Upiekłam ten ciemny i ciężki chleb z przepisu znalezionego przez Tatter (receptura Hamelmana) i nie wiem, jak powinien naprawdę smakować, bo nie doczekał 48 godzin ;) Na pewno spodoba się amatorom żytniego pieczywa. Ja dodałam tylko odrobinę drożdży (jak w oryginalnym przepisie, bo boję się, że mój zakwas jest jeszcze zbyt młody). Postanowiłam również zaryzykować i uformować bochenek, bo lubię piec chleby na kamieniu - tak pięknie rosną i skórka jest najpyszniejsza w świecie. Mimo braku doświadczenia - udało się. Cudowna zabawa, zwłaszcza kiedy trzeba się odprężyć po ciężkiej pracy umysłowej...
Podaję za Tatter:
Zaczyn zakwasowy:
- 200g średniej mąki żytniej (ja dałam typ 1400) można odmierzyć 170g maki żytniej jasnej/białej i dodać 30g otrębów żytnich)
- 160g wody
- 2 łyżki zakwasu żytniego 150% hydracji
Składniki należy wymieszać na gęstą papkę i szczelnie przykryte zostawić na 14 godzin (max. 16).
Ciasto właściwe:
- 130g średniej mąki żytniej (typ 1400)
- 170g mąki pszennej wysokoglutenowej (np. Manitoba)
- 215g wody
- 10g soli
- 360g zaczynu (caly minus 2 lyzki)
Po tym czasie ciasto wyjęłam na omączony blat i ukształtowałam okrągły bochenek, który umieściłam w durszlaku wyłożonym ściereczką, obficie obsypaną mąką, złączeniem do góry. Zostawiłam bochenek do wyrośnięcia na godzinę, przykryty folią. (Tatter znów pisze o temperaturze 27). Chleb z dodatkiem drożdży powinien wyrastać w tej temperaturze 60 min. , bez dodatku - dwa razy dłużej.
Piec z kamieniem rozgrzałam do 240C. Płytko nacięty bochenek wsunęłam do pieca i piekłam z parą ok. 15 minut, potem zmniejszyłam temperaturę do 230C. i dopiekałam 35 minut.
Chleb ten należy podobno wystudzić i zawinąć w lnianą ściereczkę na 48 godzin. Dopiero potem kroić. Nam się nie udało, zjedliśmy go wcześniej...
Piec z kamieniem rozgrzałam do 240C. Płytko nacięty bochenek wsunęłam do pieca i piekłam z parą ok. 15 minut, potem zmniejszyłam temperaturę do 230C. i dopiekałam 35 minut.
Chleb ten należy podobno wystudzić i zawinąć w lnianą ściereczkę na 48 godzin. Dopiero potem kroić. Nam się nie udało, zjedliśmy go wcześniej...
6 komentarzy:
O łał, piękny jest! Sliczne nacięcia, piękny kształt chleba!:)
Zapachniało wspaniałym chlebem :) A do tego jakie piękne nacięcia :)
Tu mnie macie! Zależało mi na tych nacięciach :)
Dziś odkryłam Twój blog i jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej kulinarnej inwencji :) Skorzystam z wielu przepisów (jeśli pozwolisz) i na pewno zaopatrzę się w książkę Neli Rubinstein, słyszałam o niej wiele,ale dopiero Twoja recenzja zabrzmiała naprawdę zachęcająco:) Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Cieszę się ogromnie i dziękuję, a książkę Neli polecam, bo kiedy się ją zna, inne przepisy nie wydają się już tak odkrywcze...
Pozdrawiam serdecznie i zapewniam, że Twój blog jest dla równie inspirujący :)
Ech, miało być, oczywiście: "Twój blog jest dla mnie równie inspirujący" :)
Prześlij komentarz