Myślę sobie, że
Ta zima kiedyś musi minąć
Zazieleni się
Urośnie kilka drzew
Niedojedzony chleb
W ustach zdąży się rozpłynąć
A niedopity rum
Rozgrzeje jeszcze krew.
[...]
Coś mówi mi, że
Jeszcze wszystko będzie możliwe
[...]
Ta zima kiedyś musi minąć
Zazieleni się
Urośnie kilka drzew
Niedojedzony chleb
W ustach zdąży się rozpłynąć
A niedopity rum
Rozgrzeje jeszcze krew.
[...]
Coś mówi mi, że
Jeszcze wszystko będzie możliwe
[...]
/E. Adamiak/W.Waglewski, Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic/
Podśpiewując, zapraszam na zimowe jeszcze ciasto drożdżowe... Bardzo puszyste, delikatne, cudownie słodkie od cukru i marcepanu. Ja żałowałam, że dodałam tylko pół kostki marcepanu, bo resztę zjadł, za moją zgodą, Mąż. Ja zresztą też zjadłam nieco, nie mogąc uwierzyć, że kiedyś nie cierpiałam żadnych słodyczy z marcepanem. Jak to było możliwe?
Składniki:
- 0,5 kg mąki
- 10 dkg cukru (początkujący mogą dać mniej, łatwiej będzie wyrobić ciasto)
- 4 dkg drożdży (użyłam świeżych)
- cukier waniliowy domowy z prawdziwą wanilią (2 łyżki)
- ok. 1 szklanki mleka (200 ml albo mniej, zależy od wielkości żółtek)
- 3 żółtka
- 1 całe jajo
- szczypta soli
- 10 dkg masła
- 2 łyżki oleju
- 10 dkg marcepanu
- 5 dkg płatków migdałowych albo rodzynek (warto również dać więcej)
- 3-4 łyżki brązowego cukru (np. muscovado)
Zaczyn: 4 dkg g drożdży wymieszać z 1/2 szklanki ciepłego mleka, 1/2 szklanki mąki i 1 łyżeczką cukru. Odstawić na 20 - 30 minut.
Ciasto: W tym czasie rozpuścić masło i ubić na parze żółtka i całe jajo z cukrem oraz cukrem waniliowym. W misce połączyć mąkę, zaczyn i sól, dodać ubite żółtka i lekko ciepłe mleko, wyrabiać przez kilka minut. Potem stopniowo dolewać przestudzone (!) masło i wyrabiać jeszcze około 15-20 minut. Można wyjąć ciasto na stolnicę albo deskę i dokończyć wyrabianie, dodając 2 łyżki oleju. Ciasto przykryć ściereczką albo folią i odstawić do wyrośnięcia. Wyrośnięte ciasto podzielić na pół, krótko wyrobić i uformować dwa prostokąty, każdy posypać cukrem muscovado, rozłożyć na nim równomiernie marcepan pokrojony w niewielkie kosteczki, posypać płatkami migdałów (zostawić trochę do posypania wierzchu) i zwinąć jak roladę. Ciasta umieścić w posmarowanych masłem foremkach i pozwolić im wyrosnąć - powinny podwoić objętość (może to zająć około godziny). Wyrośnięte ciasta posmarować rozmąconym żółtkiem z odrobiną mleka i posypać resztą płatków migdałowych.
Piec do zrumienienia w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (około 35 minut albo ciut dłużej).
16 komentarzy:
O tak, marcepan to jest to, co tygryski lubia najbardziej :)) Wspaniale ciasto :)
O tak - pyszne ciasto i świetna piosenka!:)))
Miłego dnia!:)
ależ musiało pachnieć... rozmarzyłam się...
mniam :)
oj z marcepanem tak.
Chylę czoła. Sam przepis jest jak najpiękniejsza piosenka, a zdjęcia powodują, że chce mi się płakac, bo jestem na diecie i nie mogę tykać cukru przez jakieś 2 tygodnie. Bardzo, bardzo udany wypiek! :-)
Jakie to musi być przepyszne ;) Uwielbiam marcepan, a z ciastem drożdżowym to istna ambrozja ^^
Ja kocham marcepan :) Choc nie w kazdym 'towarzystwie' niestety tak samo dobrze smakuje ;)
Brioszka wyglada swietnie, z checia sobie zapisze recepture :)
Pozdrawiam Anno! Bardzo juz wiosennie :)
ja tez kocham marcepan i wszytko co z nim jest
a twoje ciasto to podwójnie jest pyszne marcepan i drożdżowe
I jak pięknie wygląda
Drożdżóweczka jak malowana :)
Idealna i taka ładna, domowa.
Pozdrawiam serdecznie, i miłej niedzieli!
M.
Wygląda fantastycznie! Pewnie nie został już nawet okruszek.
Pozdrawiam stęskniona!
Majko, Myniolinko, Majano, Karolu, Dziwnograju - częstujcie się. Lekkie jak mgiełka...
Poswix - dziękuję! Ja też na diecie, ale to... sam puch ;)
Beo - myślę, że takie małe brioszki z marcepanową niespodzianką w środku też byłyby pyszne :)
Margot - w tej wersji to sam puch! Polecam, bo to dodaje uroku i słodyczy takiemu zwykłemu drożdżowemu ciastu :)
Moniko - ja lubię drożdżowe, więc chętnie piekę. Ale marcepan dawałam dotychczas jedynie do tych drożdżowych ślimaczków, które pojawiają się na wielu blogach.
Magodo - miałam nadzieję, że trochę mi się uda zamrozić, ale nici z pomysłu...
An-no, drożdżowe to ja zawsze :-))) Pysznie wygląda i na pewno JEST pyszne, jeszcze z marcepanem.. :)
A wiosna - widzisz, jak dobrze zadziałałaś nucąc tę piosenkę? Przyszła wiosna :-)))
Pozdrawiam ciepło :-)
Na zdjęciach idealnie uchwycilas jego puszystą miękkość. Jego ogromną wadą natomiast jest to, że nie czekało na mnie w domu, gdy wróciłam z uroczej podróży do Tymoteusza. O której napiszę jutro wszem i wobec, bo warto:-)Muszę nauczyć swoje koty piec;-)!
Podrawiam serdecznie
Moniko - sama jestem zaskoczona, że ta wiosna wreszcie przyszła...
Ori - nie tylko Tobie, ale i Tymoteuszowi chętnie bym takie drożdżowe upiekła! Czekam niecierpliwie na relację :)
No prosze Aniu obie widze mamy ochote na wiosne i lekkie, puszyste cisto drozdzowe! Ciekawe bardzo to Twoje nie ukrywam ze ze wzgledu na marcepan :-)
Buruu - ten marcepan dosładza ciasto, które samo w sobie jest przecież dość zwyczajnym plackiem :)
Prześlij komentarz