Listopadowo. Chłodno. Refleksyjnie. Kolorów mieszkaniu dodaje tylko dynia. Nawet przepisów nie chce się zamieszczać, ale gotować się chce, bo to ociepla atmosferę, o czym wiedzą wszyscy, którzy lubią gotowanie. Może więc warto w tych dniach zgromadzić przy stole żywych, by powspominać zmarłych i cieszyć się własnym ciepłem, życiem i blaskiem ognia. Ja tak (z)robię i od razu mi lepiej. Piekę chleb żytnio-pszenny z ziarnami, sernik z prawdziwego wiejskiego sera, z dużą ilością wanilii, zwykłą tartę z ostatnimi śliwkami albo z jabłkami w karmelu...Na obiad dobra jest w takie dni rozgrzewająca zupa (krupnik z suszonymi grzybami, którymi pachnie w całym domu!) i gołąbki z kaszą, mięsem i również z grzybami.
Dziś nie będzie przepisów, bo na zdjęciach znalazły się proste dania znane wszystkim odwiedzającym mnie sympatykom kuchni. Ponure zdjęcie wron na drzewie zrobił mój Mąż, a ja je skopiowałam, myśląc, że to ...gałązka koperku, a nie gałązka z wronami ;) Zamieszczam, bo świetnie oddaje klimat dzisiejszego dnia.
Pozdrawiam wszystkich ciepło!
Chleb od dawna piekę na oko - około 30 dkg zaczynu z mąki żytniej razowej + 20 dkg mąki żytniej razowej + 30 dkg żytniej jasnej + 30 dkg mąki pszennej chlebowej + woda, sól, ziarna.
Ciasto piekłam na bardzo maślanym spodzie, na którym ułożyłam połówki śliwek. Posypałam cukrem pudrem już po upieczeniu.
Sernik z kilograma sera, 5 całych jaj, szklanki cukru i laski wanilii, pieczony w niskiej temperaturze 140-160 stopni. Z owocami na wierzchu. Pycha!
16 komentarzy:
Masz racje Anno, nastal prawdziwie jesienny, refleksyjny czas. Ale i takie dni sa nam potrzebne, prawda? Wszystkiego po trochu, by zachowac rownowage i gdzies sie po drodze nie zatracic...
Podoba mi sie kontrast miedzy tymi dwoma pierwszymi zdjeciami, choc nie ukrywam, ze wole to 'kolorowe' ;) I z checia poczestuje sie sernikiem, dawno juz bowiem takiego 'prawdziwego' nie jadlam ;) Choc i chleb i tarta tez mnie kusza rzecz jasna :)
Pozdrawiam serdecznie!
Celebrowanie święta przy pysznych potrawach to rodzaj "dziadów", prawda? Nic też lepszego na smutki niż ciasto jedzone w miłym towarzystwie. Pozdrawiam!
Co tam chleb! co tam tarta, czy sernik! Koperek jest świetny! :D
An-no, a ja Ci muszę powiedzieć (zresztą raz już pisałam w odpowiednim wątku), że namiętnie robię proziaki z Twojego przepisu. :) Słowo daję, uwielbiamy je! Do lecza, do fasolki, a nawet suche ot tak do ręki. :)
o tak koperek mi się bardzo podoba :DDD
Wszystko bardzo smakowite...sernik piękny, tarta też, a chleb...wyglada pysznie! Ja też często robię jak Ty tzn. na oko i wtedy wychodzi fantastyczny...coś w tym jest!Pozdrawiam.
Kass - i dlatego tak trudno zamieszczać przepisy na te domowe chleby...
Małgosiu, Margot - "koperek" mnie zadziwił...
Małgosiu, cieszę się, że proziaki Wam smakują - to dla mnie takie awaryjne pieczywo, które wszystkim smakuje :)
Beo, Ori - tak, dziady, tyle że w domu...
Tez z checia zebralabym swoja rodzine przy stole i zaserwowalabym im jakies pysznosci. Niestety troche mi do nich za daleko...
Twoj chlebek wyglada slicznie. A tarta i serniczek...coz tu duzo pisac. Trzeba sie tylko oblizywac :))
O tak, ochota na gotowanie znacznie wzrasta wraz z pierwszymi chłodami. Właściwie mogłabym wtedy nie wychodzić w kuchni...
Też sporo rzeczy ostatnio stworzyłam. Ale o pieczeniu chleba na oko moge tylko pomarzyć! :)
Pozdrawiam cieplutko...
O tak, ochota na gotowanie znacznie wzrasta wraz z pierwszymi chłodami. Właściwie mogłabym wtedy nie wychodzić w kuchni...
Też sporo rzeczy ostatnio stworzyłam. Ale o pieczeniu chleba na oko moge tylko pomarzyć! :)
Pozdrawiam cieplutko...
na ten sernik mam ochotę ! Palce lizać. Pozdrawiam.
Te "wrony" na koperku to gawrony. Im więcej ich na drzewach tym zima bliżej.
Tak, rozgrzewająca zupka konieczna na takie dni!
Ciepełka życzę!
Anno, a skąd ten wiejski ser? Ten sernik tak pysznie wygląda, i ten chleb i wszystko ... ale ja właśnie zaraziłam się chętką na gołąbki mmmm z kaszą jeszcze nie jadłam, ale czas spróbować :)
Bardzo się cieszę, że wróciłam i znów mogę u Ciebie na spokojnie, przy kawce zagościć.
Ogromnie imponujemi mi kucharzenie na oko. Tak na wyczucie.
To najbardziej naturalne i piękne gotowanie.
Tak się gotuje proste i sprawdzone potrawy, ale właśnie takie, którymi chce się nakarmić bliskich i siebie w jesiennej aurze.
Każda, która dziś u Ciebie się pojawiła jest dla mnie piękna.
Ja wczoraj wróciłam do domu.
Ugotowałam rosołek na rozgrzanie, potem makaron zapiekłam z serkiem i cebulką a na kolację jedliśmy szarlotkę pod pierzynką z leciutkiej piany, opruszonej drobną kruszonką :)
Taki sposkojny, domowy czas.
Przesyłam dużo ciepłych myśli.
M :)
Dla mnie numerem jeden z tego zestawu jest sernik. Wieki nie piekłam, A może Aniu podsuniesz ciekawy przepis na sernik (a gdyby tak jeszcze na taki, który nie opada:)
Siwtnie Anna to ujelas: cieszyc sie zywymi! Pieczesz chleb zytnio-pszenny z ziarnami, no to popatrz obie tak zaklinay pogode :-) Chleb na oko - brawo, a ile dajesz tak na oko tych ziaren na te 80dag maki?
Usciski!
Majko, Aniu, Mario, Moniko - dziękuję i pozdrawiam jesiennie :)
MKatarynko - wiem, że to gawrony, Mąż mnie zawsze poprawia, ale nie przyjmuję tego do wiadomości - na te inteligentne ptaszyska zawsze mówiło się wrony ;)
Tili - ser z bazarku, bezpośrednio od producenta - tłusty, miękki, taki "do smarowania" a nie zbity w "serek" :)
Ollu - sernik pewnie wkrótce się pojawi, ale wiadomo, że nie trzeba ubijać osobno białek i piec w niskiej temperaturze - wtedy nie opada :)
Buruuberii - garść ziaren i trochę więcej wody niż zwykle, bo ziarna wchłoną płyn. Lubię ten jesienno-kuchenny czas. I wiem, że gdybym nie gotowała, miałabym chandrę; a tak - rzeczywistość oswojona...
Prześlij komentarz