LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2009-06-02

Bułeczki doskonałe

Wymyśliłam ten przepis, próbując odtworzyć pewien smak. Ilekroć przechodzę głodna Krakowskim Przedmieściem, wstępuję najpierw do Przekąsek&Zakąsek i w atmosferze dawno przebrzmiałej świetności (świetnie utrzymano ten klimat!) posilam się pasztetem albo galaretą z nóżek (z octem, oczywiście!) i zagryzam pyszną pszenną bułeczką... Potem, nieopodal, czyli U Kucharzy, kupuję te bułeczki na wynos. Pani w kuchni odrywa się od przygotowywania sałat albo robienia makaronów i sprzedaje mi świeżutkie bułeczki. Niebo w gębie! Próbowałam podejrzeć, jak je tam pieką, ale nigdy nie miałam szczęścia, by zobaczyć piekarza przy pracy, a inni pracownicy podobno się nie orientują; mówią coś o mące, drożdżach i wodzie... Jasne! Sama sobie postanowiłam ten przepis odtworzyć i uzyskałam bułeczki nieco inne, ale pyszne po prostu, więc warto się tym odkryciem podzielić. Można ich upiec dużo i część zamrozić - będą wyśmienite nawet po rozmrożeniu.
Sam przepis do odkrywczych nie należy - użyłam mąki, mleka, drożdży, masła i soli, jak w przypadku cebularzy lubelskich, tyle że dałam więcej masła i bułeczki dwukrotnie złożyłam podczas wyrastania, a potem inaczej uformowałam.


Składniki:
  • 1 1/2 dag drożdży świeżych
  • 2 łyżki cukru
  • 1/2 kg mąki
  • ok. 300 ml mleka (no właśnie, tu trzeba mieć wyczucie)
  • 1 łyżeczka soli
  • 8 dag masła (chyba można dać jeszcze więcej)
  • 1 żółtko zmieszane z odrobiną mleka do posmarowania bułeczek

Drożdże mieszamy z cukrem, 2 łyżkami mąki i częścią ciepłego mleka. Pozostawiamy do wyrośnięcia.
Rozpuszczamy w garnku masło i resztę mleka. Wyrośnięty rozczyn i ciepłe mleko, rozpuszczone, ale nie gorące masło dodajemy stopniowo do mąki z solą. Wyrabiamy ciasto najpierw mikserem około 15 minut. Trochę się klei, ale nie powinno być zbyt twarde. Po dwukrotnym złożeniu (na desce albo stolnicy podsypanej mąką) nabiera kształtu. Następnie smarujemy kulę ciasta olejem i pozostawiamy do wyrośnięcia, aż podwoi objętość. Podczas wyrastania składamy dwukrotnie (ja rozciągam ciasto na stolnicy i składam na trzy części, a potem jeszcze od góry i dołu). Po wyrośnięciu (ok. 1 i 1/2 godziny) ciasto dzielimy na pół , zagniatamy, z każdej części formujemy prostokąt i zwijamy jak roladę, potem odkrawamy nożem plastry bułeczek. Układamy (raczej "stawiamy") na blasze wyłożonej papierem, smarujemy żółtkiem rozmąconym z odrobiną mleka, pozwalamy chwilę wyrosnąć* i pieczemy w piecu nagrzanym do 220 stopni około 20 - 25 minut. Bułeczki nieco się przewracają, ale wcale się tym nie przejmuję, i tak pięknie się upieką. Polecam!

*Za pierwszym razem wyrastały dosłownie 10 -15 minut, za drugim dłużej. Wolę te, które rosły krócej (na zdjęciu).

14 komentarzy:

kass pisze...

Musze upiec bo mam w domu amatorów pszennego pieczywa i wciąż się domagają bym upiekła puchate bułeczki...pozdrawiam!

margot pisze...

Jej wszędzie te puchate bułeczki :D
Twoje An-na ,wyglądają też na leciutkie i bardzo mi się podoba ich kształt
Wiesz ,mi się wydaje ,że ta lekkość w bułeczkach to właśnie z tego składania pochodzi :)

aagaa pisze...

Litości...Ale smacznie wygladają.Jaka głodna się zrobiłam..
Pozdrawiam

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

Ja nóżki tylko z sokiem z cytryny :)

Szkoda, ze nie pokazałaś przekroju bułeczki, An-no! Ciekawam go! Może cos się zachowa...? :)

Ori pisze...

Najpierw śpieszę donieść, ze klopsiki w sosie koperkowym według Twoich sugestii odniosły ogromny sukces. Całe szczęście, że mężczyźni nie czytają blogów kulinarnych, bo mogłabym utracić piedestał kucharskiej doskonałości:-) Mam pilne pytanie dotyczące bułeczek: czy możesz mi doradzic jakieś drożdże (firmę), bo ostatnio trafiam na jakieś paskudztwa babuni? Pozdrawiam i zazdraszczam tych bułeczek

Ori pisze...

A Kota prosze pozdrowić osobno. Pewnie by sobie z moim Aksamitem pomilczeli o życiu przy odrobinie czegoś dobrego

Małgoś pisze...

Ja to bym zjadła Twoje bułeczki An-no a z tym pasztetem z Krakowskiego Przedmieścia. :)

buruuberii pisze...

An-no, skusilabym sie na taka buleczke od Ciebie i nawet nie musialabym do niej miec galaretki z octem... Marzenie te buleczki i domyslam sie, ze to zapenwe inspiracji nabralas przy pieczenieu cebularzy? Pozdrowienia :-)
PS. "mówią coś o mące, drożdżach i wodzie... " - doskonale, pekalam ze smiechu.

Bea pisze...

Poprosze o buleczke! Wlasnie takiej domowej, rumianej i idealnej mi teraz trzeba ;)

Pozdrawiam!

Waniliowa Chmurka pisze...

Chyba chruuuuuuuup:)iące były ,co??

An-na pisze...

Dziękuję Wam za komentarze, bułeczki polecam, częstujcie się :)

Pozdrawiam w imieniu Kota-Zrzędy (dobija mnie dziś ta maruda, nic nie mogę robić, bo jęczy i zrzędzi, uwagi i żarcia się domaga!) i własnym.

Aniu - zagubiło mi się zdjęcie bułeczek w przekroju ...

Ori - drożdże mam też Babuni ostatnio i nie narzekam. Kupuję takie, jakie są, byle świeże. Suche mam zawsze w domu na wszelki wypadek.

An-na pisze...

Ori - cieszę się, że smakowały klopsiki, jesteś świetną kucharką :)

Teraz zrób kurczaka po węgiersku ;)

An-na pisze...

Margot- ja też myślę, że to składanie wiele znaczy :)

An-na pisze...

Aniu, jednak znalazłam zdjęcie nadłamanej bułeczki :)