Miał być chleb z orzechami i miały być orzechowe ciasteczka. Była migrena. Nie ma o czym pisać, bo nie ma czego zazdrościć, naprawdę! Chleb to nawet upiekłam, ale z innej mąki, bo mi pszennej zabrakło, tyle że z orzechami. Więc udział w Weekendowej Piekarni się nie liczy.
Ale - kiedy zdrowie albo okoliczności nie pozwalają na nic innego, a pogoda za oknem aż prosi, by włączyć piekarnik - pieczmy warzywa. Pokrójmy je w grubą kostkę lub plastry, wymieszajmy w misce z olejem i przyprawami (zioła ulubione mogą być, np. rozmaryn, tymianek) sól i pieprz do tego i trochę balsamicznego octu... A potem do piekarnika. Kiedy upojny zapach przywiedzie nas do kuchni, wyjmijmy blachę z warzywami, potrząśnijmy nimi nieco i pozwólmy się im jeszcze dopiec. Trudno o lepsze i prostsze smaki, zapewniam. Można do tego przygotować dip z majonezu, jogurtu i czosnku albo i nie. Bez niczego takie warzywa też są pyszne. Nadają się oczywiście jako dodatek do mięs. Pięknie wyglądają na stole, podane w naczyniu, w którym się piekły.
Składniki:
- ćwiartki ziemniaków
- ćwiartki cebul
- ząbki czosnku
- kawałki albo plastry cukinii
- ćwiartki papryki
- kawałki dyni albo bakłażana (nasolonego wcześniej)
- sól, pieprz, olej, rozmaryn, ocet balsamiczny
15 komentarzy:
Zgadza sie Anno, nie ma nic lepszego niz takie pieczone warzywa jesienna pora :) U mnie tez czesto teraz goszcza, czasem miksuje je na zupe ;)
Migreny wspolczuje bardzo, wiem niestety jak fatalnie mozna sie wtedy czuc :(
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie i trzymam kciuki, by migrena predko nie powrocila ;)
A do wypiekow tej ostatniej edycji WP Cie serdecznie namawiam, gdyz sa niesssamowicie smakowite :)
:*
An-no jesteś wielka ! To fantastyczny pomysł i przepis. Jutro przystępuję do pieczenia. Za cukinią co prawda nie przepadamy, ale może coś w zamian. Np. brukselka , jak myślisz? Wielkie dzięki za inspirację, Pozdrawiam ciepło i niech migrena idzie od Ciebie precz:)
Ale pyszności pokazałaś!
Zdrowia życzę An-no!
Uściski!
Życze szybkiego powortu do zdrowia :) A warzywa prezentuja sie wspaniale
Pyszne warzywka !:))
Zdrowia zyczę Aniu!:)
Ojejku, zdrówka życzę i cieplutkie uściski przesyłam :***
A warzywka mniam mniam, z octem balsamicznym to prawdziwa rozkosz :)
Tu mnie masz! Pieczone warzywa to u mnie praktycznie codzienna potrawa. Nie umiem funkcjonować bez zjedzenia sporej porcji warzyw codziennie, a pieczone lubię nawet bardziej niż warzywa z wody. Do tego dużo świeżych ziół (własnego chowu, nie tych sklepowych, pozbawionych prawie całkowicie aromatu). I szczerze powiedziawszy, szkoda by mi było zaduszac ten boski smak dipami, zwłaszcza majonezowymi.
Lubimy warzywa, oj lubimy. A szczególnie takie pieczone. Przede wszystkim jednak miłujemy w nich prostotę, wybierając aromatyczne ziemniaczki z piekarnika - zamiast tych gotowanych, bezsmakowych. Mmmm... I ten zapach, który rozchodzi się po domu. Cudo!
Pozdrawiam,
Zay
Pyszne i duszoocieplające:-)
Oby migrena precz sobie poszła!
pozdrawiam gorąco
Oj, nie zazdroszczę migren, nie zazdroszczę... Dobrze, ze już Ci przeszła.
Uwielbiam takie warzywa, bo to lekki i sycący obiad. Lubię je z sosem jogurtowo-czosnkowym, ale w tym sezonie królował sos koperokwy :)
Pyszne warzywka :)
Ogromnie współczuję migreny.
I u mnie zdrówko ostatnio pokręciło wiele planów, ale wychodzimy na prostą :)
Trzymaj się ciepło
M.
Pozwolilam sobie dzis dodac linka do Twojego wpisu, i u mnie bowiem jest co nieco o pieczonych warzywach ;)
Pozdrawiam!
Pieczone warzywa...mhh...mniam...mniam...a ze zaczynam troche zmieniac jadlospis (dieta juz kolejna z tych niezliczonych)wiec przepis na czasie, dziekuje i pozdrawiam...:)
Aniu warzywka pyszne, robię takie non-stop na jesieni...to najlepsze jedzonko na tą porę!
A migrenę przegnaj na cztery wiatry:), znam to bo wiele lat mnie męczyła...ale poszła precz!
Pozdrawiam.
Dziękuję Wam za wsparcie, migrenę pokonałam, ale trzymała dwa dni.
Aniu, Ollu, - ja też robię czasami sos jogurtowo-czosnkowy, bo ziemniaki go lubią i bakłażan...
Prześlij komentarz