LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2009-04-20

Amaretti

Dlaczego ja ich wcześniej nigdy nie upiekłam?! Pyszne, migdałowe i najłatwiejsze w świecie ciasteczka, które powstają w kilka chwil i krótko się pieką - to przepis dla każdego, kto ma ochotę na słodkie co nieco, a w zapasie nadmiar białek, o co przecież łatwo po świętach. Zapewne nadal bym się za amaretti nie zabrała, gdyby nie przepis Bei, która pisze, że konsystencja tych ciasteczek nie może być rzadka i że właściwie można dosypać trochę migdałów, gdyby masa nie chciała się formować...
No więc upiekłam i zapewniam, że przepis ten będzie gościł w moim domu na tyle często, na ile pozwoli mi sumienie...

Ja - wbrew pozorom - nie jestem łasuchem, choć lubię ciasta drożdżowe i wszelkie świąteczne wypieki. Ciasta świąteczne rozdaję zresztą rodzinie albo pożera je mój mąż, sama zadowalam się niewielkimi porcjami mazurka albo odrobiną sernika. Ale - ciasteczka, baby drożdżowe, domowe makowce - to jest to! Na szczęście nie piekę ich zbyt często. Trudno mnie w ogóle namówić na ciasta pieczone przez kogoś, a w cukierni, po długim namyśle wybieram najchętniej jakieś wykwintne musy albo torty pralinowe. Słowem: maruda!
Drobne ciasteczka mogę jednak jeść zawsze, a wypieki na zaprzyjaźnionych blogach budzą moje emocje, bo wiem, że przepisy są doskonałe, a ciasta pieczone z najlepszych składników. Tak jest i w tym wypadku - te migdałowe ciasteczka znalezione przez Beę od razu mnie skusiły, tylko - nie wiedzieć czemu - uważałam, że będą tak trudne jak makaroniki. Nic bardziej mylącego!



Oryginalny przepis podaję za Beą, która znalazła go na blogu Cakes in the City:

Na ok. 40 sztuk:
  • 2-3 białka (najlepiej takie trzymane przez kilkanaście godzin w temperaturze pokojowej)
  • 300g cukru pudru
  • 300g drobno zmielonych migdałów
  • kilka kropli ekstraktu migdałowego lub odrobinę amaretto
  • cukier puder do obtaczania amaretti

Wymieszać migdały i cukier, dodawać po jednym białku (ewentualnie również ekstrakt migdałowy lub amaretto), dobrze wymieszać. Ciasto musi być dosyć zwarte. Jeśli jest zbyt luźne, dodać łyżkę lub dwie zmielonych migdałów. Formować małe kulki stożki, obtaczać je w cukrze i układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piec ok. 15 minut w 150°.

Ja przygotowałam ciasteczka z połowy porcji, musiałam dodać więcej mielonych migdałów i piekłam moje amaretti dłużej - około 20 minut.

20 komentarzy:

Bea pisze...

Bardzo sie ciesze, ze Ci smakowaly Anno! Prawda, ze sa niesamowicie szybkie i latwe?!? A efekt wspanialy :)
Ponaddo za kazdym razem mozna dodac do nich czegos innego : otarta skorke z cytry, z pomaranczy, rum, kawe... A najwazniejsze jest chyba to, ze w kilka minut mozna miec pyszne male conieco do popoludniowej kawy ;)

Bardzo mi milo, ze wyprobowalas ten przepis :)

Pozdrawiam!

Tilianara pisze...

Mmmmmm, już czuję jak się rozpływają w ustach, a najpierw rozkosznie chrupią pod zębami :)

Magoda pisze...

Znów narobiłaś mi smaku!
A czy migdały można zetrzeć na drobnej tarce? Mój młynek nie chce już żyć i pracować!
Pozdrawiam An-no najserdeczniej!

Ewelina Majdak pisze...

I kolejny superpomysl na wykorzystanie poswiatecznych bialek, ktore pietrza mi sie w zamrazarce :))) Sliczne sa!

Majana pisze...

Sliczne malenkie pyszności!:)))

buruuberii pisze...

Nie no Aniu - przepis dla mnie! No bo przeciez z tego drozdzowego zawsze zostaja bialka, a bezy nie zawsze chce sie suszyc :)
I jeszcze odnosnie lasuchowana, to czytalam to co Ty, napisalas tak jakbym czytala swoje wlasne opowiesci - jesliby kazdy podawal klasyczne torty z wiekowym rodowodem albo z Neli, to bylby nielada problem :-)
PS. I rozwiej prosze moje watpliwosci - bialka dodaje sie po jednym, bez zadnego ubijania?

An-na pisze...

Bea, pyszne wyszły i wkrótce wypróbuję drugi przepis, już sobie kupiłam migdały :)No i też będę eksperymentować z dodatkami. Jeszcze raz dziękuję :)

Tili, amaretti zniknęły błyskawicznie!

Magodo , myślę, że spokojnie można zetrzeć na tarce migdały, ja nawet dorzuciłam do moich ciasteczek garść migdałów w płatkach... Polecam, bo warto!

Polko, Majano - dziękuję:) upieczcie!

Buruuberii, w tym przepisie daje się zwykłe białka, miesza z cukrem i migdałami. Wkrótce przedstawię przepis z ubijanymi białkami - też prościutki. Masa ma się lepić, dać formować łyżką i palcami, kiedy obtaczamy ciasteczko w cukrze pudrze
No a te smaki i łasuchowanie - jesteśmy po prostu i na szczęście wybredne ;)

margot pisze...

An-na ,super wyglądają te twoje maleństwa no super

buruuberii pisze...

An-na, dziekuje za rozwianie wszelkich watpliwosci - po weekendzie bede piec!
A widzisz, absolutnie tej "wybrednosci"(moze lepiej wybiorczosc) nie biore nam za minus :-) prowadzi do poszukiwania owego "idealu", a przy okazji mozna odkryc wiele fajnych potraw, z tego wlasnie poszukiwania mam cebularze ktorych wczesniej nie znalam... A wlasneie pieklas znowu?

An-na pisze...

Buruuberii, do cebularzy muszę dojrzeć, może już wkrótce, bo zjadłabym takiego z masłem :)

An-na pisze...

Margot - dzięki bardzo!

Casia pisze...

Mmmm, wyglądają pysznie i cudownie lekko :)

buruuberii pisze...

An-na, wiesz co tak zarazilas mnie tymi amaretti, ze nie przestaje o nich myslec... I wyobraz sobie, ze widzialam wczesniej ten przepis na "cakes in the city" ale wygladaly jakos rozlazle (a je sie tez oczami, u mnie to dziala czasem do przesady), chyba dzis sie szarpne :-)
Strasznie mnie ciekawi czy cebularze wreszcie beda "takie"... papa

An-na pisze...

Casiu - pyszne są!

Buruuberii - mnie też się te klapciate nie podobały na "Cakes in the City", ale te moje zawierają chyba więcej migdałów i nieduże białka - chodzi o to, by masa była gęsta, choć klejąca - nabieram łyżeczką, wrzucam do cukru pudru i formuję rękami. Mam nadzieję, że się udadzą, bo moje ciasteczka tak na oko trochę robiłam ;)

buruuberii pisze...

Aniu, dziekuje za wszelkie rady! Jednakze z powodu czysto wycieczkowych bede musiala odlozyc amaretti na przyszly tydzien :(
Czyli tzw. "prezentacja" to wazna sprawa w Twojej kuchni? :-)
pozdrowienia!

Ori pisze...

Anno, czy warto robić z 2-3 białek?! Tę ilość ciasteczek kazdy mąz połknie chyba w dwie minuty?
Nie ma rady, muszę je zrobić, brzmi to pysznie.
Zajrzyj dzisiaj do mnie:-)

Aga z Zapiecka pisze...

Do tych ciastek przymierzam się od kilku lat, widziałam kiedyś przepis u Liski.. moze wreszcie przyszedl czas zeby sie z nimi zmierzyc? ;)
Są śliczne!

An-na pisze...

Buruuberii - pewnie, że prezentacja jest ważna i zawsze mi przykro, kiedy gotuję pyszne różności o niezbyt atrakcyjnym wyglądzie ;)

Ori, Aga - gorąco zachęcam ,tylko warto zrobić najpierw z mniejszej porcji, żeby ustalić właściwe proporcje, bo białka mają przecież różną wielkość...

buruuberii pisze...

Aniu, jaj wlasnie jem oczami, naprawde czasem robie po to zeby wygladalo i ktos to zajadal :-)

No i upieklam dzieki Tobie amaretti i zdradze Ci, ze tak dawno sie nie popisalam - zamiast polowy cukru pudru (bo odmiezalam z 2 roznych torebek) wsypalam polowe skrobi kukurydzianej... oj zdziwilismy sie ze nie sa slodkie - turlalam sie ze smiechu :)

An-na pisze...

O kurczę, a jadalne choć były?!
Ja zamierzam wypróbować wersję z mniejszą ilością cukru, ale żeby skrobia, to może niekoniecznie ;)