LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2009-01-21

Crème brulee I


Taak, crème brulee lubi chyba każdy, a ja dostałam w prezencie palnik gazowy i mogę wreszcie przyrządzać ten deser łatwiej i szybciej. Ciekawe, czy również częściej... Przepis wykorzystałam prosty i lekki, bo część śmietanki zastąpiłam w nim mlekiem. Uważam, że sukces tego prostego deseru tkwi w szczegółach - prawdziwa wanilia, gruba warstwa cukru (tym razem, nie wiadomo czemu , lepiej sprawdził się zwykły biały cukier).

Crème brulee
  • 1 szklanka śmietany kremówki
  • 1 szklanka mleka
  • ½ szkl. cukru + 12 łyżeczek do posypania
  • 1 laska wanilii
  • 5 dużych żółtek
Najpierw nagrzewam piekarnik do 180 stopni. W tym czasie podgrzewam mleko, śmietanę i cukier w garnku z grubym dnem. Dodaję do śmietanki nasiona z 1 laski wanilii, wrzucam też pusty strąk i mieszam, aż całość się zagotuje. Wtedy redukuję ogień i gotuję 10 minut. Żółtka ubijam delikatnie i stopniowo wlewam do nich gorącą, przecedzoną, miksturę, wciąż ubijając. Całość rozlewam do 6 foremek (wszystko zależy jednak od ich wielkości), które wstawiam do blachy lub ceramicznego naczynia z wodą (powinna sięgać do połowy foremek). Piekę ok. 30 minut, aż konsystencja zgęstnieje, ale nie zetnie się na bardzo sztywno. Studzę co najmniej kilka godzin, choć krem najlepiej smakuje następnego dnia.

Przed podaniem każdy deser posypuję dwiema (trzema?) łyżeczkami cukru . Potem ma miejsce prawdziwa zabawa - należy przystawić mały palnik na odległość około 15 cm i opalać powierzchnię deseru aż do karmelizacji cukru. Ma powstać cudowna w smaku skorupka, którą miło potem przebić łyżeczką...
Jeśli nie mamy palnika, możemy (podobno) polać łyżeczką spirytusu wierzch kremu i efektownie podpalić przy stole albo starym sposobem karmelizować cukier pod grillem w piekarniku...
Klasyka nie do pobicia! Smacznego.

5 komentarzy:

Majana pisze...

Moim marzeniem jest go zrobić :) Nie mam palnika gazowego,ale chyba można się bez tego obejsc , prawda ? Jakoś się zabieram do tego deseru i zabrać nie mogę.. Chyba jeszcze go poodkładam na później jednak, ale smaku mi narobiłaś :))
Tak z innej beczki - masz pięknego kota, cudowne mięciutkie łapki:)
Pozdrawiam.

An-na pisze...

Nie odkładaj tego deseru na później, bo to po prostu łatwy w przygotowaniu budyń, tyle że bez mąki ;) A niektórzy posuwają się do małego oszustwa i gotują karmel w rondelku i wylewają go ostrożnie na deser...
A co do kota - to wrócił do zdrowia po chorobie i z radości umieściłam zdjęcia jego łapek na blogu.Właśnie wpycha mi się na kolana, bo jest strasznie zazdrosny o laptopa...
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wpisy :)

Małgoś pisze...

No właśnie, jak nie miałam palnika, to wydawało mi się, że do niczego nie jest potrzebny. Ależ się myliłam! ;-) A creme brulee mogłabym jeść codziennie, aż do znudzenia. :)

ptasia pisze...

Zjadło mi komentarz ;(( A chciałam powiedzieć, że palnik to przydatna rzecz. I że jest jeszcze jedna metoda na creme brulee, mianowicie można gotować krem na małym ogniu na kuchence. Też wychodzi pyszne, mi chyba bardziej smakował taki niż z piekarnikowej kąpieli wodnej.
PS. Głaski dla ślicznej kici!

An-na pisze...

Dobrze wiedzieć! Dziękuję w imieniu kota ;)