LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2009-04-03

Wino truskawkowe

http://img.stopklatka.pl/film/17400/17443/g-6.jpg

- Chcecie iść na Wino truskawkowe? - zapytała koleżanka. - Mam dwa zaproszenia.Wybraliśmy się i tu - olśnienie. Co za film! Musiałam być pełna rezerwy, bo jak tu przenieść na ekran prozę Stasiuka i niczego nie zepsuć? Nie dalej jak kilka dni temu rozmawiałyśmy sobie z Basią (buruuberii) o Stasiuku, Beskidzie Niskim i Opowieściach galicyjskich, o tym, że lubimy bardzo tę prozę i sam Beskid Niski, a tu ktoś kręci film! No i poszliśmy z Mężem, rezygnując z domowego semifreddo, z kolacji przy świecach albo nawet wyjścia do restauracji. To była uczta duchowa, naprawdę.
Obawiałam się przede wszystkim, że metafizyki obecnej w prozie Stasiuka nie da się przenieść na ekran, a jednak - zrobił to sam Andrzej Stasiuk jako autor scenariusza. Wydobył ze swej prozy to co najbardziej filmowe, dopisując nowe wątki i koncentrując je wokół głównego bohatera - policjanta, granego przez pięknego Jiriego Machacka, który wygląda jak... młody Stasiuk. Reżyser powiedział mi po projekcji, że krążą nawet plotki, jakoby obsadził go właśnie dlatego, ale to nieprawda. No nie wiem - pomyślałam, bo wygląd bohatera po prostu przekonuje.

Pamiętam młodego Stasiuka (piękny, demoniczny brunet!) jeszcze przed debiutem, z czasów, kiedy mieszkał w łemkowskiej chałupie w Czarnem, razem z żoną i dziećmi, jakiś czas po wyjeździe z Warszawy. Łemkowska chata pozbawiona prądu, z baterią słoneczną na dachu a nieopodal niej - cerkiewka, której Stasiuk podobno pilnował jako stróż... Nie lubili z żoną turystów, którzy naprzykrzali im się, gapili na lamy, barana i wszelką inną żywinę plączącą się w obejściu, a chałupa stała przy samej drodze, na turystycznym szlaku. My przyjechaliśmy do nich również nieproszeni, służbowym gazikiem, razem z Miśkiem, który prowadził wtedy schronisko w Banicy. Stojąc w drzwiach, rozmawialiśmy chwilę o kotach, a potem piliśmy herbatę i słuchaliśmy gry na bębnach w wykonaniu Słomy (tak przypuszczam) i Stasiuka. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że Stasiuk, zwany wówczas Świnią, wkrótce wyda jedną z najbardziej skandalicznych książek - opowiadania Mury Hebronu, a potem napisze - okrzyknięte przez krytykę jako wydarzenie - Opowieści galicyjskie.

O takich oryginałach, ludziach z przeszłością, opowiada również ten film. Każdy z nich układa sobie w Beskidzie (tak samo jak i w Bieszczadach) życie na nowo, przetrąceni uciekają od swej przeszłości, wybierają dorywczą pracę, bo "taki tu klimat" - jak mówią. Nie każdy zostaje - tak jak Stasiuk - pisarzem, ale ujawniają inne talenty. Upojeni truskawkowym winem bohaterowie o wyglądzie meneli grają na instrumentach, filozofują, wspominają, marzą i zabijają. Scena w knajpie, kiedy mężczyźni grają i tańczą, uwodzeni przez piękną Słowaczkę, Lubicę, stanowi jedną z piękniejszych (choć pięknych tu wiele) i niezwykle namiętnych. A wino truskawkowe - takie przecież nie istnieje (!) - to balsam dla duszy. No i te krajobrazy - widziane o każdej porze roku. Ekipa filmowa o mało nie przegrała w starciu z naturą, ale udało się oddać klimat, nastrój opowiadań Stasiuka i nastrój miejsca (Dukla, Jaśliska). Tak więc współistnieją ze sobą: metafizyka i realizm, magia i humor. Duchy i ludzie z krwi i kości, wrażliwi i nieludzko namiętni. Miłość i śmierć.

No i mrugnięcie okiem do reżysera Stanisława Różewicza, który po obejrzeniu filmu powiedział, że jeden z bohaterów "za mądry jakiś". No to aktor wypowiada w ważnej scenie słowa, których widz nie rozumie i zrzuca winę na fatalną jakość dźwięku w polskim filmie, a tymczasem - słowa te nagrane zostały od tyłu...

Dla nas wszystkich Beskid ze swymi cerkiewkami i PGR-ami, Bieszczady pozbawione autochtonów, zamieszkane przez uciekinierów wszelkiej maści, społecznych wyrzutków, artystów, hipisów - to obszar największej wolności, jakiej w życiu doświadczyliśmy. Ale o tym jeszcze napiszę.

Póki co - film Dariusza Jabłońskiego Wino truskawkowe - to świetnie poprowadzona opowieść o ludziach, duchach i miejscach oraz o tym, co między słowami, koncertowo zagrana przez : Jiríego Machácka, Zuzannę Fialovą, Mariana Dziędziela, Lecha Łotockiego, Marka Litewkę, Roberta Więckiewicza, Jerzego Radziwiłłowicza oraz Macieja Sztuhra. Muzyka Michała Lorenca to wartość sama w sobie!



Zdjęcie pochodzi ze strony :
http://www.stopklatka.pl/film/zdjecie.asp?t1i=1&xi=17443&number=6

15 komentarzy:

Magoda pisze...

Ty zawsze narobisz smaku! Nawet jak nie piszesz o jedzeniu!
I gdzie ja się z tym głodem zobaczenia tego filmu podzieję?
Najbliższe kino mamy 65 km od domu a i tak zawsze jest loteria: odbędzie się czy nie odbędzie seans. Bo potrzeba pięciu osób! A czasem przychodzą cztery. Już tak miałam.
Pięknie opowiadasz o filmie. Bez żartów, chciałoby się go zobaczyć bo poczuć klimat już pozwoliłaś.
Pozdrawiam z bieszczadzkiej głuszy z dala od kina.

An-na pisze...

Magodo - reżyser wspominał o wersji telewizyjnej (mini serial, bo bardzo dużo nakręcili tego materiału filmowego, pocięli lub wyrzucili wątki)... A poza tym - będzie na DVD, na pewno. Zawsze coś :)

olla pisze...

Aniu, po takiej rekomendacji nie mogę nie obejrzeć tego filmu:)

buruuberii pisze...

An-na, zadan post mnie tak jeszcze nie rozczulil - dziekuje! Z wrazenia nie wiem co napisac - rozpisuje sie tu o Stasiuku pod tiramisu, a Ty w tym czasie tak pieknie piszesz o "Winie truskawkowym" :-)
No i jest - wspaniale! Pamietam, ze pierwsze zdjecia do filmu powstaly kilka lat temu i juz sie balam, ze nic z tego, a tu prosze wreszcie Gutek Film sie odwazyl i film jest na ekranach. I jeszcze takie recenzje!
Pamietasz okeslenie "Swinia", lamy i klepisko w Czarnem, a ta wanne nad potokiem?

@ Magoda: trzymam kciuki by udalo Wam sie zebrac kworum i zobaczyc "Wino...", dla mnie najblizsza okazja niestety dopiero w lipcu...

An-na pisze...

Buruuberii, mam jeszcze ochotę pisać o filmie,porządnie go zrecenzować; reżyser opowiedział też sporo anegdot, mówił to, co my obie znamy - o Beskidzie, o doświadczeniu ekipy filmowej, która styka się z naturą, miejscowymi ludźmi...

Ale dlaczego ja nie pamiętam wanny nad potokiem? Jakby przez mgłę...

An-na pisze...

Ollu - to jeden z lepiej zrobionych polskich filmów w ostatnim czasie, który powinien być zauważony, nie tylko z powodów sentymentalnych... Ja miałam duży dystans jeszcze na początku, podczas pierwszych scen :)

Bea pisze...

I to w takich momentach zaluje, ze jestem tak daleko... Bede musiala czekac na dvd :/

Pozdrawiam!

An-na pisze...

Bea, to film niszowy,polsko-słowacki. Uważam, że niedoceniony przez krytykę. Wkrótce wchodzi do kin w Polsce, choć słowacka premiera była już dawno temu...

stula pisze...

po stokroć dzięki za ten wpis!

An-na pisze...

Stula, dzięki za wpis, już myślałam,że takie klimaty są ważne dla niewielu z nas...

buruuberii pisze...

Aniu, post jest naprawde wspanialy, ale jeslibys tylko cos jeszcze na temat "Wina..." napisala to przeczytam z przyjemnoscia. Swietnie, ze film jest dobry pod wieloma wzgledami, moze i Beskidowi Niskiemu nie jest potrzebna reklama, ale niech przynajmniej widzowie sie dowiedza jak tam jest (bylo?) :)

Niesamowicie duzo nowych postow u Ciebie, az nie nadazam z czytaniem!

An-na pisze...

Napiszę na pewno, bo temat we mnie żyje...Dzięki :)

kass pisze...

Nie wiedzieć czemu przegapiłam ten Twój wspaniały wpis! :(
An-no z zaciekawieniem czytałam i juz patrzę wokół za filmem...bardzo mnie to zaintrygowało co przeczytałam...lubię czytać takie słowa, tak pisz częściej (wiem że to mało kulinarne, ale jakie ciekawe!!!)

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

Strasznie ciekawie napisałaś o Stasiuku, An-no. Lubię jego prozę, jest dosyć szorstka, a przy tym bardzo... wrazliwa. A sam Stasiuk awsze mi się bardzo podobał :)

Słowem: muszę pójśc na ten film!

An-na pisze...

Kass, Aniu - Stasiuk wart i czytania, i pisania o Nim, to pewne. A ja czasami myślę sobie, że dobrze przerwać kulinarną opowieść opowieścią o miejscach i ludziach. Dziękuję :)