Tartaletki to jest to! Mam kłopot, bo naprawdę nie przepadam ostatnio za ciastami, a chciałam wykorzystać okazję i upiec ciasto z owocami sezonowymi. Miały to być wiśnie. Wybór padł na tartaletki, bo ciasto kruche lubię szczerze. Pomyślałam, że ciasto upiekę z dodatkiem migdałów, brązowego cukru i wanilii, będzie się trochę różnić od tych, które piekę zwykle. Niestety, składniki sypałam "na oko", ale proporcje były mniej więcej takie:
Składniki:
ciasto
W misce utarłam za pomocą łyżki masło z cukrem i żółtkami, dodałam mąkę i orzechy oraz ekstrakt z wanilii, zagniotłam miękkie ciasto. Gdyby ciasto wydawało się za tłuste, można dodać trochę mąki. 2/3 ciasta podzieliłam na porcje i wyłożyłam nim nasmarowane masłem foremki, pozostałe ciasto zostawiłam na kruszonkę. Tartaletki i ciasto na kruszonkę schłodziłam w lodówce. Nagrzałam piekarnik do 180 stopni i w tym czasie rozpuściłam w garnku cukier, z łyżką wody, dodałam wiśnie i chwilę poddusiłam. Kiedy piekarnik się nagrzał, podpiekłam tartaletki przez 10 minut, następnie wyjęłam je z piekarnika, nadziałam wiśniami (nie trzeba bać się soku) i posypałam kruszonką z pozostałego ciasta. Piekłam jeszcze przez 15 minut. Ciasto jest ciemne od cukru trzcinowego i bardzo smaczne. Polecam. Pasują do tych tartaletek lody waniliowe. Mniam!
Jedną tartaletkę - na próbę - wypełniłam wiśniami od razu, bez wstępnego podpiekania i upiekłam razem z innymi ... była jeszcze lepsza!
Od Kass otrzymałam wyróżnienie, z którego się bardzo cieszę:Składniki:
ciasto
- 150 g mąki
- 5 dkg mielonych migdałów
- 3 łyżki brązowego cukru demerara
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
- 125 g miękkiego masła (dawałam na oko)
- 2 żółtka
- cukier puder do posypania tartaletek
W misce utarłam za pomocą łyżki masło z cukrem i żółtkami, dodałam mąkę i orzechy oraz ekstrakt z wanilii, zagniotłam miękkie ciasto. Gdyby ciasto wydawało się za tłuste, można dodać trochę mąki. 2/3 ciasta podzieliłam na porcje i wyłożyłam nim nasmarowane masłem foremki, pozostałe ciasto zostawiłam na kruszonkę. Tartaletki i ciasto na kruszonkę schłodziłam w lodówce. Nagrzałam piekarnik do 180 stopni i w tym czasie rozpuściłam w garnku cukier, z łyżką wody, dodałam wiśnie i chwilę poddusiłam. Kiedy piekarnik się nagrzał, podpiekłam tartaletki przez 10 minut, następnie wyjęłam je z piekarnika, nadziałam wiśniami (nie trzeba bać się soku) i posypałam kruszonką z pozostałego ciasta. Piekłam jeszcze przez 15 minut. Ciasto jest ciemne od cukru trzcinowego i bardzo smaczne. Polecam. Pasują do tych tartaletek lody waniliowe. Mniam!
Jedną tartaletkę - na próbę - wypełniłam wiśniami od razu, bez wstępnego podpiekania i upiekłam razem z innymi ... była jeszcze lepsza!
Dziękuję, Kass! Pomyślałam też, że skorzystam z okazji i ulubione blogi wyróżnię, ale ... one już mają te wyróżnienia albo wyróżniałam je wcześniej:) Z pozostałych, które chętnie czytam, nie potrafiłam wyróżnić kilku, bo wszystkie są interesujące... Darujcie więc. Tu się zatrzymam.
Zostałam ponadto podwójnie ustrzelona - jakiś czas temu przez Polkę i ostatnio przez Tilianarę, która mnie również wyróżniła.
Zastanawiałam się, co o sobie napisać, bo mam wrażenie, że i tak bardzo wiele o sobie zdradzam w każdym poście, ale co tam! Mogę napisać jeszcze coś ;)
1. Lubię:
- rano budzić się powoli, popijając kawę z mlekiem z dużego kubka. Szczególną przyjemność sprawia mi wypicie takiej kawy na balkonie. W towarzystwie milczącego kota;
- po południu napić się dobrej czarnej herbaty, zaparzonej w dzbanku. Nigdy z cukrem - nie słodzę od 13 roku życia;
- czytać (ostatnio również szwedzkie kryminały - Stiega Larssona na przykład... Jeden z tomów przetłumaczyła moja koleżanka - Paulina. Paulino - jeśli czytasz te słowa - pozdrawiam!
2. Słucham:
źle znoszę hałas, a że agresywna muzyka bywa dla mnie przede wszystkim hałasem, dlatego słucham ostatnio tego:
3-6. W dzieciństwie:
- pasałam krowy, dla towarzystwa wprawdzie, bo robiły to wiejskie dzieci, ale byłam bardzo z tego dumna!
- nawlekałam tytoń na specjalnie zaostrzony drut i pomagałam potem ten tytoń suszyć w suszarniach;
- piekłam jabłka, ziemniaki i bób w popiele. Bób był pieczony w strąkach. Marzę o tym nieziemskim smaku, ale bób wszędzie sprzedają wyłuskany! Jadałam również pieczone buraki cukrowe i ciasto z nimi. Hm... bardzo specyficzny smak. Jakiś czas temu towarzystwo zostało poczęstowane takim ciastem z burakiem cukrowym i okazałam się jedyną osobą, która była w stanie to zjeść. Bez przyjemności, dodam...
- robiłam lalki z długimi włosami, z kukurydzy pastewnej, zwanej zębem. Czy któraś z Was robiła takie lalki z kolby kukurydzianej? Jakie one miały włosy!
Oto zasady zabawy:
1. Podać linka do bloga osoby, która nas 'ustrzeliła’
2. Zacytować u siebie 'zasady' zabawy
3. Napisać sześć informacji o sobie
4. ‘Ustrzelić' następnych sześć osób
5. Uprzedzić wybrane osoby, zostawiając komentarz na ich blogu
1. Podać linka do bloga osoby, która nas 'ustrzeliła’
2. Zacytować u siebie 'zasady' zabawy
3. Napisać sześć informacji o sobie
4. ‘Ustrzelić' następnych sześć osób
5. Uprzedzić wybrane osoby, zostawiając komentarz na ich blogu
Do zabawy zapraszam zatem: Buruuberii, Ori, Kasięc, Kass, Margot i Anię
15 komentarzy:
Aniu dziękuję za ustrzelenie (hihihi...jest się za co dziękowac :)))
Te kruche cuda są pyszne, podobne piekłam, zreszta bardzo lubię kruche ciasto i wszystkie drobne wypieki z tego ciasta.
Podobają mi się Twoje wspomnienia z dzieciństwa - takie ciepłe i zabawne :) Fajnie było się dowiedzieć czegoś o Tobie :) A zdradzisz też o wydawnictwie, które Cię drukuje i co takiego piszesz :) Hihihi - ciekawski chochlik jestem ;p
A tartaletki wspaniałe - właśnie idę zrobić sobie kawkę z mlekiem, to i takie ciacho bym schrupała w z chęcią :)
Anna, gratuluje Ci wyroznienia i jednoczesnie dziekuje za ustrzelenie mnie :-)
BArdzo podobaja mi sie Twoje wspomnienia pieczonego bobu (ales mnie zaciekawila tym!) i lalek z kukurydzy - tak, te wlosy to bylo cos!
Usciski :*
Anno fajnie że nareszcie odpowiedziałaś na ustrzelenie :)
Bo ja lubię czytać o Tobie i Twoich wposmnieniach.
Bobu nie piekłam nigdy! A tutaj sprzedają w strąkach, wiesz? Ale chyba sie nie da wysłać pocztą obawiam się o jego jakość...
No i czekam na jakiś chleb :)
Pozdrawiam ciepło!
Anno - jesteś inspiracją nie tylko kulinarną :) i tak sobie pomyślałam, że byłoby mi miło, gdybyś i ode mnie przyjęła wyróżnienie.. pomimo tego, iż właśnie zobaczyłam, że już je otrzymałaś :)
A Twoje słodkości strasznie kuszą!!!
Pozdrawiam serdecznie!!
Dziękuje za możliwość napisania o sobie;-)Ładne masz wspomnienia z dzieciństwa, oj, ładne i podobne do moich sielsko-wiejskich, bo przebywałam dużo na wsi, mając wszelkie przywileje miejskiego dziecka. A tartaletki musza być doskonałe:-)
Aniu, gratuluję ustrzelenia i jest mi bardzo miło za ustrzelenie mnie:)))
Bardzo ciekawych rzeczy sie o Tobie dowiedziałam! Ja ostatnio jak byłam na hali targowej w Gdyni, to widziałam bób w strąkach! Ale nie sprzedawali go w takiej postaci. Jedna osoba łuskała, a druga ważyła i pakowała po pół kilo ziarenek:)
Piękne tartaletki. Jak to jest, że wszystko w takiej pomniejszonej wersji od razu wydaje się bardziej apetyczne? "Małe jest piękne", czy to coś innego?
Dziewczyny,dziękuję za komentarze :)
Jeśli tylko będziecie miały możliwość upieczenia bobu w popiele, spróbujcie... Smak niezwykle świeży i dużo lepszy niż bobu gotowanego!
Kass, Ori, Buruuberii - czekam na Wasze wspomnienia :)
Aniu z jezior - dziękuję za wyróżnienie i za miłe słowa :)
Polko - ja Twoje też chętnie czytam :) A post czekał w kolejce i wreszcie się zmobilizowałam ;)
Kasiu, Polko - ja nie wiem, czemu u nas sprzedają tylko łuskany bób. Próbowałam sobie na rodzinnej działce uprawiać, ale zeżarły go mszyce :)
Kass, Kasiu - tartaletki są pyszne, również dlatego, że są małe. Ja w ogóle lubię małe ciasta :)
An-na , gratulacje :)))))
i dziękuję bardzo za swoje ,bardzo jest mi miło :))))
An-no, dziękuję za wyróżnienie, b. to miłe :) No i już chyba nie będzie odwrotu, będę musiała coś napisać, bo już mi głupio to odkłądać na później :)
Widzę, że nowe zdjęcie w tytule się pojawiło! ładnie wygladają te tartaletki.
I ten pieczony bób... B. mnie nim zaintrygowałaś :) A tymi zdawkowymi wspomnieniami to tylko rozbudziłaś mą ciekawość!
:)
Margot, Aniu - czekam na Wasze wspomnienia albo informacje o sobie :)
Sliczne tarteletki Anno! Ciasto kruche tez bardzo lubie (pieklam z przepisu P. Hermé) a w polaczeniu z wissniami jest to z pewnoscia przepyszne!
Wspomnienia z dziecinstwa piekne i cieple :) I ja robilam lalki z kolb kukurydzy i... powiem wiecej : robilam zawsze trzy - jak Aniolki Charile'go :))) Oczywiscie kolby 'wlosy' musialy miec odpowiedniego wygladu, by zaslugiwac na to miano ;)
Pozdrawiam!
O, właśnie, Beo - o te długie włosy chodziło! A wiesz, że prawie nikt ze znajomych nie wie, co to były za lalki? My się dzięki nim mogłyśmy bawić we fryzjera - skracałyśmy lalkom włosy, a potem robiłyśmy nowe lalki i wiązałyśmy im kucyki albo zaplatałyśmy warkocze ...
Niestety ja we fryzjera bawilam sie tez 'tradycyjnymi' lalkami i bardzo sie dziwilam, ze im wlosy jednak nie odrastaja! :))
Szukalam pomyslu na cos z wisniami i chyba skusze sie na te cudenka :)
Prześlij komentarz