a następnie mąkę. Zagnieść gładkie ciasto. Na końcu dodać masło. Dokładnie wyrobić. Przełożyć do miski, przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia (u mnie trwało to ok. 2 h).
Gdy ciasto wyrośnie, odrywać kawałki o wadze ok. 40 g - ręce macać w tłuszczu, bo ciasto jest raczej klejące, ale nie należy dosypywać mąki (nie musiałam tego robić, ciasto bardzo ładnie się formowało) .
Gdy ciasto wyrośnie, odrywać kawałki o wadze ok. 40 g - ręce macać w tłuszczu, bo ciasto jest raczej klejące, ale nie należy dosypywać mąki (nie musiałam tego robić, ciasto bardzo ładnie się formowało) .
Formować bułeczki, do każdej wkładając do środka czubatą łyżeczkę powideł. Bułeczki układać w wysmarowanej masłem formie (ok. 21/21cm) tak, by się lekko stykały. Odstawić do wyrośnięcia na ok. 1h. Piekarnik nagrzać do temp. 180 st C.
Wyrośnięte buchty posmarować białkiem (ja posmarowałam roztopionym masłem) i wstawić do pieca na mniej więcej 20-30 minut - należy sprawdzać drewnianym patyczkiem, czy ciasto w środku nie jest surowe. Po upieczeniu lekko wystudzić i 'pocukrować'.
13 komentarzy:
Pięknie i pysznie wyglądają! Robiłam , więc wiem,ze są przepyszne :)
Pozdrawiam.
Wiem, że piekłaś, bo podglądałam Wasze wypieki i nie wytrzymałam, musiałam spróbować , dziękuję :)
one tak kuszą, że aż chce się wgryźć w ekran ;)
O, i u Ciebie takie piekne buchty! widze, ze wszystkich 'zarazily' :)
Piekie Ciw yrosly, gratuluje!
I pozdrawiam :)
PS. Pozwolilam sobie 'wpisac' Cie na liste... ;)
Cieszę się, że się podobają. Już ich nie ma..
Bea, miło mi że znalazłam się na liście u Ciebie.
Och nie! kolejna kusi tymi buchtami :) Chyba znów i znów i znów je zrobię i robić będę bez ustanku, tak są pyszne :)
Tili, jasne, ciekawe kto zaczął?...
A tak w ogóle właśnie je robię ponownie, bo mają tendencję do szybkiego znikania ;)
Witaj An-na:)
Jak to miło,że wpadłaś do mnie, bo dzięki temu zobaczyłam,że jest taki blog jak Twój. Troszkę choruję ,więc nie zdążyłam jeszcze wszystkiego przejrzeć ,ale jestem pod wrażeniem Twoich umiejętności kulinarnych..Zaraz Cię dodam do swojej listy i na pewno będę tu wpadać! Szkoda tylko,że od razu robię się taka głodna:(
serdecznie pozdrawiam
Elisse, dziękuję i też podziwiam, właśnie przed chwilą pokazywałam przyjaciółkom zdjęcia na Twoim blogu :)
An-no, witaj w klubowym łańcuszku. ;-)) Buchty jak marzenie Ci wyszły, aż mnie korci, żeby po raz trzeci się za nie zabrać. :))
Ja też piekłam dwukrotnie i naprawdę warto!
Hmm... nie ma tu nic w stylu "napisz do mnie" czy coś podobnego, więc zbieram się na odwagę i zapiszę ową prośbę tutaj.
Otóż to! Mam prośbę.
Nie wiem czy Pani wie, ale uważam Panią za mistrza apetytu ;) A już w szczególności mistrza smakołyków, które są trochę kaloryczne ;)
I z tym wiąże się moja prośba. Nie oczekuję spełnienia jej, ale nadzieję zawsze można mieć :)
Za 21 dni urządzam urodziny.. wszystko mam, ale najważniejszego nie - tortu i tak sobie pomyślałam, czy udałoby się Pani coś upiec? Coś z czekoladą? :D To byłby dla mnie chyba najlepszy prezent :))
Przepraszam, że tak bezpośrednio, ale.. marzyło mi się to już nie raz :D
Pozdrawiam!
Prześlij komentarz