Jako że trwa karnawał, postanowiłam usmażyć pączki. Męczyłam więc Mamę, aby przypomniała sobie nasz rodzinny przepis na oponki i - przypomniała sobie, choć nie dość dokładnie. Postanowiłam zaryzykować i przepis odtworzyłam jak umiałam, właściwie "na oko", ale pączki udały się bardzo i smakowały tak, jak te przed laty... Smaży się je z ciasta drożdżowego (krucho-drożdżowego?) ze śmietaną i nie wyrabia, ale zagniata na stolnicy dość szybko. Potem czeka już tylko wycinanie i smażenie w głębokim tłuszczu. Mnie wydają się takie oponki smaczniejsze, mniej tłuste i nie aż tak sycące jak zwykłe pączki drożdżowe. Można ich zjeść znacznie więcej!
Składniki:
Składniki:
- 1/2 kg mąki
- 5 dkg świeżych drożdży (nie wiem, możliwe, że można mniej)
- 200 ml śmietany
- 3 żółtka
- 5 dkg masła
- ok. 1/2 szklanki mleka
- szczypta soli
- 5 dkg cukru
Drożdże należy wymieszać z łyżką cukru i ze śmietaną, potem trzeba dodać mąkę i rozpuszczone oraz wystudzone masło. Żółtka ubić delikatnie z pozostałym cukrem i szczyptą soli i dodać do ciasta. Całość zagnieść, dolewając tyle ciepłego mleka, by dało się zagnieść miękkie i elastyczne ciasto. To tyle. Nie dałam mu nawet odpocząć, rozgrzałam olej i wycinałam obwarzanki oraz malutkie pączusie i smażyłam je partiami w głębokim oleju. Po usmażeniu układałam oponki na papierowych serwetkach (do odsączenia) i posypywałam cukrem pudrem z prawdziwą wanilią. Ech! Smak dzieciństwa odzyskany! Przedkładam nasze domowe oponki ponad zwykłe pączki i faworki, które nie bardzo mi smakują. Polecam.
9 komentarzy:
Wspaniale jest odzyskiwać smaki dzieciństwa, szczególnie gdy w smaczny sposób :) Dla mnie pączki istnieją przede wszystkim w tłusty czwartek, ale na Twoje oponki patrzy się z prawdziwą przyjemnością :)
Cudowne oponki! :)) Akurat na karnawał! :)) MniamkU:))
I można je jeść jakby "mimochodem" ;)
Dziękuję!
An-na, ale tu słodko! Słodycze kocham!
Ponieważ nie umiem wysyłać odpowiedzi na komentarze u mnie (jakiś kłopot techniczny), odpowiem u Ciebie, że właśnie w Lutowiskach mieszkam.
Z bieszczadzkim serdecznym pozdrowieniem. Jagoda
No tak, bo ja odprężam się przy gotowaniu i pieczeniu, a w ogóle - lubię dobre smaki.
Do Ciebie też będę zaglądać, bo miłość do Bieszczad nie mija...
Pozdrawiam!
Łooo boziu, moja Babcia takie, albo podobne robiła! To były czasy... Wystarczyło jedno słowo, jeden uśmiech i Babcia dla wnusi od razu przy kuchni stawała... :)Aj...
A ja obiecałam sobie, że odtworzę różne stare i warte tego przepisy - takie bez margaryny, olejków i innych okropności minionej epoki ;)
Upiekłam Twoje oponki...są bardzo smaczne...zniknęły w ciągu dnia, a miałam zostawić na jutro i poczęstować koleżankę... :(
Cieszę się bardzo,że smakowały :)
Pozdrawiam Ciebie i koty!
Prześlij komentarz