Jak świętowac Midsommar po polsku? Dla Skandynawów jest to bardzo ważne święto - niemal wszyscy Szwedzi spotykają się wtedy na festynach, w ogrodach, w daczach nad wodą, tańczą i jedzą śledzia ze śmietaną i szczypiorkiem oraz ziemniaki, zapijając piwem lub akwawitem. Skąd wiem? - Justyna mi mówiła...
A tak na poważnie - uwielbiam letnie przesilenie i nie ma znaczenia, czy nazwiemy je Midsommar, Nocą Kupały, Sobótką czy też nocą świętojańską - czas ten ma w sobie magię najdłuższego dnia i najkrótszej nocy. To święto słońca, wody, ognia i całej natury.
My pojechaliśmy wtedy na Mazury, jedliśmy złowione przez Mamę (!) smażone płocie i ukleje, popijaliśmy piwem, a na deser podjadaliśmy truskawki, kontemplując kiczowaty zachód słońca nad jeziorem. Było pięknie! Do domu przywieźliśmy zapas ryb i trochę wspomnień z miejsc, gdzie szumią trzciny i rosną poziomki.
Na powrót Siostry z Prowansji przygotowałam szybki lunch - tylko smażone ryby, posypane grubą solą, sałatka z pomidorów z bazylią i zimne białe wino. Pycha! Można było dzielic się wrażeniami - pola lawendowe i szumiące cicho trzciny, obok których przepływa się nieśpiesznie łódką...
A ryby przyrządza się bardzo prosto, wystarczy je złowic albo poczekac, aż Mama wyjedzie na Mazury ;)
Składniki:
- płocie, leszcze i ukleje złowione przez Mamę
- mąka
- sól
- cytryna
Ryby sprawione jeszcze na łódce (to robi R.), lekko solę, pieprzę, obtaczam w mące i smażę w głębokim tłuszczu (oleju). Odsączam na papierowym ręczniku, posypuję jeszcze raz grubą solą i podaję chrupiące z cytryną. Wino i sałata - wskazane!
11 komentarzy:
Fajowo!Tęsknię za takimi klimatami.I też chcę na Mazury!
Zachód słońca wcale nie kiczowaty,proszę ja kogo.Cudny zachód i już!
Uwielbiam rybki!
Pychotka :)
A na Mazurach jest mój synek, na kolonii:)
Pozdrowienia:)
Ps. Zachód słońca piękny:)
Amber - Mazury to moje tegoroczne marzenie - przekonałam się o tym ostatnio.
Majano - będąc na Mazurach myślałam, że to rewelacyjne miejsce dla dzieciaków. Spodziewam się, że Twój Syn jest zadowolony :)
Przepiękny róż na niebie :)) a rybki kojarzą mi się z lektura Władcy pierścieni :)
Piękne zdjęcia! Od Twoich ubiegłorocznych fantastycznych wpisów o Skandynawii ciągle kojarzysz mi się z tamtymi klimatami i teraz też jakaś skandynawska nutka pobrzmiewa...
Moja ulubiona zresztą, więc tym milej ją tu odnajduję. Pozdrawiam już chwilkę po letnim przesileniu
(czytam ten post po raz kolejny, ale wczesniej komentarz się nie zapisał)
Masz wspaniale przepisy ! Piekne zdjecia. Wlasnie wyslalam mezulka do sklepu po ocet, zaraz robie Pavlowa :)
Mazury sa piekne,tak,tesknie do nich !
Cieplutkie pozdrowienia z mokrej Skandynawii.
Ori - jak ja za tą Skandynawią tęsknię!
Polko - dziękuję! Mam nadzieję, że Pavlova się uda :)
królestwo za taką świeżą rybkę! żołądek mi zawył na sam widok :-)
pozdrawiam
Karolu - no właśnie - ma być świeża, prosto z jeziora! Dziękuję za odwiedziny :)
Karolu - no właśnie - ma być świeża, prosto z jeziora! Dziękuję za odwiedziny :)
Prześlij komentarz